Reklama

Heavy metal z domieszką disco polo i poezji. Pogoń na starcie sezonu

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

18 lipca 2023, 14:31 • 7 min czytania 46 komentarzy

Szczecin to miasto, w którym przez setki lat mieszały się wpływy niemieckie, polskie, szwedzkie i nawet francuskie, a Pogoń wyjątkowo godnie reprezentuje tę spuściznę. Portowcy mają łączyć heavy metal z disco polo i poezją.

Heavy metal z domieszką disco polo i poezji. Pogoń na starcie sezonu

Jakkolwiek absurdalnie to brzmi.

POGOŃ SZCZECIN – ZAPOWIEDŹ SEZONU 2023/24

CHCIELIBY GRAĆ JAK…

W sensie bardziej dosłownym – na boisku – jak Judas Priest czy Iron Maiden, czyli heavy metal, zgodnie z tym, co kiedyś mówił Juergen Klopp. Dynamicznie, agresywnie, intensywnie, z pasją. Od początku kadencji Jens Gustafsson zapowiadał ewolucję ze stylu preferowanego przez Kostę Runjaica – opartego na posiadaniu piłki i spokojnym, miarowym ataku pozycyjnym – w stronę przyspieszenia i większej bezpośredniości. Ewolucję, nie rewolucję, dlatego Portowcy niezmiennie mieli czuć się dobrze z futbolówką przy nodze, tyle że starali się dołożyć do tego wysoki pressing i szybsze rozegranie po odbiorze.

Udało się to osiągnąć szwedzkiemu szkoleniowcowi.

Reklama

Jak wyliczaliśmy już w ostatnich tygodniach poprzedniego sezonu, granatowo-bordowi byli w absolutnej czołówce ligi pod względem strzałów oddanych po wysokim pressingu (StatsBomb definiuje je jako uderzenia oddane w ciągu pięciu sekund od działania defensywnego na połowie przeciwnika), kontrpressingów (prób odbioru następujących w ciągu pięciu sekund po stracie), czasu potrzebnego do oddania uderzenia po przejęciu piłki, dystansu pokonywanego z piłką od odzyskania posiadania do strzału, strzałów po kontratakach (rozumianych jako wyjścia z własnej połowy) czy liczby wejść z piłką w tercję defensywną przeciwnika.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

Gustafsson zapowiadał na naszych łamach większą intensywność i faktycznie tę intensywność wykrzesał, a teraz powinno być jeszcze lepiej.

Po pierwsze, Szwed pracuje rok i zna zespół, a zespół zna jego. Po drugie, już zimą dołożono mocniejsze ogniwa na bokach defensywy – Linusa Wahlqvista oraz Leonardo Koutrisa. Po trzecie, latem dokonano prawdopodobnie najważniejszej roszady – Damiana Dąbrowskiego zastąpiono szybszym, silniejszym i większym Joao Gamboą.

Dąbrowski to bardzo dobry środkowy pomocnik, prawdopodobnie Zagłębie Lubin będzie mieć z niego pociechę, ale ze względu na swój styl gry i parametry fizyczne nie za bardzo pasował do taktyki Gustafssona. W fazie rozegrania lubił przyjąć podeszwą, rozejrzeć się i spokojnie pokulać futbolówkę, zamiast pchać akcje do przodu. W fazie obrony po stratach przy tak wysokim ustawieniu – niezbędnym do kontrpressingu – nie nadążał z powrotem i asekuracją.

Nie da się przewidzieć, czy Gamboa się sprawdzi, natomiast na starcie wszystkie klocki do siebie pasują. Ktoś o właśnie takiej charakterystyce był niezbędny do energetycznego futbolu drużyny ze Szczecina.

Reklama

Bo wszyscy Portowcy to jedna rodzina. Prezes czy “Fornal”, Wiola czy “Malina” – zaśpiewał Kamil Grosicki ostatniego wieczoru przed lotem powrotnym z Turcji z obozu 2022 do Polski. Prezes – wiadomo, Jarosław Mroczek. “Fornal” to Mariusz Fornalczyk, “Malina” – Jakub Bartkowski, dzisiaj Warta Poznań (a w międzyczasie Lechia Gdańsk), a Wiola to Wiola Ufland, klubowa fotograf.

Przeróbka hitu disco polo zespołu Bayer Full oddaje to, jak władze Pogoni chciałyby grać – całkowicie metaforycznie – poza boiskiem. W stolicy Pomorza Zachodniego stawiają na model klubu rodzinnego, który się rozwija, ale nie kosztem ludzi. Przy Twardowskiego można liczyć na drugą czy trzecią szansę, co może niekoniecznie pasuje kibicom (szczególnie w przypadku zawodzących zawodników), aczkolwiek jednocześnie buduje tożsamość. Portowcy nie zamykają się na obcych (patrz ostatni dwaj pierwsi trenerzy – Niemiec i Szwed), tyle że najpierw starają się szukać wśród swoich.

Wreszcie poezja – „Oda do młodości” Adama Mickiewicza, który pisał, by młodość ponad poziomy wylatywała i niezmiennie tak ma być w w Szczecinie. Szef pionu sportowego Dariusz Adamczuk zaczynał w akademii i ciągle łaskawym okiem spogląda na wychowanków, ale nawet bez niego wszyscy w stolicy Pomorza Zachodniego wiedzą, że dzięki szkoleniu można zyskać podwójnie. Raz – dobrego zawodnika. Dwa – jeszcze lepszy zarobek.

Co prawda wychodzi to różnie, nie ma co koloryzować, że regularnie z juniorów granatowo-bordowi wywodzą się kozacy, ale wydaje się, że w nadchodzącym sezonie znowu młodość będzie w cenie – jak za czasów Sebastiana Walukiewicza (akurat wyjęty z Legii Warszawa, a nie swój) czy Kacpra Kozłowskiego, bo coraz mocniejsze pozycje w zespole mają Mateusz Łęgowski i Marcel Wędrychowski. Obaj wiosną mieli dobre chwile, ten drugi na początku, drugi znacznie lepiej kończył i nawet zasłużył na powołanie od Fernando Santosa, ale dopiero w nadchodzących rozgrywkach będą mieli pole do popisu.

Przy Twardowskiego wierzą, że to wykorzystają.

A co z tego całego grania wyniknie?

Cóż, Pogoń rośnie w siłę, wydaje się mocniejsza niż rok temu o tej porze, ale reszta topu też się rozwija i to tak naprawdę szybciej. Pierwsza czwórka to obowiązek, a co więcej? Według bukmacherów Portowcy to właśnie czwarta siła Ekstraklasy i zdaje się, że przeskoczenie każdego szczebelka będzie sukcesem.

NOWI W KAPELI

Joao Gamboa. Środkowy pomocnik, ostatnio Estoril Praia, nie poradził sobie na wypożyczeniu w Belgii – w OH Leuven. Jak już wspomnieliśmy – zastępstwo Dąbrowskiego.

Efthymios Koulouris. Napastnik, ostatnio w Alanyaspor na wypożyczeniu z LASK Linz. Z jednej strony – najmłodszy król strzelców ligi greckiej od 51 lat, w sumie w trakcie swoich dwóch ostatnich sezonów w ojczyźnie zdobył 33 bramki, a karierę w Ligue 1 zaczął tak, że France Football i The Guardian stawiały go w jednym szeregu z Victorem Osimhenem. Z drugiej – nagle bez wyraźnego powodu kompletnie odstawiony od składu we Francji, w Austrii wyróżnił się tylko spektakularnym „pudłem”, a w Turcji był głównie rezerwowym.

„Grecki Benzema”. Kim jest Efthymios Koulouris, nowy piłkarz Pogoni Szczecin?

FRONTMAN

Kamil Grosicki.

Sprawa jest prosta – najlepszy piłkarz ubiegłego sezonu Ekstraklasy, jeden z najbardziej kreatywnych zawodników w lidze, szczecinianin, wychowanek, a po transferze Dąbrowskiego również kapitan. Wszystkie oczy będą patrzeć na niego.

Kamil Grosicki – bohater w swoim domu

PUBLIKA OSZALEJE

Już oszalała – od cen karnetów, które są najdroższe w Ekstraklasie. Tak o tej sytuacji pisaliśmy:

Użytkownik Twittera o nicku „STATSGOAL” zebrał wszystkie ceny karnetów i szefowie Portowców oczekują zdecydowanie najwięcej w Ekstraklasie, np. nowi nabywcy abonamentów na spotkania granatowo-bordowych muszą wydać przynajmniej 792 złote, na Legię – 469, a na Lecha Poznań – 450. A przecież w największym mieście Pomorza Zachodniego wcale nie zarabia się więcej niż w Warszawie czy Poznaniu. Według badań Głównego Urzędu Statystycznego przeciętny pracownik sektora przedsiębiorstw w Szczecinie w styczniu 2023 dostawał 7139 złotych brutto, w Warszawie – 8395, a w Poznaniu – 7677.

Nie sposób uznać, że władze Pogoni wyszły naprzeciw sytuacji ekonomicznej swoich fanów i łatwo zgodzić się z opinią, że kibice zostali potraktowani jak bankomaty, co w połączeniu z publicznym przyznaniem się do trudnej sytuacji finansowej Portowców prowadzi do jednego wniosku – mają zapłacić za błędy działaczy w zarządzaniu.

Ale w tej sprawie też jest jakiś pozytyw – po zbyt drogich biletach na mecz II rundy eliminacji Ligi Konferencji i oburzeniu w mediach społecznościowych, szefostwo obniżyło ceny i zapowiedziało większy dialog z fanami, nie tylko w tej sprawie.

FAŁSZUJĄ…

Brak pucharów w gablocie. To nawet nie jest błąd, tylko ciężar, który dusi wszystkich. Kibiców, piłkarzy, władze. Głód sukcesu jest tym większy, że w międzyczasie trofea zdobywały Arka Gdynia, Zawisza Bydgoszcz, Piast Gliwice, Cracovia czy ostatnio Raków Częstochowa. Zdaje się, że ten brak sprawia, że społeczność kibicowską tak łatwo ostatnio wyprowadzić z równowagi – po dwóch transferach, udanym debiucie w sparingu Koulourisa, obniżce biletów i świetnie przyjętych koszulkach wystarczyła porażka w spotkaniu towarzyskim z Hansą Rostock, by dla niektórych sezon się skończył, zanim w ogóle zaczął. Oczywiście, nie dla wszystkich, natomiast po komentarzach wywołanych tym starciem można było odnieść wrażenie, że przy Twardowskiego zaczęła się apokalipsa, a nie drużyna poniosła porażkę w sparingu.

USTAWIENIE NA SCENIE

Na ten moment – tak to wygląda. Ewentualna niewiadoma to pewnie prawa flanka, gdzie nominalny skrzydłowy – Marcel Wędrychowski – rywalizuje z ofensywnym pomocnikiem Wahanem Biczachczjanem. Do tego ewentualnie właśnie „dziesiątka”, na której w trakcie letnich przygotowań regularnie biegał Luka Zahović, normalnie napastnik (chociaż o charakterystyce idealnie pasującej właśnie do występów za plecami „dziewiątki”).

DLACZEGO TA PŁYTA BĘDZIE LEPSZA NIŻ POPRZEDNIA?

1. Bo Gustafsson pracuje już rok i zespół wie, czego wymaga, a Szwed wie, czego może wymagać.

2. Bo sprowadzono napastnika, który strzela gole, a nie rozgrywa czy walczy.

3. Bo sprowadzono środkowego pomocnika, który biega na tyle szybko, że zabezpieczy zespół po stracie.

4. Bo w porównaniu z sezonami z brązowymi medalami boki obrony są na poziomie reszty czołówki.

5. Bo Grosicki ciągle wyrasta ponad ligę.

DLACZEGO TA PŁYTA BĘDZIE GORSZA NIŻ POPRZEDNIA?

1. Bo ci zawodnicy jednak nie nadają się do stylu Gustafssona.

2. Bo Koulouris nie będzie strzelał, czyli skończy się jak we Francji czy Austrii.

3. Bo zespół rozłożą kontuzje, a na niektórych pozycjach (napastnik czy szczególnie prawy obrońca) dużego pola manewru nie ma.

4. Bo Stipica będzie bronił jak jesienią i jak w sparingu z Hansą Rostock.

5. Bo Zech już nie wróci do swojej najlepszej formy.

NA REPEACIE

Nie można odmówić Pogoni rozwoju. Może dla kibiców to zbyt wolno, ale faktycznie klub ze Szczecina cały czas porusza się do przodu – nowy stadion, dwa medale i trzy eliminacje europejskich pucharów z rzędu. Coraz lepiej, spokojnie, w swoim tempie, bez inwestycji ponad stan. Dlatego w tej sekcji stawiamy na Kękę.

„Do celu w swoim tempie idę człap, człap człap

Powoli, konsekwentnie, tak buduję swój świat

I mi się nie śpieszy, bo mnie cieszy, co mam

Nigdy ponad stan, TRL TRL TRL”

WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN:

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

46 komentarzy

Loading...