Reklama

Jak bardzo zabolą Raków kolejne kontuzje?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

29 sierpnia 2023, 16:12 • 3 min czytania 70 komentarzy

Na początku przygotowań wypadł Ivi Lopez, potem kontuzję złapali John Yeboah i Zoran Arsenić, a wczoraj Raków poinformował o tym, że przez dłuższy czas musi sobie radzić bez Stratosa Svarnasa i Jeana Carlosa. Nie oszczędza życie częstochowian w – zdaje się – najważniejszym okresie w historii klubu.

Jak bardzo zabolą Raków kolejne kontuzje?

Zajmijmy się najpierw dwoma ostatnimi przypadkami, bo do nieobecności Yeboaha czy – szczególnie – Lopeza zdążyliśmy się już przyzwyczaić (co jednocześnie nie oznacza, że człowiek nie zastanawia się, co by było gdyby). Choć tak naprawdę to Svarnas cieszy się pewnie lepszą pozycją w zespole, to jednak strata Carlosa przed rewanżem z Kopenhagą może być boleśniejsza. Grek bowiem nie zagrał już w pierwszym spotkaniu, a Raków i tak zaprezentował się dobrze w defensywie. Stracił gola bardzo przypadkowo, ale poza tym nie dopuścił rywala do niczego sensownego – duża w tym zasługa choćby Milana Rundicia, który akurat wrócił po urazie. Trio Rundić-Racovitan (wygrany początku kadencji Szwargi)-Kovacević wciąż zapowiada się solidnie, a jeszcze przecież za tego ostatniego może wskoczyć Arsenić, który walczy z czasem (poleciał z drużyną na mecz).

Ale lewe wahadło? Oj, tu jest już gorzej. Jean Carlos to piłkarz zupełnie innego, lepszego formatu niż Deian Sorescu. Przede wszystkim Brazylijczyk daje to, co w takim starciu – zapewne na styku, gdzie zadecydują pojedyncze impulsy – może być kluczowe. Otóż potrafi zrobić przewagę dryblingiem, wygrać z przeciwnikiem jeden na jednego. Na poziomie Ekstraklasy skuteczność jego zwodów w tym sezonie wynosi 63%, kiedy Sorescu ledwie 33%.

Rumun gra zupełnie inny futbol – nie gna, lubi zwolnić, zejść do środka. Carlos często nie kalkuluje, tylko ładuje się na przeciwnika, co potrafi dać zespołowi korzyść. Widać, że Szwarga to ceni, skoro Brazylijczyk każdy mecz w europejskich pucharach zaczynał w pierwszym składzie. Nie da się uznać inaczej niż tak, że kontuzja akurat tego piłkarza, to spora strata.

Niby w odwodzie pozostaje jeszcze Plavsić, ale na razie Raków nie ma z niego wiele. Serb nie dał specjalnie ciekawej zmiany w meczu z Kopenhagą, w Ekstraklasie wystąpił zaś dwukrotnie i wyglądał mniej niż przeciętnie. Naturalnie nikt nie twierdzi, że nie dojdzie w końcu do dobrej dyspozycji, ale rewanż jest jutro, a nie za miesiąc czy dwa.

Reklama

Raków na tak kluczowy mecz zostaje więc z Sorescu, który przecież jeszcze poprzednią rundę spędził na wypożyczeniu, bo nie był w Częstochowie już specjalnie chciany. Tak jak Racovitanowi pomogła mu zmiana trenera, ale też nie na tyle, by wygryźć Carlosa ze składu.

100% ZWROTU DO 300 ZŁOTYCH W FUKSIARZU

Po czasie można się też zastanawiać o ile silniejszy byłby Raków, gdyby nie urazy Lopeza i Yeboaha (przy założeniu, że wtedy Raków zrobiłby transfer ze Śląska). Co nie napawało optymizmem w starciu z Duńczykami, to kompletny brak improwizacji, elementu szaleństwa w ofensywie. Jeden i drugi potrafiliby to zapewnić, szczególnie można się rozmarzyć myśląc o Ivim na dziewiątce. Kopenhadze nie byłoby wówczas równie łatwo ograniczać ataków Rakowa, bo przy Piaseckim czy Zwolińskim Duńczycy wiedzieli, że wystarczy zamknąć środek, a potem poradzić sobie z wrzutkami. Dziewiątki gospodarzy (a także dziesiątki) nie potrafiły dodać efektu „wow”.

Teraz Yeboah już jest w kadrze, niemniej trudno wierzyć, że bez żadnego meczu od czasu kontuzji będzie faktycznie wartością dodaną.

Jeśli Raków odpadnie będzie można myśleć „co by było gdyby”, ale z drugiej strony należy docenić to, jak zbudowano tę kadrę. W poprzednich latach, gdyby polski klub musiał się liczyć z tak dużymi stratami, po prostu nie byłoby go już na tym poziomie rozgrywek. A Raków jednak jest i wciąż walczy o Ligę Mistrzów.

Natomiast obawa, że straty ludzkie na finiszu okażą się zbyt duże, niestety istnieje.

Reklama

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
0
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakuje centymetrów, ale nie brak pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
2
Usykowi może brakuje centymetrów, ale nie brak pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]
Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
3
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

AbsurDB
34
Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

Komentarze

70 komentarzy

Loading...