Reklama

Alex Sobczyk: – Niektórzy kibice Górnika nawet mi teraz gratulowali

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

19 lutego 2023, 08:44 • 7 min czytania 5 komentarzy

Alex Sobczyk latem po cichu odszedł z Górnika Zabrze, w którym praktycznie cały ubiegły sezon stracił z powodu kontuzji. Po półrocznej odbudowie na Cyprze wraca do Ekstraklasy jako piłkarz… Piasta Gliwice. Czy brał pod uwagę niechęć między kibicami tych klubów? Ze względu na kogo przyszedł i odszedł z Doxy Katokopias? Czy doskwiera mu łatka defensywnego napastnika? Jakie zachowanie władz Górnika uważa za “nieładne”? Co podobało mu się w lidze cypryjskiej? Zapraszamy. 

Alex Sobczyk: – Niektórzy kibice Górnika nawet mi teraz gratulowali

Twój transfer do Piasta przyjęto ze sporym zaskoczeniem, również dlatego, że nie było wcześniej żadnych przecieków. Ciebie oferta Piasta też zaskoczyła?

Temat potoczył się dość szybko. Agenci, z którymi współpracuję zapytali, czy byłbym tej zimy otwarty na powrót do Ekstraklasy. Oczywiście byłem i niedługo potem pojawiła się możliwość przejścia do Piasta. Dwa razy się nie zastanawiałem. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało się to przeprowadzić.

Wyjechałeś na Cypr, żeby się odbudować po poważne kontuzji. Udało się?

Zdecydowałem się na Doxę ze względu na trenera Ricardo Cheu, który niedawno odszedł do UD Vilafrankes i walczy tam o awans do portugalskiej ekstraklasy. Prowadził mnie wcześniej w Spartaku Trnava, dobrze wspominałem tamten okres. Dał mi czas i zaufanie, wiedziałem, że u niego będę mógł w spokoju wracać do gry. W momencie ogłaszania mojego przyjścia jeszcze nie trenowałem normalnie z drużyną. On o tym wiedział i nie zrażało go to. Mówiłem, że będę potrzebował 3-4 tygodni, żeby móc normalnie funkcjonować, a już po dwóch zadebiutowałem i to od razu rozgrywając całą drugą połowę z Apollonem Limassol. Zostałem rzucony na głęboką wodę. Mniej więcej po miesiącu poczułem, że znów czuję się pewnie na boisku.

Reklama

Po tak długiej przerwie najważniejsze są minuty i odzyskanie rytmu meczowego. To się udało. Większość spotkań dla Doxy zaczynałem w podstawowym składzie. Dwa gole strzeliłem, dwa kolejne mi anulowano po analizach VAR. Mówi się, że tyle, ile się leczyłeś, tyle będziesz potrzebował na powrót do formy. Wychodzi, że potrzebuję jeszcze kilku miesięcy (śmiech). Jestem jednak gotowy do gry od zaraz. Na badaniach w Piaście wyszło, że kontuzjowana noga jest teraz nawet silniejsza niż druga, co jeszcze dodało mi pewności siebie.

Od momentu odejścia Cheu zacząłeś w Doxie pełnić rolę zmiennika. 

Nie ukrywam, że gdy zabrakło “mojego” trenera, zacząłem się zastanawiać nad swoją przyszłością. Ekstraklasa austriacka czy polska są bardziej obserwowane, zwłaszcza pod kątem piłkarzy w moim wieku. Co nie znaczy, że liga cypryjska jest słaba.

Po zmianie trenera zakomunikowałem w klubie, że zimą raczej będę chciał odejść, bo głównie osoba Cheu mnie tam trzymała. Zaczęto więc bardziej stawiać na zawodników, którzy mieli zostać, a ja wchodziłem na końcówki.

Nie robiono ci problemów z rozstaniem? Też miałeś dżentelmeńską umowę z prezydentem jak Alex Vallejo?

Reklama

Można powiedzieć, że większych problemów nie było. Na początku klub nie był zbyt chętny, żeby mnie puścić, ale na koniec dogadaliśmy się, rozwiązałem umowę i mogłem przejść do Piasta. Jestem wdzięczny Doxie, że udało się to normalnie załatwić.

Doxa drużynowo wypada słabo. W tym sezonie wygrała tylko trzy mecze, zajmuje trzecie miejsce od końca.

Dla mnie najważniejszy był fakt, że po tak długiej kontuzji nadal mogłem występować na najwyższym poziomie rozgrywkowym w danym kraju. W mojej sytuacji nie było takie oczywiste, że ktoś cię od razu weźmie i da miejsce w składzie. Nie chcę za bardzo oceniać zespołu. Zostały trzy kolejki do końca fazy zasadniczej, potem dojdzie do podziału na grupę mistrzowską i spadkową, w której chłopaki będą mogli powalczyć. Stać ich na to.

Całościowo cypryjska ekstraklasa zrobiła na mnie naprawdę korzystne wrażenie. Czołówka stała się liczna i mocna. Na tę chwilę takie firmy jako Apollon Limassol, AEL Limassol czy Anorthosis są poza pierwszą szóstką i musiałaby walczyć o utrzymanie. Cypryjskie kluby w europejskich pucharach radzą sobie lepiej niż polskie. W tej lidze jest dużo jakości. Przychodzą do niej bardzo dobrzy piłkarze, którzy często mają już swoje lata, ale chcą jeszcze coś osiągnąć i posmakować pucharów. Ale i młodsi zawodnicy coraz chętniej wybierają Cypr, co pokazuje chociażby przykład Mariusza Stępińskiego. Niektóre kluby są w stanie wydać spore pieniądze. Pafos w tym okienku za 2 mln euro kupiło bramkarza, który był z Chorwacją na mundialu w Katarze [Ivicę Ivusicia, PM] i skrzydłowego za 1,5 mln euro.

Na tym tle twój niedawny klub to kopciuszek. 

Po części tak, ale na przykład w tym sezonie otworzył nowy stadion. Ładny, kameralny, na 3,5 tys. widzów. Jeśli chodzi o warunki, było w porządku. Doxa o puchary nie walczy, ale funkcjonuje w tej lidze już jedenasty rok, co o czymś świadczy.

Pod względem życiowym żal było opuszczać Cypr?

Żal nie, ale na pewno dobrze się tam żyło. Dużo słońca po straconym roku w karierze dobrze na mnie wpływało. Gdy mieliśmy dzień wolny, jechałem nad morze. Jeszcze niecałe trzy tygodnie temu się w nim kąpałem. Relaks dla ciała i duszy. Najważniejsze jednak są kwestie sportowe. Skoro mogłem wrócić do Ekstraklasy, zupełnie mnie nie interesowało, jaka jest teraz pogoda w Polsce, zwłaszcza że znów jestem na Śląsku, który już znam. Nie miałem problemów z aklimatyzacją.

Masz coś do udowodnienia? Nie odchodziłeś z Górnika Zabrze z opinią kogoś, kto mocno się w Ekstraklasie wyróżnił. Raczej oceniano cię jako “defensywnego napastnika”, który biega i walczy, ale liczbami nie imponuje.

Każdy może oceniać po swojemu. Nie wypieram się swojej charakterystyki, również za nią trenerzy mnie ceną. W Górniku graliśmy na dwóch napastników z Jesusem Jimenezem. Ja wykonywałem czarną robotę. Starałem się go odciążać w starciach z obrońcami i tworzyć mu miejsce. To, plus zaczynanie pressingu, było moim zadaniem i starałem się wywiązać z niego jak najlepiej. Trzy gole i cztery asysty w pierwszym sezonie szału nie robiły, liczyłem na co najmniej dziesięć punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, ale nie był to też powód do wstydu.

Teraz będziesz wykonywał czarną robotę dla Kamila Wilczka czy raczej pełnił rolę jego zmiennika?

Oba warianty są możliwe, wszystko zależy od trenera Vukovicia. Na ten temat z nim nie rozmawiałem. Zawsze się dostosuję. Jeśli będziemy prowadzili i w ostatnim kwadransie będę potrzebny, żeby przetrzymać piłkę albo więcej popracować w defensywie na naszej połowie, to wejdę bez narzekania. Gole i asysty cieszą najbardziej, ale najpierw muszę myśleć o drużynie. Co mi po tym, że zdobędę dwie bramki, jeśli przegramy? Najważniejsze, żebyśmy się utrzymali. Jesteśmy na dobrej drodze po wygranej w Lubinie w dobrym stylu.

Dopiero co byłeś w Górniku, dziś jesteś w Piaście. Kibice obu klubów bardzo się nie lubią. Brałeś to pod uwagę?

Wiedziałem o tym, ale nigdy mocniej tego nie odczuwałem. Jeden i drugi klub bardzo szanuję. Teraz po transferze nie dostawałem przykrych wiadomości. Wręcz przeciwnie, niektórzy kibice Górnika mi pogratulowali, że się pozbierałem w tak trudnej sytuacji i wróciłem do Ekstraklasy. Być może komuś mój wybór się nie spodobał, ale nie musiał mi tego pisać.

Z Górnika odszedłeś w dziwnych okolicznościach. Nieoficjalnie, po cichu, nie wydano nawet komunikatu, że współpraca się kończy.

Nie chcę zagłębiać się w szczegóły. W maju wchodziłem już na ostatni etap rehabilitacji i wtedy przekazano mi, że Górnik nie wiąże ze mną dalszych planów i mam poszukać sobie nowego klubu. Nie było to zbyt “ładne”, na moment podcięło mi skrzydła, ale taka jest piłka, trzeba umieć z tym żyć.

Leczenie kontuzji zajęło ci więcej niż zakładałeś na początku?

Tak. Lekarze mówili o co najmniej dziewięciu miesiącach, wyszło ponad miesiąc dłużej. Pierwszy raz musiałem się zmierzyć z taką sytuacją, wcześniej problemy zdrowotne mnie omijały. Bywało różnie, pojawiały się momenty zwątpienia i frustracji. Chciałem wrócić jak najszybciej, ale pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć. Musisz cierpliwie odczekać swoje.

Kontrakt z Piastem traktuję jako nagrodę za cały ten czas. Pokazałem sam sobie, że się da, że po tak poważnej kontuzji świat się nie kończy, że warto dzień w dzień ciężko pracować. Trzeba wierzyć, pokładać nadzieję w Bogu i będzie dobrze, co mój przykład pokazuje. Znacznie bardziej wczuwam się dziś w położenie kontuzjowanych kolegów, staram się ich wspierać.

Niedługo Piast zmierzy się ze Stalą Mielec…

Będzie okazja przybić piątkę z Alexem Vallejo, który tej zimy też zamienił Doxę na Ekstraklasę. Pytał mnie o nią przed podjęciem decyzji. Powiedziałem mu, że to atrakcyjna liga, w której można się wybić, co już niejeden Hiszpan pokazał. Nie myślał zbyt długo i zdecydował się na Stal. Z tego, co widzę, szybko wywalczył sobie miejsce w składzie. Mały jest ten świat!

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

CZYTAJ WIĘCEJ O PIAŚCIE GLIWICE:

Fot. Piast Gliwice
Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

5 komentarzy

Loading...