Biblia. Księga Daniela. Rozdział szósty. Werset dwudziesty ósmy. Brzmi to tak: „On ratuje i uwalnia, dokonuje znaków i cudów na niebie i na ziemi”. I obiecuje: „On uratował Daniela z mocy lwów”. Lucia Alves wierzy nie tylko w boską przychylność, ale też w niewinność swojego syna. Dani Alves siedzi w więzieniu. Mówią, że za kratami jest pokorny, grzeczny i ugodowy. Życie mu się wali. W sądzie dowodzi, że nie jest gwałcicielem.

Kłamał już przynajmniej trzy razy. Pierwsza wersja: nie znam tej kobiety. Druga wersja: znam tę kobietę, ale nic się między nami nie wydarzyło. Trzecia wersja: znam tę kobietę, rzuciła się, chciała mi obciągnąć. Dowody okazały się być jednak bezlitosne dla utytułowanego Brazylijczyka, którego ostatnią nadzieją na wolność pozostaje udowodnienie wymiarowi sprawiedliwości, że pewnej grudniowej nocy uprawiał seks za zgodą i przyzwoleniem tajemniczej dwudziestotrzylatki.
Albo ucieczka do ojczyzny.
Pętla się zaciska.
„It is what it is”
Noc z 30 na 31 grudnia. Klub taneczny Sutton w Barcelonie. Śmietanka towarzyska baluje. Szpilki i mokasyny. Sukienki i koszule. Drinki i shoty. Na schodach napisy: „Love&Sex”, „Party&Enjoy”, „Sentir l’amour”, „La vita e bella”, „It is what it is”, „This night never ends”. No i „This is Sutton”. To właśnie jest Sutton. Afirmacja życia? Niech będzie!
Dani Alves zajmuje lożę VIP. Dochodzi czterdziestki. Kilka tygodni wcześniej występował na katarskim mundialu w barwach swojej Brazylii. Na co dzień reprezentuje zaś barwy meksykańskiego UNAM. Jest najbardziej utytułowanym piłkarzem globu. Dobrym duchem w historii wielkich klubów. Niezastąpionym kumplem największych gwiazd. Wciąż nie brakuje mu entuzjazmu do kopania piłki. Ale powoli wygasza karierę.
Imprezuje.
Tańczy.
Bo kocha imprezować i tańczyć. W klubie Sutton trwa pozornie zwykły wieczór. Musujące wino zakupione, parkiet wiruje, kumple obecni, towarzystwa nie brakuje. W pewnym momencie piłkarz zauważa trzy młodsze dziewczyny i prosi kelnera o zaproszenie ich do loży. Zabawa toczy się dalej w już zwiększonym gronie.
Tu wersje zdarzeń się rozchodzą.
Pewne jest tylko, że Dani Alves wciąż imprezuje i tańczy, ale teraz akompaniują mu jeszcze dziewczyny, do których ewidentnie i niezaprzeczalnie zaczyna się przystawiać. Szczególnie do jednej dwudziestotrzylatki. Na filmach z monitoringu widać, jak Brazylijczyk zaprasza ją gestem do jakiegoś pomieszczenia.
To toaleta.
On to wie, ona tego nie wie. Wychodzą po siedemnastu minutach. On udaje się do baru i zamawia drinka. Ona podchodzi do koleżanek, szepcze coś i zaczyna płakać. Po chwili on opuszcza klub, a ona skarży się pracownikom klubu, którzy odpalają protokół bezpieczeństwa na wypadek przestępstw popełnionych na terenie lokalu. Przyjeżdża policja. Rusza domino. „This is Sutton”, cholera jasna.
Kłamstwa tancerza
Tożsamość dwudziestotrzyletniej dziewczyny pozostaje tajemnicą. Jej głosem jest adwokatka Ester Garcia Lopez, która przekazuje, że „ofiara gwałtu” powinna stanowić przykład dla wszystkich innych zgwałconych kobiet i mężczyzn. Wszystko dlatego, że błyskawicznie zgłosiła sprawę śledczym i wymiarowi sprawiedliwości, złożyła wielopoziomowe zeznania i odpowiedziała na wszystkie pytania, a także udała się na obdukcję do szpitala i oddała swój imprezowy strój do badań w policyjnym laboratorium. Natychmiastowo została też objęta terapią psychiatryczną, pomocą wyspecjalizowanego psychologa i leczeniem zapobiegającym rozwijaniu się chorób zakaźnych przenoszonych drogą płciową.
Dani Alves miał ją zgwałcić bez użycia prezerwatywy.
Oto efekty tamtych siedemnastu minut w klubowej toalecie.
Afera wybuchła na początku stycznia. Piłkarz napisał na Instagramie: „Dlaczego nie być miłym wobec innych, zamiast ciągle próbować ich skrzywdzić?”. Dwa tygodnie później Najwyższy Trybunał Sprawiedliwości Katalonii ogłosił, że Alves jest oskarżony o przestępstwo przeciwko wolności seksualnej za rzekome dotykanie kobiety w miejscach intymnych. Brazylijczyk zjawił się na komisariacie. Złożył zeznania. Wszystkiego się wyparł. Następnie przewieziono go do sądu. Tu też zaprzeczył, jakoby cokolwiek łączyło go z „ofiarą gwałtu”. Twierdził, że jest czysty i niewinny, a „ofiara gwałtu” żąda rozgłosu.
Dalej już jednak nic nie potoczyło się po jego myśli.
Sąd wysłuchał jego zeznań i zdecydował o umieszczeniu go w tymczasowym areszcie. Przychylił się tym samym do wniosku prokuratury, której zależało, żeby piłkarz nie mógł odpowiadać z wolnej stopy i wyjść za kaucją.
Rozpoczęła się farsa.
Dani Alves wielokrotnie powtarzał, że „cieszy się dobrym zdrowiem, więc tańczy i dobrze się bawi”, żeby następnie składać fałszywe zeznania, gdy tylko pytano go o szczegóły tamtej feralnej nocy, tak jakby nie miał świadomość, z jak poważnej rangi zarzutem przyszło mu się mierzyć. Na początku twierdził więc, że ta cała sytuacja z balowaniem w towarzystwie panienek nie miała miejsca. Później nagle się zreflektował, odświeżył pamięć i rzucił, że ta cała sytuacja z balowaniem w towarzystwie panienek jednak miała miejsca, ale nawet nie podchodził do tej dwudziestotrzylatki. Na koniec zaś przyznał, że ta cała sytuacja z balowaniem w towarzystwie panienek miała miejsca i podchodził do tej dwudziestotrzylatki, no i istotnie wparował do toalety w Sutton, gdzie… jednak padł ofiarą niepożądanego fellatio.
Jego kolejne kłamliwe wersje wydarzeń rozbrojone zostały przez twarde dowody. Monitoring klubu. Nagrania z rejestratora policjantki. Obdukcja. Odciski palców. Testy kodu genetycznego. Zadrapania na kolanie dziewczyny, czyli obrażenia pasujące do szarpaniny. Sperma piłkarza pobrana z ubrań kobiety i miejsca potencjalnego przestępstwa. Doszło do penetracji. Niezaprzeczalnego stosunku dopochwowego.
Ba.
Mało.
Dwudziestotrzyletnia dziewczyna, której największym lękiem jest ponoć „ujawnienie tożsamości” i „brak wiary opinii publicznej w jej wersję zdarzeń”, zrzekła się prawa do ubiegania się o jakiekolwiek pieniądze od piłkarza, byle tylko tego dorwała sprawiedliwość za „wyrządzenie jej krzywdy”. Sprawiedliwość to od czterech do dwunastu lat pozbawienia wolności. Luka jest tylko jedna: brak kamer w VIP-owskiej toalecie.
Mecz w więzieniu
Kiedy swojego czasu Ronaldinho został zatrzymany pod zarzutem posiadania fałszywego dokumentu tożsamości i trafił do paragwajskiego pierdla, świat obiegły filmy, na których Brazylijczyk jakby nigdy nic błyszczał podczas więziennego turnieju piłkarskiego w gronie współtowarzyszy parszywego losu.
Dani Alves miał przeżyć coś podobnego. Mniej więcej po tygodniu od wylądowania za kratami utytułowany zawodnik pierwszy raz haratał w gałę z współwięźniami. Podobno wydarzenie to wzbudziło taki entuzjazm w całym zakładzie, że boisko trzeba było odgrodzić specjalnym materiałem, żeby ludzie umieszczeni w zakładzie karnym mogli skupić się na swojej nudnej codzienności, a nie na podglądaniu gwiazdora w akcji.
Tak niesie wieść ludowa.
Żadna tajemnica, że Dani Alves w więzieniu stanowi łakomy kąsek dla hiszpańskich dziennikarzy. La Vanguardia pisała o jego pobycie w Brians 1, a El Periodico rozpisywało się o codzienności trzydziestodziewięciolatka w celi Brians 2. Z tych podań podchodzą wszelkie informacje na temat ostatnich miesięcy Brazylijczyka.
Przyjazd. Rozmowa z glinami i klawiszami. Butelka wody. Skromna kolacja. Brak apetytu. Wciśnięcie owoców. Pojedyncza cela. Łóżko. Biurko. Prysznic. Sedes. Tu: pokora, grzeczność, ugodowość, pochylona głowa, przyciszony ton. Przenosiny. Bezkonfliktowy blok. Cela z Coutinho, innym oskarżonym o przestępstwo na tle seksualnym, byłym ochroniarzem Ronaldinho i bramkarzem w klubie nocnym Sutton. Ależ przypadek. Ktoś mówi: żadnych specjalnych praw. Ktoś ripostuje: pełno odświętnych przywilejów. Wszyscy powtarzają: płynna adaptacja. Tu: spokój, powściągliwość, małomówność, tłumienie emocji. Winny? Niewinny. Seks? Za obopólną zgodą.
Jeszcze raz.
Seks?
Za obopólną zgodą.
Gierki małżeńskie
Dlaczego Dani Alves aż trzykrotnie skłamał w sądzie na temat wydarzeń nocy w barcelońskim klubie Sutton? Bo zdradził żonę, po prostu. Joana Sanz jest piękną, wysoką i smukłą brunetką o śniadej karnacji. Na Instagramie obserwuje ją prawie milion osób. Jakie to ma znaczenie? Takie czasy, że kluczowe. Gdy bowiem tylko na jaw wyszły kłamstwa Brazylijczyka i do akcji ruszył adwokat Cristobal Martell ze swoją linią obrony „seks, a nie gwałt”, dumna partnerka piłkarza obraziła się śmiertelnie, skasowała wszystkie wspólne zdjęcia z mężem w mediach społecznościowych, a nawet kliknęła w „unfollow” na jego instagramowym profilu. Cios w samo serce.
Wrzuciła fotkę z kręgli: – Szczęście w grze, nieszczęście w miłości. Cóż, ani szczęścia w grze, ani szczęścia w miłości.
Zacytowała pisarkę Biancę Sparacino, że „trzeba odpuścić”.
Takie tam smuty.
Odwiedziła partnera w więzieniu, ale już nie była po jego stronie, choć w pierwszych dniach afery starała się go bronić. Chce się rozwieść. Pisze w liście: – Zawsze będę go kochać, ale siebie kocham, szanuję i cenię znacznie bardziej. Przebaczenie przynosi ulgę, dlatego pozostaję przy magii i zamykam ten etap mojego życia.
Brat piłkarza nazwał to zdradą.
Media plotkują, że sam zainteresowany popadł w rozpacz i począł odmawiać jedzenia więziennych posiłków. Obrońcy też się znajdą. Lucia Alves, jego matka, powie, że syna odebrali jej „Judasze”, których „irytował i drażnił”. I zacytuje Biblię. Ten fragment o „ratowaniu Daniela z mocy lwa”. Dinorah Santa Ana, jego była żona i matka dzieci, nie będzie miała wątpliwości, że jest „niewinny”, bo „nigdy nie podniósł głosu na żadną kobietę”. I doda, że jego nowa eks-partnerka powinna się wstydzić za swoje milczenie. I za to, że kocha przede wszystkim siebie.
Gwałt
Hiszpańska sędzia Anna Marin, która zdecydowała o zatrzymaniu Daniego Alvesa w więzieniu na czas procesu, napisała w uzasadnieniu orzeczenia, że „istnieją dużo więcej niż wystarczające przesłanki, aby uznać, że 31 grudnia w nocy doszło do gwałtu w dyskotece Sutton w Barcelonie, a jej sprawcą był podejrzany”. Jak wygląda najbardziej prawdopodobna rekonstrukcja zdarzeń? Dwie towarzyszki „ofiary” zeznały, że były naocznymi świadkami całego zajścia. Co więcej: jedną z nich piłkarz miał łapać za biodra, a drugą macać w okolicach miejsc intymnych. Obie widziały też, jak namolny gwiazdor zapraszał ich przyjaciółkę do pokoju, który uważały za palarnię, a okazał się toaletą.
Tam coraz więcej zgromadzonych dowodów potwierdza wersję dwudziestotrzylatki. Uniemożliwienie wyjścia z łazienki. Zmuszanie do dotykania penisa. Agresja. Szamotanina. Szarpanina. Sprowadzenie dziewczyny na ziemię. Nazywanie ją suką. Policzek. Próba seksu oralnego. Jeszcze jeden policzek. Próba penetracji. Zlew. Toaleta. Wytrysk.
Gwałt?
Gwałt??
Gwałt???
On wyszedł, zamówił drinka. Ona wyszła, poskarżyła się koleżankom. Sprawa ruszyła. W sądzie wersja zdarzeń otoczenia dziewczyny nie ulega żadnym zmianom, a warianty obrony brazylijskiego zawodnika stają się coraz bardziej rozpaczliwie wraz z każdym kolejnym kłamstwem i każdym kolejnym dowodem. Upadły już trzy historie Daniego Alvesa i równie niespójna opowieść jednego z jego przyjaciół, który także bawił wtedy w Sutton.
Aktualnie na froncie wojuje znany i lubiany w barcelońskim środowisku piłkarskim adwokat Cristobal Martell, który promuje narrację o „tendencyjnym śledztwie”, „lukach w materiale dowodowym” i wcale nie tak „ewidentnych, przekonujących i druzgocących” argumentach na winę jego klienta przy jednoczesnej „bezkrytycznej postawie sądu wobec strony oskarżającej”. Powtarza nieustannie, że na nagraniach z monitoringu niezauważalna jest rzekoma atmosfera „terroru i przemocy”. Zaznaczył również, że w raporcie medycznym nie ma żadnej wzmianki o urazie pochwy, co mogłoby wskazywać na konsensualny stosunek.
Obrona Daniego Alvesa musi za wszelką cenę zdyskredytować „ofiarę”. W planach są testy psychologiczne i najpewniej najróżniejszej maści detektywistyczne zagrywki z zagłębianiem się w przeszłość dziewczyny na czele, by przedstawić ją w jak najgorszym świetle, ale to nie będzie takie proste, bo tamtego wieczoru dwudziestotrzylatka była trzeźwa, więc zdaje się pamiętać i referować wszystko z wiarygodnymi szczegółami, a jej adwokatka ma rację, przekonując, że zachowanie młodej kobiety po „gwałcie” jest niemal wzorowe w kontekście niepozostawienia żadnych wątpliwości w kwestii prawdziwości zebranego materiału dowodowego.
Dani Alves ma problem.
Meksykański UNAM już rozwiązał z nim kontrakt. Hiszpański sąd przypilnował, żeby podczas całego procesu znajdował się na miejscu, tym samym uniemożliwiając mu ewentualną ucieczkę do ojczystej Brazylii, w której przestępcy lubią kryć się przed europejskim wymiarem sprawiedliwości i unikać międzynarodowej umowy ekstradycyjnej, z czego skrzętnie i cynicznie korzysta chociażby skazany za gwałt Robinho. Nie będzie łatwo być bezkarnym.
Gerard Pique: – Cała ta sprawa jest bardzo popieprzona. Łatwo jest powiedzieć, że jest winny. Wstrzymam się od wydawania wyroków do decyzji sądu. Niech zdecyduje wymiar sprawiedliwości. I wtedy ewentualnie trzeba będzie pomóc ofierze. To bardzo skomplikowane. Kiedy pojawiła się ta wiadomość, miałem wrażenie, że go nie znam, a to mój były kolega z drużyny. Byłem w szoku, dzieliliśmy się wszystkim. Nigdy bym tak nie pomyślał. Jeśli naprawdę do tego doszło, trzeba będzie zareagować surowo. Ba, będę jeszcze bardziej nieprzejednany niż prawo. Jestem przeciwko ludziom, którzy nie rozumieją, że „nie” znaczy „nie”. Mam nadzieję, że to się nie wydarzyło, bo inaczej nie ma dla niego żadnych usprawiedliwień i żadnej litości.
***
– Nie uwierzą mi. Nie uwierzą mi – miała powtarzać przerażona dwudziestotrzyletnia dziewczyna w rozmowie z obsługą klubu Sutton. Jej adwokatka twierdzi, że gdy gruchnęła wieść o aresztowaniu Daniego Alvesa, potencjalna ofiara powiedziała jej tylko jedno krótkie zdanie: – Uwierzyli mi.
Uwierzyli?
Czy aby na pewno?
Jeśli tak, runie pomnik.
Czytaj więcej o aferach piłkarzy:
- Bezkarność Robinho
- Prywatna wojna Gary’ego Linekera. Jak gwiazda BBC rozpętała polityczną burzę w Anglii
- „Seksualny drapieżnik”. Benjamin Mendy na ławie oskarżonych
Fot. Newspix
Gdyby mi ktoś postawił pistolet do głowy i zapytał „jest czy nie jest?” odpowiedziałbym że jest. To po ryju widać.
To fakt. W tej gębie od lat coś mi nie pasowało. Taki patusek z faweli…
Ciekawe czy sie dowiemy jaka jest prawda.
Mike, great work. Since I currently make more than $36,000 per month from just one straightforward online business, I much applaud your effort! I am aware that you can begin building a stable online income with as low as $29,000, and these are only the most fundamental internet operations jobs.
.
.
Toggle the link—————————————>>> https://ipgraber.ru/2PEgW4
W krajach w których nie ma stron z kobietami zawsze ale to zawsze jest więcej gwałtów itp. Przykra sprawa, szczerze nie znam nikogo, kto choć raz nie spotkał się z dziewczyną na telefon.
Typowy kutalończyk… a janusze podnieceni krzycza visca el barca xD
Brazylijczyk. Wszystko jasne. Czemu to zawsze musza byc ONI?
Pique co się mądrzy, a swoją kobietę zdradzał XDD
Zdrada a gwałt to taka drobna różnica
Zdrada to skurwysyństwo, ale nie jest przestępstwem. Gwałt to skurwysyństwo i jest przestępstwem. Dani Alves od samego początku głupio mataczył (typowa inteligencja piłkarza na poziomie znacznie poniżej średniej społeczeństwa). Myślał, że się wykpi pieniędzmi. Ale trafił na dziewczynę, która nie chce od niego siana, więc narracja, że „głupia suka chciała od niego wyłudzić hajs i specjalnie się puściła” tutaj nie zadziała. Osobiście uważam, że powinien być skazany na najwyższy możliwy wymiar kary ze względu na to, że jest to sprawa medialna, on buńczucznie myślał, że pieniądze zapewnią mu całkowitą bezkarność, a na dodatek i tak wszyscy wiemy, że w pierdlu będzie traktowany na specjalnych warunkach. Przykładny wyrok mógłby ostudzić trochę milionerów, którzy myślą, że wszystko im wolno, bo mają sławę i pieniądze.
Dobry tekst Janek.. lubię czytać twoje rzeczy na tematy wychodzące poza samych spoconych 20 gości uganiających się za gałą…
To po co tutaj wchodzisz typie.
No właśnie po to, co właśnie przeczytał chyba?
Pan Dziennikarz Mazurek. Nie przebiera w słowach, jasno wyraża swoje zdanie a do tego popiera wszystko faktami i nie robi z całego zdarzenia sensacji dla samych kliknięć. Gdyby temat artykułu nie był tak ohydny napisałbym, że to czysta przyjemność czytać taki tekst, ale niestety jest jak jest. Brawa za odwagę dla ofiary, brawa dla Janka za świetne pióro.
Kłaniam się nisko.
Poniekąd się zgadzam jeszcze fajnie gdyby Pan Dziennikarz Mazurek nie dawał się manipulować Stanowskiemu na temat Motoru i Goncalo Feio to byłoby absolutnie super. Janu może jakiś news na suche info o świetnych wynikach Goncalo Feio?
to napisal akurat spoko ale tak samo wiele razy sie juz tu zblaznil, szczegolnie podejmujac sie jakichs hipoisowskich tematow europ. zachodniej
Nie wiem, choć się domyślam. Na pewno są nimi moi byli koledzy po fachu jak np. Karol Wojtyła. Watykański dywan jest już tak zniekształcony, że nie da się więcej brudów pod nim zmieścić.
Weszlo czy warszawioki chronią pedofili i ruskich, uważaj co piszesz
Pan to taki bardziej światowy, nie?
Oczytany wegański gej klimatyczny, czy tylko służbista?
Większość murzynów i latynosów z faweli to bandyci i debile, a Alves nie jest wyjątkiem
czyli co? ze jednak dupczyl…
To, że dupczył to jest już pewne… tu nie chodzi o to czy dupczył, psia pompo, tylko czy dupczenie było za obopólną zgodą…
czyli, suczy odchodzie, ze mial nie dupczyc a se podupczyl?
W tvn praca za seks i molestowanie kobiet to chleb powszedni i jakoś nikt tych parszywcow nie ma odwagi zamknąć. Żadna organizacja praw kobiet nie broni tych kobiet. To jest chore. Może przydałoby się takie prawo jak w Hiszpanii.
Ale dzisiaj bez gumy!
– a dlaczego?
– bo nie lubię zapachu spalonej gumy
Co jest z tą Barceloną i jej zawodnikami?
– Super-karzeł oskarżony o niepłacenie podatków
– Klub oskarżony o korumpowanie sędziów
– Dani Alves gwałciciel
– Pique co chwilę mniejszy czy większy skandal
„Więcej niż klub” trzeba rozumieć jako „możemy sobie pozwolić na więcej”?
heh ok ale po stronie ksiezniczek tez masz:
– benzema (sekstasma szantaz)
– ronaldo (anal na sprzataczce)
– ronaldo the first (liczne oskarzenia o mol sex)
– audiotapy pereza odn raula, cassilasa, mou i ronaldo
tez tam maja..
kazdy wiekszy klub ma
Jeśli Alves nie jest gwałcicielem, to jest kompletnym debilem, przy którym Jędrzejczyk i Sławek Peszko mogliby uchodzić za profesorów. Trzy wersje zdarzeń? Trzeba było wymyślić 10. Co za tłumok… 20 czy 30 lat temu zebrałoby się wokół niego paru „przyjaciół” cwaniaczków, którzy oskubaliby cymbała do zera. Nic by nie robili poza namawianiem na „dochodowe” biznesy.
Teraz to chyba niemożliwe, pieniądze są większe. Chociaż, jeśli Ronaldinho czy Iverson zbankrutowali…
Żona też zajebista. Ślub pewnie kościelny, więc wypadałoby zostać z mężem do końca procesu. Potem to już chuj. Jeśli gwałt, to wiadomo, że nikt nie powinien się narażać na bycie z patusem. Jeśli zdrada, to w sumie też jej sprawa, bo też nikogo nie powinno się zmuszać. Ale według przysięgi miała chyba wspierać męża w ciężkich chwilach. Teraz lekko nie ma, jaki by nie był. Tylko wyroku jeszcze nie ma. Ale chuj tam! Zostawi go, bo ją zminusują na tik-toku czy innym gównie. Obydwoje to mentalne robactwo.
Co do żony, to serio oczekiwałbyś po dupie piłkarza że będzie za nim stała w przypadku dużych problemów? Instagram sobie wypromowała, wygodne życie prowadziła więc dała nogę gdy chłopu noga się powinęła, w takich związkach nie ma uczuć, jest tylko dojenie dopóki żywiciel ma czym jeszcze żywić i potem szuka się nowego żywiciela, typowe pasożyty z tych panienek piłkarzy.
Fenomenalny tekst a i choć temat bardzo trudny, czapki z głów redaktorze Mazurek
Nie wiem czy jest gwałcicielem ale na pewno jest debilem.
Panie redaktorze, jak wygląda sprawa ekstradycji w Brazylii? Czy nie mają tam wpisanego w konstytucję zakazu ekstradycji obywatela brazylijskiego? Czy nie dlatego Robinho może być bezkarny? Ewentualnie moze jakieś umowy dwustronne z UE lub konkretnie Hiszpanią? Pozdrawiam
O ile wiem, Dani Alves ma też obywatelstwo hiszpańskie, więc na terenie Hiszpanii nie może powoływać się na to, że jest Brazyliczykiem, a jest traktowany jako „swój”. Dobrze, że go szybko zatrzymali.
Wrobili go.
Morda psie
Zawsze trudny temat w tych czasach bo niesprawiedliwy wyrok jest koszmarem dla niewinnej strony. Trzy kłamliwe wersję na pewno kładą cień na Brazylijczyka. Natomiast sam fakt, że dziewczyna zrzekła się chęci kasy już sporo mówi. Po co miałaby to wszystko wymyślać jak to tylko stres, rozprawy i użeranie się z wyciąganiem jej przeszłości? Jest mnóstwo takich lasek które przechodzą przez to dla kasy a tu nie ma to większego sensu.
Co to znaczy zrzekła się? Najpierw musi odbyć się proces karny. Jest oskarżony zostanie skazany i wyrok uprawomocni się, to potem ofiara może ubiegać się o odszkodowanie w procesie cywilnym za straty moralne, uszczerbek na zdrowiu, itd. Innymi słowy, ona może obiegać się o pieniądze nawet za kilka lat, przecież nic nie podpisała.
Jeśli ktoś jeszcze tego nie rozumie: jej deklaracja nic nie znaczy.
Nie wiem, nie znam się na prawie jak to dokładnie działa. Skoro Ty się znasz to mój argument może faktycznie jest do wycofania, natomiast opieram się na fragmencie tekstu:
„zrzekła się prawa do ubiegania się o jakiekolwiek pieniądze od piłkarza, byle tylko tego dorwała sprawiedliwość za „wyrządzenie jej krzywdy”.
Wiesz odszkodowanie po rozprawie to co innego niż chęć ugody i szybkiej kasy bez procesu. By chciała go naciągnąć to by już się z nim dogadała a jednak idzie dalej, więc jednak coś musiało być skoro kilkaset tysięcy euro do ręki jej nie satysfakcjonuje…
Nie mozesz zmienic sobie nicku czy jak sie podszywasz to dostajesz erekcji?
Taki pomnik, że mu Allegri kazał wypierdalać z Juventusu za psucie atmosfery…