Niektórzy są zaskoczeni, że Messi wylądował w Interze Miami. No faktycznie – facet, który kupił apartament w Miami, będzie grał w Miami, to przecież szokująca sprawa.
Nie było tematu Messiego w Barcelonie. Widzieliśmy jakąś grę, ale tanią, nastawioną na to, żeby coś tam popieprzyć po próżnicy, ale na – z góry założonym – końcu, się rozejść. Laporta chciał pokazać swoim, że się stara, Messi chciał pokazać swoim, że też się stara, ale obie strony wiedziały: nic z tego nie będzie.
Oczywiście jak najbardziej rozumiem Messiego. Kiedy Laporta przejmował klub, nie był w stanie zapewnić odpowiednich środków na Argentyńczyka, tak mówił, by potem naściągać jakichś Torresów i tym podobnych. Zatem: oszukał piłkarza. Mówił, że nie ma kasy, że go Tebas ściga, ble ble ble, a potem nastukał – jak to się ładnie mówiło – dźwigni, stamtąd wziął, tam przerzucił i się kasa nagle znalazła. Na Messiego nie było, ale na tego Torresa już tak (za ponad 50 milionów euro). No nie wiem, ja bym wolał Messiego niż Torresa, ale może jestem dziwny.
I co sobie mógł pomyśleć Messi – mi pieprzysz, że pieniędzy nie masz, a potem ściągasz wynalazki? A teraz nagle chcesz mnie z powrotem? Won.
Messi i jego rodzina nienawidzą Laporty. Mają go za oszusta, krętacza, nie chcą z nim żadnych kontaktów. Spotkanie było, prawda, ale strzelam, że trwało ze dwadzieścia minut. Jedna i druga strona wiedziała, że odgrywa marny teatr przed publiką, a dziennikarze – sorry – pierdolili o procentach. 80 w pewnym momencie. Nie, to zawsze było zero. 80 procent głupoty – o, to już zgoda.
Przecież Barcelona nie była w stanie złożyć Argentyńczykowi żadnej oferty! To jest kompletny bajzel. Zresztą Messi nie pozwoliłby sobie na to, by przyjść do klubu, wiedząc, że jednocześnie będzie to kosztować jego kumpli po kieszeni. Wysłał ojca, fani się ekscytowali, ale zamiaru transferu rozsądny człowiek nie widział tam żadnego.
I po co to miało być Messiemu? Żeby w wieku 35 lat ciągnąć za uszy zespół, który nie potrafi wyjść z grupy Ligi Mistrzów, a potem nie istnieje w Lidze Europy? Żeby potem słyszeć gwizdy, bo się nie udało? Żeby czytać to gderanie, że jest słaby, skoro Barcelona nie wygląda?
Dajcie spokój, lepiej żyć w Miami.
Messi swoje zrobił. Wystarczy spojrzeć jak Barcelona wyglądała w pucharach za jego czasów i jak wygląda po jego odejściu. Nie potrafi się nawet dostać do fazy pucharowej LM. A piętro niżej przegrywa z Eintrachtem i Manchesterem United, klubem dość zabawnym.
I teraz iść to próbować ratować… No, ale tego oczekują ludzie, którzy się rozminęli z rozumem. Coś tam pieprzą, że nie kocha Barcelony, ble, ble. Najłatwiej się dysponuje czyimś życiem. Rada – zacznijcie dysponować swoim.
No i cóż, wielcy piłkarze kończą kariery. Skończył Ronaldo, skończyli Messi i Benzema. Można sobie ględzić o rozwijającej się Arabii czy MLS, ale na koniec wniosek jest jeden: emerytura. Znakomicie było ich oglądać na najwyższym poziome, jednak mają już dość, dorabiając na finiszu. I najlepszego. Zasłużyli na to pracą przez tyle lat.
Koniec ery, zdecydowanie. Zobaczymy, czy Mbappe z Haalandem będą w stanie tak podzielić futbol na pół. Coś mi mówi, że jednak nie. Rywalizacja Messi-Ronaldo przytrafiła się futbolowi raz. A następnego nie będzie.
Czytaj więcej o Leo Messim:
- Czcij Leo Messiego przed nadchodzącą apokalipsą
- Leo Messi i piłka nożna
- Spacer po linie życia. Mundiale Messiego jako opowieść o dojrzewaniu i przemijaniu
- Jakim klubem jest Inter Miami, nowy pracodawca Leo Messiego
WOJCIECH KOWALCZYK