Dziś wieczorem zostaną rozegrane 236. derby Mediolanu, a do tej pory czterokrotnie Inter mierzył się z Milanem w Lidze Mistrzów, z czego raz również na poziomie półfinału.
Tylko Madryt ma więcej triumfów w Pucharze Europy/Lidze Mistrzów od Mediolanu, tyle że w stolicy Hiszpanii wszystkie 14 triumfów zebrał Real, a w największej metropolii Lombardii łupy dzieliły między siebie dwa zespoły – Inter (trzy) z Milanem (siedem). Co więcej, żadne inne europejskie miasto nie może się pochwalić dwoma zdobywcami najbardziej prestiżowego trofeum w klubowym futbolu na Starym Kontynencie.
4 – razy Inter grał z Milanem w Lidze Mistrzów
Gdyby historia miała się powtórzyć, tifosi Nerazzurrich w ogóle nie powinni stawiać się na San Siro czy włączać transmisji, bo do tej pory w Champions League dwukrotnie ich drużyna została wyeliminowana przez Rossonerich. Za pierwszym razem w sezonie 2002/03 po nudnawym dwumeczu w półfinale – 0:0 i 1:1, o awansie decydowała bramka zdobyta na wyjeździe. Za drugim w rozgrywkach 2004/05 w ćwierćfinale po walkowerze, którym UEFA ukarała Inter za przerwanie rewanżu.
To właśnie z tego spotkania pochodzi legendarne zdjęcie, na którym Marco Materazzi opiera się o Manuela Rui Costę i dwaj przeciwnicy patrzą na lecące na murawę race, tworzące grejpfrutowy, gęsty dym.
One of the best photos ever taken in football. Marco Materazzi and Rui Costa during the Milan derby. pic.twitter.com/BucTs9Lbqf
— FootballFunnys (@FootballFunnnys) August 28, 2015
Fotografia wykonana przez reportera Reutersa Stefano Rellandiniego stała się symbolem Derby della Madonnina, ale tamten wieczór przeszedł do historii jako jeden z bardziej haniebnych w przecież dalekiej od nieskazitelności historii włoskiego calcio. Ultrasi Interu wściekli się po tym, jak sędzia Markus Merk nie uznał bramki zdobytej przez Estebana Cambiasso i uznali, że w takim wypadku mają głęboko w czterech literach mecz. Ich ekipa przegrywała 0:1, a że formalnie była gospodarzem, trafienie liczyło się podwójnie, co oznaczało, że w sumie było już 0:4 (w pierwszej potyczce trafiali Jaap Stam i Andrij Szewczenko, Ukrainiec również cieszył się z gola w rewanżu). Według kibiców nie do nadrobienia w niecałe 20 minut.
I się zaczęło.
W 72. minucie race zaczęły szybować z trybuny niczym pociski i kiedy strażacy próbowali je zebrać z boiska, jedna z nich trafiła Didę, bramkarza Milanu.
– Powinien się stamtąd wynosić szybciej – komentował później kolega z zespołu Alessandro Nesta.
Koniec końców spotkania nie udało się wznowić, Nerazzurri dostali walkower, karę finansową i cztery mecze bez udziału publiczności w europejskich pucharach. – Derby della Vergogna – czyli derby wstydu. W ten sposób tę rywalizację opisała La Gazzetta dello Sport.
14 – goli w derbach Mediolanu strzelił Andrij Szewczenko
Wspomniany już Szewczenko jest najskuteczniejszym zawodnikiem Derby della Madonnina, co stanowi o tyle ironię losu, że przecież na początku XX wieku doszło do rozłamu w Milanie ze względu na niechęć do obcokrajowców. Z jeszcze aktywnych piłkarzy najczęściej trafiał Zlatan Ibrahimović (dwukrotnie dla Interu, osiem razy dla Rossonerich), ale Szwed w związku z urazem nie jest zgłoszony do Ligi Mistrzów. Następny w hierarchii jest Lautaro Martinez z Nerazzurich, autor siedmiu bramek.
Argentyńczyk trafił do Mediolanu w 2018 roku i po wylądowaniu w Italii bez wahania poprosił o numer 10 i wydrukowanie imienia na koszulce, nie nazwiska. – Nie nazywajcie mnie Martinez, jest ich zbyt wielu na świecie. Mówcie mi Lautaro. Chcę być wyjątkowy – powiedział na pierwszej konferencji prasowej.
Szefostwo uległo, pewnie pomogła rekomendacja od Diego Milito, triumfatora Ligi Mistrzów z Interem w 2010 roku i strzelca sześciu derbowych goli. Tak czy inaczej Martinez z biegiem czasu potwierdził, że nie tylko w mieleniu jęzorem próbuje być wyjątkowy, lecz także na boisku.
3 – czyste konta zachowały w fazie pucharowej Inter oraz Milan
To najlepsze wyniki na tym etapie rywalizacji. W przypadku Rossonerich zapracowali na to Ciprian Tatarusanu (jedno czyste konto) i Mike Maignan (dwa), natomiast w Nerazzurrich na pochwały zasłużył Andre Onana. Co więcej, Kameruńczyk jest zdecydowanie najlepszym bramkarzem całej Ligi Mistrzów pod względem tzw. „uratowanych goli”. Bilans bramek wpuszczonych i goli oczekiwanych strzałów celnych 27-latka to aż +6,5, o 1,3 więcej niż kolejny w klasyfikacji Thibault Courtois z Realu Madryt. Tak, tak golkiper Interu powinien wpuścić przynajmniej sześć sztuk więcej niż to zrobił.
Może w Serie A Onana nie czaruje, ale w Lidze Mistrzów czynił cuda i to regularnie.
WIĘCEJ O WŁOSKIM FUTBOLU:
- Mediolan znów jest dumny także z calcio
- Sztuka przetrwania wg Interu. Nerazzurri w finale Coppa Italia
- Awans albo śmierć. Inzaghi znowu gra o posadę
foto. Newspix