Reklama

Tęsknoty nie będzie. Carlitos odchodzi z Legii na tarczy

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

30 lipca 2023, 08:24 • 4 min czytania 21 komentarzy

Kiedy Carlitos odchodził z Legii po raz pierwszy, kibic przy Łazienkowskiej absolutnie miał prawo zapłakać. Z klubem żegnał się kozak. Napastnik na wagę złota. Człowiek, wydawać się wtedy mogło, trudny do zastąpienia.

Tęsknoty nie będzie. Carlitos odchodzi z Legii na tarczy

Teraz, gdy odszedł po raz drugi, nikt płakać nie będzie. Nie ma za kim. Hiszpan nawet nie nawiązał do swojej imponującej wersji sprzed kilku lat. Na samym końcu okazał się zbędnym balastem. Wpadką.

I może na pierwszy rzut oka dorobek w postaci czterech goli i czterech asyst nie wygląda tragicznie, pamiętajmy, że oczekiwania były przecież znacznie większe. Hiszpan potrafił w Panathinaikosie wykręcać naprawdę fajne liczby (17 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej w sezonie 2021/2022), które mogły podpowiadać, że w Legii bez problemu odnajdzie się na nowo. Co więcej, nie był stary. Mając na karku 32 lata w czerwcu 2022 roku, wszyscy myśleli, że będzie kluczowym wzmocnieniem dla zespołu, który z pustą kasą musiał łatać pozycje zawodnikami ze względnie niskimi kontraktami. A ktoś taki jak Carlitos – szczególnie w trudniejszych realiach finansowych – wydawał się idealną opcją na aktualne potrzeby.

Tak Jacek Zieliński, dyrektor sportowy Legionistów, ocenił transfer hiszpańskiego napastnika w czerwcu tego roku: – Carlitos dawał dużo optymizmu, wcześniej sprawdził się w ekstraklasie. Miał bardzo dobre wejście, w Niecieczy utrzymał nas w rozgrywkach Pucharu Polski, z których mogliśmy wtedy śmiało wylecieć. Wówczas strzelił ważnego gola, być może dzięki niemu sięgnęliśmy po trofeum. Jesienią, po niezłym starcie, dopadły go problemy zdrowotne, COVID, inne sprawy, przerwy. Prezentował się znakomicie w zimowym okresie przygotowawczym, w meczu z Koroną złamał rękę przy próbie strzału do pustej siatki. Pauzował 5 tygodni. Później drużyna grała solidnie, więc nie było potrzeby, by go wprowadzać. Gdy wrócił do rywalizacji, to nie wyglądało to najlepiej, co szczerze przyznaję. Gdyby uwzględnić okoliczności, to decyzja była dobra, z kolei ocena z perspektywy roku jest średnia, czasami wręcz słaba. 

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

Reklama

Przez rok zmieniło się na tyle dużo, że w nowym sezonie w drużynie Legii zwyczajnie nie byłoby dla Carlitosa miejsca. Dość powiedzieć, że ze składu zaczął wygryzać go dosłownie każdy (w rundzie wiosennej tylko trzy mecze od 1. minuty), a ostatnio także Blaz Kramer, którego wielu skreślało przez kruche zdrowie. W hierarchii złożonej z Thomasa Pekharta, Macieja Rosołka, Ernesta Muciego i wspomnianego już Kramera, Carlitos spadł na margines. W takiej sytuacji nie było lepszego wyjścia niż rozstanie, zatem w tej kwestii wieszać psów na Legii nie będziemy. Rok temu na papierze to był rozsądny ruch, a dopiero czas pokazał, że dawnego Carlitosa nie ma i nie będzie. Może trochę przez pecha i przerwy od gry, może pewnego rodzaju wypalenie.

Nie ta sama dynamika.

Już nie ta odwaga.

Czasami dziwaczne decyzje w prostych sytuacjach w polu karnym.

Chimeryczność i nieskuteczność.

Te wszystkie określenia pod adresem Carlitosa raczej nie są przesadą, ale chyba mało kto w Warszawie będzie miał mu za złe, że nie dowiózł oczekiwań. Mimo wszystko, kibice wciąż pamiętają pierwsze podejście Hiszpana do Legii, które skończyło się na 19 bramkach i 7 asystach. Słowem: złej krwi nie będzie i każdy teraz coś zyska.

Reklama

A że Legia wreszcie złożyła komplet sensownych napastników, obaw tym bardziej nie ma. Pekhart odpalił fajerwerki w pierwszej kolejce Ekstraklasy, strzelając hattricka. Miał też dobrą wiosnę po transferze, więc tutaj wątpliwości o konkretną liczbę bramek być nie powinno. To samo, choć obecnie to trochę pisanie po wodzie, może tyczyć się odgruzowanego Kramera. Słoweniec będzie liczył się w układance Kosty Runjaicia.

Co jak co, ale to mimo wszystko brzmi dość dziwnie, że odejście takiego napastnika jak Carlitos właściwie w ogóle nie wpłynie na siłę ognia Legii. Z jednej strony to nie najlepsze świadectwo dla samego Hiszpana, a z drugiej dowód na to, że wicemistrz Polski tak nagłowił się z napastnikami w ostatnich sezonach, że wreszcie coś sensownego wykombinował.

fuksiarz-promocja

WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Ekstraklasa

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

21 komentarzy

Loading...