Napoli nie odrobiło strat w rewanżu z Milanem i nie skorzystało z faktu, że miało tę teoretycznie łatwiejszą część drabinki w drodze do finału Ligi Mistrzów. Niestety dużo po tym meczu będzie mówiło się o postawie Szymona Marciniaka i spółki, a wszystko przez jedną decyzję z pierwszej połowy.
Powiedzmy wprost: naszym zdaniem gospodarze zostali okradzeni z rzutu karnego, który całkowicie mógł zmienić oblicze tego meczu. Wracający we własne pole karne Rafael Leao interweniował nierozważnie w starciu z Hirvingiem Lozano, najpierw trafił w stopę Meksykanina i dopiero później ewentualnie w piłkę.
Wapno jak byk.
Leao wybija piłkę, bo najpierw zahacza lewą stopę Lozano. Nie trzeba tutaj rozpatrywać skuteczności interwencji, bo najpierw jest kontakt stopa-stopa. https://t.co/9Rn5P10dIL
— Damian Smyk (@D_Smyk) April 18, 2023
O ile można zrozumieć, że Marciniak nie podyktował jedenastki z boiska, o tyle nic nie tłumaczy Tomasza Kwiatkowskiego i Bartosza Frankowskiego zasiadających w wozie VAR. Arbiter z Płocka nasłuchiwał tego, co mieli mu do powiedzenia i najwyraźniej albo potwierdzili jego decyzję, albo nie byli jednoznaczni i nie zmusili go do podejścia do monitora.
Tak czy siak, to poważny błąd, który na tym poziomie nie ma prawa się przytrafić. No nie mają dobrej passy nasi sędziowie. Wyściubią nos poza kraj i co chwila jakaś afera.
Napoli – Milan 1:1. Gospodarze nieskuteczni
Oczywiście w Napoli nie mogą tłumaczyć się jedynie tym momentem, bo w drugiej odsłonie sytuacji było dość, żeby nawet awansować bez dogrywki. Milan długimi fragmentami sprawiał wrażenie drużyny pewnie i skoordynowanie broniącej wynik, ale rywale co jakiś czas dochodzili do swoich szans. Sam Kwaracchelia zaraz po zmianie stron dwukrotnie pokręcił obrońcami, lecz pudłował przy wykończeniu. Mathias Olivera dwa razy powinien lepiej przymierzyć po dośrodkowaniach z rzutu rożnego, gdy obrońcy „Rossonerich” gubili go w kryciu. Ostigard powinien zdążyć do centry Kwaracchelii i sprawić jeszcze większe problemy Maignanowi, który i tak musiał się wykazać refleksem, bo piłka leciała w światło bramki.
No i przede wszystkim Gruzin źle strzelił z wapna, gdy już Marciniak nie miał żadnych wątpliwości i podyktował karnego za zagranie ręką rzucającego się Tomoriego. Maignan przez 80 minut musiał głównie zachowywać szeroko pojętą czujność, neapolitańczycy nie potrafili trafić w prostokąt, za to w końcówce kilka razy pokazał klasę. Największą właśnie wtedy, gdy Kwaracchelia nie pokonał go z jedenastki. To mógł być kolejny gamechanger, ponieważ Napoli cisnęło do ostatnich sekund i w doliczonym czasie generalnie nie będący dziś sobą Osimhen zdołał wreszcie znaleźć sposób na bramkarza Milanu. Na ciąg dalszy zabrakło czasu.
Giroud mógł mieć hat tricka
Od pierwszych sekund wspaniale się ten mecz oglądało. Piłkarze Napoli wyszli na boisko niesamowicie nakręceni, mediolańczycy przez 10 minut praktycznie nie wychodzili z własnej połowy. Trybuny reagowały w angielskim stylu. Ndombele wywalczył rzut rożny – aplauz. Lobotka przerwał kontrę w środku pola – aplauz. Bennacer został podwojony przy linii bocznej – aplauz.
Napoli jednak brakowało konkretów. Milan zdawał się być przygotowany na taki początek i nic sobie nie robił z ataków zawodników „Azzurrich”, dopuszczając ich co najwyżej do strzałów z okolic linii pola karnego. W zasadzie do przerwy najlepszą okazję miał Zieliński, gdy Di Lorenzo wycofał do niego piłkę na piętnasty metr. Niestety, płaski strzał reprezentanta Polski nie był wyzwaniem dla Maignana.
Goście, a konkretnie Giroud, mogli załatwić sprawę przed drugą połową. Nim francuski napastnik dostawił stopę po wspaniałym rajdzie Rafaela Leao, zmarnował rzut karny i praktycznie stuprocentową sytuację w tłoku. W obu przypadkach Meret zaprezentował wielki kunszt. W końcowym rozrachunku zostanie mu jedynie drobna satysfakcja.
Jak wypadł Zieliński? Poprawnie i raczej nic więcej. Oddał łącznie dwa strzały, drugi był niecelny (z drobną obcierką od obrońcy), niewiele wynikało z wykonywanych przez niego stałych fragmentów, nie zaliczył żadnego kluczowego podania. Luciano Spalletti ostatni kwadrans wolał już rozegrać bez niego.
Napoli może mieć pretensje do polskich sędziów, ale ich błąd jest tylko jednym z elementów tego niepowodzenia. Milan mógł awansować pewniej, Giroud swoją nieskutecznością przedłużył emocje. Szkoda Zielińskiego i kolegów, bo w tym sezonie Champions League potrafili zachwycać. Na osłodę musi im wystarczyć już niemal pewne mistrzostwo Włoch.
Napoli – Milan 1:1 (0:1)
- 0:1 – Giroud 43′
- 1:1 – Osimhen 90+3′
CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
Fot. Newspix