Mamy to. Co prawda jeszcze nie same dwudziestki od sędziów przez lekki rozjazd jednej narty przy lądowaniu, ale to już był skok ocierający się o perfekcję. Drugi taki w tym sezonie w piątej serii, więc nadal smakuje wyjątkowo. Erik, gratulujemy.
Erik Exposito w meczu z Lechem Poznań latał naprawdę wysoko. Dosłownie i w przenośni. Załadował dwie bramki głową po fajnych dośrodkowaniach kolegów, a do tego przewiózł jak na podwórku kilku piłkarzy Lecha, by po chwili samemu dołożyć ładną asystę.
Kozacy i badziewiacy. Erik Exposito największym kozakiem 5. kolejki
Nie jesteśmy zaskoczeni, że Hiszpan potrafi zrobić takie show, bo to nie jego pierwszy pamiętny występ w Ekstraklasie. Był już przecież choćby hattrick z Zagłębiem Lubin czy Wisłą Kraków albo trzy ostatnie podania z Wisłą Płock. Natomiast meczów, w których napastnik WKS-u miał dublet i ewentualnie asystę, czy generalnie jego nazwisko pojawiało się w protokole częściej niż raz, też trochę znajdziemy.
Mecze, w których Erik Exposito wypracował przynajmniej dwie bramki dla Śląska:
- 2019/2020: Zagłębie Lubin (hattrick), ŁKS (gol i dwie asysty), Cracovia (gol i asysta)
- 2020/2021: Cracovia (dwa gole), Pogoń Szczecin (dwa gole), Warta Poznań (dwa gole i asysta)
- 2021/2022: Ararat (dwie asysty), Zagłębie Lubin (dwa gole), Wisła Kraków (hattrick)
- 2022/2023: Ruch Wysokie Mazowieckie (dwa gole i asysta), Wisła Płock (trzy asysty)
- 2023/2024: Lech Poznań (dwa gole i asysta) – licznik bije
To może robić wrażenie, jeśli patrzymy na Hiszpana właśnie z takiej perspektywy. Teraz ponad czteroletniej i aż można podrapać się po głowie, że już tyle czasu taki piłkarz spędził w jednym klubie Ekstraklasy. Nie chodzi wyłącznie o umiejętności, a fakt, że zdecydowana większość obcokrajowców krąży w Polsce po rożnych miejscach pracy lub z niej dość szybka wyjeżdża, a w szczególności Hiszpanie i to związani z zespołami nie należącymi do czołówki. W przypadku Erika Exposito to nie było i nadal nie jest oczywiste, tym bardziej że kilka transferów z jego udziałem wysypało się w ostatnich kilku okienkach. Ale, kto wie, może tak miało być? Może tym piątym sezonem w roli kapitana i ze statusem niezaprzeczalnie najlepszego piłkarza WKS-u 27-latek zasłuży na miano jednej z kultowych postaci, do której będzie wracać się wspomnieniami? Niezależnie od grzechów związanych z “działalnością” poza boiskiem…
Cóż, na pewno wiele powiedzą nam reakcje kibiców Śląska, kiedy dojdzie do rozstania. Dla Exposito to ostatni rok kontraktu i raczej nie ma co się łudzić, że zostanie w klubie mimo spływania atrakcyjnych ofert. Jedyną nadzieją na inny scenariusz, o ile oczywiście dopuszczamy sens jego istnienia, byłoby przejęcie klubu przez prywatnego właściciela i wyciągnięcie dużej kasy na nową umowę. Wiecie, na wzór działań największych klubów w Polsce (patrz: Raków z Ivim Lopezem, Legia z Josue czy Lech z Mikaelem Ishakiem), które dzisiaj potrafią już zatrzymywać największe gwiazdy.
Sęk w tym, że we Wrocławiu oprócz fajnego standardu życia, super stadionu, dużej bazy kibicowskiej i ewentualnie większych nakładów finansowych w 2024 roku, zawodników nie da się skusić projektem sportowym. Pomijając na razie nawet ten niepewny, choć w wizjach pewnie kuszący aspekt właścicielski, owszem, wszystko poza gruntem sportowym może zadziałać w przypadku piłkarzy o mniejszej klasie. Jednak obecna pozycja Śląska w polskiej piłce nie pomaga przy takich gwiazdach jak Erik Exposito, które już dawno przerosły zespół o głowę i są na innym pięterku negocjacyjnym.
Liczby Exposito w Śląsku wstydu nie przynoszą
To musi wybrzmieć, że mówimy o gościu, który wykręca naprawdę dobre liczby, jeśli przy ocenie będziemy pamiętać o fakcie, że Śląsk od dawna jest średniakiem Ekstraklasy z pojedynczymi momentami chwały, ale też przede wszystkim skłonnościami do autodestrukcji. Tym bardziej nie dziwi nas tegoroczna chęć pozyskania Exposito przez Raków, który chciał Hiszpana wciągnąć do zdecydowanie lepszego środowiska, a w założeniu zapewne podbić te statystyki:
- 2019/2020: 8 goli, 4 asysty
- 2020/2021: 9 goli, 3 asysty
- 2021/2022: 12 goli, 5 asyst
- 2022/2023: 10 goli, 6 asyst
- 2023/2024: (po czterech meczach) 4 gole, jedna asysta
Oczywiście są takie chwile, kiedy Exposito zasługuje na naganę do dziennika. Ale trudno wyzbyć się wrażenia, że Hiszpan wciąż nie dosięgnął swojego sufitu i w bardziej wymagającym otoczeniu mógłby tego dokonać. Wtedy moglibyśmy pewnie mówić nie tylko o jednym z najlepszych napastników w lidze, ale też ogółem o zawodniku ze ścisłego topu Ekstraklasy. A może zalążki tego widzimy tu i teraz? Wejście w ten sezon Hiszpan ma co najmniej dobre. I ma tę cechę, że czasami potrafi zrobić coś z niczego, nie patrząc na pomoc kolegów. Na takową nie zawsze może liczyć, choć gdyby co mecz dostawał takie podania w pole karne jak od Patryka Janasika, miałby zdecydowanie większe szanse na walkę o tytuł króla strzelców.
Fajny debiut młodzieżowca “Medalików”, świetny golkiper “Pasów”
A żeby całkowicie nie skupiać się na Eriku Exposito, absolutnym królu kozaków tej kolejki, warto poświęcić kilka zdań choćby Sebastianowi Madejskiemu. Bramkarz Cracovii na początku sezonu godnie zastępuje Karola Niemczyckiego, a momentami można nawet pomyśleć, że jest w stanie być kimś lepszym. Ma 26 lat, umiejętności i doświadczenie. Wczoraj zatrzymał Piasta takimi interwencjami, że głowa mała. I jak widać, nie trzeba być ani młodzieżowcem, ani weteranem po trzydziestce, żeby robić dobrą robotę między słupkami. Kluby Ekstraklasy chyba trochę zapomniały o takich golkiperach, choć chyba lepiej będzie powiedzieć, że po prostu zniechęciły się do nich przez wiek “pośredni”. Potwierdza to deficyt podobnych przypadków, bo znajdziemy je tylko w czterech drużynach: Ravas (26 lat) w Widzewie, Kovacević (25) w Rakowie, Bielica (24) w Górniku Zabrze i właśnie Madejski (26) w Cracovii.
Z bardzo dobrej strony w tej kolejce pokazał się również młodzieżowiec-debiutant z Rakowa. Nie moglibyśmy przejść obok tego wydarzenia bez komentarza, skoro mowa o piłkarzu z rocznika 2005 z metką 0,5 mln euro. Dawid Drachal w meczu ze Stalą Mielec zaliczył asystę, którą łatwo będzie zapamiętać. Zostawił Getingera na innym peronie, zrobił mu małe sombrero i obsłużył Papanikolaou już w obrębie szesnastki. Pierwsze wrażenie na plus, więc teraz pozostaje tylko podtrzymać poziom, który może dać mu więcej minut w tak niełatwym środowisku pod kątem rywalizacji.
KOZACY:
Madejski (Cracovia) 1 – Janasik (Śląsk) 1, Cichocki (Radomiak) 2, Sadlok (Ruch) 1 – Semedo (Radomiak) 2, Papanikolaou (Raków) 1, Drachal (Raków) 1, Baku (Legia) 1 – Kallman (Cracovia) 1, Sanchez (Widzew) 1, Exposito (Śląsk) 1
Wśród badziewiaków człapaki, którym przewodzi… Kamil Grosicki
O Mikaelu Ishaku już pisaliśmy, że w ostatnim czasie irytuje wszystkich wokół, momentami nawet swoich kolegów. Dopóki jednak ma taryfę ulgową z racji ciężkich przejść w czasie walki z boleriozą, nie będziemy się nad nim szczególnie pastwić. Inaczej jest w przypadku Kamila Grosickiego, kolejnego dużego nazwiska w skali ligi, który na razie szura po dnie, jeśli chodzi o formę. Mówimy już o 360 minutach bez gola czy asysty, a były okazje, żeby to zmienić. Tak, jesteśmy wymagający, jednak przecież musimy, skoro 88-krotny reprezentant Polski jest najlepszym zawodnikiem ligi za miniony sezon. Na nim wiele rzeczy w ofensywie Pogoni się opiera i jeśli akurat ten trybik zawodzi, mogą posypać się inne tak jak z ŁKS-em. Normalnie to byłoby nie do pomyślenia, że Pogoń nie jest w stanie strzelić chociaż jednego gola beniaminkowi z przeciekającą defensywą, a tu proszę. Pogoń dostała w łeb 0:1.
Grosicki zawodzi, ale jest nadzieja, że jeszcze się rozkręci. Rok temu przez pierwsze dwa miesiące rozgrywek miał tylko dwa gole i asystę. A w pierwszym sezonie w Pogoni jakiś konkret dał dopiero w siódmym występie. Nie trzeba zatem bić na alarm, że kapitan “Portowców” się kończy i już nie nawiąże do statystyk z dwóch ostatnich lat w Ekstraklasie. Ale uczciwie musimy spojrzeć na jego dyspozycję, stąd obecność w badziewiakach. Niewykluczone, że nie po raz ostatni, bo Pogoń nie wygląda na zespół, który szybko się odkręci, a więc tym bardziej może mieć problem Grosicki.
Starzyński i Chrapek w środku pola – ale by to chodziło
Ale Grosicki chociaż próbuje, biega, włącza tryb sprintu, szarpie. Nie to co piłkarze pokroju Filipa Starzyńskiego czy Michała Chrapka, którzy na początku tego sezonu są tak apatyczni, że to aż razi w oczy. Szczególnie pomocnik Ruchu Chorzów, z którym wiązane były większe nadzieje na polepszenie kreatywności w ataku, wygląda jak old boy. Okej, szanse, że to nie zmieni się po odejściu z Zagłębia, były spore. Ale człowiekowi wydawało się, że jak Starzyński wróci do miejsca, z którym wiele go łączy, będziemy widzieli więcej zaangażowania i jakości piłkarskiej. Coś w stylu Pawłowskiego w Widzewie. Ale nie – mamy gościa, który człapie, momentami ma problem z prostymi podaniami, daje ofensywie Ruchu niewiele i generalnie nie zagrał jeszcze chociaż jednego solidnego meczu. Jeśli dalej tak pójdzie, Starzyński może wylądować na ławce.
Wspomnieliśmy już o Chrapku, którego nie poznajemy. W poprzednim sezonie miał naprawdę fajne momenty, ale teraz w Piaście wygląda jak cień samego siebie. Mało w jego grze jest pozytywnych momentów, a choćby z Cracovią nie dość, że nie nadążał za tempem spotkania, to jeszcze powinien mieć gola po świetnej wystawce w polu karnym. Może to nie jest czołówka ligi na pozycji środkowego pomocnika, jednak solidności trzeba od niego wymagać. Jeśli on ma słabsze dni, to też trudniej gra się Tomasiewiczowi i Dziczkowi. A przecież ta trójka w optymalnej formie to naprawdę dobry tercet, który nie tylko popracuje w defensywie czy pressingu, ale też wykreuje coś fajnego i strzeli bramkę. Na razie jednak Chrapek to najsłabsze ogniwo w środku pola gliwiczan.
BADZIEWIACY:
Posiadała (Radomiak) 1 – Jędrzejczyk (Legia) 1, Żyro (Widzew) 1, Milić (Lech) 1, Getinger (Stal) 1 – Grosicki (Pogoń) 1, Chrapek (Piast) 1, Starzyński (Ruch) 1 – Zahović (Pogoń) 1, Zwoliński (Raków) 1, Ishak (Lech) 2
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- „Wizerunek klubu szorował po dnie”. Dyrektor ds. komunikacji szczerze o Śląsku
- Jagiellonia wyciska maksa, Ruch wręcz przeciwnie
- Rakowowi po cypryjskim piekle trafił się ekstraklasowy spacerek
- Defensywa Legii nadal szuka guza, ale tym razem wychodzi z chaosu bez szwanku
Fot. Newspix