Kojarzycie ten wiersz o leniu, który siedział na kanapie cały dzień i nic nie robił? Caye Quintana, dla beki nazywany NAPASTNIKIEM Śląska Wrocław, oddał hołd polskim tradycjom i zaprezentował w Kaliszu układ choreograficzno-taneczny nawiązujący do tego wierszyka.
Dla tych, którzy może wczoraj nie śledzili rozgrywek Pucharu Polski – sensacji nie było i KKS Kalisz wybęckował u siebie Śląsk Wrocław. Zgodnie z przewidywaniami drugoligowiec pokazał wyższą kulturę gry, więcej jakości, większe zaangażowanie oraz lepsze zaawansowanie taktyczne i bez problemów ograł ekstraklasowicza 3:0.
Być może wynik ułożyłby się inaczej, gdyby Ivan Djurdjević wpuścił na boisko bestię z Huelvy. Hiszpańskiego stachanowca. Hulka zza Pirenejów. Czarnowłosego tytana pracy. Słowem – Cayę Quintanę.
Zobaczcie, jak ten pracuś palił się do wejścia na boisko. Trawa się zrywała, koledzy patrzyli z podziwem, trenerzy wręcz musieli hamować ten nadludzki wysiłek:
Caye Quintana zaraz się spoci na rozgrzewce #KKSŚLĄ pic.twitter.com/FwrQ8pglf0
— Dariusz Nowakowski (@DaroNowakowskii) March 1, 2023
Jeśli nie kojarzycie Cayę Quintany (w sumie nie jest to wiedza niezbędna), to ten najwolniejszy, który biegnie jako ostatni.
Wróć – który porusza się jako ostatni.
Od razu przypomina nam się ta słynna reklama sprzed kilkunastu lat. Caye wraca do domu, żona rozpakowuje mu piłkarską robę (robi to ona, bo Caye jest już wyczerpany), wyciąga trykot Śląska i krzyczy:
– Kochanie, ale ta koszulka nie jest mokra i nawet nie pachnie!
– Wiem, bo się tylko rozgrzewałem.
Nie no, dajcie spokój. Chłop patrzy, jak jego koledzy dostają manto od drugoligowca, atak hula niczym klucze w kieszeni kurtki wiszącej na wieszaku, a gość przy linii odstawia jakiś przedziwny mix Ireneusza Krosnego z Ryszardem Kaliszem po dużym obiedzie i deserze. Ni to pantomima, ni to leniwe ruchy. Gdyby nie to, że kamera obejmuje też innych ludzi w ruchu, to pomyślelibyśmy, że ktoś tu wrzucił film w slow-motion.
Gość kasuje 70 tysięcy miesięcznie. Jest w Śląsku od lipca 2021 roku. Czyli daje nam to 20 miesięcy wypłat. 20 razy 70 tysięcy – 1 400 000 złotych. Powiecie: za jakość się płaci. No, kurwa, za jakość tak. Gdyby to był dobry piłkarz, to machnęlibyśmy ręką. Ale on w 44 meczach dla Śląska strzelił trzy gole. Gol za 460 tysięcy? Przecież to jest stawka jak za gwiazdę światowego formatu. A jeśli dorzucimy do tego fakt, że na piłkarzy Śląska zrzucają się we Wrocławiu właściwie wszyscy od podatników, przez wrocławskie zoo, to może jakoś chłopa wykorzystać na innym stanowisku, gdzie cierpliwość, opanowanie i brak pośpiechu są wręcz wskazane?
Dajmy na to – niech pilnuje, by żółwie nie uciekły z akwarium.
Przypomina nam się od razu fragment “One Man Show”, gdy Paweł Zarzeczny zagaił naszego operatora.
– Wiesz, na kogo ty byś się Karol idealnie nadawał?
– Na kogo?
– Na nikogo.
No i Quintana idealnie się właśnie nadaje – idealnie na nikogo.
WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW: