Michał Kubiak, były już kapitan reprezentacji Polski w siatkówce, to nie gość, który kiedykolwiek gryzłby się w język. Czasem jednak powinien. W opublikowanej niedawno rozmowie z Żurnalistą zabłysnął bowiem zdaniami takimi jak “myślę, że jest milion sposobów, żeby nie czuć się w depresji” czy “uważam psychologię sportu za rzecz zbędną”. Michał, mamy jedną prośbę – zamknij się.
– Czy są złe rzeczy, których nauczył cię sport?
Tak brzmiało pytanie, od którego zaczął się cały wywód Michała Kubiaka. Kubiaka, który przez lata na boisku, prawda, słynął z mocnego charakteru. Potrafił napędzać drużynę. Nie bał się odpowiedzialności. Równocześnie jednak Kubiaka, który – pomyślelibyście – poznał wielu ludzi z całego świata, o różnych charakterach, przeżyciach i doświadczeniach życiowych. Kubiaka, który od lat gra w Japonii, gdzie według badań blisko połowa młodych ludzi(!) ma myśli samobójcze. Kubiaka, który powinien być wzorem i zrozumieć już – ma przecież na karku 35 lat – że słowa, które przychodzą ci do głowy, można przefiltrować, zanim wyjdą przez usta.
Bo wiecie, to jest tak, że dziennikarze cenią sobie rozmówców, którzy nie boją się powiedzieć czegoś mocniejszego. My też, nie będziemy tego kryć. To zawsze plus dla wywiadu, gdy da się wyciągnąć ciekawy cytat czy dwa, trzy, ewentualnie osiem.
Ale równocześnie jest to obwarowane pewnymi granicami. I trafia się moment, gdy “coś mocniejszego” zamienia się w “absolutny idiotyzm”. Zwłaszcza, gdy temat jest delikatny.
A za taki trzeba uznać rozmowę o depresji. Tym bardziej, gdy wypowiada się ktoś, kto nigdy przez nią nie przeszedł i nie ma wiedzy na temat jej przyczyn, uwarunkowań czy sposobu leczenia.
Michał Kubiak jednak uznał, że warto uraczyć świat swoimi mądrościami. Więc czego złego nauczył cię sport, Michał?
– Braku empatii, takiej totalnej. Wiem, że depresja jest poważną chorobą – powiedział były kapitan polskiej kadry. I okej, do tego momentu jest dobrze. Gdybyś tu ta wypowiedź się urwała, nie byłoby problemu. Domyślacie się jednak, co zrobił Michał? Pociągnął temat dalej, jednym prostym “ale”. A jak już pociągnął, to odleciał w stratosferę. – […] ale nie potrafię sobie wyobrazić, że mógłbym sam popaść w taki stan. Nie okazuje zrozumienia dla takich myśli. Myślę, że jest milion różnych sposobów, żeby nie czuć się w depresji, nie mieć takich myśli. Nie jestem doktorem, ale myślę, że to siedzi tylko i wyłącznie w głowie i co by się nie działo jesteś sam w stanie sobie z tym poradzić.
Nosz kurwa mać, Michał. Skoro nie jesteś doktorem, ani nie przeszedłeś depresji, to na cholerę się wypowiadasz?
Pomyślałeś chociaż o tym, co taka wypowiedź może zdziałać? Bo na pewno nic pozytywnego, o tym jesteśmy przekonani.
Zresztą oddajmy głos matematyce. Szacuje się, że w Polsce na depresję choruje około 1.2 miliona osób – to dane NFZ. Z kolei w naszym kraju żyje około 38 milionów ludzi. To oznacza, że co trzydziesty drugi Polak mieszkający w ojczyźnie boryka się z tym choróbskiem, wręcz pasożytem, który wysysa z niego nie tylko siły, ale i życie. Jest wysoce prawdopodobne, że sam znasz kilka osób, które przez to przechodziły bądź przechodzą. Może o tym wiesz, może nie. Z pewnością wśród twoich fanów – a już tym bardziej fanów polskiej siatkówki – są osoby, które właśnie teraz walczą z depresją.
I nagle wychodzi do nich Pan Michał Kubiak, ucieleśnienie mocnej psychiki, człowiek stalowych nerwów. I mówi im, że to wszystko siedzi w ich głowach, a poradzić mogą sobie z tym na milion różnych sposobów. Samemu. Myślisz, że to komuś pomoże? Że po takich słowach chory pacnie się w głowę i powie sobie: “No tak, ja się tu męczę, jeden lekarz, drugi, trzeci, leki, codzienna walka o wstanie z łóżka, a przecież wystarczy posłuchać Kubiaka”?
Nie jesteś Jezusem, nikogo cudownie nie ozdrowisz. Możesz tylko zaszkodzić.
Poza tym ta konstrukcja wypowiedzi… Następnym razem, gdy będziesz mówić “nie jestem lekarzem, ale…”, to po prostu przestań gadać. Tak, w momencie tego “aaaaleeee”.
Nie jesteś lekarzem. Kropka.
Lećmy jednak dalej z twoimi mądrościami. Została przecież jeszcze ta: – Ja uważam psychologię sportu za rzecz zbędną. Jest to dla mnie unikanie odpowiedzialności przez sportowca, nieumiejętność znalezienia sobie rozwiązania do danej sytuacji przez samego siebie tylko liczysz, że ktoś z boku za ciebie to rozwiąże.
I okej, rozumiemy, że nie każdy musi korzystać z usług psychologa sportu. To twoja prywatna sprawa. Ale fakt, że rozszerzasz to na wszystkich sportowców i mówisz o unikaniu odpowiedzialności bardzo nas bawi. Gwarantujemy, że mniej odpowiedzialności unika Iga Świątek, która wychodzi na kort i ostatecznie sama walczy tam o swoje sukcesy, niż ty, kryjący się po porażce na igrzyskach olimpijskich, gdy do dziennikarzy wyjść musiał Fabian Drzyzga. Mamy ci przypomnieć, kto był wtedy kapitanem kadry, który wcześniej buńczucznie zapowiadał, że “cel to złoto”?
I ty chcesz komuś mówić, że współpracując z psychologiem unika odpowiedzialności?
Wystarczyłoby, Michał, żebyś czasem jednak zamknął się na moment i pomyślał, że może jednak czegoś nie wypada mówić. Zwłaszcza gdy cierpią, a nawet umierają z powodu depresji, nie tylko “zwykli” ludzie, ale też inni sportowcy. Poczytaj ich świadectwa albo świadectwa ich bliskich o tym, jak paskudnie żyje się z depresją. To pustka, ciemność, brak chęci do życia. Gdy cię dopada, nie wystarczy pozytywne myślenie i podejście, że poradzisz sobie sam.
Wiemy, pewnie uważasz się za twardziela, ale to niczego nie zmienia. Przed depresją może ugiąć się każdy, wie o tym również wiele postaci ze świata sportu. Zastanów się, czy to wszystko powiedziałbyś w twarz na przykład:
- Josipowi Iliciciowi, w pewnym momencie jednemu z najlepszych piłkarzy w Serie A (“Papu Gomez dodał, że w pewnym momencie głowa jego kolegi doszła do momentu eksplozji”).
- Damianowi Nawrocikowi, kiedyś czarującemu w barwach Lecha Poznań (“Nie da się tego opisać. Kocham życie, tak ogólnie. Mam dla kogo żyć. Chcę wychować dzieci na szczęśliwych ludzi. W głowie miałem jednak takie rzeczy, że już lepiej być połamanym niż tego doświadczyć”).
- Bliskim Roberta Enkego, którego odebrała im właśnie depresja (“Tej choroby nie można wytłumaczyć, a każdą inną kontuzję czy chorobę można. Zerwanie więzadeł? Widzimy, jak konkretnie doszło do urazu. Rak? No tak, przecież palił przez całe życie. Gdy depresja wywołana jest konkretnymi przyczynami, także można ją wytłumaczyć. Czasem niestety nie mamy pojęcia, dlaczego dana osoba choruje”).
I co, powiedziałbyś?
***
Światowa Organizacja Zdrowia już kilka lat temu uznawała depresję za czwartą najpoważniejszą chorobę na świecie i jedną z głównych przyczyn samobójstw. Eksperci przewidywali też, że do 2030 roku stanie się także pierwszą najczęściej diagnozowaną jednostką chorobową na świecie. Jeśli czujecie, że potrzebujecie wsparcia w związku z waszym zdrowiem psychicznym, w tym depresją, możecie skontaktować się z instytucjami, które go udzielają. Są to:
- Poradnie Zdrowia Psychicznego,
- Centra Zdrowia Psychicznego,
- Ośrodki Interwencji Kryzysowej,
- Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne (dla dzieci i młodzieży),
- Szpitale psychiatryczne.
Skorzystać możecie też z linii telefonicznych:
- Telefon Zaufania Fundacji „Twarze Depresji”: 22 290 44 42
- Całodobowa Linia Wsparcia: 800 70 2222
- Antydepresyjny Telefon Zaufania: (22) 484 88 01
- Antydepresyjny Telefon Forum Przeciwko Depresji: (22) 594 91 00
- Telefon zaufania dla dzieci: 116 111
- Telefon dla Rodziców i Nauczycieli: 800 100 100
Więcej informacji znajdziecie również na portalach internetowych, takich jak:
- Twarze Depresji
- Forum Przeciw Depresji
- Rządowa strona o depresji, z której dowiecie się m.in. jak rozpoznać jej objawy i jak wspierać bliskich w walce z nią.
Pamiętajcie, nie lekceważcie objawów depresji i nie bójcie się szukać pomocy. Nie musicie radzić sobie z nią sami.