Tomasz Hajto w rozmowie ze sport.pl powiedział wprost, że przyjaźni się z Mirosławem Stasiakiem i nie ma dla niego znaczenia, że sprzedawał mecze.
– Zrobiliśmy z tego gównoburzę, to jest moje zdanie. Ja się z Mirkiem (Stasiakiem – red.) przyjaźnię i będę przyjaźnił. Dla mnie nie ma znaczenia, czy ktoś sprzedał jeden mecz, czy dwa. A my w Polsce tłumaczymy tych, co sprzedali raz, że nie wiedzieli, że byli młodzi, a piętnujemy tych, co sprzedawali więcej razy… Dla mnie to jest bez różnicy! W polskiej piłce są poważniejsze sprawy, którymi trzeba się zająć. Teraz robimy jakąś aferę, ja nie wiem z czego, bo chcemy przywalić prezesowi Kuleszy po porażce – powiedział na łamach sport.pl Tomasz Hajto.
Były reprezentant Polski broni Mirosława Stasiaka, który pojechał razem z reprezentacją Polski na mecz do Mołdawii, pomimo tego, że przed laty został skazany za czyny korupcyjne. Hajcie, który również nie jest nieskazitelny, to jednak nie przeszkadza i uważa, że temat został wyolbrzymiony.
– Wcześniej w PZPN-ie pracował Andrzej Woźniak, był trenerem od bramkarzy przy pierwszej reprezentacji, człowiek skazany prawomocnym wyrokiem. Łobodziński i Hermes dostali licencję UEFA PRO. Z tego nikt nie robił problemu, a z tego, że Stasiak pojechał na mecz wyjazdowy, bo ktoś go tam zaprosił, nie wiem, jakimś cudem ktoś nie sprawdził, że jest jeszcze zawieszony, to robimy z tego gównoburzę. On nie pojechał tam w roli działacza, nie działa w polskiej piłce – dodał Hajto.
WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
- Podział wpływów w PZPN. Kto rządzi i kto za kim stoi? Sytuacja w związku po ostatnich aferach
- Cezary Kulesza – najgorzej poinformowany człowiek w PZPN
- Wachowski: – Zadzwoniłem do trenera, porozmawialiśmy i wszystko sobie wyjaśniliśmy
Fot. FotoPyk