Przed startem obecnej edycji Ligi Mistrzów w gronie potencjalnych finalistów wymieniano wiele znanych marek, ale na palcach jednej ręki można policzyć osoby, które wskazywały, że ta sztuka uda się Interowi. A Nerazzurri na przekór bukmacherom i sceptykom pokazali, że kilka miesięcy temu nie należało ich skreślać! I za to kochamy te rozgrywki, że są w stanie pozytywnie zaskakiwać i suplementować nas potężnymi dawkami nieoczywistych rozstrzygnięć.
Wczoraj piłkarze Simone Inzaghiego pokonali AC Milan i przypieczętowali upragniony awans do finału. Wygrali z odwiecznymi rywalami oba mecze półfinałowe i przełamali klątwę, która sprowadzała się do tego, że wcześniej nie byli w stanie przejść Rossonerich w ramach tych rozgrywek. Co więcej, awansowali w pełni zasłużenie i dali nam powód, by na liczbach zaprezentować kilka ciekawostek dotyczących ich poczynań.
13 – tyle lat Inter czekał na awans do finału Ligi Mistrzów
Nerazzurri znają smak zdobycia najcenniejszego klubowego trofeum w Europie, ale na przestrzeni ostatnich lat mieli prawo się od niego odzwyczaić. Wygrywali Ligę Mistrzów w 1964, 1965 i 2010 roku. Zatem trochę czasu minęło od ich ostatniego triumfu. W czerwcu staną przed szansą, by po raz czwarty zapisać się na kartach historii pod hasłem „triumfatorzy”. Zadanie z pewnością nie będzie należało do łatwych, raczej do tych z gatunku bardzo trudnych, ale nikt nie wie, co tym razem zgotują nam piłkarze Simone Inzaghiego.
W ostatnich latach Inter na dość wczesnym etapie kończył swoje przygody z Ligą Mistrzów. Rok temu odpadł w 1/8 finału po przegranym dwumeczu z Liverpoolem. Idąc dalej, trzy wcześniejsze edycje kończył na fazie grupowej, a jeszcze wcześniej przez pięć sezonów nie był w stanie zdobyć wejściówki do udziału w tych rozgrywkach.
Po wielu gorzkich latach na arenie międzynarodowej – bierzemy poza nawias finał Ligi Europy z 2020 roku – Inter znów wzbił się wysoko i tym łatwiej zrozumieć radość sympatyków tej drużyny. Mediolański klub nareszcie dostał się do etapu, w którym jego kibice mogą czuć się usatysfakcjonowani, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Oni doskonale pamiętają rok 2010. Wówczas Inter po raz ostatni wygrał Ligę Mistrzów, choć zaliczył kilka potknięć na swojej drodze. Na ławce Interu zasiadał Jose Mourinho, który wiedział, jak w kluczowym momencie zmotywować swój zespół do działania. Wskutek tego jego drużyna przechodziła przez fazę pucharową jak taran. W finale Sneijder, Milito, Eto’o i spółka rozprawili się z Bayernem i skompletowali „triplettę” – wcześniej wygrali Copa Italia i Serie A. Nie dziwi zatem, że sympatycy Interu regularnie wspominają tamtą erę okraszoną potrójną koroną.
[Tripletta Jose Mourinho. 10 lat temu Inter był najlepszy na świecie]
5 – tyle razy Inter zachował czyste konto w fazie pucharowej LM 22/23
Musimy przyznać, że w tej edycji Ligi Mistrzów piłkarze Interu skutecznie ryglują dostęp do swojej bramki. Zwłaszcza w fazie pucharowej, w której zachowali już pięć czystych konto na sześć okazji ku temu. Dwa razy z FC Porto, raz Benficą i dwukrotnie z Milanem. Wynik niemal perfekcyjny i godny pochwały. Ktoś może się przyczepić, że po przeciwnej stronie nie mieli rywali z najwyższej półki, ale na koniec liczy się skuteczność w działaniu i przechodzenie suchą stopą przez kolejne rundy.
I oczywiście, zawodnicy Simone Inzaghiego nie w każdym meczu z taką łatwością jak wczoraj pilnowali, by temperatura spotkań była letnia, ale całokształt pokazuje, że dawali radę. A umiejętność bronienia jest kluczowa, gdy myśli się o ostatecznym triumfie. Szczególnie gdy wiadomo, że w finale zagrają z Realem Madryt lub Manchesterem City, czyli z zespołami, które potrafią hurtowo zdobywać bramki i lepiej podczas ich ataków nie mrugać.
37 – tyle lat ma Edin Dzeko
Być może nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale Edin Dzeko jest najlepszym strzelcem Interu w tej edycji Ligi Mistrzów. Bośniak ma na koncie cztery trafienia, więc nie bierze już udziału w wyścigu o koronę króla strzelców – Erling Haaland, lider klasyfikacji ma w tym momencie 12 goli – ale i tak wypada docenić wkład dziarskiego 37-latka w grę zespołu.
Doświadczony napastnik zaliczył trzy trafienia w fazie grupowej – wpisywał się na listę strzelców w spotkaniach z Viktorią Pilzno. W fazie pucharowej dołożył jednego gola – mecz z Milanem – ale przy okazji zapisał się na kartach historii. W wieku 37 lat i 54 dni stał się drugim najstarszym strzelcem w historii półfinałów tych rozgrywek. Pod tym względem ustępuje tylko Ryanowi Giggsowi, który gdy strzelił gola w meczu o finał Ligi Mistrzów, był starszy o 98 dni.
Dzeko jeszcze kariery nie kończy, więc kto wie. Może jeszcze w przyszłości przebije osiągnięcie Walijczyka.
8 – zwycięstw z rzędu
W tym przypadku nie zamykamy się już na samą Ligę Mistrzów. Inter wygrał osiem ostatnich spotkań: pięć w Serie A, dwa w europejskich pucharach i jeden w Coppa Italia. Tym samym notuje najdłuższą serię wygranych pod wodzą Simone Inzaghiego. Jest to zaskakujący obrót spraw, bowiem ten sam zespół między 10.03 a 15.04 zdobył w lidze JEDEN punkt na piętnaście możliwych. W tamtym czasie wydawało się, że sternik powoli traci kontrolę nad swoim statkiem i za moment może otrzymać wypowiedzenie. Po meczu z Monzą w połowie kwietnia najważniejsze osoby w klubie postawiły mu ultimatum – albo awans do półfinału i zajęcie miejsce w TOP4 Serie A, albo zwolnienie trenera.
I nagle wszystkie zębatki wskoczyły na odpowiednie miejsca. Inter się nie tylko ogarnął, ale stał się walcem. Czy to najbardziej imponujący powrót z dalekiej podróży w tym roku? Na ten moment wydaje się, że tak. Robi na nas wrażenie wskrzeszenie Piasta Gliwice przeprowadzone przez Aleksandara Vukovicia, ale przełom w Interze jest bardziej spektakularny. Tu chyba nie ma wątpliwości.
***
Sprawdź, ile możesz wygrać w Lotto! Aktualne kumulacje znajdziecie na www.lotto.pl!
WIĘCEJ O WŁOSKIM FUTBOLU:
- W Lidze Mistrzów Inter nigdy nie przeszedł Milanu
- Mediolan znów jest dumny także z calcio
- Sztuka przetrwania wg Interu. Nerazzurri w finale Coppa Italia
- Awans albo śmierć. Inzaghi znowu gra o posadę
fot. Newspix