W niedzielne popołudnie Raków Częstochowa wygrał 2:0 z Widzewem Łódź przed własną publicznością. Na konferencji prasowej Marek Papszun podsumował to spotkanie.
– Odnieśliśmy ważne zwycięstwo, a ono było naszym celem nadrzędnym. Grając u siebie chcieliśmy się też dobrze zaprezentować. W pierwszej połowie graliśmy nieźle, mieliśmy kilka sytuacji, ale wykorzystaliśmy tylko jedną. Druga część była trochę zbyt chaotyczna. Mieliśmy momenty, w których przejmowaliśmy inicjatywę, ale brakowało konkretów czy przyspieszenia w ostatniej fazie akcji. W fazach przejściowych dominowaliśmy, lecz brakowało kropki nad i. Dopiero wejście Cebuli, faul i strzał z rzutu wolnego zamknął mecz – zaczął Papszun.
– Zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie będzie łatwy mecz. Mówiłem, że Widzew nie gra tak słabo, jak punktuje wiosną. W spotkaniu w Łodzi mieliśmy więcej sytuacji, a padł remis. Dziś spotkanie było pod naszą kontrolą, przeciwnik nie wykreował sobie nic konkretnego, poza naszymi własnymi błędami, które można nazwać zapalnikami – dodał.
Raków dzięki temu zwycięstwu i remisie Legii Warszawa z Lechem Poznań ma już osiem punktów przewagi nad drugim zespołem. Do końca sezonu zostało jeszcze sześć kolejek. – Dziękuję kibicom za gorący doping. Grając u siebie drużyna ma dzięki temu większą energię i pewność siebie. Jesteśmy na ostatniej prostej. Walczymy o nasze cele i marzenia – podkreśla Papszun.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Od parzenia kawy na praktykach do prowadzenia drużyny w Ekstraklasie. Historia nowego trenera Jagi
- Ryk lwów i wiatr od morza. Prezes Lechii opętany optymizmem
- Śląsk z czwartym trenerem na kontrakcie? To wciąż mniejszy problem niż spadek
foto. Newspix
cytaty za: widzewtomy.net