Nie ma ostatnio siły, która zatrzymałaby Maxa Verstappena. Mamy dopiero czerwiec, a Holender wygrał już piąte Grand Prix w sezonie. Tym razem był niedościgniony w Hiszpanii.

Co jest też bardzo ważną informacją: kolejny gorszy wyścig zanotował Sergio Perez. A to oznacza, że Meksykanin, który jeszcze niedawno toczył zaciętą rywalizację ze swoim kolegą z zespołu, powoli traci szanse na tytuł. Trudno w końcu prognozować, żeby Max w najbliższych miesiącach miał zaliczyć wiele potknięć. Ba, jakiekolwiek. W tym sezonie ani razu nie wypadł poza pierwszą dwójkę wyścigu.
Dziś na podium towarzyszył mu, nieco niespodziewanie, duet z Mercedesa, czyli Lewis Hamilton oraz George Russell. Nic nie wyszło z ambicji Carlosa Sainza, któremu marzył się świetny wyścig przed własną publicznością. Jego tempo było zauważalnie gorsze od wspomnianych kierowców i zajął dopiero piąte miejsce. Zawiedziony musiał być też trzeci w kwalifikacjach Lando Norris, który uszkodził skrzydło bolidu i tuż po starcie musiał zjechać do alei serwisowej (ostatecznie finiszował siedemnasty).
Your top 10 in Barcelona 🇪🇸#SpanishGP #F1 pic.twitter.com/joC529GXhz
— Formula 1 (@F1) June 4, 2023
Kierowców F1 po rywalizacji w Hiszpanii czeka krótka przerwa. Następne Grand Prix będzie miało miejsce w Kanadzie 18 czerwca.
Fot. Newspix.pl
Takim bolidem to i moja stara po czterech harnasiach by wygrała wyścig.
Dziwne, że Perez takim bolidem cyklicznie nie zajmuje przynajmniej drugiego miejsca w każdym wyścigu.
Moja stara >>>> perez
Bo Perez jest po prostu miernym kierowcą (miernym jak na standardy F1 oczywiście) i do tego drugim w hierarchii zespołu. To coś jak Bottas jeszcze do niedawna. Gdy jeździł z Hamiltonem, był regularnie w czołówce. Gdy zmienił zespół, regularnie robi ogony w peletonie.
Obejrzyj sobie Q3 w Monaco.
Najnudniejszy sport w historii