Reklama

Europa dla Realu, ale Hiszpania już dla Barcelony?!

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

02 marca 2023, 23:41 • 4 min czytania 64 komentarzy

Barcelona nie miała prawa wygrać tego El Clasico. Jeszcze pal licho, że oddała mniej strzałów. Już nieważne, że sprzeniewierzyła się wieloletnim zasadom rodem z nauk Johana Cruyffa czy Pepa Guardioli i pozwoliła Realowi na dominację w statystyce długości posiadania piłki. Lata mijają, problemy przygniatają, okoliczności nie sprzyjają, ignorancją byłoby dziwienie się takiemu stanowi rzeczy w tym momencie historii. Ale, na litość boską, przecież wszystkie logiczne przesłanki wskazywały na niemal pewne zwycięstwo rozpędzających się Królewskich…

Europa dla Realu, ale Hiszpania już dla Barcelony?!

„Wszystkie”.

Serio, „wszystkie”.

Brak Lewandowskiego, Pedriego i Dembele. Katastrofalny występ Barcy przeciwko Almerii. Spektakularny pogrom Realu na Liverpoolu. Fenomenalny duet Karima Benzemy z Viniciusem Juniorem. Nawet słowa Carlo Ancelottiego o tym, że przed sezonem Puchar Króla może i wydaje się turniejem drugiej kategorii, ale gdy tylko Copa del Rey wchodzi na etap półfinałów i finałów, prawdziwym zwycięzcom zapalają się oczka. A Real, chyba jak nikt inny na całym globie, słynie ze swojej obsesji na punkcie kolekcjonowania trofeów.

Jeszcze raz: wszystko wskazywało na to, że Real pokona Barcelonę.

Reklama

Barcelona jak Franck Kessie

Franck Kessie jest jaki jest. Nie ma sensu czarować się, że za kilka lat ktoś wspomni z rozrzewnieniem: „kurde, ten gość to nieźle pykał w tej Barcy”. No, sorry, nie wspomni. Ot, taki kwadratowy, ciut toporny, niezbyt spektakularny. Parodystą i partaczem absolutnie nie jest, w przeciwnym razie nigdy nie wdrapałby się na poziom topowych klubów Serie A czy La Ligi, ale trudno zakładać, żeby drużyna z aspiracjami Barcelony rozpisywała wokół niego taktykę na operowanie środkiem pola w ważnych meczach. Ba, w mniej ważnych też zakrawałoby to o aberrację.

Tym razem jednak było ciut inaczej. Barcelona przypominała Francka Kessiego. Iworyjczyk harował w defensywie, czopował przestrzeń, asekurował kolegów na całej rozciągłości boiska, raz po raz rozbijał kolejne ataki Realu. I Xavi tego właśnie sobie życzył. Nie tylko od niego, a od wszystkich swoich podopiecznych. Błyskawicznie zdiagnozował bowiem, że pójście na wymianę ciosów może skończyć się bolesnym laniem. Real wystawił zbyt dobrych zawodników, żeby pozwalać sobie na fantazję, więc…

Ustawić.

Skasować.

Odbudować.

Na tym polegała gra gości. Alejandro Balde zakręcił się w tyłach? Asekuruje go kilku gości. Frenkie de Jong zaliczył głupią stratę? Cały zespół śmiga do obrony. Ronald Araujo ma problemy z Viniciusem? A nie, pardon, Araujo nie miał problemów z Viniciusem. Co z przodu? Znów – jakież zdziwienie – Kessie. Przy akcji bramkowej to on walnie przyczynił się do tego, że Eder Militao wpakował samobója, a potem mógł jeszcze podwyższyć wynik, i w istocie dokonałby tego, ale przeszkodził mu wyjątkowo niefrasobliwy Ansu Fati. Cóż, czasami da się wygrać również „średniowiecznym” sposobem.

Reklama

Istnieje życie bez Lewandowskiego

Realowi zabrakło pomysłu, choć przecież dominował, dośrodkowywał, strzelał, prowadził grę, tworzył zamieszanie w polu karnym, stwarzał jakieś tam sytuacje. Problem w tym, że walił głową w mur. Walił. Walił. I walił. Bezskutecznie. I, jak na siebie, cholernie nudno. Trochę tak, jakby Ancelotti nie spodziewał się, że Barcelona wyjdzie tak defensywie. Inna sprawa, że jest jeszcze drugi mecz. A Realu nigdy przenigdy i pod żadnym pozorem lekceważyć nie można. To mistrzowie odwracania losów rywalizacji.

Niech Barca spyta PSG, Chelsea, Manchester City albo Liverpool, co się może stać, gdy już skreślasz Królewskich i z gąską się witasz…

Nie można spać spokojnie.

Na razie Barcelona uczy się, że istnieje życie bez Roberta Lewandowskiego. Może to się komuś wydać dziwne i nieznaczące, i pewnie ten ktoś będzie miał rację, ale Barca jeszcze nie przegrała w meczach rozgrywanych bez udziału polskiego napastnika. Ten powinien zagrać już jednak w kwietniowym rewanżu, który może odpowiedzieć na kluczowe pytanie: czy skoro Real po raz kolejny bierze się za zdobywanie Ligi Mistrzów i Europy, to dla Barcelony zostawi Hiszpanię – najpierw Superpuchar, a teraz jeszcze La Ligę i Puchar Króla.

Real Madryt 0:1 FC Barcelona

Militao 26′ sam.

Czytaj więcej o hiszpańskiej piłce:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
1
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Hiszpania

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
1
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
4
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

64 komentarzy

Loading...