Reklama

Saudyjski Football Manager w Almeríi. Jak zbudować klub na napastnikach?

Jakub Kręcidło

Autor:Jakub Kręcidło

08 sierpnia 2023, 11:20 • 6 min czytania 5 komentarzy

Trzech piłkarzy, cztery lata i ponad pięćdziesiąt milionów euro zysku – Almería pokazuje, że dzięki dobremu skautingowi da się, dosłownie, zbudować klub na plecach napastników.

Saudyjski Football Manager w Almeríi. Jak zbudować klub na napastnikach?

2 sierpnia minęły cztery lata od dnia, który zmienił historię UD Almería. Turki Al-Sheikh kupił klub za 18 milionów euro. Wokół transakcji było mnóstwo wątpliwości, które potęgowały kłopoty Málagi. Saudyjski minister, jak każdy nowy właściciel, obiecywał europejskie puchary, wielkie inwestycje w zespół i rewolucję, która – o dziwo – nadeszła.

W dużej mierze sfinansowali ją napastnicy – Darwin Núñez, Umar Sadiq i El Bilal Touré – którzy nie tylko pomogli drużynie awansować do LaLiga, ale jeszcze swoimi transferami zapewnili władzom pieniądze potrzebne na inwestycje.

Almeria. Andaluzyjska wersja Manchesteru City

Almeria. Jak zbudować klub sprzedając napastników

Na trudnym, hiszpańskim rynku, gdzie wszyscy narzekają na brak środków, Almería jest krezusem. – Stać nas na to, by wyłożyć 50 milionów euro na transfery – wypalił kilka dni temu dyrektor generalny Mohamed El Assy. Tę możliwość klubowi zapewniły nie arabskie pieniądze, bo „wpompowywanie” ich ograniczają restrykcyjne przepisy LaLiga, a doskonałe ruchy transferowe, które napędzały rozwój całego projektu.

Reklama

Pierwszą gwiazdą sprowadzoną przez Saudyjczyka był Darwin Núñez, za którego Peñarol otrzymał około ośmiu milionów euro – to był wówczas rekord Segunda División. Inwestycja się opłaciła. Po roku Urugwajczyk trafił do Benfiki za 24 miliony euro, a kolejnych 10 wpadło na konto hiszpańskiego zespołu rok później, bo Indálicos zapewnili sobie 20 proc. od przyszłego transferu snajpera.

Na Power Horse Stadium zastąpił go Umar Sadiq. Nigeryjczyk kosztował 9 milionów, a po dwóch latach – i zdobyciu 38 bramek oraz rozdaniu 19 asyst w 78 występach – przeniósł się za ponad 20 milionów do Realu Sociedad, z którym zagra w Lidze Mistrzów.

Almería potrzebowała nowej „dziewiątki”, więc sięgnęła po El Bilala Touré. Wykup Malijczyka ze Stade Reims kosztował około 10 milionów euro. Po roku, i to nieszczególnie udanym (7 goli w 21 meczach), Andaluzyjczycy otrzymali za niego od Atalanty 28 milionów euro, zapewniając sobie jeszcze szereg bonusów i procent od przyszłego transferu.

Zainwestowanie niespełna trzydziestu milionów euro przyniosło zwrot w postaci co najmniej 82 milionów. Mówimy o pięćdziesięciu milionach zysku za piłkarzy, którzy w międzyczasie zwrócili się jeszcze pod względem sportowym, bo każdy z nich pomógł klubowi w realizacji celu. W Hiszpanii, na – podkreślmy to – wyjątkowo trudnym i biednym rynku, nie jest łatwo raz dokonać znakomitego transferu.

Almería z dziewiątkami trafiła trzy razy z rzędu, i to na przestrzeni zaledwie czterech lat. Teraz, na celowniku był inny Malijczyk, Ibrahima Koné, ale gdy szefowie Lorient zobaczyli, jak bardzo Andaluzyjczycy potrafią monetyzować talenty swoich gwiazd, nagle zaczęli domagać się znacznie większej kwoty odstępnego i transakcja się (chwilowo?) wysypała.

Najmłodsi w LaLiga

Modus operandi Almeríi nie jest normalny, ale jest skuteczny. Początkowo Turki chciał działać jak stereotypowy „szejk”, czyli wpompować masę pieniędzy w klub w celu osiągnięcia szybkich rezultatów, ale zastopował go Javier Tebas. Alternatywnym rozwiązaniem, satysfakcjonującym prezesa LaLiga, okazało się handlowanie napastnikami, które zapewnia drużynie kasę do nieustannego rozwoju.

Reklama

Turki to właściciel, który mocno angażuje się w życie zespołu. Wie, dlaczego kupił Almeríę i co kosztowało ile pieniędzy. Może ściągać kogo chce, ale wybiera młodych zawodników, którzy się rozwijają i pozwalają popularyzować klub – przekonuje Guti, legenda Realu Madryt i były trener ekipy z Power Horse Stadium.

Sposób budowy kadry Almeríi przypomina grę w Football Managera. To najmłodszy zespół w LaLiga, o średniej wieku ledwie przekraczającej 25 lat. W drużynie jest zaledwie pięciu piłkarzy po trzydziestce, w tym dwóch bramkarzy i będący na wylocie Dyego Sousa, 33-letni napastnik, najstarszy zawodnik w kadrze. Przed obecnym sezonem, do Andaluzji przenieśli się 26-letni Edgar González i Dion Lopy, pięć lat młodszy Senegalczyk, który – zdaniem speców od Ligue 1, którzy oglądali go w Stade Reims – ma wszystko, by stać się gwiazdą.

Poprzednie okna transferowe to kolejne transfery młodzieży. W momencie przenosin na Power Horse Stadium El Bilal miał 20 lat tak jak Lázaro Vinicius czy Samu Costa. Rok młodsi byli Largie Ramazani czy Marko Milovanović, który miał kłopoty z aklimatyzacją, a ledwie 18 wiosen miał Kaiky, kapitan brazylijskiej młodzieżówki. To nie jest archetyp piłkarza sprowadzanego przez klub próbujący najpierw walczyć o awans do LaLiga, a później o utrzymanie.

Kiedy Fuksiarz siada do stołu z LaLiga. „Marzenia właśnie się spełniają

Nie muszą sprzedawać

Almería dokonała trudnej rzeczy, jaką jest zbudowanie zaufania na rynku. W związku z majętnością Turkiego Indálicos nie muszą sprzedawać. Nie są pod presją, jak wiele innych klubów. To, plus „success story” związane z Darwinem, pozwala windować kwoty transferów, czego powiedzieć nie mogą np. działacze Getafe – choć Enes Ünal jest znacznie bardziej dojrzałym piłkarzem niż El Bilal czy nawet Sadiq, to w żadnym wypadku (jeszcze przed kontuzją) nie mówiło się w jego kontekście o kwotach przekraczających 20 milionów euro. W Andaluzji na razie duże pieniądze zarabiali tylko na napastnikach, ale spokojnie – na inne pozycje przyjdzie jeszcze czas.

Już teraz dużym zainteresowaniem cieszą się wspomniany Ramazani („Jego transfer ustawiłby nas finansowo na cały rok” – przekonuje dyrektor generalny El-Assy) czy Lucas Robertone, bardzo solidny środkowy pomocnik, który błyszczał np. w starciach z Atlético, ale Almería może pozwolić sobie na odrzucanie ofert, jak np. za kolumbijskiego Luisa Suáreza – chwilę po wykupieniu go za 8 milionów euro, City Football Group (właściciel Manchesteru City, Girony, New York City FC, itd.) oferowała 15 milionów, jednak musiała obejść się smakiem.

Najbardziej wypełniony stadion

Turki nazywa Almeríę swoim dzieckiem.

To miasto od wieków jest związane ze światem arabskim. Klub nigdy nie był wielki. Zależy mi na tym, by rósł, bo dzięki temu i ja będę mógł zbudować swoją legendę – przekonuje Saudyjczyk, który, w przeciwieństwie do np. Petera Lima w Walencji, jest wielbiony przez kibiców.

I to nie tylko za to, że w 2019 roku zachęcał ich do przyjścia na stadion szansą wygrania jednego z trzech samochodów, które rozdawał co mecz.

Po czterech latach rządów Al-Sheikha widać imponującą skalę inwestycji. Całkowicie przebudowano ośrodek treningowy. Dzięki porozumieniu z miastem doszło do kompletnej renowacji stadionu, gdzie zamontowano np. najnowocześniejsze oświetlenie w Hiszpanii. Obiekt zostanie solidnie powiększony, bo Almería ma najwyższy wskaźnik wypełnienia trybun w LaLiga.

Na dwa tygodnie przed startem sezonu fani z Andaluzji wykupili wszystkich piętnaście tysięcy karnetów, a działacze przepraszali niezadowolonych kibiców, że prace nad powiększeniem obiektu do 25-30 tys. miejsc zakończą się dopiero za kilkanaście miesięcy.

Nie przestaniemy inwestować w rozwój klubu – deklarują Saudyjczycy i patrząc na to, jak do tej pory rozwijała się Almería, trudno im nie wierzyć.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE:

JAKUB KRĘCIDŁO

fot. Newspix

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Apolityczny i rodzinny Rybus świętuje Dzień Zwycięstwa w Rosji

Jan Mazurek
6
Apolityczny i rodzinny Rybus świętuje Dzień Zwycięstwa w Rosji

Hiszpania

Inne kraje

Apolityczny i rodzinny Rybus świętuje Dzień Zwycięstwa w Rosji

Jan Mazurek
6
Apolityczny i rodzinny Rybus świętuje Dzień Zwycięstwa w Rosji

Komentarze

5 komentarzy

Loading...