Reklama

Górnik chce być kapelą stadionową, ale najbardziej pasują tu słowa Anity Lipnickiej

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

17 lipca 2023, 13:52 • 9 min czytania 23 komentarzy

W Górniku Zabrze tradycyjnie już przed startem sezonu można powiedzieć: wiem, że nic nie wiem. Te słowa wypowiadał kiedyś pewien grecki filozof, tak kilkanaście lat temu śpiewała Agnieszka Chylińska. Jak widać, pole do zastosowania jest szerokie. Czego więc spodziewać się po ekipie z Roosevelta? Pozostając na linii muzycznej wypada zacytować Anitę Lipnicką, że „wszystko się może zdarzyć”.

Górnik chce być kapelą stadionową, ale najbardziej pasują tu słowa Anity Lipnickiej

Wiemy, że trochę trąci to banałem, ale w przypadku zabrzańskiego klubu naprawdę trudno o adekwatniejsze porównanie. Tradycyjnie w Górniku latem dochodzi do dużych zmian. Odeszło już dwunastu zawodników, a przyszło zaledwie sześciu i przy każdym z nich można na starcie postawić mniejszy lub większy znak zapytania. Straty są za to dość konkretne. Jan Urban nie ma już do dyspozycji Emila Bergstroema i Kanjiego Okunukiego, których zaliczamy do piłkarzy kluczowych w poprzednim sezonie. Sprzedaż Szymona Włodarczyka za naprawdę dobre pieniądze w stosunku do tego, co pokazywał do tej pory niekoniecznie będzie wielką utratą jakościową w ataku, ale znacznie skomplikuje temat obsady młodzieżowca. Trzeba rzeźbić i improwizować. Z Jeana Mvondo zapewne Urban sam zrezygnował, bo nie stawiał na niego zbyt mocno ani podczas pierwszego, ani podczas drugiego pobytu w roli trenera Górnika. Pozostali byli uzupełnieniami składu lub po prostu niewypałami.

Do końca letniego okienka pewnie jeszcze sporo się zmieni. Rok temu było podobnie: szybka utrata wielu istotnych zawodników, a potem stopniowe, mozolne budowanie kadry. Trwało to jeszcze pod koniec września, gdy przyszedł wspomniany Bergstroem. Zadebiutował dopiero w 11. kolejce i miejsca w składzie już nie oddał. Gdy Urban przeszedł na klasyczną czwórkę w defensywie, Szwed zaczął się prezentować naprawdę dobrze i dziś poluje na kontrakt w lepszej lidze.

Nie będziemy zatem zdziwieni, jeśli Górnik ostatecznie zakręci się nawet w okolicach 5.-6. miejsca, ale też nie będziemy w szoku, gdyby okazało się, że do końca trzeba będzie drżeć o utrzymanie.

GÓRNIK ZABRZE – ZAPOWIEDŹ SEZONU 2022/23

Reklama

CHCIELIBY GRAĆ JAK…

Jan Urban podczas konferencji na starcie przygotowań stwierdził, że cele na sezon dopiero zostaną ustalone, gdy kadra zespołu nabierze kształtów. Dodał, że celem niezmiennym będzie dobre granie w piłkę, żeby kibice chcieli zapełniać trybuny. Wygląda więc na to, że Górnik chce grać jak stadionowa kapela rockowa pokroju, która będzie się podobać tłumom i prawie każdy w jej grze znajdzie coś dla siebie.

Trzeba tylko uważać, żeby nie doszło do przerostu formy nad treścią, żeby nie stać się kapelą pokroju KISS – wiecznie śpiewającej o dupie Maryni, często grającej efekciarsko, ale dość tandetnie, u której rozbudowane oprawy koncertów zdają się być ważniejsze niż sama muzyka. Na dłuższą metę może to nie dać spodziewanych wyników, za to wiele emocjonujących porażek. Z drugiej strony, nie chodzi też o bezmyślne wirtuozerstwo w stylu Yngwiego Malmsteena, który palcami po gryfie przebiera z niebywałą zręcznością, ambitnie odnosi się w swojej twórczości do muzyki klasycznej, lecz często brakuje w tym wszystkim głębi i uczucia. Sztuka dla sztuki również w piłce się nie sprawdza.

Kibice Górnika w tym względzie mogą być jednak optymistami, bo ich drużyna wiosną po zmianie trenera pokazała, że potrafi to wszystko wyważyć. Po zmianach wprowadzonych przez Urbana Górnik w ostatnich ośmiu kolejkach zdobył aż 20 punktów i z miejsca tuż nad strefą spadkową awansował na miejsce szóste.

NOWI W KAPELI

Dotychczas do Zabrza przyszło sześciu nowych zawodników. Żaden z nich na starcie nie zraża, ale też o żadnym nie powiemy bez zająknięcia, że to potencjalny kozak. Najbliżej tego statusu jest chyba Filipe Nascimento. Jeżeli Portugalczyk nawiąże do formy sprzed kontuzji w Radomiaku, to powinien stać się ważnym ogniwem. Mówimy jednak o gościu, który pauzował od stycznia, wiosną nie grał i nadal nie jest gotowy do powrotu. W letnich sparingach jeszcze nie występował.

Michał Szromnik powinien zapewnić bardziej wyrównaną niż do tej pory rywalizację między słupkami, ale to nie jest lepszy zawodnik niż Daniel Bielica. Na linii potrafi błysnąć i zaliczyć paradę kolejki, za to na przedpolu czy przy wybiciu piłki niejednokrotnie powoduje pożar pod własną bramką.

Pozyskanie Michala Siplaka zyskuje na wartości w obliczu kontuzji Erika Janży, ale trudno stwierdzić, czy Słowak będzie wzmocnieniem. Wiosną w Cracovii szybko został odstawiony na boczny tor, gdy stało się jasne, że nie przedłuży kontraktu i występował jedynie w rezerwach. Biorąc pod uwagę jego doświadczenie, można jednak założyć, że plamy nie da i w najgorszym razie nie będzie rzucał się w oczy.

Reklama

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

Sebastian Musiolik? Mimo że od ponad roku nie strzelił gola w Ekstraklasie, to nie musi być zły transfer. Rozbijając na minuty czas spędzony na boisku, w omawianym okresie rozegrał dla Rakowa cztery pełne mecze, a to już nie wygląda tak tragicznie. Z jakiegoś powodu cieszył się teraz sporym zainteresowaniem, że wspomnimy o Zagłębiu Lubin. Pytanie, jak odnajdzie się w drużynie chcącej grać ładnie dla oka, bo jego charakterystyka raczej obliguje go do starć z obrońcami, walki w powietrzu i tym podobnych rzeczy. Z drugiej strony, może właśnie kogoś takiego z przodu do tej pory brakowało.

Lawrence Ennali to potencjalnie ciekawy strzał. 21 lat, osiem występów w 2. Bundeslidze dla Hannoveru, teraz pełny sezon w trzeciej lidze niemieckiej – pozytywnych punktów zaczepienia nie brakuje. Nie sądzimy jednak, żeby od razu wskoczył do wyjściowej jedenastki.

Kamil Lukoszek okrzepł w seniorskiej piłce podczas dwóch lat w Skrze Częstochowa i teraz wraca, żeby poszerzyć pole manewru wśród młodzieżowców, ale trudno zakładać, żeby zrobił większą różnicę.

Generalnie Górnik nadal potrzebuje wzmocnień, zwłaszcza w defensywie i na szpicy.

FRONTMAN

Niezmiennie Lukas Podolski. Wokół niego kręci się dziś Górnik Zabrze. On przyciąga uwagę, on przyciąga sponsorów, jego wpływ na klub znacznie wykracza poza boisko. Na nim szybkość już nie ta, trochę trzeba za niego pobiegać, ale z piłką przy nodze nadal daje dużą jakość. Jest jak doświadczony wokalista, który różnymi sztuczkami przykryje swoje głosowe ograniczenia i mało kto się zorientuje, że górek nie wyciąga już jak kiedyś. Oby tylko mniej mówiło się o głupich zachowaniach „Poldiego” związanych z prowokowaniem rywali czy wpisami w mediach społecznościowych. Takiej promocji Górnik nie potrzebuje.

Liczymy, że za ciosem pójdzie Daisuke Yokota, który wydaje się mieć jeszcze większy potencjał niż Okunuki. Jeśli nie spuści z tonu, w Zabrzu dostaną za niego miliony euro.

Nie sposób też nie wspomnieć o Janie Urbanie. Po swoim powrocie poprawił atmosferę, uprościł grę zespołu i wiosną mógł triumfować. – U trenera Urbana ustawiamy się niżej, w kompakcie i czekamy na rywala. U trenera Gaula chcieliśmy grać wysokim pressingiem i nie do końca przynosiło to zadowalające efekty. (…) Wiadomo, są oczywiste momenty, gdy można wyskoczyć odważnym pressingiem. Wtedy trzeba z tego korzystać. Teraz jednak nie zakładaliśmy, że od pierwszej do ostatniej minuty będziemy pressowali przeciwnika i narzucali wysokie tempo gry – mówił nam niedawno Daniel Bielica.

Kluczowe było odejście od gry trójką stoperów i powrót do czwórki z tyłu. – To ustawienie w większym stopniu odpowiadało temu, jakim potencjałem dysponowaliśmy. Pewne rzeczy sobie uprościliśmy i jednocześnie, wbrew pozorom, zwiększyliśmy liczbę wariantów w ofensywie. Mieliśmy więcej zawodników ustawionych wyżej – tłumaczył Bielica.

Daniel Bielica: – Co zrobił Jan Urban? Odblokował nas mentalnie i ustawił niżej

Sparingi pokazują, że Urban od tych założeń nie odejdzie. Pytanie, jak będą patrzyli na niego w klubie w razie słabszego początku, który jest dość prawdopodobny. Wiadomo przecież, że nie wszyscy w ratuszu podchodzą do niego pełną z życzliwością, a jego powrót był potrzebą chwili, gdy należało zapomnieć o wcześniejszych pretensjach. W słabszym momencie negatywne uczucia mogą odżyć ze zdwojoną siłą. Uniwersum polskiej piłki musi trwać.

PUBLIKA OSZALEJE

Tak, to prawda, na horyzoncie pojawia się wizja wybudowania czwartej trybuny na stadionie Górnika. Pod koniec czerwca podpisano stosowną umowę z wykonawcą. Wybory za pasem, Małgorzata Mańka-Szulik nie mogła już dłużej jedynie obiecywać tej inwestycji.

I co, to już, teraz po prostu wystartuje budowa? Trudno nam uwierzyć, że w tej historii nie będzie niepożądanych zwrotów akcji, że nie wystąpią już żadne komplikacje.

Jeśli się uda, będzie pięknie: poza trybuną powstanie zaplecze do odnowy biologicznej z szatniami, muzeum, klub biznesu, loże vip i loża prasowa, a pojemność wzrośnie do 32 tys. widzów. Przy dobrych wiatrach wszystkie miejsca będzie można wypełnić.

Ależ ładnie to brzmi! Uwierzymy, gdy zobaczymy.

FAŁSZUJĄ…

Obrońcy, a w zasadzie cała gra obronna Górnika. Problemem są nawet podstawowe akordy. Sparingi sparingami, nie przywiązujemy do nich zbyt dużej wagi, ale jeśli pokonujesz tylko Concordię Knurów z okręgówki, a w pozostałych sześciu próbach tracisz aż 22 gole, to trudno nie być zaniepokojonym. I to nawet biorąc pod uwagę fakt, że Podolski i spółka podczas obozu w Austrii mierzyli się wyłącznie z przedstawicielami 1. i 2. Bundesligi. Kontuzja Janży tylko pogłębia problem.

Jednocześnie Górnik w tych meczach strzelił raptem sześć goli, z czego cztery Greuther Fuerth, więc marna to rekompensata.

Zawsze istnieje nadzieja, że w starciach z klasowymi rywalami zawodnicy czegoś się nauczyli i w spotkaniach o stawkę, gdy już nogi „puszczą” na dobre, zacznie to wyglądać inaczej.

Jak już zaznaczyliśmy, olbrzymim wyzwaniem będzie nieodstawanie z minutami dla młodzieżowców. Po odejściu Włodarczyka Górnik na ten moment nie ma oczywistego kandydata do gry wśród zawodników spełniających kryteria wiekowe. Norbert Wojtuszek i Kryspin Szcześniak już statusu młodzieżowca nie posiadają, co mocno komplikuje sprawę. W głównej mierze z tego powodu szansę dostaje Lukoszek, tyle że jakoś trudno nam go sobie wyobrazić w wyjściowej jedenastce kosztem Olkowskiego lub Yokoty. Prędzej postawilibyśmy na Krzysztofa Kolankę, ale najprędzej na Jakuba Pochcioła. 19-latek mógłby występować w środku pola obok Damiana Rasaka, a że kontuzję leczy Dani Pacheco, i tak nie widać zbyt wielu alternatyw. W sparingach Pochcioł dostawał dużo minut i na dziś najbardziej pasuje nam do tej układanki. Tak czy siak, jest to wybór mocno nieoczywisty i bez obligatoryjnego wymogu chłopak raczej nie byłby kandydatem do pierwszego składu.

USTAWIENIE NA SCENIE

W obliczu absencji Janży i Pacheco, na początku sezonu spodziewamy się takiego zestawienia Górnika:

DLACZEGO TA PŁYTA BĘDZIE LEPSZA NIŻ POPRZEDNIA?

1. Bo Lukas Podolski nadal będzie robił różnicę.

2. Bo Yokota będzie jeszcze lepszy.

3. Bo metody Jana Urbana nie przestaną działać.

4. Bo wystrzeli jakiś nieoczywisty zawodnik.

5. Bo do końca okienka jeszcze przyjdą ciekawi piłkarze i prędzej czy później dadzą jakość.

DLACZEGO TA PŁYTA BĘDZIE GORSZA NIŻ POPRZEDNIA?

1. Bo po utracie Bergstroema i Okunukiego oraz kontuzjach Pacheco i Janży potencjał zespołu jest mniejszy.

2. Bo zabraknie młodzieżowca gotowego na regularne granie w Ekstraklasie.

3. Bo Musiolik i Krawczyk nie rozwiążą problemów w ataku.

4. Bo Górnik znów do września będzie klecił kadrę, a na efekty poczekamy do wiosny.

5. Bo Urban przy pierwszym kryzysie znów będzie miał problemy w klubie. W Górniku nigdy nie może być za spokojnie.

NA REPEACIE

Anita Lipnicka przed laty śpiewała:

„Wszystko się może zdarzyć
Gdy głowa pełna marzeń
Gdy tylko czegoś pragniesz
Gdy bardzo chcesz o, o…

Wszystko się może zdarzyć
Gdy serce pełne wiary
Gdy tylko czegoś pragniesz
Gdy bardzo chcesz o.o..
Wszystko może zdarzyć się”

W Górniku na pewno mają serce pełne wiary, na pewno pragną sukcesu, ale jeśli spojrzymy na całość chłodno, bez żadnych złudzeń i oszukiwania samego siebie, szykuje się kolejny sezon pełen zwrotów akcji i miejsca gdzieś w środku stawki.

CZYTAJ WIĘCEJ O GÓRNIKU ZABRZE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Brutalna weryfikacja. Okolie za mocny dla Różańskiego

redakcja
3
Brutalna weryfikacja. Okolie za mocny dla Różańskiego

Ekstraklasa

Komentarze

23 komentarzy

Loading...