Dwie pierwsze kolejki Ekstraklasy minęły nam pod znakiem umiarkowanej normalności. Wygrywają faworyci, przegrywają słabeusze, a sędziowie… O, sędziowie gwiżdżą bez poważniejszych błędów. Choć i tym razem kontrowersji nie brakowało.
A chodzi nam chociażby o mecz Lecha z Radomiakiem. Tam sędzia Stefański nie do końca panował nad tym, co działo się przy ławkach rezerwowych. A konkretnie przy ławce Lecha. Posypały się żółte kartki, później i czerwona dla trenera Cepka. Generalnie w meczu, w którym temperatura nie była wcale wysoka, zrobiło się gorąco. I mamy wrażenie, że można było tego uniknąć.
Pokazując chociażby kartkę Rossiemu za faul na Sousie:
Celowo wrzucamy dwie stopklatki, bo tylko ta druga mogłaby zakłamywać obraz i wskazywać raczej na czerwoną kartkę. Ale tutaj mamy skuteczne wybicie piłki przez stopera Radomiaka, a później pechowe w skutkach trafienie Portugalczyka w kolano. Mówimy tu jednak o grze nierozważnej, a nie o poważnym, rażącym faulu. Rossi zagrywa piłkę, nie robi tego w sposób skrajnie niebezpieczny i jesteśmy w stanie uwierzyć, że w tym ułamku sekundy mógł mieć wysoko uniesioną stopę z uwagi na to, że… no tak po prostu noga się układa przy wykopie.
Faul, kartka dla Rossiego i tyle. Wyniku nie weryfikujemy.
Słyszeliśmy opinie, że anulowany powinien być rzut karny dla Warty, bo Savić leciał ponoć już przed kontaktem z nogą Szcześniaka.
Cóż, Savić schodzi niżej, bo stracił równowagę, ale wciąż – potyka się o nogę zawodnika wykonującego wślizg bez szansy zagrania piłki. Czy atakujący zostanie trafiony w stopę, piszczel lub kolano – niewiele to zmienia. Podłożenie nogi jest podłożeniem nogi – faul i rzut karny.
A co z golem Kupczaka? W pierwszym tempie myśleliśmy, że będzie tam faul, bo Dadok pofrunął daleko po zderzeniu z obrońcą Zielonych.
Ale po kilku powtórkach (również w slow-motion) trudno dostrzec tam pchnięcie, które byłoby na tyle agresywne, by spowodować upadek. Owszem, obaj zawodnicy się tam ścierają, ostatecznie Dadok gubi równowagę i leci w tył. Ale bliżej nam do decyzji arbitra, by grać dalej.
Problematyczny dla niektórych był rzut karny dla Śląska w derbach z Zagłębiem.
Natomiast tu sprawa jest prosta – rzut karny był podyktowany słusznie. Czy Samiec-Talar zachował się po cwaniacku? Owszem. Dzióbnął piłkę przed bramkarzem, wykorzystał szybkość, był pierwszy przy futbolówce, a następnie został podcięty. Przepisy nie zabraniają bycia cwanym. A że po dzióbnięciu piłki ta frunęła poza jego zasięgiem? Trudno, nie ma to większego znaczenia z punktu widzenia przepisów gry. Faul.
Chcielibyśmy jeszcze zwrócić uwagę na jedną sytuację.
Początek meczu Jagi z Puszczą, piłka leci w kierunku Imaza, w górę wyskakuje Sołowiej… No i okej, trąca gdzieś tam piłkę, ale jednocześnie z pełnym impetem ładuje się kolanem w kręgosłup Hiszpana. Krzywdę można zrobić atakując korkami piszczel, krzywdę można zrobić wymachując łokciem na poziomie nosa rywala, ale poważnej krzywdy można narobić też przy takich wejściach. A tutaj Sołowiej skończył bez kartki. Żółta czy czerwona? Raczej żółta przy obecnej wykładni, natomiast mamy nadzieję, że sędziowie zaczną zwracać uwagę na takie wejścia, bo zaraz napastnicy będą uciekać w popłochu przed latającymi kolanami obrońców. Udało się zminimalizować liczbę ataków łokciami, więc popracujmy też nad nową modą na uszkadzanie graczy ofensywnych.
Druga kolejka, znów bez błędów wypaczających rezultaty? Generalnie rzecz biorąc – jest dobrze.
SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ
Więcej na Weszło: