Reklama

Kręcidło: Veiga miał podbić Europę, a wyjeżdża do Arabii. Hiszpańscy biedacy z przerażeniem wyczekują 20 września

Jakub Kręcidło

Autor:Jakub Kręcidło

25 sierpnia 2023, 10:15 • 6 min czytania 32 komentarzy

Gabri Veiga miał być nowym Frankiem Lampardem w Chelsea. Potem widziano w nim następcę Piotra Zielińskiego w Napoli. A ostatecznie wylądował w Al Ahli, gdzie rzeczywiście zastąpi Polaka – a właściwie marzenie o nim, bo nasz zawodnik odrzucił bajońską ofertę z Arabii. Na tę dał się skusić zaledwie 21-letni Hiszpan, którego transfer wprowadził zaniepokojenie w gabinetach klubów w całej Europie.

Kręcidło: Veiga miał podbić Europę, a wyjeżdża do Arabii. Hiszpańscy biedacy z przerażeniem wyczekują 20 września

To żenujące – napisał na Instagramie Toni Kroos, komentując zachowanie Gabriego Veigi. Z jego pozycji, może to tak wyglądać. Niemiec regularnie odrzucał gigantyczne oferty z krajów arabskich i – patrząc na jego komentarze, np. dotyczące mundialu w Katarze czy nawet kołnierzyków w koszulkach – można określać go mianem „romantyka futbolu”. Hiszpan do tego miana nie pretenduje. Po jednym udanym sezonie w LaLiga (11 goli i 4 asysty) interesowało się nim pół Europy, a wybrał saudyjskie pieniądze od Al Ahli. – To oferta, która odmienia jego życie – rozkłada ręce Rafa Benítez, trener Celty, która na sprzedaży swojej gwiazdy zarobi 40 milionów euro.

Gabri Veiga. Nieoczekiwany kierunek

Trudno zrozumieć, jak znaleźliśmy się w tej sytuacji. W pierwszym kwartale, gdy talent Veigi rozkwitł, pomocnika łączono z największymi zespołami w Europie. W marcu apelowaliśmy: „Zapiszcie sobie to nazwisko” i pisaliśmy, że to hiszpańska odpowiedź na Jamala Musialę i że swoim sposobem poruszania się przypomina legendarnych angielskich pomocników, na czele z Frankiem Lampardem. „To piłkarz, o którego latem będą walczyć największe kluby na świecie” – zapowiadaliśmy.

I tak było. Chyba. Jeszcze w marcu, agent Pini Zahavi przekonywał, że wszystkie kluby z górnej połowy tabeli Premier League są gotowe wpłacić 40 milionów euro zawartych w klauzuli odstępnego wychowanka Celty. Ale do tego nie doszło. Wiosną, forma 21-latka spadła. Latem, kolejne zainteresowane nim drużyny (Liverpool, Chelsea, City, Real Madryt, itd.) ściągały innych pomocników. Ofertę z Napoli, która nadeszła w połowie sierpnia, i piłkarz, i ekipa z Vigo potraktowali z ulgą – Gabri miał zrobić krok do przodu, a ekipa z Balaídos zarobić 40 milionów euro pozwalających jej na kolejne wzmocnienia. Ale i ten transfer upadł, bo Hiszpan nie dogadał się z Włochami ws. indywidualnego kontraktu.

Wtedy swoje kontakty uruchomił przebywający w Arabii Saudyjskiej Zahavi, który reprezentuje też np. Neymara. Błyskawicznie dogadał warunki transakcji i przekonał Veigę do powiedzenia „tak” kierunkowi, którego 21-latek bez wątpienia początkowo nawet nie brał pod uwagę. – Myśleliśmy, że Gabri odejdzie do drużyny grającej w Champions League – przyznał zdziwiony Benítez.

Reklama

Cmentarzysko słoni

W najbliższym sezonie Veiga nie zagra nawet w Azjatyckiej Lidze Mistrzów, ale powalczy o triumf w saudyjskiej ekstraklasie u boku Riayada Mahreza, Francka Kessiégo, Roberto Firmino, Edouarda Mendy’ego, Meriha Demirala czy Allana Saint-Maximina. To nie są pierwsi lepsi piłkarze, a gracze o uznanej w Europie marce. – Gabri może zarobić ogromne pieniądze, ustawiające go i kilka pokoleń jego rodziny, a do tego będzie grać w mocnej lidze, która z każdym dniem staje się lepsza. To nie jest kierunek dla emerytów, nie można nazywać jej cmentarzyskiem słoni – przekonuje Benítez.

Z pozoru, można jednak odnieść takie wrażenie. Arabowie kusili mnóstwo sportowców, ale raczej interesowali ich ci o uznanej marce. I nie chodzi tylko o Karima Benzemę, Neymara czy Cristiano Ronaldo, ale też o Stefana Milinkovicia-Savicia, Aleksandara Mitrovicia lub Otávio, których mianem gwiazd nie określimy, ale solidnych, porządnych ligowców? Jak najbardziej. Saudyjczycy, podobnie jak przed laty Chińczycy, sprowadzali albo graczy doświadczonych, albo tych będących drugiej stronie rzeki. Veiga to pierwsza gwiazdka, która dała im się skusić. Pierwsza prawdziwa perła Saudi Pro League. Pierwszy młody zawodnik, który – upraszczając – wybrał pieniądze ponad możliwością gry w Lidze Mistrzów i w reprezentacji Hiszpanii.

Być może Veidze uda się odmienić tę tendencję? Być może za trzy lata, gdy Gabri będzie miał 24 lata i na koncie kasę ustawiającą kilka pokoleń do przodu, pomocnik trafi do któregoś z europejskich gigantów? Być może, tak jak np. Jota, odbije się od saudyjskiego klimatu i zdecyduje się powrócić do Europy? Na dziś, to zagadka. – Kiedy pracowałem w Chinach, moim zawodnikiem był Yannick Carrasco. Wrócił i dziś gra z Atlético w Lidze Mistrzów. Da się zrobić krok na Wschód, a później wrócić do bardziej konkurencyjnych rozgrywek – zapewnia Benítez.

Hiszpańscy biedacy

Transfer Veigi wzbudził strach w biurach wielu europejskich klubów. Skoro Saudyjczycy poszli po jednego, to dlaczego mieliby nie spróbować sprowadzić kolejnych młodych gwiazd? Dlaczego – pozostając w hiszpańskim klimacie – mieliby nie spróbować ściągnąć Lucasa Barriosa z Atlético, skoro „nie” powiedział Rodrigo de Paul? Co będzie ich stopować przed próbą sprowadzenia Luiza Henrique z Realu Betis, za którego Zenit już teraz oferuje 25 milionów euro? Albo Rodriego? Yéremiego Pino z Villarrealu? Nico Williamsa z Athleticu? Aimara Oroza z Osasuny? Niektórzy postawią się saudyjskim pieniądzom, ale czy wszyscy? Nie chce mi się w to wierzyć.

Przywykliśmy do tego, że na rynku transferowym Hiszpanie stali się biedakami. Kluby żadnej z czołowych europejskich lig nie wydały na wzmocnienia tak mało. – Zachwycamy się Jude’em Bellinghamem, ale zapominamy, że Real wyłożył na niego ponad 100 milionów euro, gdy my musimy negocjować z LaLiga, czy możemy wydać na coś 100 tysięcy euro – załamywał ręce Benítez, lamentując nad stanem hiszpańskiej ekstraklasy. – Aby gonić Anglików, nie potrzebujemy kamer i innych rozwiązań technologicznych, a poprawy na boisku. Dziś, przyjmujemy piłkarzy odrzucanych przez ekipy z Premier League, a sprzedajemy gwiazdy, których nie możemy zastąpić, bo musimy stawiać na młodych, by sprzedać ich, gdy tylko się rozwiną i gdy otrzymamy za nich jakąś konkretną ofertę – kontynuował trener Celty.

Reklama

Bezradność FIFA i UEFA

W podobnym tonie, choć nie tak brutalnie w stosunku do LaLiga, wypowiadało się wielu hiszpańskich szkoleniowców, którzy apelowali do FIFA i UEFA o skrócenie otwarcia okien transferowych. José Luis Mendilibar z Sevilli mówił, że to skandal, by w dniu startu rozgrywek miał tak rozchwianą kadrę – nie dość, że Saudyjczycy „wykradli” mu podstawowego bramkarza (Yassine Bonou), to jeszcze niepewna jest sytuacja innych gwiazd zespołu, na czele z Marcosem Acuñą czy Youssefem En-Nesyrim.

A kto wie, czy na tym się skończy, bo okno w Arabii Saudyjskiej jest otwarte aż do 20 września, blisko trzy tygodnie dłużej niż w większości europejskich lig. I o ile teraz taka Celta za pieniądze zarobione na Veidze będzie w stanie się wzmocnić, to co ma powiedzieć klub, który po zamknięciu okna straci swojego lidera, bo i on, i zawodnik dostaną ofertę nie do odrzucenia? – Arabowie płacą więcej niż Europejczycy, to na pewno. Każdy odpowiada za siebie, ale międzynarodowe organizacje muszą interweniować i spróbować doprowadzić do wprowadzenia większej równowagi na rynku transferowym – apeluje trener Realu Carlo Ancelotti.

José Félix Díaz z dziennika „MARCA” ma dla Włocha przykre wiadomości. Ani FIFA, ani UEFA nie mogą zahamować saudyjskiego szaleństwa. Każdy rynek rządzi się swoimi prawami. W lokalnych rozgrywkach, FIFA nie może stawiać granic. Światowa federacja może kontrolować, czy pieniądze trafiają na konta sprzedających klubów oraz zawodników, ale trudno uwierzyć we wprowadzenie globalnego finansowego fair play. Dość powiedzieć, że niektóre arabskie zespoły, na czele z Al-Hilal, mają obecnie zakaz transferowy, bo nie dotrzymywały terminów płatności za operacje z przeszłości.

Zdaniem Félixa Díaza i FIFA, i UEFA przyglądają się sytuacji, ale niewiele mogą zrobić, tym bardziej że Arabowie są głównym kandydatem do organizacji mundialu w 2034 roku, który ten zapewniłby absolutnie gigantyczne wpływy do skarbca FIFA – a zapełnianie go wydaje się być głównym celem przyświecającym Gianniemu Infantino.

WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:

JAKUB KRĘCIDŁO

fot. Newspix

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Zagłębie Sosnowiec nie przestaje zaskakiwać. Collins odchodzi z klubu po czterech miesiącach

Piotr Rzepecki
1
Zagłębie Sosnowiec nie przestaje zaskakiwać. Collins odchodzi z klubu po czterech miesiącach

Hiszpania

1 liga

Zagłębie Sosnowiec nie przestaje zaskakiwać. Collins odchodzi z klubu po czterech miesiącach

Piotr Rzepecki
1
Zagłębie Sosnowiec nie przestaje zaskakiwać. Collins odchodzi z klubu po czterech miesiącach

Komentarze

32 komentarzy

Loading...