Reklama

Kręcidło: Ancelotti pozostawiony samemu sobie. Tylko on dba o swoje dobre imię

Jakub Kręcidło

Autor:Jakub Kręcidło

12 kwietnia 2023, 13:14 • 6 min czytania 13 komentarzy

Hiszpanie nie mają wątpliwości: jeśli Real nie zdobędzie Ligi Mistrzów, Carlo Ancelotti pożegna się z pracą. Skąd ta niechęć do trenera, który rok wcześniej sięgnął po dublet? Trudno powiedzieć. Ale w Madrycie o przeszłości nikt nie pamięta, co ewidentnie irytuje włoskiego szkoleniowca, bo patrząc na wyniki Królewscy, powinni z nim rozmawiać o przedłużeniu, a nie zakończeniu współpracy.

Kręcidło: Ancelotti pozostawiony samemu sobie. Tylko on dba o swoje dobre imię

Do pewnego momentu, wszystko przebiegało zgodnie z planem. Ostatnie pytanie na konferencji prasowej Realu należało do zagranicznego dziennikarza. Carlo Ancelotti skończył mówić o tym, że „zarządzanie kadrą Królewskich jest bardzo proste”, a Juan Camilo Andrade, jeden z pracowników działu medialnego madrytczyków, podziękował dziennikarzom za obecność. I wtedy się zaczęło.

Poczekaj – poprosił włoski trener, by po kilku sekundach pauzy powiedzieć to, co wyraźnie leżało mu na sercu: – Każdy mówi, że potrafię fantastycznie zarządzać. Ale nie chodzi tylko o to. Ta drużyna jest naprawdę dobrze wytrenowana. Jeśli będzie sprzyjać nam fortuna i sięgniemy po Copa del Rey, w ciągu dwóch lat zdobędziemy wszystkie możliwe trofea. Niektóre zespoły nie wygrały tyle w swojej historii. Okej, tyle. Dzięki, do zobaczenia!

Jeden nieudany sezon wystarczy

Od pewnego czasu Ancelotti zajmuje się nie tylko prowadzeniem zespołu, lecz także bronieniem swojego dobrego imienia. Włoch robi to w swoim stylu, z ironią i w sposób uznawany przez niektórych za uroczy, ale widać, że i jego męczy nieustanna dyskusja o przyszłości. Zresztą, ta o przeszłości też się nie kończy. We wtorek, w przededniu ćwierćfinałowego meczu z Chelsea, musiał kolejny raz podkreślać, że jego drużyna nie zdobyła ubiegłorocznej Ligi Mistrzów przez przypadek.

Reklama

Nie chodzi o to, że dobrze zarządzaliśmy kadrą. Po prostu graliśmy lepiej od innych. Zasłużyliśmy na triumf rok temu i postaramy się zasłużyć i teraz – podkreślił.

W żadnym innym klubie sukcesy w Europie nie mają takiego znaczenia jak w Madrycie. Sam Ancelotti doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

Gdyby Sergio Ramos nie strzelił gola w Lizbonie, nie byłoby mnie tutaj – powiedział szkoleniowiec w ubiegłorocznej rozmowie z Jorge Valdano.

Tamto trofeum, dziesiąty Puchar Europy w historii Realu, zapewnił mu gwarancję kolejnego roku pracy, ale w 2015 roku, po nieudanym sezonie, klub rozstał się z Carletto. Teraz, ten scenariusz może się powtórzyć i – jak można wnioskować z wypowiedzi dziennikarzy blisko powiązanych z Królewskimi – jedynym sposobem, by do tego nie doszło, jest wygranie kolejnej Champions League.

Na kogo zły jest Ancelotti?

Trudno nie odnieść wrażenia, że Hiszpanie mają tendencję do deprecjonowania trenerów. Zinedine Zidane był nazywany „alineadorem”, człowiekiem od wystawiania jedenastki. Ancelotti jest z kolei człowiekiem od atmosfery. To komplement, jasne. Nie każdy umiałby się tak dobrze poruszać w szatniach pełnych ego jak 63-latek, który radził sobie, gdy pod jednym dachem miał np. Sergio Ramosa i Cristiano Ronaldo.

Reklama

Ale niedostrzeganie w nim znakomitego fachowca to głupota, szczególnie, że w CV Włocha zaraz skończy się miejsce na trofea.

Carletto jest jedynym szkoleniowcem, który wygrywał pięć najmocniejszych lig. Żaden trener tak często nie wygrywał Lig Mistrzów. W historii Realu więcej trofeów (9) mają tylko Zidane (11) i Miguel Munoz (14). Za dwóch kadencji 63-latka Królewscy wygrali 32 z 37 dwumeczów i finałów. 86 procent. To szalony rezultat. Nikt nie ma wątpliwości, że Carletto to legenda futbolu, ale w pewnych kręgach ten tytuł nic nie znaczy, tak samo zresztą jak fakt, że Włoch sięgnął po dublet z praktycznie tym samym zespołem, z którym Zizou rozstawał się listownie i po sezonie zakończonym brakiem trofeów. Nie pomaga też to, że od stycznia 2022 do maja 2023 roku jego drużyna może zdobyć wszystkich sześć trofeów.

Nie wydaje mi się, aby jego wypowiedzi były skierowane do prasy. To raczej sygnał do działaczy. Ancelottiego wkurza to, że musi nieustannie mówić o swoich zasługach – powiedział Antonio Romero, komentator meczów Królewskich w radiu Cadena SER.

Działacze Realu mają tendencję do wzbudzania trzęsień ziemi w sytuacjach, gdy nie są one potrzebne. W żadnym innym klubie rok bez trofeów nie wiąże się dla trenera z tak wielkim prawdopodobieństwem zwolnienia, i to niezależnie od okoliczności, szczególnie, że w tym sezonie Królewscy osiągają wyniki porównywalne do tych z ubiegłego roku, gdy sięgnęli po dublet. Florentino Perez i madryckie media nie biorą pod uwagę procesu starzenia się Luki Modricia, Toniego Kroosa czy Karima Benzemy. Żadnym usprawiedliwieniem nie jest brak goleadora, fala kontuzji czy fakt, że z zapowiadanych wzmocnień, szczególnie w ofensywie, nic nie wyszło. Trudno stwierdzić, co miałby zrobić Ancelotti, by rzeczywiście zasłużyć na docenienie w oczach fanów klubu z Chamartin.

Mam wrażenie, że dzieje się coś dziwnego i że Carlo nie jest tak szczęśliwy, jak był jeszcze kilka miesięcy temu. Sprawia wrażenie wściekłego, ale na kogo? Tego nie wiem. Jedno jest jednak pewne: nie traktuje się go w sposób, na który zasłużył – przyznał Predrag Mijatović, legendarny napastnik i były dyrektor sportowy Los Blancos.

Zmiana planów emerytalnych

Dla Ancelottiego okres pomundialowy to jedno wielkie zamieszanie. Włoch wielokrotnie trafiał w oko cyklonu. Działo się to po dotkliwej porażce w Superpucharze Hiszpanii. Po licznych wpadkach w LaLiga. Po plotkach związanych z przejęciem reprezentacji Brazylii. Po sugestiach, że powtarza się scenariusz z 2015 roku, gdy zespół się rozleciał, a Carletto wylądował na bezrobociu… Słowem – dużo się działo. Ale gdy Real wygrał na Camp Nou 4:0, gdy odniósł jedno z najbardziej efektownych zwycięstw nad odwiecznym rywalem w swojej nowożytnej historii, trener nie chciał skupiać się na sobie: –  Że to zwycięstwo miałoby odbudowywać moją pozycję? Ale niby dlaczego?

Po strzeleniu dziesięciu goli w ciągu tygodnia (6:0 z Valladolidem, 4:0 z Barceloną), na konferencji prasowej przed starciem z Villarrealem Ancelotti pozwolił sobie na drobny przytyk w kierunku mediów. Albo dyrektorów.

Po 1272 meczach nie muszę nikomu niczego udowadniać – stwierdził.

Ale dzień później jego zespół przegrał 2:3 i okazało się, że jednak musi.

Drobny deszczyk na mnie nie wpływa. Ale gdy zaczyna to robić, wchodzę pod parasol i znów jest dobrze – powiedział w swoim stylu 63-latek.

Choć współpracownicy Ancelottiego zarzekają się, że medialny szum w ogóle nie ma na niego wpływu, to rzeczywistość może wyglądać inaczej. Rok temu trener zarzekał się, że po odejściu z Santiago Bernabeu przejdzie na emeryturę. Teraz nie jest tego tak pewny. Mimo sięgnięcia po kolejny Puchar Europy, można odnieść wrażenie, że dalej chce udowodnić swoją wielkość.

Brazylia chce mnie zatrudnić i to coś, co budzi we mnie dumę – przyznał szkoleniowiec, jednocześnie zaznaczając: – Mam jednak kontrakt z Realem do 2024 roku i chciałbym go wypełnić. Będę tu dopóty, dopóki klub będzie mnie chciał.

Kto da więcej niż Carlo?

Tu pada najważniejsze pytanie: czy klub dalej go chce? Można odnieść wrażenie, że nie. – Słowa Carlo brzmiały jak pożegnanie. Gdyby prowadził jakikolwiek inny klub, miałby gwarancję pracy. A Real zawsze szuka czegoś lepszego, tylko czy to znajdzie? – zastanawiał się Mijatović. Symptomatyczne było to, że nikt z biur na Santiago Bernabeu nie zdementował plotek łączących Ancelottiego z brazylijską federacją. Nie pojawiły się hasła, że klub nie pozwoli mu odejść czy że wierzy w długofalowy projekt. Zamiast tego było ciche przyzwolenie na negocjacje.

Carlo nakazał Brazylijczykom czekać, bo sam nie wie, co zrobi Perez. Dziś nikt tego nie wie. Od dłuższego czasu w mediach trwa karuzela nazwisk, na której wciąż pojawiają się ci sami trenerzy. Mauricio Pochettino, Raul Gonzalez czy Xabi Alonso z objęciem klubu z Chamartin łączeni są od lat, podobnie zresztą jak Julian Nagelsmann, który niedawno rozstał się z Bayernem.

Tylko czy którykolwiek z nich zagwarantuje Królewskim lepszy styl i wyniki niż Ancelotti?

WIĘCEJ O HISZPAŃSKIM FUTBOLU:

foto. Newspix

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

13 komentarzy

Loading...