Piast Gliwice w temacie frekwencji to chyba najdziwniejszy przypadek w Ekstraklasie. Liczba ludności podobna jak w Zabrzu, wyniki w ostatnich latach były historyczne, a na trybunach ani drgnie. Ba, od pewnego czasu widać, że nawet część dotychczas żelaznego elektoratu się wykrusza i ogólna tendencja jest raczej spadkowa. Mimo że na boisku Piast znaczy dziś więcej, w temacie kibicowskim pozostaje inną ligą w zestawieniu z Górnikiem Zabrze, z którym zmierzy się w piątkowy wieczór. To już ostatnia przewaga, która pozostała fanom „Żaboli”.

Piast pod względem liczby widzów nigdy nie należał do krajowej czołówki, ale do pewnego momentu wykręcał w tym względzie całkiem przyzwoite rezultaty, mimo że w mieście miał pozostawać w cieniu Górnika. Jeszcze w sezonie 2015/16 średnia na mecz wynosiła 6356 osób. Tylko trzy razy na spotkaniu domowym gliwiczanie mieli widownię poniżej pięciu tysięcy. Sezon później średnia już wyraźnie spadła, do 5063 widzów, lecz i tak do dziś pozostaje wynikiem nieosiągalnym. Minimalnie słabsza (4978) była nawet w sezonie mistrzowskim.
Po tamtym sukcesie nie tylko nie potrafiono pójść za ciosem, ale nie udało się nawet utrzymać dotychczasowych wskaźników, mimo że drużyna całościowo wciąż dawała radę. Piast to jedyny klub Ekstraklasy, który w ostatnich czterech latach zawsze finiszował w czołowej szóstce.
Piast Gliwice – dlaczego frekwencja jest tak słaba? [ANALIZA]
–
Spis treści
Chytry dwa razy traci
– Sprawa jest bardzo złożona i ciekawa, według mnie nadaje się nawet na pracę magisterską z socjologii. Piast na pewno miał trochę pecha, bo gdy osiągnął największy sukces, czyli mistrzostwo w 2019 roku, to za niedługo nastała pandemia, która wszystko wyhamowała – mówi nam współpracownik dziennika „SPORT” Krzysztof Brommer, od lat zajmujący się Piastem.
Z drugiej strony, w tamtym okresie zostały popełnione kluczowe błędy, które do teraz odbijają się czkawką. Sporo na ten temat ma do powiedzenia klubowa legenda Jarosław Kaszowski. Wówczas był on zatrudniony przy Okrzei. – Byłem odpowiedzialny również za sprzedaż biletów do firm, szkół, przedszkoli. Wydaje mi się, że do sezonu mistrzowskiego włącznie frekwencja stała na w miarę zadowalającym poziomie. Walczyliśmy, żeby dać się zapamiętać najmłodszym kibicom. Organizowaliśmy wiele akcji marketingowych, chcieliśmy wytwarzać modę na Piasta. Niestety, po zdobyciu mistrzostwa prezes Paweł Żelem zaszalał z cenami karnetów i biletów, zdecydowanie je podniósł. Argumentował to tym, że mówimy o już o klubie-Mercedesie, więc za jego mecze trzeba więcej zapłacić. Kibice protestowali, pracownicy klubu łapali się za głowy, ale nie udało się go odwieść od tej decyzji – wspomina Kaszowski, który przebył z Piastem drogę od B-klasy do Ekstraklasy.
Żelem nie poprzestał na drastycznych podwyżkach cen. Jednocześnie uznał, że po takim sukcesie mocniejsze zabieganie o widza jest zbędne. – W tym samym okresie Żelem ciął koszty i mocno ograniczył działania marketingowe. A wydaje się, że właśnie wtedy powinniśmy pójść za ciosem i wykorzystać to, że drużyna była na fali. To, co widzimy obecnie jest w dużej mierze pokłosiem tamtych ruchów. Piast musi wrócić do poprzednich działań, wydać trochę pieniędzy na dzieci, na różne gadżety. Inaczej nic nie ruszy. Na Zachodzie dzień meczowy jest świętem, całe rodziny mogą miło spędzić czas w klubie od rana do wieczora, jest show. U nas często idziesz na sam mecz i tyle – uważa Kaszowski.
Po covidzie tylko gorzej
„Udogodnienia” poszły jeszcze dalej. – Prezes Żelem przeniósł też sektor rodzinny po przekątnej, na drugą stronę, bliżej sektora kibiców gości. Uznał, że bilety na trybunie prostej były za tanie, a skoro rodziny chcą takowe mieć, to muszą siedzieć w gorszym miejscu. Mimo wszystko ten sektor i tak chyba nadal w miarę się zapełnia, to akurat nie jest jeden z głównych powodów słabszej frekwencji. Tańsze bilety zawsze będą w cenie – śmieje się Kaszowski.
Pracownicy vs Paweł Żelem. „Traktuje ludzi jak szmaty”,”to był mobbing”
– W przeszłości bywało z tym lepiej. Mocno stawiano na młodych kibiców, zapraszano przedszkola, dzieci ze szkół. To była słuszna droga, by nowe pokolenie kształtować jako kibiców Piasta, w mieście, gdzie w wielu dzielnicach starsi kibicują Górnikowi. Wyniki, najlepsze na Górnym Śląsku w XXI wieku, mogły pomóc, by reklamować dobry futbol i spokojną, może trochę piknikową atmosferę. Według mnie miasto, które jest większościowym akcjonariuszem, mogłoby pomóc marketingowo rozreklamować mecze i stworzyć modę na Piasta jako pozytywnego klubu, który może nie ma aż tylu fanatyków, ale jest takim klubem dla rodzin – podkreśla Krzysztof Brommer.
Efekt zaniedbań jest taki, że gdy po covidowych cyrkach kibice wreszcie normalnie wrócili na trybuny, Piast ma dużo słabszą frekwencję. W poprzednim sezonie średnia wynosiła 3731 kibiców na mecz, w obecnym na tę chwilę wychodzi 3765 (niżej są tylko Radomiak i Warta Poznań). A przecież liczby te i tak zawyżali przyjezdni z Poznania, Warszawy czy Łodzi. Wygląda to wyjątkowo biednie, zwłaszcza odkąd domowe spotkania w Gliwicach rozgrywa Ruch Chorzów. Wtedy stadion pęka w szwach w niebieskich barwach.
– Trzeba rzetelnie wykonywać pracę od podstaw. Nie ma innej drogi. Każdy w klubie musi zrozumieć, że bez dobrego marketingu, wizyt w szkołach i przedszkolach, bez atrakcji dla rodzin, wielu ludzi samych na stadion nie przyjdzie. Trzeba ich zachęcić. Wynik sportowy może być pewnym magnesem, ale jak widać, on wszystkiego nie załatwia. A wydaje mi się, że Piast jako klub urósł już do takiej rangi, że sam w sobie powinien stanowić atrakcję dla kibiców, a nie tylko jego rywal w postaci Lecha, Legii czy Górnika Zabrze – komentuje Kaszowski.
Zrażeni kibice prędko nie wrócą
Wspomniane drenowanie kieszeni kibiców po mistrzostwie sprawiło, że wielu z nich po prostu przestało zjawiać się przy Okrzei. Ceny najdroższych karnetów dla nowych klientów podskoczyły z 450 do 755 zł, a tańszych z 260 do 600 zł. Osoby przedłużające karnety musiały zapłacić od 285 do 570 zł, zamiast od 120 do 370 zł jak do tej pory. Klub tłumaczył, że zawierają się w tym także mecze w europejskich pucharach i starcie o Superpuchar Polski, ale mało kogo te wyjaśnienia przekonały.
– Raczej nie da się ściągnąć z powrotem tych kibiców, których wtedy zniechęcono. Robiono wszystko, żeby ich zrazić i to się „udało”. Piast kompletnie przespał czas po mistrzostwie jeśli chodzi o tworzenie bazy kibicowskiej. Zamiast tego prezes Żelem uznał, że zarobi jeszcze na więcej na tych, którzy już chodzili na mecze. Okej, może ceny na Piaście nigdy nie wybijały się zbyt mocno ponad średnią krajową – tak to też klub tłumaczył – ale kibica to nie interesuje. On widzi, że wcześniej płacił dużo mniej, a po sukcesie ma płacić znacznie więcej. Te 3 tys. przyjdzie zawsze, ale pozostali kalkulują. Znam niejedną rodzinę, która przestała przychodzić na stadion po zmianie cen. Trochę wody upłynie w naszej Kłodnicy, zanim ci ludzie powrócą na Okrzei, mimo że cały czas sympatyzują z Piastem – uważa „Kasza”.
Dziś ceny biletów na Piasta nie odbiegają od standardów. Nie można też powiedzieć, że klub nic nie robi, że nie prowadzi żadnych akcji promocyjnych, że po odejściu Żelema nie wrócił do szkół i przedszkoli. Mowa jednak o działaniach, których efekty mogą się pojawić z dużym opóźnieniem.
Nie wychowano nowego pokolenia
Największym problemem Piasta pozostaje fakt, iż na razie nie udało mu się na większą skalę wychować nowego pokolenia kibiców. Jeszcze nawet dekadę temu można było tłumaczyć, że gliwiczanie przegrywają u siebie walkę o widza z mocno zakorzenionym w lokalnej świadomości Górnikiem Zabrze, że klubowi brakuje tradycji i sukcesów, ale od tego czasu sporo się zmieniło. Gdyby dobrze odrobiono pracę domową związaną z pozyskiwaniem młodych, aktywnych kibiców, dziś byliby oni nową generacją na trybunach i nie trzeba byłoby się wstydzić obecnej frekwencji.
W Gliwicach nie czuć atmosfery piłkarskiego święta. Nie tylko dziś [REPORTAŻ]
Jarosław Kaszowski: – W latach 2015-2017 odnosiło się wrażenie, że kibice dochodzą i ich przybywa, że wkrótce pojawi się na trybunach młode pokolenie. Ode mnie z akademii wiele dzieci z rodzicami stawia się na meczach. Najwyraźniej jednak odpływ starych kibiców ma podobną dynamikę jak pojawianie się nowych.
Krzysztof Brommer: – Wydaje mi się, że baza chodzących jest taka sama od lat. Twardy elektorat w granicach 4 tysięcy będzie. Problem jest z tymi, którzy przychodzą tylko kilka razy w sezonie, gdy pojawia się ciekawszy rywal, albo drużyna walczy o medale. Baza mogła się powiększyć, ale trudno tych ludzi wyrwać z domu. Rozmawiałem z wieloma kibicami Piasta i oni mówią, że sytuacja na osiedlach i w dzielnicach zmieniła się na ich korzyść. Problem w tym, że nie widać tego na trybunach. Być może więcej osób z Gliwic interesuje się wynikami klubu, ale na mecze nie chodzą zbyt często.
Więcej działań poza Gliwicami
Słychać także głosy, że Piast kompletnie zaniedbuje próbę przebicia się w miejscowościach ościennych. Baza kibicowska w tych miejscach to jeden z powodów przewagi Górnika Zabrze. – Klub może tu zrobić znacznie więcej. Jeśli patrzymy z Gliwic w stronę Opola, to następnym większym klubem jest dopiero sama Odra Opole. Patrząc na taki Kędzierzyn-Koźle, w którym jest tylko Chemik z okręgówki, widać pole do zagospodarowania. Tamtejsi mieszkańcy mogliby w sporej liczbie przyjeżdżać do nas na Ekstraklasę. Oczywiście na Śląsku zadanie jest utrudnione przez zagęszczenie klubów ze szczebla centralnego. Lech Poznań w Wielkopolsce w zasadzie nie ma konkurencji, prawie cała uwaga kieruje się na niego. Mimo to można tu sporo zdziałać i trzeba z tego skorzystać – zgadza się Kaszowski.
Portal piastgliwiceinfo.pl analizując słabą frekwencję w rundzie jesiennej jako przyczyny podawał m.in. bardzo mało atrakcyjny styl gry pod wodzą Waldemara Fornalika (Aleksandar Vuković nie zdążył tego zmienić), porę rozgrywania meczów – Piast aż trzy razy domowe spotkania miał w poniedziałek, do tego zaległe starcie z Rakowem odbyło się w czwartek – czy przespane letnie okienko. Wydaje się jednak, że to wątki poboczne i czasami są skutkiem, a nie przyczyną. – Pory meczów stanowią konsekwencję formy drużyny i też zainteresowania – zauważa Brommer.
Wydaje się, że krótkoterminowo sytuacja frekwencyjna Piasta jest beznadziejna, nic się w najbliższym czasie nie zmieni. Dziś na Górnika przyjdzie więcej ludzi i to zapewne tyle jeśli chodzi o pozytywne odchyły w tym sezonie. Pozostaje cierpliwe rzeźbienie od podstaw, rozsądna polityka cenowa i… liczenie, że wkrótce zespół znów powalczy o najwyższe cele. Takie okoliczności przyciągną dodatkową widownię, o którą trzeba będzie odpowiednio zadbać, nie powtórzyć błędów z przeszłości i wtedy po odpływie trochę ludzi powinno zostać na dłużej. Jeśli z czasem uda się wrócić do średniej w granicach sześciu tysięcy widzów, już będzie można mówić o sukcesie.
CZYTAJ WIĘCEJ O PIAŚCIE GLIWICE:
- Ile jeszcze będziemy znosić piłkę błotną w Gliwicach?
- Alex Sobczyk: – Niektórzy kibice Górnika nawet mi teraz gratulowali
- Vuković: Daleko mi do zachodnich idei. Jestem odporny na manipulacje
Fot. FotoPyK/Newspix
Bo jest chujowym. Dziękuję można się rozejść
A trzeba jeszcze dodać, że podawana frekwencja jest zawyżana.
Piast wlicza do niej też karnety, które rozdawane są na strefie ekonomiczne Gliwic przypadkowym ludziom, którzy z nich po prostu nie korzystają.
Komu rozdają i gdzie??Coś pierdolisz Roman
Bo Piast praktycznie nikogo nie obchodzi. Wszędzie wokół dużo bardziej uznane marki piłkarskie, a w takim Kędzierzynie siatkarskie (nierozumiałe ominięcie tematu). Gra raczej niezbyt porywająca, tak samo skład. Było krótkie okienko by popracować nad powiększeniem bazy kibicowskiej, to cymbały zatrudniły Żelema XD
Tego się nie odwróci, nie zmieni, bo kibica i tak najbardziej przyciągają wyniki klubu, a tych Piast nie ma i mieć pewnie nie będzie, bo finansowo słabo, nic nie zbudowano po sukcesach sprzed paru lat. Wychowanków brak, regularność dobiegła końca, czym tu przyciągnąć kibica? Kądziorem? Śmiechu warte.
Taki los klubów, które w rejonie mają dużo bardziej cenionych i popularnych rywali, które dekadami pracowały na bazę kibicowską. Tak wygląda Piast przy Ruchu i Górniku, tak wygląda Warta przy Lechu, ot, rzeczywistość.
Piast „przespał” swój czas żeby cokolwiek z tym zrobić (majster '2019). Poza tym nie znam się na górnym Śląsku ale wydaje mi się że większość Gliwic to Górnika Zabrze śledzi i chodzi na ich mecze.
Na najlepszy moment w historii klubu zatrudnili typa, który rozwalił marketing i drastycznie podniósł ceny. To się nie mogło udać i zabiło jakiekolwiek szanse żeby chociaż część tych Gliwic uczynić swoimi, a nie Górnika właśnie. W tym tempie Piast będzie spadał do kategorii drużyn zbędnych w lidze, na utrzymaniu miasta, z przeciętnym trenerem, bez Akademii, a w obliczu problemów finansowych, pewnie z czasem i bez ciekawych piłkarzy.
Kibiców Piasta i Górnika w Gliwicach jest mniej więcej 50/50, tendencję zwyżkową ma Piast, zniżkową Górnik – 20 lat temu owszem, wyjście w szaliku Piasta na Sośnicę czy nawet Kopernika zakrawało o samobójstwo, teraz się wszystko uspokoiło.
„Górny Śląsk” piszemy wielką literą – tak, to przymiotnik, ale też nazwa własna od jakiegoś czasu (XVII wiek?) – wytykam ten błąd nie ze złośliwości, tylko dlatego, że jesteś jedną z niewielu osób, która się przejmuje ortografią w tych komentarzach więc z serca podpowiadam, żeby nie powielać tego popularnego błędu.
Z pierwszym zdaniem za to zgadzam się w 100%
Jest jeden powód tej mizeri. Torcida Gliwice!
Torcipa*
Ze słuchu brzmi jak nazwa warzywniaka. W której części Gliwic go postawili?
Dokładnie
Na moje oko to cała Torcida Gliwice to maks kilkuset ludzi. Sympatyków GZ, zapewne już starszych, jest zapewne więcej, szczególnie w górniczych dzielnicach jak Sośnica czy Łabędy, ale sytuacja się zmienia co widać np. na Koperniku, gdzie sam znam wielu kibiców Piasta.
Górnika też ciężko porównać bez statystyk chowanych w klubie. Sam jestem ciekawy jaki % publiczności w Zabrzu to zabrzanie. Myślę, że mniej niż połowa. Dochodzą ludzie z Knurowa, Pyskowic itd. To pozostałość po czasach świetności, przekazana teraz z „ojca na syna”. Do tego Zabrze i Gliwice to miasta podobne tylko jeśli chodzi o liczbę ludności, ale to jest już inny temat.
Wracając to Piasta i tematu artykułu to myślę, że z czasem będzie lepiej. Praca u podstaw jest widoczna. Czekamy na efekty. Szkoda tylko czasu Żelema. To był strzał w kolano.
Przyszło mi do głowy ciekawe zestawienie. Na szybko policzyłem, że frekwencja Piasta to 1,88% ludności miasta. A lidera frekwencyjnego ze stolicy 1,14% (licząc stricte tylko Warszawę).
Na koniec. Nie mam nic przeciwko sąsiadom z Zabrza. Ma wygrać lepszy, bez palenia flag i wyzywania się kiboli itp. Z kibicami obu drużyn. Dobra piłka niech będzie na Śląsku.
Niestety geografia klubowa w Polsce została ukształtowana w PRLu i nikomu w 3 RP nie udało się przebić z nowym projektem, który przyciągnąłby większą rzeszę kibiców. Nawet próby rewitalizacji starych przedwojennych marek nie przyniosły jak dotąd szczególnych efektów (Polonia, Warta).
Ciekaw jestem jak będzie z Wieczystą w Krakowie, ale też nie należy się spodziewać że będą chodzić tłumy, nawet jeśli Kwietniowi uda się kiedyś wprowadzić ten klub do ekstraklasy. Niemniej jest to próba zrobienia w dużym mieście klubu „piknikowego”, więc jest to interesujące zjawisko.
Żeby komuś się udało przebić i zacząć przyciągać większą liczbę kibiców (w tym odciągać od innych klubów), to musi wygrywać tę ligę i sporo osiągać w Europie (na poziomie zbliżonym do obecnego Lecha) – to będzie realnie budowało wizerunek klubu i zwiększało bazę kibicowską. A za czymś takim stać musi baaaardzo bogaty wujek – Piast takiego nie ma, więc nie ma szans podebrać Górnikowi jakąś znaczącą część kibiców. Zatem taka frekwencja jak obecnie będzie u nich standardem (o ile kiedyś nie spadną, bo wtedy poleci jeszcze bardziej w dół).
Na razie tylko Raków ma perspektywę, żeby zwiększać liczbę swoich kibiców. Tyle że musi cały czas przez co najmniej 10 lat być w czubie ligi, no i to co pisałem wyżej, czyli zacząć mieć realne osiągnięcia w Europie (bo 4 runda kwalifikacji i wywalenie Rubina czy ambitne boje z Gentem i Slavią to wciąż zdecydowanie zbyt mało).
ps: a tego Żelema to powinni dożywotnio zbanować i trzymać z daleka od polskiej piłki, nadaje się bardziej na „kierownika” straganu z kartoflami niż na kogoś zarządzającego klubem piłkarskim
Z tą polityką (sprowadzanie sytych kotów do ciepłego kurwidołka z kosmicznymi – jak na ligę w której grają – zarobkami) to Wieczysta utknie gdzieś w połowie II ligi (czyli najniższego szczebla centralnego).
Groclin swego czasu był dobrym projektem ale się Drzymale znudziło (a może zabrakło jakiegoś „stempla” w postaci chociaż jednego MP?).
Z Rakowem zgoda – musi na przestrzeni lat ugruntować swoją pozycję i pokazać się co jakiś czas w pucharach (nie tylko w eliminacjach do nich). To zyska szacunek nawet wśród bezstronnych kibiców. Bo sorry, ale dobre pykanie jako jednooki w lidze ślepców to nie jest jakimś wielkim osiągnięciem.
Ja to pamiętam jak dziennikarze robili z tego Żelema super dyrektora i czego to on nie zrobił. Piasta pamiętam jeszcze z czasów drugiej ligi(dziś zwana 1) i nigdy nie przyciągali tłumów na mecze. Piłkarsko udał się jeden sezon, a w zasadzie to nie było tak, że Legia sama tego mistrza straciła? Nie ważne zdobyli mistrzostwo i co? Znam parę osób z Gliwic i wtedy się cieszyli jak to „ich” Piast sukces osiągnął. Czy disiaj ich ten Piast interesuje? Nie. Piast ich nie interesuje mają inne zajęcia fajnie się było pokazać w blasku zwycięstwa i ot tyle. Gliwice mają wywalone w piłkę i to się raczej nie zmieni. Prawdą jest też to co napisałeś wszystko w regionie ukształtowało się w PRL-u. Piast to klub pokroju Rowu Rybnik i nigdy nie będzie drugim Ruchem, Górnikiem czy Gksem Katowice.
Gdyby Żelem sprzedawał kartofle to byłyby one bardzo drogie i mało kto by je kupił. Niesprzedana żywność w końcu by się popsuła i a stoisko generowałoby tylko koszta, więc długo by się nie utrzymało i musiałoby zostać zamknięte. Nie powierzyłbym Żelemowi sprzedaży kartofli, ale może są inne zajęcia w których by się odnalazł…
Warto dodać ze kibiec Piasta (tzw piastunki) to publiczni onaniści.
Ludzie tu piszący komentarze nie biorą pod uwagę jednej istotnej rzeczy. Że ludzie dzisiaj są mega super wygodni, i wolą zwyczajnie tylko w swoim ulubionym gronie, zobaczyć mecz w cieplutkim pokoiku, i widzieć wszystkie powtórki, kontrowersje w wielkim przybliżeniu. A nawet to już się przenosi do internetu, a za chwile już będzie tylko w metawersie. A młodzi już teraz wolą zagrać w piłkę na konsoli, a nie chodzić razem z tzw. kibolami, na stadion i jeszcze czas tracić na dojazd parking i bilet. Czy ktoś tego czy nie chodzenie na stadiony w takiej ilości jak jest teraz nie potrwa dłużej niż jedno pokolenie, max ale to już sup. mega optymistycznie dwa. Nie wiadomo w ogóle ile ta cała piłka, z tymi niebotycznymi pieniędzmi jeszcze potrwa.
Piast jak Piast. To co mówić o polonii w Warszawie? Miasto 2 miliony mieszkańców (fakt, masa słoików), a kibiców garstka. To dopiero obciach.
a te 17 tysi na Legii jak na przeszło 2 miliony mieszkańców całej aglomeracji to nie jest wstyd? Porównaj to do Łodzi, Poznania, Krakowa, nawet Gdańska czy Wrocaławia… Co roku prawi mistrzostwo a nowych ludzi ani widu ani słychu.
Zwarz na SŁOWA kurwao cwksowska. Popatrzcie lepiej na swoje dłu gi
Przestań się podszywać CWKSiarzu, w Puławach już mieliście szanse potrenować zawodzenie „nie poddawaj się” bez potrzeby podróży do Warszawy.
Jutro pojedziecie do Warszawy na wasz CWKS i będziecie tak zawodzić jak Raków będzie ładował że będzie słychać na Konwiktorskiej.
jak tam – dalej jesteś dumna, bo twoi idole nie przełożyli meczu, gdy piłkarze Legii pomagali w czasie 3 Powstania Śląskiego? Lubisz historię – czemu jakoś omijasz temat waszego najwyższego zwycięstwa nad nami?
Wielki prezes A wystarczyło wprowadzić zasadę duży obrót mały pieniądz Wielki zysk jak mieli swoje 5 minut po zdobyciu mistrzostwa
odpowiadam tym, którym, tak jak mi, nie chce się czytać artykułu – bo mu nikt nie kibicuje!
to jest typowy klub na 1 ligę
Może w staropiastowskim grodzie glajwic powinni zastosować metodę stanoskiego? Wystarczy tylko znaleźć leszczy którzy zasponsorują darmowe piwo i kiełbasine na meczu! Grażyny Janusze i innej maści metroseksualne mortalesy walą całymi rodzinami, bo za darmo to i ocet słodki na kateesie. No i mają w glajwic frekwencję! Hanysy będą waliły stadami jak po darmowy wungiel!
Jedno słowo: Żelem. Teraz wypada tylko sprawdzić frekwencję we Wrocławiu i Gdańsku, i można wyciągać wnioski.
Najlepszy prezes wiesz jak ściął koszty ochrony.
żelem to taka qrwa i rak piłki w Polsce… gdzie nie pójdzie, to rozdupca klub…. Drugi pasożyt to mandziara…im mniej takich ludzi w polskiej piłce , tym liga zdrowsza będzie…
Pamiętaj, pamiętaj z piasta pedarasto Gliwice, Gliwice to Górnika miasto.
Ty wiesz co w Zabrzu jest najlepsze?
Byłeś już na świecie jak twoj górnik zdobył ostatnie mistrzostwo
Torciulu jaki wynik ?
przeciez gliwice to taka sama wioska jak czestochowa czy grodzisk, pare tysiecy i to jak klubowi dobrze idzie, jak znikna z mapy to nawet nikt nie zauwazy.
Aleś zajebał, jak dzik w sosnę normalnie – Częstochowa, Gliwice i Grodzisk to miasta (i ich kluby), które są różne chyba pod każdym względem
Największa wieś , to zawsze Warszawa. Cała Polska nigdy nie zapomni, jak siedmiuset osobowa Nieciecza lała Legie raz za razem , jak i z resztą też omawiany tu Piast. Po za tym, popatrz sobie chłopie na cały Górny Śląsk. Największe w tym województwie miasto nigdy nie przebiło 400 tyś. ludzi. Obecnie Katowice mają trochę ponad 300 tyś ludzi, i to dlatego, że i tu się osiedliło trochę Ukraińców.
Ten klubik nigdy nie miał i nie będzie mieć kibiców. PS Piast na pastwisku krowy padać.
https://www.facebook.com/groups/569284834897894
Swiezo trafionsay kupon z kursem ponad 2000 ze zdjeciem juz dodany! zapraszam ! kupony z wielkimi kursafami! na dzis kolejne juz gotowe
Kasza, idz zabieraj innym klubom kolejne boiska.
Przecież chodzi tylko o poziom gry. Dopóki drużyna grała fajną piłkę (za Brosza i Latala), dopóty było sporo ludzi. Od Wdowczyka jest już z jakością marnie i nawet pomimo wyników szkoda ludziom czasu na tę padlinę. Gliwice to nie Zabrze czy Chorzów, tu jest co robić. Podobnie jest zresztą w niedalekich Katowicach, gdzie GKS ludzie mają generalnie w tzw. poważaniu.
Gówniany klub, na szwabskim górnym śląsku. Wszystkie szwabskie kluby z hanysowa powinny zniknąć, a hanysów eksterminować albo wysłać do Niemiec. na ich miejsce ciągnąc porządnych Polaków z kresów. Jebać śląskaów i górny Sląsk
Lecz nogi bo na głowę już za późno, albo zdejmij czapeczke bo uciska
Morda w kubeł folksdeutschu. Wynoście się z Polski hanysy razem z waszymi szwabskimi matkami. My Polacy was tutaj nie chcemy. Najpierw wy jebane śląskie szmaty sabotowaliście polską reprezentację. Gwizdanie na Deyne pokazało, że w dupie macie polską godność i wspólnotę narodową. Dla was liczycie się tylko wy. Won stąd
Podam adres lekarza, na Śląsku wyleczy nawet za darmo
Od was hanysów i od waszych szwabskich braci nie mam zamiaru już nić przyjmować. Doś dostaliśmy za darmo pomocy w 39 roku. Na reparacje od Niemców już nie ma co liczyć. Jedynie o co można prosić Niemców, to żeby was folksdeutsche ze Śląska wzięli do siebie do Niemiec, a my Polacy w końcu moglibyśmy budować nasz naród i społeczeństwo na czystej polskiej krwi, a nie krwi zatrutej śląska folksdeutschową ideologią
Ty naprawdę tak na poważnie?
Tak w temacie eksterminacji antypolskiej ludności jak hanysy jestem w 100% poważny.
Najbardziej za złe mam ruskim komunistą to, że nie zrobili tego samego z wami hanysami, co z Niemcami z ziem odzyskanych- To znaczy wywalili z Polski na zbity pysk
„ruskim komunistą” Nie kompromituj się.
Chamie1 to „czysty” Polak
Proponuję Ci jeszcze Kaszubów i gorali
Gorole z Zagłębia i reszty miejscowości za Czarnej Przemszy to 100% Polacy. Chyba że masz na myśli górali. Górale to wielcy polscy patrioci z dumą podkreślający swoją polskość zwłaszcza ci z Podhala. Prości ludzie ale o wielkim duchu. W ich gwarze w przeciwieństwie do gwary śląskiej nie ma naleciałości ze szwabskiego języka i nie oni masowo wyjeżdżali do niemiec do swojej rodziny w czasie stanu wojennego. Tylko cierpieli razem z resztą Polaków. To wy śmierdzące hanysy wyjeżdżaliście do RFN za zgodą władz na odwiedzanie rodziny i już tam zostawaliście na stałe.
Szkoda czasu na pisanie z takim oszołomem
Nie jestem oszołomem tylko prawdziwym polskim patriotą o czystej polskiej krwi, nie zbrudzoną szwabską domieszką, jak u was w hanysowie
Był już taki który mówił o czystej rasie, źle skończył
No to wasz bratanek Hanysow, który zresztą bardzo mocno cenił Górny Sląsk i tamtejsza ludność. Chciał zrobić ze Śląska perłę swojej gospodarki.
Zresztą najlepszym przykładem kim są Ślązacy jest ernest wilimowski, który najpierw grał dla Polski, ale jak przyszło co do czego to szybko wyniósł się do Niemiec i dumnie grał ze swastyką na piersi. Tym jesteście hanysy, każdy z was jest wilimowskim
Czysta krew zmieszana z bolszewicką
Zamknij ryj gorolu
Ty Polaku
Za to pizdo idziesz do pierdla
Znowu te kompleksy Warszawiaków, Poznaniaków, Gdańszczan, łodzian, Wrocławian czy Krakowian że gorsi ,biedniejsi, mniej inteligentni od wielkich Ślązaków. Więcej wiary w siebie, my pomożemy jakby co, bo wszystkim dobrze życzymy. Nie zazdrość Ślązakowi tylko dlatego, że ma podwójne obywatelstwo, że nie rzadko ma emeryturę , czy rentę w euro a wydatki na życie dużo mniejsze niż w Niemczech. Że dziś w Polsce prawdziwi fachowcy to tylko Ślązacy, no to się nie godzi, no Antoś który choć się wypiera to i tak jest katolikiem , jak cała Polska.
Dodałbym tylko jeszcze jeden argument – geografia. Gliwice są najbardziej na Zachód wysuniętym miastem GOPu więc siłą rzeczy mniej ludzi chciało na niego chodzić szczególnie wtedy, kiedy bazy kibiców się tworzyły, czyli najpóźniej w PRL. Zabrze nie jest położone dużo lepiej pod tym względem, ale jednak łatwiej było Górnikowi „kraść” kibiców z okolicznych miast niż Piastowi, nie mówiąc o Ruchu, który siedzi w samym środku. No i dochodzi fakt, że Piast to klub „przyjezdnych” a Ci woleli Polonię Bytom (tę reaktywowaną po ’45) bo było bliżej i sukcesów więcej.
Witam jako mieszkaniec aglomeracji bywałem czasami na meczach. Raz, dwa razy w roku. Dla mnie problemem jest brak miejsc do parkowania i konieczność płacenia za parking.
Chciałem kupić bilet na wczorajszy mecz z Górnikiem ale zapomniałem hasła do systemu i nie potrafiłem zresetować gdyż nie przychodziły do mnie maile z systemu biletowego, które umożliwiają nadanie nowego hasła.
Jak dla mnie to ten stadion też jest jakiś dziwny, atmosfera słaba ale jest natomiast ten obiekt nie zachęca jakoś do odwiedzin. Pozostałe kwestie słuszne szczególnie koncertowe zepsucie potencjału po mistrzostwie.
Kurczaki nigdy nie będą tym dla piłki czym jest Górnik i Ruch, nawet Polonia Bytom ma więcej kibiców. Na to pracuje się przekazem z pokolenia na pokolenie. Gliwice to miasto przyjezdnych karierowiczów, nowobogackich pseudocelebrytek a nic tak nie łączy jak wspólna bieda, wspólny wróg i trza mieć to serducho….
Wyniki to sprawa drugorzędna gdy się nie ma dla kogo grać.
Śmieszą mnie te żałosne płacze weszlaków. Gliwice mają ok. 180 tys. mieszkańców. Czyli 10 razy mniej niż Warszawa. Zachowując proporce, na meczach Legii powinno być po 40 tys, kibiców, A jest znacznie mniej. To czemu nie lamentujcie, że na Łazienkowskiej są pustki? Nie chcecie się narażać kaczystowqskim sponsorom „Weszło”?