Reklama

Powrót Pekharta pokazuje, że lepiej nadpłacić Josue niż szukać jego następcy

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

02 kwietnia 2023, 13:32 • 4 min czytania 58 komentarzy

Legia Warszawa nadal głowi się nad tym, jak przedłużyć kontrakt z Josue. O ból głowy w tym wszystkim przyprawia raczej to, skąd wziąć na to pieniążki, a nie samo pytanie, czy warto to robić. Podpowiedź działacze ze stolicy mają jednak pod nosem. Tomas Pekhart od momentu powrotu do Polski pokazuje, że kiedy już ktoś w naszej lidze daje radę i jest szansa go zatrzymać, to lepiej to zrobić.

Powrót Pekharta pokazuje, że lepiej nadpłacić Josue niż szukać jego następcy

Oczywiście o konieczności zatrzymania Josue najłatwiej mówić nam, bo to nie nasze miliony wchodzą w grę. My chcemy oglądać widowiskowych piłkarzy, Josue takim jest, więc wniosek jest prosty. Z drugiej strony, choć rozumiemy rozterki Legii Warszawa, to jednak też przypominamy sobie, z jaką wielkodusznością przez lata wydawała pieniądze bez pojęcia, przepłacając na wszelkie sposoby.

Fakt, to stąd bierze się dylemat — jak utrzymać Portugalczyka i jednocześnie zapewnić sobie mocną, zbilansowaną kadrę.

Fakt, zmienił się pion sportowy, który precedens rozrzucania pieniędzy na lewo i prawo ma ukrócić.

Natomiast, mimo wszystko, warto chyba poszukać oszczędności tam, gdzie nie będą one jednocześnie oznaczały tak poważnego problemu, jak zastąpienie Josue, do rozwiązania. Tomas Pekhart daje przykład: czasami lepiej zostać z tym, co masz i jest sprawdzone, niż kombinować po kosztach.

Reklama

Pekhart kontra stoperzy Rakowa. Lekcja gry w powietrzu

Jedną. Tyle bramek w lidze miał na koncie najlepszy napastnik Legii Warszawa przed przyjściem Tomasa Pekharta. Czeski wieżowiec zaliczył pierwszy występ na początku lutego i już zdążył zdeklasować konkurencję. Nawet łącząc dorobek Macieja Rosołka, Carlitosa oraz Blaża Kramera, Pekhart jest lepszy o gola. Jego powrotny transfer do Polski to pozytywne zaskoczenie, bo w Turcji furory nie zrobił, okres przygotowawczy odpuścił, a i tak okazało się, że do pozamiatania Ekstraklasy wystarczy jedna rzecz, którą Pekhart zrobiłby pewnie nawet gdyby obudzono go w środku nocy.

Wyprowadzenie obrońców w pole przy dośrodkowaniu i wykończenie go strzałem głową.

Pekhart w zasadzie nic więcej nie musi robić, bo bramki wpadają same. Na dziesięć oddanych przez niego strzałów od powrotu do Ekstraklasy, pięć to uderzenia głową. Trzykrotnie właśnie w ten sposób wpisywał się na listę strzelców. Trafienie numer cztery to dobicie strzału kolegi w meczu z Cracovią. Przeciwko Rakowowi zobaczyliśmy kunszt gry Czecha w powietrzu. Wygrać głowę z Marcinem Flisem to jedno. Oszukać stopera Górnika Zabrze tak samo. Ale poradzić sobie w powietrzu ze stoperami z Częstochowy to nie jest takie łatwe zadanie. Dowód? Oto pozostałe strzały z powietrza rywali Rakowa w tym roku:

  • gol dla Warty Poznań — ale i tak zdobyty nogą
  • 49. minuta meczu z Wartą — Zrelak i próba głową po prostopadłym podaniu
  • 56. minuta meczu z Cracovią — głowa Benjamina Kallmana
  • 89. minuta mecz z Piastem Gliwice — pierwszy celny strzał gliwiczan w kompletnej śnieżycy

Tymczasem Pekhart nie tylko wsadził sztukę głową, ale i był bliski gola numer dwa, gdy Paweł Wszołek zagrał na piąty metr, a on znów urwał się dwóm stoperom Rakowa.

Josue i Pekhart rozbili defensywę Rakowa Częstochowa

Bartosz Nowak w przerwie stwierdził, że częstochowianie byli i są świadomi tego, że dośrodkowania Legii Warszawa i obecność Tomasa Pekharta to połączenie wręcz zabójcze. Natomiast sama świadomość nie wystarcza, żeby wytrącić rywalowi broń z dłoni. Legia brutalnie rozprawiła się z bardzo dobrą na co dzień defensywą Rakowa. Owszem, zdarzały jej się błędy, owszem, nie była idealna, ale dawno już nie spotkała się z taką siłą uderzeniową. Pekhart przecież zaliczył jeszcze słupek, tym razem nie z powietrza, a po płaskim podaniu. Do tego trzy strzały z pola karnego oddał Ernest Muci. Lista meczów, w których rywale Rakowa oddali najwięcej strzałów z pola karnego, wygląda w tym sezonie tak:

Reklama
  1. Slavia Praga (w Pradze) – 10
  2. Zagłębie Lubin (jesienią) – 8
  3. LEGIA WARSZAWA (W WARSZAWIE) – 7

A mówimy tu tylko o strzałach z gry, bez stałych fragmentów — jeden z nich przyniósł Legii bramkę. W tym momencie wszystkie liczby oraz pochwały pod adresem Pekharta płynnie przechodzą w istotność posiadania po swojej stronie Josue. To jego podania odpowiadają za cztery z łącznych ośmiu strzałów gospodarzy w polu karnym Rakowa. Poza asystami drugiego stopnia zaliczył jeszcze kapitalne uruchomienie Pawła Wszołka (słupek Pekharta) oraz obsłużenie Muciego, który przegrał pojedynek z Vladanem Kovaceviciem.

***

Legia Warszawa jest w grze o tytuł dzięki temu, że od kiedy Tomas Pekhart wrócił do Ekstraklasy, żaden zawodnik nie zdobył większej liczby bramek od Czecha. Dzięki temu, że Josue jest — według „WyScouta” – liderem klasyfikacji asyst, asyst drugiego stopnia, a nawet asyst trzeciego stopnia. To ostatnie traktujemy już bardziej jak ciekawostkę, ale i tak warto było ją dostrzec, bo podkreśla ona zaangażowanie Portugalczyka w ofensywę Legii.

Sycylijczycy mawiają, że wszystko musi się zmienić, żeby wszystko zostało po staremu. Legia Warszawa nie musi jednak zmieniać aż tak wiele, żeby i za rok powalczyć o tytuł. Owszem, przemeblowanie tyłów się przyda. Owszem, kosmetyczne zmiany na innych pozycjach też. Przykład Pekharta pokazuje jednak, że to, co dobrze znane, też jest przydatne. Warto się tym zasugerować i jak najszybciej zamknąć sagę pt. „przedłużenie kontraktu z Josue”.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

SZYMON JANCZYK

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

58 komentarzy

Loading...