Barlinek Industria Kielce. To od dziś nazwa najbardziej utytułowanej drużyny piłki ręcznej w Polsce. Kielecka ekipa, wobec bardzo trudnej sytuacji finansowej, od kilku miesięcy poszukiwała sponsora. Ten wreszcie się znalazł. Została nim firma Barlinek, należąca do Michała Sołowowa, najbogatszego Polaka, ale przede wszystkim – kielczanina.
Spis treści
Wszystko przez… wojnę
Industria Kielce w ostatnich latach często zmieniała nazwy. Wcześniej ekipa grała jako Vive Targi, Vive Tauron, PGE Vive, Łomża Vive, a w końcu Łomża Industria. I to wycofanie się ze sponsorowania klubu browaru Van Pur, właściciela marki Łomża, zapoczątkowało problemy, które wciąż nie zostały w pełni rozwiązane. Umowę pomiędzy browarem a klubem rozwiązano bowiem przedwcześnie (w teorii powinna obowiązywać do 2024 roku), wraz z końcem grudnia 2022 roku.
Przedstawiciele Van Pur tłumaczyli wtedy, że jest to efektem wojny w Ukrainie i związanymi z nią finansowymi problemami spółki, która zanotowała między innymi spadek dochodów ze wschodnich rynków. Nieoficjalnie podawano, że dla kielczan oznaczało to utratę około 10 milionów złotych, czyli mniej więcej 40 procent budżetu klubu. Jak na ironię – to Van Pur dwa lata wcześniej ratował ówczesne Vive, bo na początku pandemii klub też zmagał się z problemami finansowymi. Od ostatniego listopada (wtedy ogłoszono, że umowa z browarem zostanie rozwiązana) szukano więc kogoś, kto zostałby nowym sponsorem (najlepiej tytularnym) klubu.
Początkowo nie dawało to jednak efektów, ratowano się więc doraźnymi zastrzykami gotówki. Większe wsparcie zadeklarowali dotychczasowi sponsorzy, ale to był tylko ułamek potrzebnej drużynie kwoty. W marcu miasto Kielce – które wcześniej obcięło całkowicie fundusz na promocję poprzez sport – zasiliło klub kwotą pół miliona złotych, co też nie pokrywało zapotrzebowania. Podobnie jak sprzedanie za około milion euro Nedima Remiliego, który odszedł do Telekomu Veszprem.
Sytuacja klubu pozostawała więc trudna. Industrii nie groziło co prawda całkowite zniknięcie ze sportowej mapy Polski, ale istniało ryzyko znacznego spadku poziomu sportowego i odejścia większości gwiazd.
Przeciąganie terminu
Klub prosił wszystkich o cierpliwość. Kilkukrotnie zmieniano daty ostatecznego rozwiązania problemu. W lutym, w oficjalnym komunikacie Industrii, pisano o końcu marca. Wtedy o ostatecznych decyzjach mieli zostać poinformowani między innymi trener i zawodnicy. To było istotne, bo większość z nich bez trudu znalazłaby zatrudnienie w największych europejskich ekipach, które zresztą sytuację w Kielcach monitorowały z uwagą. W barwach Industrii grało przecież sześciu medalistów rozegranych w styczniu mistrzostw świata. Po sprzedaży Nedila Remilego została ich piątka.
Zainteresowanie wielkich europejskich firm budzili choćby Nicolas Tournat, Dylan Nahi, Alex i Daniel Dujszebajewowie (zainteresowani ściągnięciem „w pakiecie” obu braci i ich ojca byli przedstawiciele węgierskiego Picku Szeged), Andreas Wolff, Igor Karacić, Arciom Karalek czy Haukur Thrastarsson. A i Polacy na brak ofert nie mogliby narzekać. Wręcz pewne było, że jeśli tylko zechcą, to nowych pracodawców szybko znajdą Szymon Sićko, Arkadiusz Moryto czy Michał Olejniczak. Ale też wielu podkreślało, że z Industrią czują się związani. Podobnie jak Tałant Dujszebajew, trener tej ekipy, który kilkukrotnie apelował o pomoc.
– Ratujmy nasz klub – mówił po meczu Ligi Mistrzów z Celje Pivovarna Lasko (cytat za „Echem Dnia”). – Mamy coś, czego nie mają nigdzie, ale za chwilę możemy tego nie mieć. Apeluję do pana prezydenta Bogdana Wenty, do władz regionu, sponsorów, również do was, dziennikarzy, pomóżcie nam, żebyśmy nie stracili tego, na co pracowano tu kilkadziesiąt lat. To, co razem przeżyliśmy i osiągnęliśmy, to duma dla każdego Polaka, każdego mieszkańca regionu i każdego kielczanina. Kiedy dzwonią do mnie z Santander lub Ciudad Real, gdzie kiedyś były wielkie kluby, z którymi wygrywałem Ligę Mistrzów, za każdym razem powtarzają, że bardzo żałują, że ich już nie ma. Dziś zrobiliby wszystko, żeby wrócić do starych czasów. I w Kielcach też będziemy żałować, jeśli stracimy to, co mamy.
Gdy nadszedł więc koniec marca wszyscy wyczekiwali wieści, ale te… nie nadeszły. Termin przesunięto o jeszcze kilkanaście dni. I tym razem wiadomości przyszły. Pozytywne.
Jest ratunek
Grupa Barlinek, wiodący europejski producent podłóg drewnianych należący do grupy firm Michała Sołowowa, podjęła decyzję o wsparciu kieleckiej piłki ręcznej i została tytularnym sponsorem mistrzowskiej drużyny, która tym samym zmienia nazwę na Barlinek Industria Kielce.
Umowa, która zapewni firmie reklamę w Polsce i w Europie, zawarta została w trybie pilnym, a równocześnie w trakcie trwania sezonu toczone będą rozmowy o przyszłości współpracy pomiędzy ambasadorami kieleckiego sportu i biznesu. Strony uzgodniły pomiędzy sobą natychmiastowe wsparcie finansowe, jak i premie za sukcesy w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
– Robimy to, bo jesteśmy z Kielc i doceniamy to, co drużyna zbudowana przez Bertusa Servaasa robi dla miasta i polskiej piłki ręcznej. Sponsoring sportowy nie był do tej pory istotnym elementem naszej komunikacji z klientami – zobaczymy, co nam to da w sensie biznesowym, tymczasem cieszymy się, że możemy pomóc! – mówi Wojciech Michałowski, Prezes Barlinek S.A.
To oficjalny komunikat ze strony kieleckiego klubu. Michał Sołowow, który zdecydował się wesprzeć kielecką ekipą, to od pięciu lat niezmiennie najbogatszy Polak według rankingu „Forbesa”. Jego majątek wycenia się na ponad 25 miliardów złotych, a Barlinek to tylko jedna ze spółek, których jest właścicielem. Jak na razie – zgodnie z tym co napisano w komunikacie – Barlinek Industria Kielce grać będzie pod tą nazwą do końca sezonu, ale trwają negocjacje dotyczące podpisania umowy na dłuższy okres.
https://twitter.com/kielcehandball/status/1648597659060432898?s=20
– Bardzo cieszę się z zaufania tak znakomitej, kieleckiej marki jaką jest Barlinek. Cieszę się, że dobro drużyny leży na sercu wielu kielczanom. Tworzymy historię miasta, a jednocześnie Barlinek i nas łączą cele wybiegające w sukcesy w skali Europy. Już teraz nie mogę się doczekać najbliższych meczów majowych. Liczę na wyjątkowo mocne wsparcie kibiców w kluczowym czasie w których nasza drużyna z dumą założy koszulki z logo Barlinek. Gramy razem – mówił Bertus Servaas, prezes kieleckiego klubu.
Pod nową nazwą kielczanie zadebiutują już w niedzielę, gdy w Hali Legionów podejmą zespół Górnika Zabrze. Wiadomo też, że nowa umowa sponsorska pozwoli im spłacić długi wobec zawodników i utrzymać obecny skład do końca sezonu. Co dalej – nie wiadomo. Z pewnością jednak wsparcie finansowe powinno nieco ułatwić im walkę o trofea. Kielczanie jak co roku celują bowiem w trzy – mistrzostwo i Puchar Polski oraz Ligę Mistrzów. Rok temu byli w finale europejskich rozgrywek, ale przegrali tam po rzutach karnych z Barceloną. W tym sezonie są już w ćwierćfinale (zresztą podobnie jak Orlen Wisła Płock), w którym zmierzą się z Telekomem Veszprem.
Fot. Newspix