Raków wygrał z Karabachem i świetnie, bo – zaskoczenie – o to chodzi w piłce, żeby wygrywać. Natomiast przestrzegałbym przed optymizmem, nawet nie nadmiernym, ponieważ trudno powiedzieć, że częstochowianie po tej pierwszej połowie są bliżej kolejnej rundy. Nie, to Karabach wciąż jest faworytem.
Za każdym razem jak polski zespół mierzy się z nimi, to słyszę: to już nie ten Karabach, co kiedyś… Tamten odszedł, ten ma kontuzję, pozmieniało się, chlip, chlip, szanse są więc 50/50. A bzdura tam! Zawsze mierzymy się z mocną ekipą, cokolwiek eksperci od drużyn, których nie oglądają, chcą na ten temat powiedzieć. Widać jakość, zgranie, automatyzmy. No, mocni są.
Jestem ciekaw, czy Raków w analogicznej sytuacji, potrafiłby odwrócić 0:2 w dwie minuty. Mam wątpliwości. Karabach, jak już musiał siąść na przeciwnika, to faktycznie siadł i częstochowianie się kompletnie pogubili. Co więcej – oni zrobili to znów, przecież z Lechem było bardzo podobnie. Też 0:2 w dwumeczu i też odrobienie strat. Z nawiązką.
To jest drużyna, która, zdaje się, nie traci głowy w żadnej sytuacji. A Raków – co pokazał nie tylko w środę, ale też na przykład ze Slavią, albo na finiszu sezonu 21/22 – jednak tak.
I nie ma co kryć, Raków jedzie do piekła, temperatura może zrobić swoje. Tam też nie będzie miejsca na błędy, jak się pogubią, to Karabach będzie walił jak w bęben – wątpię, że skończy się jak z Lechem, ponieważ Raków ma bramkarza, a nie kuglarza, natomiast skoro rywale strzelili dwie bramki w dwie minuty na wyjeździe, to u siebie naprawdę nie będą milsi.
100% Rakowa nie wystarczy, żeby tam wygrać. To musi być wybitne spotkanie, najlepsze, jakie Raków kiedykolwiek zagrał w Europie. Po pierwszym starciu są powody do optymizmu, bo ja widziałem tysiące meczów, kiedy polski zespół przy takim scenariuszu dostaje w papę, ale wciąż obawiam się, że ta jednobramkowa zaliczka nie wystarczy. Obawiałbym się i przy dwóch golach. Przy trzech mniej, ale nie wiem, jak ktokolwiek z Ekstraklasy miałby ograć Karabach trzema bramkami w spotkaniu o stawkę.
Ten kuzyn Rudki musiałby jeszcze bardziej pomagać.
PROMOCJA W FUKSIARZU – ZWROT 100% DO 300 ZŁOTYCH
Tak czy tak, Raków jakąkolwiek grupę europejskich pucharów z tym składem powinien zrobić. Niektóre zespoły mają problem z jedną sensowną dziesiątką, a tam strach z tramwaju wysiąść, żeby na jakiegoś takiego piłkarza z tej pozycji nie trafić.
Dużo zrobili w Częstochowie, żeby się odpowiednio przygotować na Europę. Zobaczymy, na ile to wystarczy, co też jest ciekawe i pokazujące, w którym miejscu jeszcze jesteśmy – można zrobić naprawdę wiele, wydać masę kasy (jak na nasze warunki), a przyjeżdża ogon solidności w pucharach i jest cholernie ciężko.
Więc teraz sobie pomyślcie, jak naiwni byli polscy prezesi i właściciele przez lata, kiedy próbowali się dostać na imprezę kuchennymi drzwiami. Nic nie wydać, nic nie zainwestować, popieprzyć, że może-może w sierpniu, jedynie liczyć, że najpierw ktoś ładnie wylosuje, a potem przeciwnik zaliczy zbiorowo grypę żołądkową i padnie na boisku.
Tak funkcjonowała polska piłka przez lata – a nuż, a czemu nie, a dajcie spokój. Odkopujemy się teraz z tego, bo nie tylko Raków, ale przecież Legia i Lech też są z ciekawymi transferami, natomiast dystans wciąż jest ogromny. Tak naprawdę wracamy z dalekiej podróży i czekamy, aż usadowimy się solidnie na trzeciej półce futbolu.
A zanim zaatakujemy drugą… Oj, znowu mogą minąć długie lata. Choć tym razem jest o tyle lepiej, że wiemy, gdzie idziemy.
Mamy mapę.
WOJCIECH KOWALCZYK
CZYTAJ WIĘCEJ: