Nowy sezon, nowe okazje do podjęcia kontrowersyjnych decyzji przez sędziów. Ale trzeba przyznać, że arbitrzy udanie weszli w nowe rozgrywki. Owszem, było kilka sytuacji, które wywołały emocje wśród kibiców, natomiast w każdej istotnej sprawie panowie z gwizdami rozstrzygali sprawy prawidłowo.
Zacznijmy od meczu Legii z ŁKS-em. Łazienkowska, początek sezonu, mecz z podtekstami, ale sędzia Arys zdał egzamin (a przecież dopiero zaczyna w tej lidze). Jedyny błąd naprawił sam przy VAR – chodzi oczywiście o wapno dla gospodarzy.
SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ
Ręka obrońcy bardzo wyraźnie odstawiona od tułowia, ułożona w sposób nienaturalny, powiększa obrys ciała. Nawet bliska odległość od zagrywającego niczego tu nie zmienia, bo układając ręce w taki sposób bierzesz na siebie ryzyko, że dostaniesz piłką po łapach. Ewidentna jedenastka.
Podobnie jak bardzo klarowna była jedenastka dla Piasta w meczu z Lechem.
Podobało nam się określenie bodaj Michała Świerczewskiego w Canal+, że to taki karny za głupotę. Bednarek jest spóźniony, nawet nie za bardzo odrywa się od ziemi. Jakby zlekceważył sytuację. I w ten leniwej pozie ładuje się w plecy Ameyawa, który zagrywa piłkę. Mamy zatem gościa, który nie zagrywa piłki, za to walki przeciwnika w plecy. Oraz piłkarza, który zagrywa piłkę, ale na jakość jego zagrania wpłynął kontakt sprokurowany przez przeciwnika. Oczywisty rzut karny i trudno przyjąć tutaj retorykę o „miękkim wapnie” czy „lekkim kontakcie”.
Wątpliwości pojawiły się na samym początku meczu Widzewa z Puszczą. Mroziński atakuje piłkę, zderza się z Ravasem, pachnie rzutem karnym. Sędziowie ostatecznie odgwizdali spalonego…
… którego chyba nie było. Natomiast nie ma to znaczenia. To zawodnik Puszczy w tej sytuacji fauluje, a Ravas jest poszkodowanym. Golkiper łodzian jest szybszy przy piłce, skutecznie ją zagrywa, a przeciwnik ładuje się w niego z impetem. Zderzenie dwóch graczy, jeden zagrywa piłkę, żaden nie przesadza w agresji, zatem faulującym jest ten, który do piłki nie zdążył.
I jeszcze dla porządku – dlaczego gol Ławniczaka w meczu z Ruchem nie został uznany?
Bo asystujący mu Kopacz zagrał piłkę ręką. Nieintencjonalnie, dość przypadkowo, jednak przy golu i zagraniu piłki ręką liczy się bezpośrednie następstwo strzelenia gola po tym kontakcie piłki z ręką. Tutaj do takiego dochodzi: ręka, piłka spada, Ławniczak z bliska ładuje ją do siatki. Zatem kolejna dobra decyzja sędziów.
A co z bramką Stali Mielec? Czy Rakoczy nie był czasem faulowany na początku tej akcji i sędzia powinien wrócić do tej sytuacji?
Nie, raczej nie. Generalnie pułap faulu w tym meczu był ustawiony dość wysoko, więc nie ma na co się dziwić, że tutaj poszła komenda „gramy dalej”. Owszem, dochodzi tam do kontaktu, ale Rakoczy jednak od razu leci w powietrze i przerysowuje ten upadek. Jak dla nas lekkie stuknięcie, które nie powoduje tego, że akcja gości się kończy – Rakoczy w tej sytuacji podawał, od razu doszło do straty i poszła kontra. Gdyby obrońca wykonał ten atak w sposób nierozważny, to okej. Ale tutaj? Gramy dalej.
Pierwsza kolejka bez błędów – oby tak dalej, panowie sędziowie!
Czytaj więcej o Ekstraklasie:
- Dawid Szulczek: Kończyłem szkołę trenerów, a nie Hogwart [WYWIAD]
- Michał Pazdan: Paraliż, mania i bezsenność. Po Euro 2016 wyniszczała mnie głowa
- Nie było mocnego na Marchwińskiego
- Raków i skuteczny napastnik? Zwoliński udowadnia, że to możliwe
- Absurdalne błędy Bielicy sprezentowały Radomiakowi wygraną