Reklama

Niesłychane: Kaczmarek jednak nie jest w stanie reanimować trupa?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

27 lutego 2023, 14:41 • 7 min czytania 29 komentarzy

Wydawało się, że Kaczmarek Marcin ugasił pożar w Lechii, wyprowadził drużynę na względną prostą i choć sezon skończy się bez fajerwerków, to jednak gdańszczanie w miarę spokojnie pozostaną w Ekstraklasie. Cóż. Wystarczyło kilka kolejek na wiosnę, żeby Lechia znów wylądowała w strefie spadkowej i to jednocześnie przy tak fatalnej grze, że kwestia wylotu do I ligi pozostaje jak najbardziej otwarta i realna. Właściwie, dziś wygląda to tak źle, iż być może już większą niespodzianką będzie utrzymanie Lechii niż jej degradacja.

Niesłychane: Kaczmarek jednak nie jest w stanie reanimować trupa?

Biało-zieloni na wiosnę zremisowali z Widzewem, Górnikiem, przegrali z Koroną i Radomiakiem, a ograć udało im się tylko Wisłę Płock. Należy jednak pamiętać, że trzy punkty z Nafciarzami rozbiły się o niewykorzystany rzut karny Furmana w końcówce, a jeśli pomocnik Wisły by trafił, sytuacja Lechii byłaby jeszcze gorsza.

Oczywiście pięć punktów w pięciu meczach to jeszcze nie koniec świata, można punktować gorzej, wiedzą coś o tym w Stali czy wspomnianej Wiśle, ale te ekipy zapewniły sobie względny komfort jesienią i jeszcze nie ścigają się z kreską. A poza nimi mierniej od Lechii nie nabija licznika już nikt.

Natomiast – co być może powinno martwić jeszcze bardziej – Lechia jest niewyobrażalnie nudną, skostniałą drużyną, straszliwie męczącą bułę. To naturalnie subiektywne odczucie, ale naprawdę trudno nie umieszczać Lechii w TOP3 najgorszych do oglądania zespołów w Ekstraklasie.

Korona dostała w łeb od Warty, ale w poprzednich meczach śledziło się ją przyjemnie, zresztą pokonała Lechię.

Reklama

Piast potrafił stłamsić Zagłębie, ograć Cracovię z czołówki.

Zagłębie przejechało się po Śląsku, wykorzystało pucharowe wojaże Lecha.

Śląsk naprawdę dobrze wyglądał wczoraj z Kolejorzem, wcześniej pokonał Pogoń na jej boisku, cieszy oko Yeboah.

Sporo drużyn z drugiej połowy tabeli ma choćby jakieś punkty zaczepienia, promyki optymizmu, że będzie lepiej, a Lechia co? Jak czegoś nie wymyśli Zwoliński, jak nie urwie się Conrado – kłopot. A że w piłkę gra się w jedenastu, nie zaś w dwóch, to Lechia ma dziś tyle powodów do optymizmu co Górnik, który ograł Stal tylko dlatego, ponieważ Mrozek przekazał futbolówkę na brzuch Podolskiego.

Za kadencji Kaczmarka Marcina zespół wygrał pięć spotkań w lidze, z czego cztery przewagą jednej bramki, poszaleć udało się jedynie z Zagłębiem. Było wiadomo, że po drużynie w takim kryzysie trudno oczekiwać show, że w pierwszej kolejności liczy się pragmatyzm i punkty potrzebne jak tlen. Tyle że w trakcie przerwy zimowej nie udało się wypracować niczego więcej, a skoro jednocześnie skończyło się również wygrywanie jedną bramką, to Lechia znów ma problem.

Reklama

Niemniej dziś łatwo byłoby uderzać tylko w trenera, napisać, że miał naprawić, a nie naprawił. Może jednak należy się zastanowić, że to chyba nie przypadek, iż drugi kolejny szkoleniowiec potrafi podnieść ten zespół jedynie na chwilę. Kaczmarek Tomasz z każdą rundą punktował coraz gorzej – od 1,84 punktu na mecz jesienią 21/22, przez 1,6 wiosną 21/22, po 0,5 jesienią 22/23. Kaczmarek Marcin też zaczął dobrze, a teraz wracają stare demony. Bo najwyraźniej wracać muszą.

Uznaje się bowiem, że Lechia musi grać lepiej, gdyż ma dobrych piłkarzy. To prawda – oni kiedyś byli dobrzy, ale teraz niekoniecznie musi tak dalej być. Nawet jeśli rok temu robili czwarte miejsce, to jednak ¾ sezonu później to masa czasu w tym sporcie, tym bardziej jeśli zawodników nie bodźcuje się odpowiednią konkurencją (o czym zaraz). Zresztą i tak czy siak, Lechia ma obecnie najstarszą kadrę w lidze – średnia wieku to 26,7. Gdańszczanie jako jedyni w Ekstraklasie przekraczają próg 26 lat (samemu zmierzając do 27).

A co do wspomnianego braku konkurencji – abonament na grę w wyjściowym składzie mają Nalepa i Maloca. Czy dlatego, że są tacy solidni, czy może dlatego, że nie mają rywali? Raczej to drugie, skoro poza nimi w kadrze są Tobers (przesunięty wyżej), Castegren (najpierw piłkarz widmo, potem rzucany na prawą obronę) i Abu Hanna (obecnie rezerwowy, nic dziwnego, ale w takim razie po co udawać pozorowany ruch i wypożyczać go z Legii?).

No i jak 30-letni Nalepa z 33-letnim Malocą mają iść do przodu, skoro wiedzą, że tak naprawdę nikt na ich pozycję nie dybie? Nalepa niedawno był liderem Lechii, jednym z najlepszych stoperów ligi, Malocę jeszcze relatywnie dawniej nazywano Generałem. Teraz to dwóch przeciętniaków, którzy popełniają błędy w zasadzie co mecz.

Na lewej obronie o pozycję nie musiał się martwić Rafał Pietrzak i to dosłownie, zaledwie jednego meczu w tym sezonie nie zaczął w pierwszym składzie. A ile spotkań – tak z ręką na sercu – należy mu zapisać na duży plus? Ile razy dobił do poziomu, za który chwaliliśmy przykładowego Janżę? Zaryzykujemy stwierdzenie, choć to małe ryzyko, że ani razu, bo Pietrzak jest, bo jest, gra, bo gra. Przeciętnie, ale nie musiał się o nic martwić, skoro Conrado przesunięto na skrzydło. I dopiero teraz do klubu trafił Poznański – ostatnio rezerwowy w PAS Gianninie, wcześniej rezerwy Werderu (ale już okej, jak nie ufać skautingowemu oku Mandziary).

I tak można wymieniać dalej. Czy Kubicki gra dobrze? Nie, ale jest pewniakiem, bo kto inny ma grać? Czy Gajos przekonuje? Nie, ale kto za niego? Czy Kuciak ratuje punkty? Nie, ale kto inny do klatki, przecież Alomerovicia oddano do Jagiellonii, teraz Serb tam dokonuje w tej rundzie rzeczy niemożliwych. Może ściągniemy napastnika, żeby wspomóc Zwolińskiego? Nie, skoro Flavio strzelał w wieku 35, 36, 37 lat, to przecież będzie strzelał w wieku 38, 39, 40 i 62.

Wiecie, jak zespół ma problemy, to naturalnym rozwiązaniem jest wpuszczenie do szatni świeżej krwi, kogoś, kto na boisku pociągnie wszystkich w górę, da nową jakość. Kiedy ostatnio Lechia ściągnęła takiego piłkarza?

Zimowe okienko to Friesenbichler, Bartkowski, Poznański – więc nie.

Letnie okienko to Piła, Abu Hanna, De Kamps, więc tym bardziej nie.

Jeszcze poprzednia zima to Diabate, Neugabauer, Buchalik, Castegren, Stec, więc chyba rozumiemy się, że nie.

Kolejne lato to już faktycznie Durmus czy Terrazzino, którzy mieli momenty zwiastujące nowe otwarcie.

To wciąż trzy okienka. Trzy okienka, kiedy ten zespół uzupełniano, a nie wzmacniano, jakby pielęgnując coś, co jest wręcz perfekcyjne. Ignorowano dziurę w środku obrony, ignorowano metrykę Flavio, ignorowano jeden z najmniej kreatywnych środków pola w lidze. Drużyna kisiła się w tym samym sosie przez tyle czasu, a to przecież oczywiste, że jeśli się nie rozwijasz, to się zwijasz.

I co teraz robi Kaczmarek Marcin, starając się ratować wynik z Radomiakiem – wpuszcza na boisko Kałuzińskiego, którego nie pozwolono mu wziąć na obóz (nie bądźmy naiwni, że było inaczej). Do takich absurdów tam dochodzi – Kałuziński, który, okazuje się, ma pomóc, nie jedzie na obóz, Clemens, który nigdy nie pomógł i już nie pomoże, pojechał.

Niestety to może nie być koniec absurdów – choć czy ktokolwiek wierzył przeciwnie – bo już Meczyki poinformowały, że Smolarow może zastąpić Kaczmarka. Jeśli tak się stanie, będzie czas to wyśmiać, ale bądźmy szczerzy – takie newsy nie przyklejają się do innych klubów, niż kluby-kukułki.

Czy to wszystko znaczy, że trener jest bez winy? Pewnie nie, da się – mimo wszystko – wyciągnąć z tego projektu trochę więcej. Ale po pierwsze: o ile więcej, bo na pewno nie znacznie więcej. A po drugie: jaki lepszy trener przyjdzie firmować swoją twarzą ten bajzel?  Na sto procent to nie jest tak, że Kaczmarek Marcin przyszedł i wykoleił elegancko jadący pociąg. Nie, wsiadł do rozklekotanego taboru, starał i stara się zmienić kierunek, ale ten nieustannie zmierza w jednym kierunku: w przepaść. Ale nie zmierza tam od krótkiego czasu, tylko znacznie dłuższego, aczkolwiek nie wszyscy – kibice również – chcieli to przyjąć do wiadomości, woląc się cieszyć choćby czwartym miejscem, jakby to cokolwiek w szerokiej perspektywie zmieniało.

I pisząc „przepaść”, należy poważnie się zastanowić, czy mówimy tylko o spadku. Taki jest sport, ktoś musi spaść, ale zawsze można szybko wrócić. Tylko czy Lechia wróciłaby szybko – obecnie ma właściciela, który nie interesuje się klubem, gdy ten jest w Ekstraklasie, jak więc wierzyć, że zainteresowałby się w pierwszej lidze. Sprzedaż… Analogicznie: nie udaje się jej sprzedać, gdy jest w Ekstraklasie, jak więc wierzyć, że sprzeda się ją piętro niżej?

Tak, spadek zaśmieci CV piłkarzom, trenerom. Ale powinniśmy wszyscy sobie zdawać sprawę: najbardziej winnych trzeba jednak szukać gdzie indziej. I czy ta wina skończyłaby się tylko na spadku.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Szymon Janczyk
8
Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Komentarze

29 komentarzy

Loading...