W niedzielne popołudnie Raków Częstochowa wygrał 2:0 z Widzewem Łódź przed własną publicznością. Na konferencji prasowej Janusz Niedźwiedź podkreślał, że jego drużyna mogła wywieźć z Częstochowy choćby jeden punkt.
– Zacznę od gratulacji dla Rakowa, bo to dla niego bardzo ważne trzy punkty. My musimy obejść się smakiem, bo nie mamy ani jednego. Źle weszliśmy w mecz, graliśmy za wolno, bez rytmu. Gospodarze mieli wtedy sporą przewagę i w konsekwencji nieco przypadkowy rzut karny. Po golu Raków prezentował się dobrze, był agresywny i zdecydowany. Potrafiliśmy jednak opanować grę, stworzyć sobie dwie 100% sytuacje. W takim meczu trzeba je wykorzystać bez litości, a my tego nie zrobiliśmy – mówił Janusz Niedźwiedź.
– Druga połowa była o wiele lepsza w naszym wykonaniu. Szukaliśmy lepszej gry, budowania akcji od tyłu, posiadania piłki. Narzuciliśmy duże tempo i z perspektywy ławki widzieliśmy, że Raków ma problemy fizyczne. Żałować możemy tego szybkiego wyjścia, w którym źle piłkę podał do Terpiłowskiego Pawłowski. Ta akcja powinna skończyć się przynajmniej celnym strzałem. Później Tudor ładnie uderzył i zakończył spotkanie. Nie jesteśmy usatysfakcjonowani. Wiedzieliśmy, na jak ciężki teren przyjeżdżamy, ale z przebiegu meczu uważam, że stać nas było na zdobycie co najmniej jednego punktu – dodał szkoleniowiec Widzewa.
Łódzka drużyna zajmuje obecnie 7. miejsce w tabeli z dorobkiem 38 punktów.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Od parzenia kawy na praktykach do prowadzenia drużyny w Ekstraklasie. Historia nowego trenera Jagi
- Ryk lwów i wiatr od morza. Prezes Lechii opętany optymizmem
- Śląsk z czwartym trenerem na kontrakcie? To wciąż mniejszy problem niż spadek
foto. Newspix
cytaty za: widzewtomy.net