Na Euro 2020 jeden był podstawowym skrzydłowym, drugi stanowił ciekawą alternatywę. Jeden był podstawowym skrzydłowym podczas eliminacji do Mistrzostw Świata 2022, drugi walczył o swoje minuty. Dzisiaj żaden z nich nie jest nawet blisko stanowienia o sile reprezentacji Polski. Kamil Jóźwiak i Przemysław Płacheta byli nadziejami na mocne skrzydła biało-czerwonych, ale obaj zniknęli z radarów kolejnych selekcjonerów zamiast robić kolejne kroki naprzód.

Doskonale pamiętamy finisz kadencji Adama Nawałki, natomiast jeśli prześledzić tę kadencję byłego selekcjonera od początku do końca, to oprócz wymyślania nieoczywistych reprezentantów, postawienia na silny duet napastników, kadra za jego kadencji fruwała na skrzydłach. Fundamentem tamtych boków pomocy był Kamil Grosicki. W eliminacjach do Euro 2016 strzelił cztery gole i zaliczył pięć asyst, a na samym turnieju dorzucił asysty w fazie pucharowej. W kolejnych eliminacjach miał trzy gole i trzy asysty, do tego asystę z Senegalem na mundialu. Po drugiej stronie dochodziło do rotacji – świetne Euro 2016 zaliczył Jakub Błaszczykowski, swoje momenty mieli Rybus, Kapustka, Wszołek czy Peszko.
Po Nawałce przyszedł czas zmiany pokoleniowej za Brzęczka. Wtedy zadebiutował chociażby wspomniany Kamil Jóźwiak. W meczu z Ukrainą zadebiutował Przemysław Płacheta i wyszedł też w pierwszym składzie w ostatnim meczu Brzęczka w roli trenera kadry. A później nadeszły dość nieoczywiste czasy dla skrzydłowych kadry. Paulo Sousa zmienił system gry: graliśmy na trójkę w tyłach, ale z asymetrycznymi wahadłami. Z jednej strony hasał wahadłowy-obrońca, gdzie często to był po prostu boczny defensor, a po drugiej stronie biegał wahadłowy-pomocnik, czyli skrzydłowy, któremu dorzucono więcej zadań defensywnych.
Jednak zarówno Jóźwiak, jak i Płacheta, zagrali na Euro 2020. Jóźwiak był podstawowym piłkarzem na tym turnieju: zagrał po 90 minut ze Słowacją i Hiszpanią, ze Szwecją został zmieniony po godzinie gry. Płacheta wszedł z ławki na mecz ze Szwecją. I po eliminacjach do MŚ 2022 wydawało się, że nadal choć jeden z nich będzie ważnym elementem kadry w przyszłości. Płacheta zagrał przed Euro z Andorą, później był chory, wrócił na mecz z San Marino, wszedł z ławki z Węgrami. Jóźwiak? Minuty w niemal każdym meczu eliminacyjnym do mundialu, pierwsza jedenastka z Andorą dwukrotnie, Anglią, Albanią dwukrotnie, nie zagrał tylko w obu spotkaniach z San Marino.
Słowem – jeden był podstawowym graczem, a drugi był jednym z głównych zmienników, choć jego specyfika nie do końca pasowała do filozofii gry z wahadłami. Obaj jeszcze wówczas relatywnie młodzi – wraz z końcem eliminacji mieli 22 lata.
W 2022 roku nie zagrali jednak w reprezentacji Polski ani minuty. Jóźwiak zmienił klub. Płacheta wciąż jest kontuzjowany. I mało kto zająknął się przy pierwszym powołaniach Fernando Santosa o tym, że może warto w przyszłości pomyśleć o którymś z nich.
Skrzydłowy bez liczb
Gdy w 2020 roku Kamil Jóźwiak przechodził z Lecha do Derby, można było wówczas pomyśleć: hej, to nie jest głupi ruch, szybki i krępy skrzydłowy może pokazać się w lidze wymagającej mocnego przygotowania fizycznego, a jeśli tam błyśnie, to kto wie, może ktoś z Premier League sięgnie po zdolnego Polaka?
Pierwszy sezon nie był jednak dla niego udany pod względem dorobku w klasyfikacji kanadyjskiej. Rozegrał 41 meczów, ale strzelił tylko jednego gola oraz zaliczył trzy asysty. Po samych liczbach można byłoby dojść do wniosku, że zaliczył fatalny sezon, a na dodatek jego Derby rzutem na taśmę utrzymało się w Championship. Jednak wówczas i tak wyglądał nieźle. Był chwalony za aktywność, wyglądał dobrze fizycznie, wielokrotnie pokazywał się na wolne pole, lecz nie dostawał podań. Jeśli w tej beczce dziegciu możemy doszukać się łyżki miodu, to bez wątpienia był to sezon 2020/21 – liczby goli i asyst nieco przekłamywały jego przyzwoity sezon na tle drużynowej bryndzy.
– Jego wejście do zespołu było całkiem niezłe. Pokazał, że jest szybki, potrafi dryblować, jest dobry technicznie. Dobrze to wyglądało, gdy do gry wrócił jego najlepszy przyjaciel Krystian Bielik. Został też okradziony z gola na wagę zwycięstwa w ważnym dla Derby starciu z Nottingham Forest – mówił nam Simon Long, autor podcastu „The Ramswriter Podcast” o Derby County.
Kolejny sezon był już jednak wielopoziomową katastrofą. Jesienią nie zawsze miał miejsce w wyjściowym składzie „Baranów”. Klub popadł już ostatecznie w gigantyczne problemy finansowe. Derby groziło widmo bankructwa, klub pozbywał się kogo tylko mógł, a po zgarnięciu minusowych punktów przykleiło się do ostatniego miejsca w tabeli. Zimą nadszedł czas na ewakuację – ofert wiele nie było, pojawiły się tematy z pogranicza Championship i League One, ale oczekiwania finansowe Derby spełniło amerykańskie Charlotte FC. Jóźwiak dołączył do Jana Sobocińskiego i Karola Świderskiego, ale w pierwszym sezonie w 19 meczach zaliczył raptem trzy asysty w MLS, nie strzelił żadnego gola.
Początek sezonu 2023? Trzy mecze w wyjściowym składzie, trzy razy w trąbę, wypadł ze składu i akurat Charlotte wygrało 2:1 z Orlando City. Nadal czeka na swojego pierwszego gola w MLS. I nadal czeka na pierwszą asystę od października zeszłego roku.
W MLS ma łącznie:
- 20 podań, które zakończyło się strzałem
- 44 dośrodkowania (34% celności)
- 58 dryblingów (55% skuteczności)
- 51 kontaktów z piłką w polu karnym
- 52 biegi progresywne dwie asysty drugiego stopnia
- 96 podań do przodu
- 157 podań w tył
- 0 goli przy 1.93 xG
W poprzednim sezonie w żadnej ofensywnej statystyce (od podań, przed dośrodkowana, dryblingi, kluczowe dogrania, tworzone okazje, po statystyki biegowe) nie był w TOP30 ligi. Stąd trudno, by dziwiły kolejne głosy o tym, że Jóźwiak jest w czołówce najgorszym DP (designated player) ligi.
A jakby tego było mało, to ostatnio viralem poniósł się urywek z tego, jak Jóźwiak próbuje gonić piłkę:
— Matthew Doyle (@MattDoyle76) March 11, 2023
Łącznie od wyjazdu z Ekstraklasy rozegrał 87 meczów, łącznie 5386 minut, strzelił jednego gola i zaliczył osiem asyst. Wychodzi z tego średnia udziału przy bramce co 598 minut. Czyli mniej więcej ma udział przy golu co 10 godzin grania.
Zdrowie – największy problem Płachety
Z większą dozą optymizmu zaczęła się przygoda Płachety z Anglią. Awans z Norwich do Premier League, zagrał ponad 1000 minut, po awansie spadł w hierarchii skrzydłowych, ale i tak uzbierał ponad 500 minut na poziomie angielskiej ekstraklasy. Na przełomie 2021 i 2022 roku wyszedł nawet pięć razy z rzędu w wyjściowym składzie. Owszem, mówimy o najgorszej drużynie Premier League tamtego sezonu, ale przed chwilą omawialiśmy sytuację Jóźwiaka, który też grał w najsłabszej drużynie ligi, ale Championsip. Poza tym przy naszej bryndzy ofensywnych piłkarzy na poziomie Premier League nie mogliśmy kręcić nosem na to, że Płacheta gra w Norwich, a nie – dajmy na to – w Aston Villi.
Płacheta był trzeci w hierarchii skrzydłowych, a zatem po spadku mógł liczyć znów na kolejne minuty. Ale podjął decyzję o wypożyczeniu. – Już pod koniec poprzedniego sezonu nie byłem pewny mojej przyszłości w Norwich. Nie było wiadomo, jakie są plany wobec mnie na kolejne miesiące. Z agentem stwierdziliśmy, że poszukamy wypożyczenia, żebym regularnie grał, bo tego zawsze chcę w pierwszej kolejności. Chciałem iść do drużyny, której mógłbym być ważną częścią. Birmingham miało właśnie takie zamiary, do tego nawet nie zmieniałbym ligi – tłumaczył w wywiadzie Przemka Michalaka.
Tak też Płacheta wylądował w Birmingham. Zaczęło się obiecująco: pięć meczów, wszystkie w wyjściowym składzie, niemal komplet minut, gol na wagę zwycięstwa z Huddersfield i informacja o urazie. Początkowe prognozy – kontuzja piszczela, początkowo mówiono o przerwie od 3 do 5 tygodni w grze. Problem polega na tym, że do urazu doszło w sierpniu zeszłego roku i od tego czasu Płachety na boisku jeszcze nie zobaczyliśmy.
Pierwsza diagnoza okazała się bowiem błędna.
– Stwierdzono wtedy, że nie ma pęknięcia w piszczelu, więc przewidywano właśnie od trzech do pięciu tygodni przerwy. Ciągle jednak czułem ból, który nie ustępował. Pod koniec piątego tygodnia zacząłem trenować na siłowni i zgłosiłem, że nadal jest problem. Pojechaliśmy na ponowny skan nogi. Dopiero za drugim razem doktor orzekł, że jednak pęknięcie jest i czeka mnie dłuższa pauza. Wychodzi na to, że wcześniej zostałem źle zdiagnozowany. Od tego momentu staram się wyleczyć. Usłyszałem, że tu nie ma reguły, temat jest bardziej złożony i mniej przewidywalny niż w przypadku kontuzji mięśniowych. Jednemu kość zagoi się szybko, innemu znacznie wolniej. Ja niestety należę do drugiej grupy. Codziennie przechodzę terapię zastrzykową. Szukam sposobów, żeby przyspieszyć leczenie, ale i tak najbardziej potrzebny jest czas. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy – mówił u nas miesiąc temu.
A szkoda, bo w formie z zeszłego roku Płacheta najpewniej miałby miejsce w wyjściowym składzie. Sargent został przesunięty do ataku, Rashica trafił na wypożyczenie do Galatasaray, na bokach pomocy czasem grają przekwalifikowani boczni obrońcy, więc w formie z zeszłego sezonu Płacheta mógłby nawet łapać się do składu w Norwich. A mówimy o Norwich, bo zimą „Kanarki” ściągnęły kontuzjowanego Polaka z wypożyczenia.
Gdyby rokowania były dobre, to na przełomie marca i kwietnia Płacheta mógłby wrócić do treningów. Pytanie dotyczy tylko formy: skoro nie grał od sierpnia, to na pewno zaległości treningowe są dość poważne. A przecież to zawsze był piłkarz bazujący na motoryce, szybkości, zwinności. Tak czy siak: były skrzydłowy Śląska stracił ostatnie miesiące i również nie był rozpatrywany pod kątem tego zgrupowania.
On sam jednak twierdzi, że gdyby nie uraz, to na mundial by pojechał. – Poniekąd zdecydowałem się na wypożyczenie również z myślą o reprezentacji i zbliżającym się mundialu. Sądzę, że gdybym dalej grał i przynajmniej utrzymał formę z pierwszych kolejek, to dostałbym powołanie – mówił.
Młode wilczki wygryzły nieco starsze wilczki
Zjazd sportowy Jóźwiaka i długotrwałe problemy Płachety sprawiły, że obaj bardzo wyraźnie spadli w naszych corocznych rankingach Polaków na poszczególnych pozycjach. Za 2021 rok Jóźwiak był trzeci, Płacheta szósty. A za rok 2022 Jóźwiak był dziewiąty, Płachety nawet nie zmieściliśmy w rankingu.
Jeszcze w okolicach Euro 2020 ich autami była młodość. Byli przebojowi, dopiero rozkręcali się w ligach zagranicznych. Ale później przyszło twarde zderzenie z rzeczywistością. Na ich niekorzyść działa też fakt, że coraz mocniej rozpychają się młodsi. Jakub Kamiński w pierwszym sezonie po wyjeździe z Polski szybko zapracował na niezłą pozycję w Wolfsburgu. Skóraś pojechał na mundial, punktuje w europejskich pucharach. Zalewski nawet mimo gorszych moment nie traci miejsca w składzie Romy. Na dodatek stary wyga Kamil Grosicki nieźle trzyma się w Pogoni, doświadczeni Kądzior czy Wszołek robią swoje kolejno w Piaście i Legii. A gdzieś tam w tle migoczą jeszcze talenty Wędrychowskiego, Szmyta, Rakoczego, Musiałowskiego, Fornalczyka czy Wójtowicza.
Po kadencji Nawałki skrzydła kadry nie są już tak mocną stroną tego zespołu, akcenty przeniosły się bardziej w stronę centrum boiska. Nowa siła w postaci Kamińskiego, Zalewskiego czy Skórasia pozwala wierzyć, że w przyszłości może być lepiej. A czy ta przyszłość związana jest też z Jóźwiakiem i Płachetą? Ten drugi musi wreszcie być zdrowy, a ten pierwszy wreszcie musi spełniać pokładane w nim nadzieje. Kadra bez nich obu jakoś sobie poradzi – pytanie, czy obaj poradzą sobie w swoich dalszych karierach?
zytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Paradoks Narodowego – w marcu można tam grać, ale w maju i czerwcu już nie
- Lederman zamiast Krychowiaka. Czy to symbol nowego otwarcia w reprezentacji Polski?
- Kowal o powołaniach: Brakuje Kownackiego, ale radość z nieobecności Krychowiaka jest duża!
- Santos ryzykuje, żeby Polska zaczęła grać piłką
- Polemika z Koźmińskim. Jeśli kadra się rozsypuje, to przecież nie przez wywiad Skorupskiego
Zdjęcie przypomina o idiotyzmie w jakim braliśmy udział… maski na powietrzu….
Nie idiotyzmie, tylko była straszlyyyyyywa pandemia. Lasy i smyntorze trzeba bylo zamykac bo ludzie szli tam umierac. Trup scielił sie gesto. Ale doktor Putler zrobil choc jedną dobrą rzecz…W 2 dni zlikwidowal kowidoze. Pozostali kowidioci
To był tylko 2 letni test na ile sobie mogą pozwolić.
W przyszłości (bliższej lub dalszej) odpierdolą jeszcze lepszą akcję o zasięgu globalnym.
No i pozwolili sobiena wiele dzieki własnie covidiotom
kto brał ten brał …
Sztacheta i Jóźwiak to ten sam kaliber polskiego skrzydkowego, szybki, głupi piłkarsko, i nic więcej, nie wspomnę że obaj zawalili euro, jeden mniej drugi nie wrócił się będąc na boisku 10 minut
Nie mogl wrócic w 10 minut bo 12 minut potrzebowal na aklimatyzacje
Plachete to redaktorzy zaniżali jak caly chory system szkolenia.
Swiecicki i spółka na czele.Zeby grac to trzeba opłacać redaktorów!
Mecze z Ukrainą Holandią San Marino pokazaly jaki jest Kaliber z Plachery!Zreszta Anglicy byle kogo nie biorą, jeśli nie pasuje do kadry to Pan Swiecicki niech wprowadzi swojego człowieka!
No myślałem, że z Jóźwiaka będzie piłkarz na poziomie Błaszczykowskiego albo ciut niżej. Miał porządne przebłyski w kadrze, jak chociażby gol z Holandią po rajdzie przez pół boiska. Co prawda oddając strzał o mało nie połamał nóg, no ale jednak była to akcja, jakiej dawno w kadrze nie widzieliśmy. Płacheta mi niczym nie zaimponował. Szybki i w zasadzie tylko tyle. Liczę, że Jóźwiak się jeszcze odbuduje.
Jest szybkość, kiwka ale brakuje liczb. Pewnie problem z oceną sytuacji, jak ktoś ładnie powiedział: ze skanowaniem przestrzeni kiedy grać trzeba szybko. Z Jóźwiaka to już grajek na reprezentację może nie być, Placheta, cóż po kontuzji jak wróci to się okaże.
Mistrzem Polski jest Śląsk Wrocław!
Jozwiak ma chyba jakiegos debila managera. Siedzialby w Lechu ,gralby teraz raczej nie gorzej niz grał a tak robi za turyste . Na jakiego fiuta mu to bylo to nie wiem. Moze powrot do Kolejorza go wyprostuje bo raczej na dno akualnie idzie
lech to sa kurwy z krainy kwitnacej bulwy. Mistrz pozdrawia. Wypierdalaj!
@Raków- jesteś ciekawym przypadkiem psychiatrycznym. Pisz więcej, może dostaniesz termin do psychiatry Albo idż się pomodlić do Klasztoru na Jasnej Górze o rozum, może dostaniesz parę gramów oleju w ramach promocji medalików.
Milcz tam wronkarzu i szykuj szpaler dla mistrza
Dynia ci cos gosciu szwankuje. W Pradze zrobili taki szpaler ze do dzis kulaja sie ze smiechu na wspomnienie tych cienkich bolkow
Twoj psychiatra cie szuka po calym miescie z pomocnikami. Biale kaftany juz uszykowali
A tobie kto robi krzywdę matole z dziury w dupie? Stary czy kumple w podstawówce dla pracujących? Czytam te twoje wysrywy i myślę, że muszą być efektem regularnego robienia ci „szuwara” w zasranym kiblu dworcowym.
Pamiętam jak jakieś 2 – 3 lata temu wielu robiło z niego nowego Błaszczykowskiego bo fajnie zagrał z Holandią za Brzęczka i miał dobre wejście z ławki przeciw Węgrom, za Sousy. Nawet tu na Weszlo, mnie minusowano jak pisałem że lepszym porównaniem (jeśli chodzi o potencjał) byłby Peszko, a max na co Jóźwiaka stać to kilka dobrych sezonów w klubie z dołów Bundesligi czy Ligue 1. Okazuje się że i tak sporo przeceniłem jego umiejętności. Choć muszę przyznać że zarówno Derby jak i zwłaszcza Charlotte były niewłaściwymi kierunkami dla pozytywnego rozwoje jego kariery. MLS jest bardzo dobrym miejscem dla polskich napastników ale na pewno nie skrzydłowych. Wystarczy wspomnieć casus Frankowskiego który ze Stanów wyjeżdżał jako solidny skrzydłowy/wahadłowy z jednej z gorszych drużyn MLS a w Ligue 1 szybko został wyróżniającym się wahadłowym grającym w drużynie z szerokiej czołówki.
Nic się nie stało, po prostu poważny futbol ich zweryfikował.
Nie chcę się nad nimi pastwić, ale to jest typowy produkt polskiej piłki nożnej:
Obrońca ma tylko wybić piłkę, max podać do najbliższego
Defensywny pomocnik, zabrać i wybić, max podać do najbliższego
Skrzydłowy, jechać wzdłuż linii i dośrodkować, gdzie do kogo nieważne ma dośrodkować
Napastnik, wsadzić nogę, głowę nie ważne co tylko aby gała wturlała się do bramki
Obydwaj bazują na szybkości i te ich kiwki-czyli kopnięcie przed siebie na pełnym biegu i minięcie przeciwnika wychodziły u nas w lidzę, niestety gdzie indziej już tak nie jest.
Jóźwiak to akurat zaprzeczenie tego co piszesz. Moim zdaniem głównym jego problemem jest słaba jakość podejmowanych decyzji. Już w Lechu, mimo że technicznie przerastał ekstraklasę, nie notował dużych liczb.
To się uśmiałem, że niby Joźwiak miał przerastać technicznie ekstraklasę… Dobre. Mocne. Swoją drogą można by pokusić się o taki artykuł albo ankietę polskich zawodników grających w ekstraklasie, według kryterium techniki użytkowej w trakcie meczów. Byłby to ranking mega kontrowersyjny niemniej… Od razu zapodam swoje propozycje: Janota (obecnie Bielsko Biała) Cebula (Raków) Szmyt (Warta) Kowalczyk (Pogoń) Pawłowski (Widzew) Kądzior (Piast) Łakomy (Lubin) …
Janota oczywiście nie gra w ekstraklasie ale ze wszystkich polskich grajków obecnie biegających po polskich boiskach zrobił na mnie największe wrażenie.
To Kamińskiego nie ma? No to może naturalizować Veldego?
Jestem kibolem Lecha. Fakty= Jóżwiak – po powrocie z wypożyczenia z GKS Katowice – w Lechu = 86 meczów =3 sezony = 14 goli. Skóraś = w jeden sezon nieskończony 2022/2023 = 44 mecze = 13 goli.
Po prostu w chwili odejścia Błaszczykowskiego wręcz na siłę wciśnięto do kadry Jóżwiaka , promowanego przez „ekspertów” typu Borek/Kołtun. Zweryfikowała go dopiero Championship (Derby) zresztą jak niejednego polskiego kopacza. Tak naprawdę to „papiery” na granie na skrzydle ma jedynie na teraz Kuba Kamiński (piszę o lechitach). Skóraś „musi obrosnąć w reprezentacyjne powołania” i dopiero wtedy go będzie można oceniać.
Skóraś fajny chłopak ale po sezonie będzie robione wokół niego szoł(jak najwięcej dostać za niego i do najlepszej ligi) i jak się skusi na ten szoł to przepadanie.
Mam nadzieję, że wybierzę mądrze tak aby krok po kroku mógł iść do przodu.
A kogo tak ostatnio Championship zweryfikowała? Bielik jak jest zdrowy to zawsze gra wszystko bez względu na klub w którym akurat gra; Helik prezentuje solidny poziom i jeśli Huddersfield spadnie z ligi to nie będzie miał problemu z pozostaniem w lidze w nowym klubie, Jóźwiak miał w Derby słabe liczby ale jednak grał więcej niż siedział na ławie; Płacheta w pierwszym swoim sezonie w Anglii został mistrzem ligi z Norwich jako zawodnik do rotacji (zagrał 26 na 46 meczy ligowych, z czego 11 zaczął w 1 składzie), a obecny sezon zaczął jako podstawowy zawodnik Birmingham zanim złapał ciągnąca się do dziś kontuzję; Klich odbił się od Leeds za pierwszym razem ale gdy wrócił z wypożyczenia do Eredivisie i trenerem był Bielsa, zaorali razem ligę i szybko zakotwiczyli się w Premier League; Grosicki był w szerokiej czołówce najlepszych piłkarzy ligi jak grał w Hull; Wszołek zagrał 3 sezony jako podstawowy zawodnik QPR; Białkowski gra już chyba 10-ty sezon w tej lidze, niemal wszystkie jako podstawowy bramkarz; Kuszczak po odejściu z ManUtd zagrał w CS z 200 meczy, Wasilewski zagrał jeden dobry sezon pomagając awansować Leicester do PL, w trochę wcześniejszych czasach całe kariery w Championship zrobili Radek Majewski i Cywka, a jeszcze wcześniej czołowymi napastnikami byli Saganowski i Rasiak.
Ostatnim polakiem którego tak naprawdę zweryfikowała Championship był Tomasz Frankowski 17 lat temu, o czym zresztą wspomina w większości wywiadów jak to rywalizował z mięśniakami o udach szerokości jego tułowia.
A Derby w końcu zapłaciło za tego Jóźwiaka czy nie – bo najlepsze w tym było to, że za „najlepszego polskiego skrzydłowego” Lech mógł nie dostać ni kopiejki
Coś ponoć z tych 3,5Mln € Lech od Derby dostał gdy postraszył ich UEFA. Zresztą i Charlote musiał coś wybulić Lechowi bo to transfer między krajami (Anglia-USA).Na business.insider.com.pl piszą że Lech na razie odzyskał 2,0 Mln €.
Wyjebane w nich, mamy lepszych
Mistrzem Polski jest Polska! 37 mln trenerów z czego 37 mln krytykantow, z czego 37mln zazdrosnikow!
„Po kadencji Nawałki skrzydła kadry nie są już tak mocną stroną tego zespołu, akcenty przeniosły się bardziej w stronę centrum boiska”
To ja chyba tych akcentów nie widzę. My nie gramy ani skrzydłami, ani środkiem. Po prostu nie gramy.
Szkoda Jóźwiaka, liczyłem na niego. Może przyjdą jeszcze lepsze czasy na niego.
Placheta po meczu ze Szwecją przestał mnie interesować. Najlepiej niech zmieni obywatelstwo