Reklama

Łobuz nie kocha najbardziej

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

23 czerwca 2023, 15:30 • 7 min czytania 42 komentarzy

Dani Alves od pół roku siedzi w kiciu. Broni się przed zarzutami o gwałt na dwudziestotrzyletniej dziewczynie. Przedstawił już cztery fałszywe wersje zdarzeń. Nie znam tej kobiety. Znam tę kobietę, ale nic się między nami nie wydarzyło. Znam tę kobietę, rzuciła się, chciała mi obciągnąć. Uprawialiśmy seks za obopólną zgodą. Ponoć kłamał, żeby ratować związek. Neymar pisze zaś na Instagramie, że zdradził swoją ciężarną partnerkę i zbiera gratulacyjne serduszka od swojego imprezowego środowiska.

Łobuz nie kocha najbardziej

Łobuz kocha najbardziej, co? Cóż, w tym wypadku definitywnie łobuz wcale nie kocha najbardziej. Głupich nie sieją, sami się rodzą, tak to chyba szło i jakoś stosowniej brzmi.

„Synu, gratulacje”

Regularnie wybijają się na nim „gwiazdeczki” spod znaku gołych pośladków i cycków na wierzchu. Łażą po durnowatych podcastach, żeby opowiadać, jak to Neymar do nich podbijał i wypisywał, jakich to im szalonych seksualnych układów Neymar nie proponował, no bo ten Neymar to taki sławny i w ogóle, wykupujcie OnlyFansa, wbijajcie na Instagrama, obserwujcie na TikToku.

To próżniacze pasożytowanie na plecach Brazylijczyka, który jednak sam sobie tej biedy napytał, oto bowiem skutki hulaszczego trybu życia. Jego posiadłość w okolicach Rio de Janeiro rokrocznie odwiedzają tysiące ludzi. A może i dziesiątki tysięcy. Tego nikt nie wie, bo apartament brazylijskiego piłkarza w Mangaratibie ma ponad dziesięć tysięcy metrów kwadratowych. W jego wygłuszonych podziemiach mieści się klubowy parkiet. Tam odbywają się balety.

Swojego czasu pół piłkarskiej Europy śmiało się, że opuszcza kluczowe mecze fazy pucharowej Ligi Mistrzów, żeby uczestniczyć w imprezach urodzinowych ukochanej siostry Rafaelli Santos. Innym razem głośno było o związku dwudziestoparoletniego Tiago Ramosa z pięćdziesięcioletnią Nadine Santos. Para poznała się na imprezie u Neymara – Tiago to jego kumpel, Nadine to jego matka. Romans potrwał dwa tygodnie. Kobieta nie wytrzymała z deklarującym biseksualizm i wyznającym związki poligamiczne hedonistą. Piłkarz nie miał żalu ani do matki, ani do kumpla.

Reklama

Bibki. Popijawki. Kara w wysokości czterdziestu pięciu milionów euro za unikanie płacenia podatku i defraudacje. Oddalone przez brak wystarczających dowodów oskarżenie o gwałt. Aferki. Skandale. Symulki. Zmęczenie futbolem. To wszystko bilans szumu wokół Brazylijczyka z ostatnich lat.

Neymar nie jest ani pierwszym, ani ostatnim latynoskim gwiazdorem futbolu, który odrzucił obsesyjny perfekcjonizm i skrajny profesjonalizm w sporcie na rzecz rytmów samby. Nie jest też zmarnowanym talentem i smutnym pijakiem, bo czarował, strzelał, asystował i wygrywał w Santosie, w Barcelonie, w PSG i w reprezentacji Brazylii, w ujęciu czysto estetycznym zbliżając się może nawet nierzadko do Ronaldinho.

Ale…

Ale, ale…

Ale, ale, ale…

Bronić go można na milion sposobów, a on i tak skutecznie udowodni, że w głowie ma pstro.

Reklama

Neymar ogłosił na Instagramie, że zdradzał swoją ciężarną partnerkę Brunę Biancardi: „Zawodzę każdego dnia na boisku i poza nim. Wszystko to uderzyło w jedną z najbardziej wyjątkowych osób w moim życiu. Kobietę, o której zawsze marzyłem i matki mojego dziecka. Bru, już przeprosiłem cię za swoje błędy, ale czuję, że muszę zrobić to jeszcze publicznie. Jeśli prywatna sprawa stała się publiczną, to przeprosiny muszą być publiczne. Nie wyobrażam sobie siebie bez ciebie. Nie wiem, czy nam się uda, ale chcemy spróbować. Nasz cel zwycięży, nasza miłość do naszego dziecka zwycięży, nasza miłość do siebie wzajemnie nas wzmocni. Kocham cię”.

Szkoda gadać. Publiczny ekshibicjonizm w najlepszym wydaniu. Na co był obliczony ten ruch? Cholera wie. Ważne, że bliższe i dalsze środowisko Neymara zasypało go wyrazami wsparcia (sic!), serduszkami (sic!), a ojciec Neymar Santos Sr, który kilka godzin później został aresztowany w obliczu podejrzeń dziwacznych machinacji przy posiadłości sławnego syna (sic!), nawet mu pogratulował (sic!). Dom wariatów.

Wszystkie białe kłamstwa

Fragment naszego tekstu „Paszcza lwa. Czy Dani Alves jest gwałcicielem?: „W klubie Sutton trwa pozornie zwykły wieczór. Musujące wino zakupione, parkiet wiruje, kumple obecni, towarzystwa nie brakuje. W pewnym momencie piłkarz zauważa trzy młodsze dziewczyny i prosi kelnera o zaproszenie ich do loży. Zabawa toczy się dalej w już zwiększonym gronie.

Tu wersje zdarzeń się rozchodzą.

Pewne jest tylko, że Dani Alves wciąż imprezuje i tańczy, ale teraz akompaniują mu jeszcze dziewczyny, do których ewidentnie i niezaprzeczalnie zaczyna się przystawiać. Szczególnie do jednej dwudziestotrzylatki. Na filmach z monitoringu widać, jak Brazylijczyk zaprasza ją gestem do jakiegoś pomieszczenia.

To toaleta.

On to wie, ona tego nie wie. Wychodzą po siedemnastu minutach. On udaje się do baru i zamawia drinka. Ona podchodzi do koleżanek, szepcze coś i zaczyna płakać. Po chwili on opuszcza klub, a ona skarży się pracownikom klubu, którzy odpalają protokół bezpieczeństwa na wypadek przestępstw popełnionych na terenie lokalu. Przyjeżdża policja. Rusza domino”.

Sąd Najwyższy zdecydował, że Dani Alves musi pozostać w areszcie. Hiszpanie boją się, że na zwolnieniu warunkowym czmychnie do Brazylii, którą nie obejmuje międzynarodowa umowa ekstradycyjna. Za kratkami siedzi już pół roku. I jeszcze posiedzi. Przynajmniej do wyroku, a pewnie i dłużej, bo wszelkie jego wymyślane w popłochu wersje zdarzeń o nocy z 30 na 31 grudnia w barcelońskim klubie tanecznym Sutton rozbrojone zostały już przez twarde dowody.

Monitoring klubu. Nagrania z rejestratora policjantki. Obdukcja. Odciski palców. Testy kodu genetycznego. Zadrapania na kolanie dziewczyny, czyli obrażenia pasujące do szarpaniny. Sperma piłkarza pobrana z ubrań kobiety i miejsca potencjalnego przestępstwa. Doszło do penetracji. Niezaprzeczalnego stosunku dopochwowego. Teraz piłkarz się przyznaje, choć przez ostatnie kilka miesięcy kręcił tak, że aż wstyd, już abstrahując od bezmyślności składania fałszywych zeznań w sądzie:

  • a) wersja pierwsza: takie zdarzenie nie miało miejsca,
  • b) wersja druga: zdarzenie miało miejsce, ale nie podchodził do dziewczyny,
  • c) wersja trzecia: zdarzenie miało miejsce, ona podeszła do niego, uwiodła, zaciągnęła do toalety i tym samym padł ofiarą niepożądanego fellatio,
  • d) wersja czwarta: zdarzenie miało miejsce, on podszedł do niej, uwiódł ją, zaciągnął do toalety, gdzie jednak uprawiali seks za obopólną zgodą.

Hiszpańska sędzia Anna Marin, która zdecydowała o zatrzymaniu Daniego Alvesa w więzieniu na czas procesu, napisała w uzasadnieniu orzeczenia, że „istnieją dużo więcej niż wystarczające przesłanki, aby uznać, że 31 grudnia w nocy doszło do gwałtu w dyskotece Sutton w Barcelonie, a jej sprawcą był podejrzany”. Coraz więcej zgromadzonych dowodów potwierdza wersję dwudziestotrzylatki. Uniemożliwienie wyjścia z łazienki. Zmuszanie do dotykania penisa. Agresja. Szamotanina. Szarpanina. Sprowadzenie dziewczyny na ziemię. Nazywanie ją suką. Policzek. Próba seksu oralnego. Jeszcze jeden policzek. Próba penetracji. Zlew. Toaleta. Wytrysk. Gwałt?

Dani Alves czuje się niewinny, ostatnio udzielił obszernego wywiadu La Vanguardii: – Do niczego jej nie zmusiłem. Mam czyste sumienie. Nie prosiła mnie, żebyśmy przestali robić to, co robiliśmy, prawie nie rozmawialiśmy. Wcześniej tańczyliśmy, ocierała się o mnie, zaproponowałem przejście do toalety. Nie rzuciłem jej na ziemię, nie uderzyłem, nie obrażałem, nie wykonywała żadnych nerwowych gestów, które mogłyby wskazywać, że chce wyjść. Cały czas siedziałem na desce sedesowej, drzwi nie były zamknięte. Dlaczego po wszystkim płakała? Nie wiem, może ktoś udzielił jej złej rady? Może nie wiedziała, jak wyjść z tego bałaganu, w który wpakowała siebie i mnie? Od tamtego dnia nie przespałem spokojnie ani jednej nocy. Ciekawe, czy ona ma równie czyste sumienie ja ja, czy dobrze śpi nocami, ale mimo wszystko wybaczam jej. 

W tej samej rozmowie Brazylijczyk zdradził też, że jedyną osobą, która jest naprawdę poszkodowana i której należą się przeprosiny jest Joana Sanz, jego żona. Ponoć kłamał dla jej dobra. To kolejny fragment z La Vanguardii: – Poprosiłem ją już o wybaczenie osobiście w więzieniu, ale muszę zrobić to publicznie, ponieważ ta historia jest publiczna, przestępstwo jest publiczne, a ona zasługuje na te publiczne przeprosiny. To były, są i będą dla niej bardzo trudne dni. Dziękuję jej za wszystko, co dla mnie robi. Jej rola nie jest łatwa. Kocham ją i podczas tego czasu w więzieniu wiele myślałem o naszym małżeństwie.

No tak, prawdziwy bohater w tym samym domu wariatów. Grozi mu od czterech do dwunastu lat pozbawienia wolności.

***

Pod koniec 2022 roku mówiło się, że Dani Alves pojechał na mistrzostwa świata do Kataru, żeby pełnić tam rolę szatniowej „niani” dla Neymara. Znali się od lat, grali, balowali i trzymali się razem w różnych okresach swoich karier, układ był dosyć dziwny, ale w tych kręgach kulturowych raczej naturalny.

Cóż.

Sami swoi.

Dwadzieścia pięć lat temu Lars von Trier nakręcił „Idiotów”. Normalni ludzie udawali tam, że są idiotami. Dani Alves i Neymar w świecie rzeczywistym przyjęli zupełnie odwrotny patent na życie.

Czytaj więcej o skandalach piłkarzy:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Piłka nożna

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

42 komentarzy

Loading...