Reklama

Niech to będzie jeszcze jeden piękny lot

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

20 kwietnia 2023, 11:36 • 3 min czytania 42 komentarzy

Lech Poznań odpadnie z Ligi Konferencji. Jeszcze niedawno marzycielskim celem Kolejorza był finał w Pradze, ale Fiorentina właśnie poluje na rekordowe dziesięć kolejnych zwycięstw w europejskich pucharach i nie zamierza się zatrzymywać. W ubiegłym tygodniu przybysz z Serie A zmiótł wciąż urzędującego mistrza Ekstraklasy. Tak musiało być. Zdecydowała jakość. Po prostu jakość. Czy w rewanżu będzie tak samo?

Niech to będzie jeszcze jeden piękny lot

3:0.

Tyle musi wygrać Lech, żeby wyrównać rezultat dwumeczu z Fiorentiną. Jesienią w takim wymiarze złoił Villarreal. Przy własnej publiczności i przy ewidentnie rezerwowym składzie hiszpańskiego przeciwnika. Nie ma sensu jednak Kolejorzowi niczego ujmować. Quique Setien posłał wtedy na murawę choćby Francisa Coquelina, Pepe Reinę, Aissę Mandiego, Johana Mojicę, Manu Triguerosa czy Yeremy’ego Pino. Wciąż mieliśmy do czynienia z zespołem, który wbił się do półfinału ubiegłorocznej edycji Ligi Mistrzów.

(Villarreal odpadł z Ligi Konferencji we wcześniejszej fazie niż Lech. Ot, taka ciekawostka)

I było 3:0.

Reklama

Ten lot Lecha już jest piękny. Przebijanie się od samego dołu na prawie samą górę. Sromotna porażka z Karabachem. Wstydliwe wpadki z Vikingurem i Dudelange. Gwizdy przy Bułgarskiej. Nawrót kibicowskiej niechęci do Rutkowskich i Klimczaka. Zgrabna faza grupowa Ligi Konferencji. Zdeklasowanie Austrii Wiedeń. Wyprzedzenie Hapoelu Beer Szewa. Pamiętne boje z Villarrealem. Jeszcze zgrabniejsze dwie pierwsze rundy fazy pucharowej Ligi Konferencji. Wykastrowanie Bodø/Glimt. Nokaut na Djurgarden. Wyeliminowanie wicemistrzów Norwegii i Szwecji.

Lech nie tylko nastukał potężną liczbę punktów do rankingu UEFA, ale był też pierwszym rodzimym zespołem w XXI wieku, który przebrnął przez wiosenny dwumecz w europejskich pucharach. Po latach upokorzeń przestaliśmy aż tak bardzo wstydzić się za polskie kluby, których dotychczasową codziennością było kolekcjonowanie brzydkich eurowpierdoli. I choć taki Kamil Kosowski potrafił sprowadzić podboje Kolejorza do niezbyt prestiżowych zwycięstw w „Pucharze Biedronki”, to tak prezentowała się liczba drużyn w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Ligi Konferencji z poszczególnych krajów:

  • Włochy (4. miejsce w rankingu UEFA) – 6,
  • Anglia󠁧󠁢󠁥󠁮󠁧󠁿 (1. miejsce w rankingu UEFA) – 4,
  • Belgia (8. miejsce w rankingu UEFA) – 3,
  • Hiszpania (2. miejsce w rankingu UEFA) – 2,
  • Niemcy (3. miejsce w rankingu UEFA) – 2,
  • Holandia (6. miejsce w rankingu UEFA) – 2,
  • Portugalia (7. miejsce w rankingu UEFA) – 2,
  • Francja (5. miejsce w rankingu UEFA) – 1,
  • Szwajcaria (13. miejsce w rankingu UEFA) – 1,
  • Polska (26. miejsce w rankingu UEFA) – 1.

Sama czołówka. Lech jest w tym gronie jednym przedstawicielem lig spoza pierwszej piętnastki topowych rozgrywek na kontynencie. To już coś, prawda? Prawda, prawda, po stokroć prawda. Czy nie trafił z losowaniem? Fiorentina jest pewnie głównym faworytem do wygrania Ligi Konferencji i ostatnio bardzo dobrze punktuje w silnej Serie A, naturalnie łatwiej byłoby z Alkmaarem, Basel czy Gentem, ale bądźmy uczciwi: głupotą byłoby doszukiwanie się powodów ćwierćfinałowego niepowodzenia w uefeowskim mieszaniu kulkami.

Fiorentina zabawiła się przy Bułgarskiej, bo pochodzi z lepszego piłkarskiego świata. Czarowali Josip Brekalo, Nicolas Gonzalez i Jonathan Ikone, środek pola zawłaszczyli Rolando Mandragora, Sofyan Amrabat i Giacomo Bonaventura, a Vincenzo Italiano absolutnie doskonale reagował na każdą niezborność taktyczną swoich podopiecznych i niwelował choćby najmniejszą przewagę poznańskich rywali. Drużyna z Serie A kontra zespół z Ekstraklasy. Amen.

We Florencji zabraknie kilku największych gwiazd Violi, co tworzy jakąś szansę dla Lecha, który przecież nie ma absolutnie nic do stracenia i może rzucić wszystkie dostępne siły do ofensywnej walki, ale trudno uwierzyć, żeby w tym dwumeczu mogło się coś jeszcze zadziać. 4:1 to za wielka przewaga. Inna sprawa, że jeśli nie Lech Poznań, to kto? Niech to będzie jeszcze jeden piękny lot. Sukces już jest, na świętowanie przyjdzie czas, teraz pozostaje tylko marzyć o czymś pozornie nierealnym. Albo dobrze się bawić. Na tym polega chyba ten sport, nie?

Reklama

Czytaj więcej o Lechu Poznań:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
4
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Liga Konferencji

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
4
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

42 komentarzy

Loading...