Reklama

Jak wyglądałaby wspólna jedenastka Rakowa, Legii, Lecha i Pogoni?

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

01 kwietnia 2023, 11:15 • 7 min czytania 43 komentarzy

Raków Częstochowa, Legia Warszawa, Lech Poznań i Pogoń Szczecin. Nie wiemy, czy właśnie ta czwórka zdominuje rozgrywki ligowe w najbliższych latach, ale spośród wszystkich ekstraklasowych scenariuszy, ten jest całkiem prawdopodobny. Piąta Warta niby goni, ale to jednak przepaść pod każdym względem. W zeszłym sezonie wyłamała się tylko Legia, którą przeżywała największy kryzys w historii. Dwa lata temu Lech, bo nie potrafił pogodzić ligi i pucharów. Skoro w weekend obejrzymy dwa bezpośrednie starcia pomiędzy drużynami z „wielkiej czwórki”, postanowiliśmy pobawić się w selekcjonerów i wymyślić skład, jaki wystawilibyśmy po połączeniu tych czterech zespołów.

Jak wyglądałaby wspólna jedenastka Rakowa, Legii, Lecha i Pogoni?

Czy taka ekipa awansowałaby do Ligi Mistrzów? No cóż – to akurat ciężko zakładać, wszyscy wiemy jak jest. Wyróżniliśmy w naszej zabawie trzech piłkarzy Rakowa, czterech Lecha Poznań i po dwóch z Legii i Pogoni. Kryteria, jakie dobraliśmy przy selekcji, można zawrzeć w prostym haśle: bierzemy gości, których chcielibyśmy posłać do boju w najbliższy weekend. W wielu przypadkach bardziej przemawiała do nas wiosenna forma danego ligowca (powiedzmy w 70%) i to ona decydowała. Cała reszta to ogólny potencjał piłkarza i dopasowanie taktyczne (zadbaliśmy choćby o to, by w naszym składzie znalazł się jakiś defensywny pomocnik, a nie tylko wirtuozi).

A więc widzielibyśmy to tak:

Bramkarz:

Reklama
  • DOMINIK HŁADUN (Legia Warszawa)

Już na starcie dostajemy idealny przykład obrazujący, jakimi kryteriami kierowaliśmy się przy wyborze. W tym konkretnym przypadku zadecydowała obecna forma. Gdybyśmy szukali bramkarza od lata (i na lata), wybralibyśmy zapewne Vladana Kovacevicia. Gdybyśmy zabrali się do tego tekstu miesiąc temu, nawet nie przeszłoby nam przez głowę, że notowania Hładuna mogą stać jakkolwiek wysoko. W końcu przez kilka miesięcy nie potrafił wygryźć Tobiasza. 

A teraz? To wcale nie jest powiedziane, że młodzieżowiec wróci między słupki, kiedy wyleczy swój uraz. Hładun rozegrał cztery mecze i w każdym z nich dał coś ekstra. Zwłaszcza przeciwko Górnikowi Zabrze i Stali Mielec (to ten mecz, w którym mielczanie wykręcili spore xG, o czym się mówiło). Na naszej ławce rezerwowych usiadłby Dante Stipica, który chyba przebudza się po słabej rundzie jesiennej. Bednarek to raczej ligowa średniawka. A Kovacević… rzadko ma okazję, by się wykazać.

Obrona:

  • FRAN TUDOR (Raków Częstochowa)
  • BARTOSZ SALAMON (Lech Poznań)
  • STRATOS SVARNAS (Raków Częstochowa)

Nie wyobrażalibyśmy sobie tej zabawy bez uwzględnienia zarówno Frana Tudora, jak i Joela Pereiry. Obaj to ścisły top bocznych obrońców/wahadłowych w historii całej Ekstraklasy. A skoro tak, trzeba było ich jakoś upchać. Było o tyle łatwiej, że Chorwat może wkleić się w trzyosobowy blok obronny, gdzie nie zaniża poziomu. W podbramkowej sytuacji Marek Papszun woli postawić na niego niż na chociażby Bogdana Racovitana, którego powoli trzeba uznawać za niewypał transferowy. Tudor świetnie sprawdzi się też jako bardzo ofensywnie usposobiony wahadłowy. Jeśli Raków zechce zagrać skrzydłami, też się odnajdzie. 

Salamon dlatego, że musieliśmy docenić kogoś z Lecha. Po prostu. Nie tak dawno temu Kolejorz borykał się z sytuacją, w której obok najlepszego stopera, wówczas Lubomira Satki, muszą grać piłkarze pokroju Tomasza Dejewskiego. I to w Europie. Dziś ten sam Satka – reprezentant Słowacji, naprawdę solidny obrońca – jest czwartym do gry za Miliciem, Dagerstalem i Salamonem właśnie. Trudno o lepszy dowód na to, jak bardzo urósł Lech, jeśli chodzi o obsadę defensywy. Nie ma znaczenia, czy nasz wybór padnie na Salamona, czy jednego z jego dwóch kolegów. Stawiamy na reprezentanta Polski także ze względu na obiecujący występ z Albanią, który może go ponieść. Lechita ma prawo czuć się reprezentantem pełną gębą.

Reklama

Svarnas? Mocny kandydat do jedenastki sezonu, choć – przyznamy uczciwie – Arsenić i Rundić prezentują ostatnio wyższą formę. W tym przypadku wygrywa akurat ogólny obraz danego zawodnika. O Greku wystarczy powiedzieć, że 800 tysięcy euro, jakie musi wyłożyć za niego Raków, to jak promocja. W Legii warto wspomnieć o Nawrockim, który załapie się na rezerwę. A z Pogoni…

No, z Pogoni nikogo nie rozważaliśmy.

Wahadłowi:

  • JOEL PEREIRA (Lech Poznań)
  • LEONARDO KOUTRIS (Pogoń Szczecin)

Pereira uczynił sztukę z dośrodkowań. Potrafi zagrać z 35 metra, z 30, z 25, z 20, z 15… Często wrzuca piłki na piąty metr, czyli tam, gdzie bramkarz ma teoretycznie najtrudniej. W przeciwieństwie do Rebocho trzyma stałą formę. Pod koniec poprzedniego sezonu potrafił sadzać na ławce Tomasza Kędziorę. To mówi wiele. 

Koutris to swego rodzaju objawienie. Niby patrzyłeś w CV i wiedziałeś, że do Szczecina nie zawitał grajek z pierwszej lepszej łapanki. W końcu, jakkolwiek to brzmi, wyjechał z Olympiakosu, gdzie nie wygrał rywalizacji między innymi z Marcelo. Dopiero gdy widzisz go na boisku, myślisz sobie: no pan piłkarz. Rozegrał osiem meczów w lidze, w sześciu z nich ocenialiśmy go powyżej noty wyjściowej. Mobilny. Potrafi w małą grę. Nie laguje na pałę. Podejmuje szybkie i słuszne wybory. Trafił do Pogoni po półrocznym rozbracie z regularnym graniem. Strach myśleć, co będzie, gdy złapie rytm. Czekamy też na moment, aż złapie mocniejszą nić porozumienia z Kamilem Grosickim, bo ten element wciąż może ulec dopracowaniu.

Środkowi pomocnicy:

  • RADOSŁAW MURAWSKI (Lech Poznań)
  • JOSUE (Legia Warszawa)

Gdybyśmy mieli w nosie ramy taktyczne, pewnie nie postawilibyśmy na Radosława Murawskiego. Na ósemkę przestawilibyśmy wtedy Władysława Koczerhina, który stworzyłby duet z Josue, a na dziesiątce wylądowałby Ivi Lopez. Ale to Ekstraklasa, przecinak jest niezbędny. W zestawieniu pomocników specjalizujących się w destrukcji lechita wygrywa z Bartoszem Sliszem, który znajduje się ostatnio na fali wznoszącej, czy Benem Ledermanem, który zyskał zaufanie Fernando Santosa. Murawski to taka lepsza wersja Jacka Góralskiego. Też podostrzy. Też, jeśli trzeba, sfauluje. Też zagra twardo i uprzykrzy życie. Potrafi przy tym trochę więcej z piłką. Czy dziwi nas, że uznania selekcjonera nie zyskał on, a młodszy pomocnik Rakowa? Trochę tak.

Josue to pewniak. Piłkarz oczekuje ogromnych zarobków i Legia wciąż nie wie, czy chce tworzyć dla niego komin płacowy. Zwłaszcza, że liga nauczyła się go prowokować, co w ostatnim czasie jest dość popularną zagrywką jego przeciwników. Zapalnik? Oczywiście, że tak. Nikt w tej lidze nie posyła jednak takich ciasteczek. Pierwszy skład bez dyskusji, ale po żółtej kartce od razu zjazd do bazy.

Ofensywni pomocnicy:

  • WŁADYSŁAW KOCZERHIN (Raków Częstochowa)
  • KAMIL GROSICKI (Pogoń Szczecin)

Kamil Grosicki to ligowa gwiazda – nie polemizujcie, bo nie ma z czym. Absolutny motor napędowy Pogoni. Momentami Portowcy czekają wręcz na jego sygnał i dopiero po nim przyciskają z atakiem. Nie dojeżdża go fizyczność (wciąż bazuje na szybkości i dynamice), nie ma wahań formy, lideruje i – kto wie, kto wie – być może idzie na tytuł króla strzelców. Nie wykręcił wiosną imponujących liczb (dwa gole i asysta), ale trzeba brać poprawkę na to, że z konkretów regularnie okradają go koledzy.

Koczerhin? Ligowe odkrycie. Nikogo nie powinno to dziwić, wszak pomocnik przyszedł z wyżej notowanej Zorii Ługańsk, gdzie nie był wcale piątym kołem u wozu. Przekonał go projekt Rakowa, a wojna tylko przyspieszyła przenosiny. Przez pierwsze pół roku praktycznie nie grał (52 minuty). Adaptował się. Uczył taktyki Papszuna. Śledził wydarzenia z Ukrainy. Latem błysnął w pucharach. Jesienią grał regularnie, ale brakowało mu liczb. Teraz? Gość od gry na fortepianie w Rakowie. Niezależnie od tego, czy wybiega na dziesiątce, czy na ósemce. Gwiazda, którą na ten moment widzielibyśmy w składzie prędzej niż Iviego Lopeza, co mówi chyba wszystko.

Napastnik:

  • MIKAEL ISHAK (Lech Poznań)

Przyznamy – wystawiliśmy najpierw do boju Jeana Carlosa, ale szybko zrozumieliśmy, jak duża jest to gafa. Nie po to Lech Poznań rozbijał bank, proponując swojemu kapitanowi wielką kasę za przedłużenie kontraktu, by ten przegrywał teraz z piłkarzem Rakowa, który nie jest nawet napastnikiem. Brazylijczyka trudno nie cenić. Zagra tak naprawdę wszędzie. W trudnym systemie Papszuna odnalazł się w mig. Ale koniec końców musi zadowolić się w naszej układance statusem pierwszego do wejścia na boisko.

Musi być Ishak i basta. Nawet, jeśli wiosną gra co najwyżej solidnie. Zdobywane przez niego bramki, te z ligowej wiosny, nie są żadną wirtuozerią. W zaległym meczu z Miedzią wykorzystał jedenastkę. W kolejnym starciu z beniaminkiem kopnął z metra do pustaka. Z Lechią, gdy Kolejorz strzelał jak zły (5:0), wsadził tylko jedną sztukę, dobijając strzał swojego kolegi. Całościowo jednak nie ma sobie równych. Jego konkurencja? Napastnicy Pogoni – nie ta półka. Napastnicy Rakowa – wolne żarty. Napastnicy Legii – może Pekhart, który się rozstrzelał, lecz to wciąż nawet nie zbliżony poziom.

***

Jak sądzicie, o co zagrałby taki skład? Czy miałby realną szansę na wejście do Ligi Mistrzów? Które pozycje obsadzilibyście inaczej?

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Arek Dobruchowski
1
W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Ekstraklasa

Anglia

W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Arek Dobruchowski
1
W drużynie Guardioli wciąż nie jest kolorowo. Haaland marnuje karnego, City remisuje

Komentarze

43 komentarzy

Loading...