Ostatnio żyliśmy głównie reprezentacją Polski, ale już jutro wraca ona – ukochana Ekstraklasa. To dobry moment, żeby w pigułce przypomnieć wam to, co się działo wokół ligi przez ostatnie – prawie – dwa tygodnie.
1. Lechia ma nowego trenera
Marcin Kaczmarek został zwolniony z Lechii Gdańsk, ale wbrew nadziejom jego następcą nie został Bogusław Kaczmarek, co przyniosłoby nam kapitalny hattrick. Biało-zieloni zdecydowali się na skrzyżowanie Rafała Ulatowskiego z Zinedinem Zidanem, czyli Davida Badię. Jego CV nie powala – ostatnio prowadził Akritas Chlorakas, co wbrew pozorom nie oznacza drużyny Anonimowych Alkoholików ze starożytnej Grecji, tylko ostatni zespół na Cyprze.
Wcześniej miał epizody w Larnace, Ethnikosie, czy Antalyasporze. Nigdzie nie przekroczył średniej 1,5 punktu na mecz. Władze klubu przekonują jednak, że potrzebowali kogoś ze świeżym spojrzeniem, a kandydaci z polskiego podwórka nie okazali się przekonujący.
Cóż, wiele wskazuje na katastrofę, więc zgodnie z logiką Ekstraklasy może się udać. Więcej o Davidzie Badii przeczytacie w naszym artykule.
2. Stal też ma nowego trenera
Mimo że Jacek Klimek zapewniał, iż Stal nie szuka nowego trenera, to jednak mielczanie takiego znaleźli; ale tak czasem bywa, prawda? Gdy szukasz miłości, to nie możesz znaleźć, gdy trochę to olewasz, sama przychodzi. Być może podobnie jest z ekstraklasowymi trenerami.
Podziękowano Adamowi Majewskiemu, w jego miejsce przyszedł Kamil Kiereś. Na nowego szkoleniowca mielczan nie ma co kręcić nosem, bo udowadniał już, że jest po prostu solidnym fachowcem – nie takim, który wymyśli proch, ale takim, którego stać na solidne punktowanie, kiedy do dyspozycji nie zawodników z pierwszych stron gazet.
Choć zadanie – de facto – stawia się przed nim ambitne, skoro Tomasz Poręba w naszym wywiadzie stwierdził, że Stal ma skład na spokojny środek tabeli.
3. Górnik przedstawił nowego-starego trenera
Karuzela poszła też w ruch w Zabrzu, ale trochę jednak oszukana, bo teraz kręci się Jan Urban, który przecież kręcił się niedawno. Takie życie – Gaula zwolniono, a że poprzedni trener był wciąż na kontrakcie, to w ramach oszczędności można przecież było wziąć właśnie jego.
Urban na konferencji prasowej mówił o tych meandrach swojej umowy: – Zastanawiałem się nad tym, ale na dzień dzisiejszy naprawdę nie wiem. Gdybym odmówił, być może poniósłbym jakąś karę finansową. Być może w normalnych okolicznościach tak trzeba było zrobić, natomiast w tej sytuacji wydaje mi się, że ja bym się z tym źle czuł w momencie, kiedy Górnik mówi, że trzeba w tej końcówce im pomóc i uważają, że jako trener to zrobię. Z drugiej strony chcę pomóc, więc dlatego się zgodziłem.
A także o konflikcie z Podolskim, którego jednak nie ma: – Nie ma i nie było między nami żadnego konfliktu, to po prostu była wymiana zdań. Ktoś ma taką opinię na dany temat, a ktoś inną. W takiej sytuacji widać, że zarówno Lukas, jak i ja graliśmy w piłkę – dla nas takie sytuacje się normalne. Jak ktoś się obrazi, to jego problem.
Porównał też swój Górnik do obecnego Górnika (który teraz też jest jego, rozumiecie): – Wydaje mi się, że tamten zespół był bardziej techniczny, dlatego graliśmy piłkę kombinacyjną, widowiskową, bo byli zawodnicy do takiej gry. Dzisiaj pod tym względem jest troszkę słabiej, ale to nie oznacza, że ci zawodnicy nie potrafią tak grać, ponieważ w niektórych meczach zespół rzeczywiście grał taką piłkę.
4. Dzieje się w Widzewie
Jedna wiadomość jest jak najbardziej pozytywna – Bartosz Pawłowski przedłużył umowę z klubem, nowy kontrakt będzie obowiązywał do końca rozgrywek 23/24. Nic dziwnego, że łodzianie zdecydowali się na taki ruch, bo Pawłowski to lider zespołu – osiem bramek, trzy asysty, jedno kluczowe podanie, to mówi samo za siebie. Choć może i nie do końca, trzeba odpalić mecze Widzewa, by zobaczyć, jak energetyczny jest to facet: zdecydowanie nakręca kolegów za sobą.
Druga informacja jest już gorsza, ale cóż – żadna to wina Widzewa, tylko kibiców Lecha, którzy nie potrafią obsłużyć toalet. Napisaliśmy dla nich instrukcję jak poradzić sobie z tym najnowszym wynalazkiem, jednak być może na próżno – nie przemyśleliśmy, czy potrafią czytać.
Widzew w oświadczeniu pisał: – Podczas meczu 25. kolejki PKO BP Ekstraklasy w sektorze gości, w którym zasiedli między innymi fani Lecha Poznań i ŁKS-u Łódź, doszło do zniszczenia mienia. Zniszczono między innymi: punkt gastronomiczny, w którym doszło do włamania, kradzieży i podpalenia, toalety, instalacje elektryczne, elementy brandingu oraz siatek okalających sektor, a także elementy infrastruktury na trybunie, a łączne straty wstępnie oszacowano na ok. 150 tys. złotych.
Efekt? Sektor zamknięty do końca sezonu.
5. Kłopoty kibiców Pogoni
Pod górkę mają też fani Portowców, natomiast nie ze swojej winy. Chcieli się zebrać w dwa tysiące osób i pojechać na mecz do Poznania (tak jak kibice Widzewa i Legii), ale nie mogą. Powód? Środek transportu. Policji nie podoba się, że szczecinianie jadą na mecz autobusami i autami, a nie pociągiem, dlatego ukróciła ich liczebność o ¼.
Pisaliśmy: Oj, trudne jest życie fana Pogoni, który chciałby jeździć za ukochaną drużyną. Jak nie wojewoda dolnośląski zamknie im sektor dzień przed meczem w Lubinie, to poznańska policja doczepi się do środków transportu i zaleci zamknięcie części trybuny przeznaczonej dla nich. Trudno oprzeć się wrażeniu, że generalnie dla urzędników czy służb porządkowych najlepiej, jakby grano bez publiczności i jedni z drugimi wspólnie kombinują, jak tylko mogą, by uprzykrzyć życie fanom piłki kopanej. Siedź w domu, nie przyjeżdżaj na stadion, to tylko kłopot.
6. Kostewycz nowym piłkarzem Warty
Dobrze znany z Lecha ukraiński lewy obrońca Wołodymyr Kostewycz znów będzie grał w Poznaniu (no, w Grodzisku), ale tym razem w Warcie. Podpisał kontrakt z klubem przynajmniej do końca tego sezonu, a jak się pokaże z dobrej strony, to Warta zapewniła sobie opcję przedłużenia o kolejne 12 miesięcy.
Co się u niego działo, gdy go nie było? Przynajmniej sportowo… niewiele. Trafił do Dynama Kijów, ale tam nie zadebiutował, potem przeszedł na wypożyczenie do Ruchu Lwów, lecz wybuchła wojna. Jego ostatnie oficjalne spotkanie to lipiec 2020 i starcie z Lechią Gdańsk!
Niemniej nie jest dla Warty kotem w worku, bo trenował z zespołem, grał w sparingach. Tomasz Pasieczny, dyrektor sportowy klubu, mówił: – Wołodymyr nie jest dla nas zagadką. Mimo że trenował z nami przez dłuższy czas, to nie było realnej możliwości podpisania z nim umowy. W lutym udało mu się rozwiązać kontrakt z Dynamem Kijów, został wolnym zawodnikiem i związał się z nami półroczną umową z opcją przedłużenia
Sam piłkarz stwierdził: – Jestem bardzo zadowolony z tego, że podpisałem kontrakt z Wartą Poznań. Stęskniłem się już mocno za grą, więc nie mogę się już doczekać powrotu na boisko. Niestety, w Dynamie trener za bardzo na mnie nie liczył, do tego doszły kontuzje, ale w ostatnim czasie nie odpoczywałem, tylko ciężko trenowałem i czekałem na swoją szansę.
7. Piotr Lasyk arbitrem meczu Legia – Raków
Hitowe starcie, które może zamknąć na amen temat mistrzostwa, miał sędziować Szymon Marciniak. Tak się jednak nie stanie, bo sędzia zmaga się z urazem i nie zdąży wykurować się do soboty. Jego miejsce zajął Piotr Lasyk, co może budzić pewne emocje po stronie częstochowian.
Marek Papszun mówił raz: – Lepiej, żeby Lasyk nie sędziował już meczów Rakowa.
Mówił drugi: – Przybył i Lasyk notorycznie nas krzywdzą. Chciałbym dożyć takiego momentu, że tych dwóch panów nie będzie nam sędziować.
Po jednym ze spotkań złości nie ukrywał również zazwyczaj spokojny Michał Świerczewski, tak więc wielkiej sympatii pomiędzy stronami nie ma. Cóż, można było podejść do tematu jeszcze dowcipniej i wrzucić na VAR Bartosza Frankowskiego, ale niestety – ulubieniec Legii zaraz po hicie gwiżdże starcie Lechii ze Śląskiem, więc nie zdążyłby obrócić.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Niepotrzebnie czekając na sobotę. Ile dla wojewody znaczy kibic
- „W mocnych ligach bogatsi są lepsi. W polskiej – nie”. Co ekonomia mówi o Ekstraklasie?
- Poręba: Stal Mielec ma drużynę na spokojny środek tabeli
Fot. Newspix