Wyskoczył niczym królik z kapelusza. Zrobiło się o nim naprawdę głośno, gdy Roberto Mancini wysłał mu powołanie do kadry Włoch. Jego ojciec jest legendą argentyńskiego hokeja na trawie, siostra medalistką olimpijską w tej dyscyplinie, ale Mateo Retegui podąża swoimi ścieżkami. Postawił na piłkę nożną, postawił na reprezentowanie Włoch.
Młody Mateo był skazany na sportowy tryb życia, ale pochodzi z rodziny, w której nie królowała piłka, lecz hokej. Ale nie ten związany z łyżwami, krążkiem i lodową taflą. Argentyna rzecz jasna słynie z futbolu, ale w tym kraju nie brakuje miłośników boksu, rugby, koszykówki i właśnie hokeja na trawie.
Historia Mateo Reteguiego
Mateo również zaczynał od tej dyscypliny sportu i łączył to z treningami piłkarskimi. Kilka lat spędził w akademii River Plate, ale futbol z czasem mu się przejadł. By trenować w tym klubie, musiał opuścić rodzinny dom, stracił kontakt z częścią swoich przyjaciół i musiał odnaleźć się w nowym dla siebie otoczeniu. Nie do końca mu się to podobało, z czasem zaczęło go to wręcz uwierać. Futbol zaczął traktować jako coś, co zabrało mu pewną ważną część życia. Z tego względu w pewnym momencie porzucił na jakiś czas marzenia o zostaniu piłkarzem i ograniczył się do okazjonalnego kopania piłki ze znajomymi.
W wywiadzie dla TyC Sports z 2020 roku tak wspominał tamten czas: – Jako chłopiec uprawiałem oba sporty jednocześnie, aż w pewnym momencie nie chciałem już grać w piłkę nożną. Wszyscy moi przyjaciele byli w San Fernando, pomyślałem o tym i wyszedłem. Nie grałem w piłkę przez dwa lata, robiłem to tylko z przyjaciółmi, aż znowu mnie ugryzło…
Wówczas wydawało mu się, że postąpił słusznie i przekierował całą swoją uwagę na hokej. Czuł, że obrał właściwy kierunek i trzeba przyznać, że jego kariera hokeisty nabierała tempa. Łapał się do argentyńskich młodzieżówek, więc poświęcenie się tylko jednej dyscyplinie przynosiło wymierne rezultaty. Po czasie jednak obudziła się w nim tęsknota za futbolem. Gdy miał szesnaście lat, doszedł do wniosku, że znów trzeba dokonać zwrotu o 180 stopni w swoim życiu i już nie uderzać piłki kijem, lecz nogą. Do pewnego stopnia w ten sposób zadziałał przeciwnie do swojego ojca, który kochał piłkę, ale stwierdził, że w hokeju łatwiej będzie mu się przebić.
Odejście do lokalnego rywala
Nie wrócił jednak do River, ale to nie oznaczało, że nie znajdzie dla siebie odpowiedniego miejsca. Pewnie sam nie spodziewał się takiego obrotu spraw, ale przykuł uwagę skautów Boca Juniors i otrzymał zaproszenie na testy. Legenda głosi, że został wypatrzony podczas gry na plaży. Na testach wypadł bardzo dobrze, więc został w tym klubie na dłużej. Później mógł wrócić do River, ale po rozmowie z ojcem uznał, że trzeba w końcu trzymać się jednej ścieżki i już nie skakać z kwiatka na kwiatek.
W tym klubie została zmieniona mu też pozycja. Przywykł do gry na prawej pomocy, ale jego ojciec przekonywał trenerów, że trzeba dać mu szansę w ataku. Tak też zrobiono. Często pojawiają się zgrzyty, gdy rodzice zaczynają ingerować w pracę szkoleniowców, ale w tym wypadku okazało się, że ojciec Mateo miał rację. Jego syn udowodnił wszystkim, że ma ciąg na bramkę i jest skuteczny.
Szybko awansował do zespołu do lat 20. Z czasem przeniesiono go pierwszej drużyny, w której zadebiutował w 2018 roku. Zmienił wówczas Carlosa Teveza w końcówce wygranego 1-0 meczu z Patronato.
Jednak gra w zespole do lat 20, a próba zwojowania pierwszej drużyny to dwa różne światy. Przeskok poziomów okazał się dla Mateo dużym wyzwaniem, ale miał się od kogo uczyć. W szatni Los Xeneizes nie brakowało weteranów, których znamy z europejskich boisk. Mauricio Zarate, Fernando Gago i oczywiście Carlos Tevez. Ale coś za coś, mógł podpatrywać lepszych od siebie, ale przegrywał rywalizację. Młody Retegui potrzebował minut na boisku, ale trenerzy klubu z Buenos Aires stawiali na innych, dlatego Mateo trafiał na wypożyczenia. Najpierw do Estudiantes, potem do Talleres.
Wciąż jest tylko wypożyczony z Boca
W międzyczasie wydało się też, kto jest jego agentem. Okazało się, że Retegui znajdował się pod skrzydłami Francesco Tottiego. Legenda włoskiej piłki już na tamtym etapie widziała w młodym napastniku więcej niż inni. Retegui bardzo docenia współpracę z agencją CT10 Management: – To wielka duma i radość, że tak ważna osoba jak on mnie zauważyła, to było coś bardzo miłego. Cieszę się, że Totti jest moim agentem. Na początku zaskoczył mnie tym, że wiedział wszystko o mojej rodzinie, nawet o tym, że moja siostra grała w hokeja. – powiedział napastnik Tigre w rozmowie z TyC Sports.
Totti w 2020 roku próbował załatwić mu transfer do Romy, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Jednak kto wie, co przyniesie przyszłość.
Seria wypożyczeń Reteguiego nie skończyła się na dwóch. Obecnie jest piłkarzem Tigre, do którego trafił na początku minionego roku na dwa lata. I od tego momentu rozstrzelał się na dobre. Rozegrał 51 spotkań i zdobył 29 bramek. Jak sam przyznaje, teraz już zapomniał o hokeju. Trudno powiedzieć, ile jest w tym prawdy. Wciąż można w internecie znaleźć nagrania, na których gra sobie hobbistycznie, ale Retegui chyba po prostu chce, by mówiono o jego dokonaniach strzeleckich, a nie wyciągano jego przeszłość sportową.
W tym momencie jest na czele tabeli najlepszych strzelców obecnego sezonu ligi argentyńskiej. Po ośmiu kolejkach ma już sześć trafień i to poniekąd otworzyło mu furtkę do innego świata. Powrotu do macierzystego klubu raczej nie planuje. Juan Roman Riquelme, kiedyś świetny piłkarz, a teraz wiceprezes Boca jest często pytany o tego zawodnika i jego wypowiedzi sprowadzają się do tego, że to nie od klubu z Buenos Aires zależy jego powrót. Zresztą na to się nawet nie zanosi. Tigre może wykupić – i wykupi – za 2,3 miliona dolarów 50 proc. praw do tego zawodnika, więc będzie mogło szybko na nim zarobić i podzielić się kasą z Boca.
Według włoskiego dziennika „Corriere della Sera”, jego ojciec rozmawiał już z wysłannikami Interu, ale w gronie chętnych na pozyskanie napastnika wymienia się też Lazio, Atalantę, AC Milan i Juventus. Jednak mówi się nie tylko o Serie A. W argentyńskich mediach rozpisywano się na temat potencjalnego odejścia napastnika do Bayeru Leverkusen lub Eintrachtu, więc wcale nie jest powiedziane, że trafi do Włoch.
Niechciany przez Scaloniego
I teraz zapewne zastanawiacie się, dlaczego reprezentuje Włochy, choć nigdy nie mieszkał dłużej poza Argentyną. Odpowiedź trzeba podzielić na dwie części. Pierwsza dotyczy kwestii decyzji Lionela Scaloniego, który nie widział dla Reteguiego miejsca w kadrze Argentyny. Trener mistrzów świata na marcowej konferencji prasowej przyznał, że nie był przekonany, czy Retegui zasługuje na powołanie do zespołu Albicelestes. Dodał, że on nie jest od tego, żeby przekonywać piłkarzy, który kraj mają reprezentować, ale życzy mu wszystkiego najlepszego na nowej drodze reprezentacyjnej.
Jedna kadra go nie chciała, więc druga zaczęła się o niego dopytywać. Włoskie korzenie Reteguiego wynikają z pochodzenia jego dziadka, który jest z urodzenia Sycylijczykiem i w czasie drugiej wojny światowej wyemigrował do Argentyny.
Z tego skorzystał Roberto Mancini. Selekcjoner reprezentacji Włoch, zanim wysłał powołanie do 24-latka, odświeżył starą znajomość. Zadzwonił do Juana Sebastiana Verona, z którym grał w Sampdorii i Lazio. Poprosił go o opinię na temat wciąż młodego napastnika. Veron obecnie jest wiceprezesem Estudiantes La Plata, więc ma doskonałe rozeznanie na argentyńskim ligowym rynku. Mancini wysłuchał wiele ciepłych słów na temat snajpera Tigre, więc wysłał swojego syna do Argentyny, by obejrzał 23-latka w akcji i nawiązał z nim kontakt. Panowie szybko się dogadali i w marcu powołanie Reteguiego do włoskiej kadry stało się faktem.
Włosi mają deficyt napastników
Mistrzowie Europy z 2021 roku mają problemy ze znalezieniem odpowiedniej strzelby. Karuzela włoskich napastników porusza się z zawrotną prędkością, ale nie spełniają oni oczekiwań. W ostatnich miesiącach na tej pozycji grali między innymi Scamacca, Immobile, Belotti, Kean, Quagliarella i nawet Joao Pedro. Jednak nikt z tego grona nie spisywał się wystarczająco dobrze.
Dlatego tak chętnie Mancini wysłał powołanie do Reteguiego. Oczywiście to budziło we Włoszech kontrowersje. Selekcjonera skrytykował Alberto Gilardino, który uważa, że włosi powinni stawiać na swoje talenty, ale mimo wszystko należy te słowa uznać za populizm. Jeśli przyjrzymy się bliżej dorobkom strzeleckim włoskich napastników podobnym wieku tylko z tego sezonu, to nikogo z nas nie rzucą na kolana. Gianluca Scamacca? Łącznie osiem goli. Moise Kean? Siedem. Andrea Pinamonti? Cztery. Lorenzo Colombo? Pięć.
Jak sami widzicie, ciężko obronić tezę Gilardino, choć jego słowa poparł Mario Balotelli. W kontrze do tej dwójki stanął Christian Vieri. Powiedział, że ludzie, którzy są uprzedzeni do Reteguiego to biedni ludzie, którzy mają mentalność dinozaurów.
Dużo o Reteguim powiedział wywiad, którego udzielił Juan Sebastian Veron dziennikowi „La Gazzetta dello Sport”. Argentyńczyk szczegółowo opisał 24-latka: – To klasyczny środkowy napastnik, który musi dostosowywać się do nowoczesnego futbolu. Dzisiaj od napastników wymaga się więcej ruchu. (…) Jego nie obchodzi czy strzela lewą czy prawą nogą. Jest w tej kwestii bardzo elastyczny. Dobrze gra w powietrzu. Ma świetny timing, który pozwala mu uprzedzić obrońców. Ale ma też odwagę i nigdy nie cofa nogi. Nie jest olbrzymem, ale przeciwstawia się każdemu.
Debiut? Gol
We włoskiej prasie niektórzy lekko podgryzali świeżo upieczonego reprezentanta kraju. Zwracano uwagę na to, że nie zna języka włoskiego i może być odludkiem. I choć może w szatni nie mówi zbyt dużo, to na boisku przemówił przy pierwszej okazji. Zdobył gola w swoim debiucie przeciwko Anglikom. Co prawda Włosi przegrali ten mecz, a Retegui długo się męczył, bo nie dostawał piłek, ale ostatecznie dał swojej drużynie gola. Tym samym jest pierwszym włoskim debiutantem z golem od czasów Riccardo Orsoliniego, który dokonał tego ponad cztery lata temu.
Mateo Retegui z golem w debiucie w barwach reprezentacji Włoch!
📺 Polsat Sport pic.twitter.com/Mkr8Dp9m8g
— Polsat Sport (@polsatsport) March 23, 2023
Po debiucie udzielił wywiadu Rioplatense Castilian, w którym krótko podsumował swój występ:– Mancini kazał mi zachować spokój, atakować przestrzenie i dobrze się bawić.
Selekcjoner nie szczędził ciepłych słów swojemu zawodnikowi. Roberto Mancini porównał 23-latka do Gabriela Batistuty z czasów, gdy genialny Argentyńczyk zawitał do włoskiej Serie A. W kolejnym meczu znów Retegui wyszedł w pierwszym składzie i ponownie wpisał się na listę strzelców. Tym razem w meczu z dużo słabszym rywalem – Maltą, ale gol to gol.
Czy w ten sposób Mateo Retegui stał się „dziewiątką” na lata we włoskiej kadrze? Jedno zgrupowanie tego nie przesądzi, ale mowa o piłkarzu, który już błysnął, a ma sporo aspektów do poprawy. Jeśli będzie się rozwijał, to Włosi powinni mieć z niego pociechę.
Przed nim w najbliższych miesiącach transfer do jednego z europejskich klubów. Ponoć Mancini namawia go przenosin do Serie A, by szlifował język i lepiej poznał kulturę kraju, który reprezentuje, co wydaje się dobrym planem. Czas jednak pokaże, czy napastnik zastosuje się do zaleceń i – co ważniejsze – jak szybko zaadaptuje się do europejskich warunków. Na ten moment wiemy tyle, że Mancini nie zbłaznił się wysyłając powołanie do wychowanego w Argentynie piłkarza. Już może powiedzieć, że się nie pomylił, a w przyszłości ma szansę jeszcze sporo na tym ruchu ugrać.
WIĘCEJ O FUTBOLU REPREZENTACYJNYM:
- Santos wymienia czwórkami. Jak selekcjonerzy zmieniają kadrę po pierwszym zgrupowaniu?
- Łapiński: – Santos w klubach widział dobrych graczy. Przyszedł jednak mecz i mógł pomyśleć: o kuźwa…
- Robert Lewandowski i natura przemijania
Fot. Newspix.pl