– Czy będziemy rewelacją sezonu? Wolę tak daleko nie iść, ale – patrząc na to, jak ciężko trenujemy i jaką mamy atmosferę w szatni – to sądzę, że możemy zaskoczyć. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Choć mówi się, że w polskiej lidze piękny futbol nie daje punktów. Nam w ostatnim meczu też nie dał – przyznaje Leandro, piłkarz Radomiaka Radom, z którym porozmawialiśmy w ostatnim odcinku „Weszłopolskich”. Tych, którzy wolą czytać niż słuchać, zapraszamy do lektury.
Jak z twojej perspektywy wyglądało otwarcie nowego stadionu Radomiaka?
Średnio się bawiłem, bo – jako piłkarz – wolałbym to przeżyć na boisku, a nie na trybunach. Ale z drugiej strony, patrząc obiektywnie, to coś pięknego. Naprawdę, coś pięknego. Nie mogę się doczekać, aż wyjdę na to boisko w meczu ligowym.
Szafka w szatni ucierpiała w pierwszym momencie, gdy dowiedziałeś się, że nie będzie cię w kadrze meczowej na to spotkanie?
Przyjąłem to raczej na spokojnie, ale później – gdy już kładłem się spać – to trochę potrwało, zanim zdołałem usnąć. Takiego dnia chyba każdy zawodnik chciałby wystąpić. Tyle lat na to czekaliśmy… Nie mogłem się z tym pogodzić, ale muszę szanować decyzję trenera i też zdaję sobie sprawę, że nie jestem w pełni formy.
Cały czas możesz być tym, który strzeli na tym obiekcie pierwszego gola dla Radomiaka.
Fajnie by było, ale ja już na to patrzę inaczej. Dla mnie najważniejsze, żeby Radomiak zawsze wygrywał i żeby trzy punkty zawsze zostawały w Radomiu.
Potrafisz wytłumaczyć, jakim cudem Radomiak tego meczu nie wygrał?
Obiektywnie mogę powiedzieć, że już przed meczem zdawaliśmy sobie sprawę, że nie możemy stracić tutaj bramki, bo Cracovia bardzo dobrze gra w defensywie. A druga sprawa to, że trener na co dzień przekazuje nam swój styl gry i pomału to łapiemy. Radomiak ściągnął mnóstwo ofensywnych zawodników. I było widać w tym meczu, że chcemy tak grać, ale po prostu brakowało nam szczęścia. Pierwszy raz w życiu widziałem, żeby jeden zawodnik w trakcie jednej połowy meczu trzy razy trafił w poprzeczkę i raz w słupek. No co mogę więcej powiedzieć? Brak farta, po prostu.
Trzeba było pocieszać Pedro Henrique?
Na pewno był trochę sfrustrowany, bo napastnik czasami potrzebuje pół sytuacji, żeby zdobyć bramkę, a on miał tych sytuacji aż cztery. Minimum jedną powinien był zamienić na gola. Mówiłem mu po meczu, żeby już wrzucił na luz, a w następnym meczu po prostu wykorzystał swoje sytuacje i zdobył bramkę. Radomiak nie zawsze będzie grał na zero z tyłu, bo się nie da.
Trener Galca obawia się, że stracicie pewność siebie przez te wszystkie zmarnowane sytuacje.
Uważam, że to nam nie grozi. Dzięki trenerowi bardzo często dochodzimy do tych sytuacji. Brak skuteczności jest, okej, ale to można po prostu naprawić dzięki treningom. Ale brak pewności siebie? Na pewno nie. To sama przyjemność, grać na takim stadionie jak nowy Radomiaka. Jeszcze o tej godzinie, przy tylu kibicach. Czym się tutaj przejmować?
Lewonożni ligowcy ze świetnym strzałem z dystansu – ty, Podolski, Josue, Biczachczjan. Który z was jest najlepszy?
Myślę, że Podolski byłby faworytem, gdybyśmy stanęli do konkursu takich strzałów z dalszej odległości. Świetnie ułożona noga, no i wiadomo – klasowy piłkarz.
Jaka jest wizja obecnego trenera Radomiaka? Jak on chce, żebyście wy grali?
Naprawdę w zespole zrobiła się bardzo ostra rywalizacja, to przede wszystkim. Trener na każdym treningu wymaga koncentracji, pełnego skupienia. Są momenty na uśmiech i głupie żarty, ale kiedy mamy się skupić na ciężkiej pracy – nic innego się nie liczy. Dla mnie najważniejsze jest to, że trener wszystkich traktuje na równi. Wymaga dużo od każdego piłkarza, a jego ofensywny styl gry pasuje do Radomiaka. Wyglądamy dużo lepiej, niż za trenera Mariusza Lewandowskiego.
Radomiak może być rewelacją sezonu?
Wolę tak daleko nie iść, ale – patrząc na to, jak ciężko trenujemy i jaką mamy atmosferę w szatni – to sądzę, że możemy zaskoczyć. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Choć mówi się, że w polskiej lidze piękny futbol nie daje punktów. Nam w ostatnim meczu też nie dał.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Słowo ciałem się stało. Tak Gustafsson zmienił Pogoń
- Zjazd Stipicy równie spektakularny jak Bargiela z K2. Od kozaka do przeciętniaka
- „Grecki Benzema”. Kim jest Efthymios Koulouris, nowy piłkarz Pogoni Szczecin?
fot. NewsPix.pl
