Reklama

Kompilacja goli, przytłaczająca presja i wsparcie Xaviego. Dlaczego Raphinha się odrodził?

Jakub Kręcidło

Autor:Jakub Kręcidło

23 lutego 2023, 09:57 • 4 min czytania 8 komentarzy

Kontuzja Ousmane Dembele była dla Raphinhii szansą, żeby przekonać kibiców Barcy, że warto w niego wierzyć. Brazylijczyk zrobił wiele, by spłacić kredyt zaufania. Dziś może go definitywnie zamknąć, jeśli poprowadzi osłabioną Barcelonę do 1/8 finału Ligi Europy. 

Kompilacja goli, przytłaczająca presja i wsparcie Xaviego. Dlaczego Raphinha się odrodził?

Słynna teoria sprzyjających momentów Massimiliano Allegriego odnosi się do meczów, ale można wykorzystać ją także w przypadku Raphinhii. Powoli kończyły się wymówki, by usprawiedliwiać słabą grę Brazylijczyka, nie umiejącego uzasadnić zasadności wydania na niego 58 milionów euro. Ale luty okazał się dla skrzydłowego tym „sprzyjającym momentem”, paradoksalnie rozpoczętym kontuzją Ousmane Dembele. Wyłączając mecz z Cadizem (2:0), w którym zasiadł na ławce rezerwowych, w czterech spotkaniach od czasu kontuzji Francuza były gracz Leeds miał udział przy siedmiu z ośmiu bramek Barçy. I to w dużej mierze właśnie w nim fani Blaugrany pokładają nadzieje na awans do 1/8 finału Ligi Europy.

Poradzić sobie z presją

Aby się odblokować, Raphinha cofnął się do przeszłości. W „El Pais” bliscy piłkarza opowiadali, że spotkali się z nim, by obejrzeć kompilację bramek zdobytych przez Brazylijczyka. – Musieliśmy mu przypomnieć, dlaczego wylądował w Barcelonie – tłumaczyli. Sam 26-latek mógł o tym zapomnieć. Błysnął w przygotowaniach do sezonu, dobrze zaczął rozgrywki, a później gasł, by kończyć rok jako zmiennik. Hiszpańskie media, w tym Relevo czy „El Mundo”, rozpisywały się o wątpliwościach obu stron, czy warto było wchodzić w ten związek. Zawodnika przygniatała presja, klub – kryzys finansowy, przez co rozważano np. sprzedaż brazylijskiej gwiazdy i sprowadzenie znacznie tańszego Yannicka Carrasco. Ale wszystko odmieniło się w Gironie. Dembele doznał kontuzji. Gracz z Kraju Kawy mógł wrócić na swoją ulubioną pozycję. Nie musiał rywalizować o piłkę z Francuzem. A krytyka gasła z każdym tygodniem boiskowych popisów 26-latka.

Raphinha rozbłysnął w momencie, gdy wzrok kibiców i mediów był skierowany na niego. To zaskakujące. Wcześniej miał problem z oczekiwaniami. Zbyt bardzo chciał. Gdy wychodził w jedenastce, np. z Espanyolem (1:1) czy Gironą (1:0), pragnął udowodnić, że nadaje się do gry od pierwszej minuty i ostatecznie zawodził. Gdy na mundialu chciał strzelić gola, by zadedykować go ciężarnej partnerce, podejmował złe decyzje. Potrzebował spokoju. Ten zapewnili mu najbliżsi. W Barcelonie w ostatnich tygodniach mieszkali rodzice i kuzyni piłkarza. Wsparcie zapewnił też Deco. Agent, który w przeszłości grał w barwach Barcy, regularnie powtarza Rafie: „Albo będziesz podchodzić do krytyki ze spokojem, albo oszalejesz i nie zostaniesz w Barcelonie na lata”.

Reklama

Harówkę ma we krwi

Potrzebuję tylko czasu, będę lepszy – przekonuje Raphinha. Czego jak czego, ale pracowitości odmówić mu nie można. Marcelo Bielsa ukształtował charakter, który wykształcił się w biedzie. Brazylijczyk wychowywał się w nędzy, w najuboższej dzielnicy Porto Alegre. Futbol był dla niego sposobem ucieczki. W wieku dziewiętnastu lat wyjechał do Portugalii, później grał jeszcze we Francji i w Anglii. Droga do Barcelony nie była usłana różami, ale być może to sprawia, że 26-latek tak ciężko haruje?

Zawodnik zatrudnił prywatnych szkoleniowców z firmy Global Performance i jest regularnie widywany w ośrodku treningowym nawet w dni wolne. Rozwija nie tylko kwestie sportowe, ale też mentalne – stara się usprawnić zdolność do podejmowania właściwych decyzji, w tym kiedy próbować wchodzić w pojedynki z rywalami – a do tego budować relacje w szatni, w której szybko złapał dobry kontakt z Inakim Peną, Ronaldem Araujo czy Julesem Kounde. – Gdybyśmy oceniali skrzydłowych na podstawie tego, jak ciężko pracują na murawie, Raphinha byłby jednym z najlepszych na świecie – podkreślają trenerzy Barcy, którzy doceniają to, jak bardzo piłkarz z Kraju Kawy pomaga w odbieraniu futbolówki na połowie rywala.

(Od)budowanie pewności siebie

Ostatnie tygodnie były moimi najlepszymi w barwach Barcy, ale do optymalnego poziomu jest jeszcze daleko. Przychodząc w nowe miejsce, potrzebujesz czasu na aklimatyzację. Pod względem mentalnym czuję się znacznie lepiej niż latem, ale wciąż potrzebuję czasu, by pokazać pełnię swoich możliwości – przekonuje Raphinha. I jego bliscy, i pracownicy klubu przekonywali na łamach hiszpańskich mediów, że często ofensywni piłkarze grają na miarę talentu dopiero od drugiego czy nawet trzeciego sezonu na Camp Nou. Cierpliwość – to słowo klucz. Doskonale zna je też Xavi Hernandez, trener Blaugrany, który wystawił Brazylijczyka do gry w 30 z 32 meczów w tym sezonie. – To ja najbardziej w niego wierzyłem – mówi dziś z radością szkoleniowiec Blaugrany, który na każdym kroku starał się budować pewność siebie swojego zawodnika.

Od swoich skrzydłowych, Xavi oczekuje przede wszystkim dwóch rzeczy – rozciągania gry oraz odwagi w dryblingu. Dembele jest w tym znakomity, Raphinha powoli nad tym pracuje. Pierwsze starcie z Manchesterem United (2:2) było tego dowodem. W końcu oglądaliśmy 26-latka w wersji pozbawionej hamulców. Sześć strzałów, z czego pięć z dystansu. Gol. Asysta. I nieustanne stwarzanie problemów defensorom rywala. Choć po meczu więcej mówiło się o reakcji Brazylijczyka na zmianę (wybuchł złością) niż o jego grze, to trzeba podkreślić, że Rafa był najlepszym zawodnikiem Barcy.

Xavi obdarzył Raphinhę dużym kredytem zaufania, a piłkarz chce go spłacić. – Luty to miesiąc szansy. Rafa musi sprawić, żeby nikt nie odczuwał braku Dembele – podkreślali jego najbliżsi. W dobie kryzysu Ferrana Torresa czy Ansu Fatiego, Brazylijczyk stał się pewniakiem w ataku Barçy. 26-latek tworzy z Robertem Lewandowskim duet, za który klub zapłacił latem ponad 100 milionów euro i który dziś ma pomóc Blaugranie podtrzymać marzenie o odnoszeniu sukcesów w Europie.

Reklama

Fot. Newspix

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi

Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
1
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Komentarze

8 komentarzy

Loading...