Według koleżanki z kadry Femke Bol ma siedem zeszytów, w których notuje swoje cele. Została stworzona, żeby biegać, ale na początku swojej sportowej ścieżki parała się judo. Po pandemii błyskawicznie stała się wielką rywalką Aniołków Matusińskiego i czołową płotkarką (oraz sprinterką) świata. Z sezonu na sezon robi progres i teraz jest już najszybsza w historii. 22-latka z Holandii pobiła rekord na halowe 400 metrów, który miał… 41 lat.
To oczywiście żadna nowość, że płotkarze znakomite wyniki potrafią osiągać również biegając po płaskim. Parametry szybkościowe – mimo różnic w technice – decydujące są w przypadku obu konkurencji, zarówno 400 metrów, jak i 400 metrów przez płotki.
W końcu halowy rekord Polski na 400 metrów należy do płotkarza Marka Plawgo. Pia Skrzyszowska natomiast, kiedy w kraju rywalizuje z „klasycznymi” sprinterkami, stoi na straconej pozycji tak naprawdę tylko w starciu z Ewą Swobodą. Generalnie – płotkarze często wykorzystują „płaskie” dystanse jako element przygotowań do sezonu letniego. No i oczywiście – zdarza im się też biegać w sztafetach jak 4 x 100 czy 4 x 400.
Tak to też wyglądało u Femke Bol, brązowej medalistki igrzysk olimpijskich na 400 m ppł. Holenderka jednak w ubiegłym roku nieco namieszała – i podczas letnich mistrzostw Europy wystartowała nie tylko w swojej podstawowej konkurencji i sztafecie, ale także na 400 m. I to przyniosło jej, a jakże, trzy złote medale.
W tej sytuacji pojawiało się pytanie – takie same jak w przypadku Sydney McLaughlin – czy ta zawodniczka nie ma potencjału, by być najlepsza na świecie zarówno na płotkach, jak i w sprincie na dystansie jednego okrążenia? Teraz już wiemy, że coś w tym jest.
W ubiegłą niedzielę Femke pobiła (czasem 49.26) bowiem halowy rekord świata Jarmili Kratochvílovej, który pochodził z 1982 roku. Aby zrozumieć, z jak nieprawdopodobnym sukcesem mamy do czynienie, warto byłoby przybliżyć sylwetkę wspomnianej Czeszki.
Kogo dokładnie wyprzedziła Femke Bol, czyli nietypowa historia Jarmili
Zacznijmy od tego, że choć Kratochvilova straciła jeden rekord, to wciąż ma inny – na 800 metrów na stadionie. Jest on… najstarszym ze wszystkich konkurencji olimpijskich. Przez lata nie zbliżyła się do niego nawet kontrowersyjna Caster Semenya, której przecież zarzucano, że ma nieuczciwą przewagę nad resztą stawki.
Inna sprawa, że Czeszka też raczej nie była święta. Nigdy nie złapano jej na dopingu, choć wątpliwości budziła choćby jej budowa – była znacznie potężniejsza od innych startujących zawodniczek.
W historii, w której bije rekordy świata, nie zgadza się zresztą bardzo wiele. Gdy rozprawiła się z najlepszym wynikiem na 800 metrów, miała 32 lata. I na co dzień nie specjalizowała się nawet w tym dystansie, tylko właśnie 400 metrach (zatem Femke Bol w hali pobiła Kratochvilovą w jej specjalności). To ta konkurencja przyniosła jej zdecydowanie najwięcej medali wielkich imprez.
Z igrzysk olimpijskich przywiozła jednak tylko jeden krążek. Srebrny, na 400 metrów, w 1980 roku. Wówczas pokonała ją Marita Koch (do dzisiaj rekordzistka świata na dystansie jednego okrążenia), która miała swego czasu skarżyć się w listach do władz NRD, że otrzymuje mniejsze dawki sterydów anabolicznych od koleżanek z kadry.
Mówimy po prostu o bardzo brudnych, pod kątem fair play, czasach. Jaka natomiast była linia obrony Kratochvilovej, która mogła tłumaczyć, skąd osiągała takie wyniki? Przede wszystkim: Czeszka nigdy nie stroniła od ciężkiej pracy. Dorastała na wsi, pomagała przy wszelkich rolnych robotach. To mogło pomóc jej wypracować wybitne parametry siłowe. Do tego miała niesamowity reżim treningowy, również na siłowni – narzucony przez Miroslava Kvaca, byłego wojskowego.
JARMLIA KRATOCHVILOVA. OWOC SZTUCZNIE NAWOŻONY?
Kratochvilovą podejrzewano o doping, ale nigdy Czeszce nic nie udowodniono. Przez parę dekad dzierżyła dwa wyniki, do których nikt nie mógł równać. Teraz pozostał jej już tylko jeden – stadionowy na 800 metrów.
Jedni wolą burgery, ona Kinder Bueno
Jako lekkoatletka urodzona w 2000 roku w holenderskim Amersfoort, Femke miała oczywiście kompletnie inne doświadczenia od zawodniczki, którą parę dni temu pobiła. Wiodła tak naprawdę typowe życie dla młodej sportsmenki – w jej historii nie ma wzlotów i upadków, tylko raczej harmonijny rozwój, w którym nie zatrzymuje się do dzisiaj.
Trudno jednak powiedzieć, żeby Femke była nastoletnim fenomenem, który kompletnie odstawał od rówieśników. Na mistrzostwach Europy juniorów (do lat 19) zadebiutowała już w 2017 roku, ale wówczas na dystansie 400 metrów nie zdołała przebić się przez półfinały. Oczywiście – jako że była dwa lata młodsza od wielu sprinterek – dało się to zrozumieć, ale raczej mało kto mówił wówczas o Holenderce jako o talencie, który zdarza się „raz na generację”.
Przełom nastąpił jednak w 2019 roku. Wówczas 19-letnia Femke zadebiutowała na seniorskich mistrzostwach świata i – odgrywając się za poprzednie „niepowodzenie” – zdobyła złoty medal ME juniorów. Kolejny sezon był natomiast sparaliżowany przez pandemię, ale kiedy Bol znowu zaczęła biegać regularnie, stała się nie do poznania.
Halowe Mistrzostwa Europy w Toruniu przyniosły jej złote medale w sztafecie 4 x 400 oraz na 400 metrów. Niedługo potem zdobyła brąz na igrzyskach. A w 2022 roku weszła na jeszcze wyższy poziom. Na halowych mistrzostwach świata w Belgradzie – na 400 metrów – musiała ustąpić tylko Shaunee Miller-Uibo. A podczas MŚ na stadionie w Eugene – na 400 metrów ppł – wyłącznie Sydney McLaughlin.
W dążeniu do sukcesów Femke cały czas pomagała Lieke Klaver – druga z wielkich rywalek Aniołków Matusińskiego. Panie nie tylko razem biegają, ale po prostu bardzo się lubią. – Czujemy się rodziną. Jesteśmy jak siostry i zawsze sobie pomagamy. Kiedy potrzebuje porady i wsparcia, ona jest pierwszą osobą, do której idę – opowiadała Femke.
Co jednak ciekawe – Bol i Klaver mają kompletnie inny charakter. Pierwsza jest chorobliwe ambitna, podchodząca do wszystkiego czasem nawet zbyt poważnie. Druga natomiast idzie przez życie ze znacznie większym luzem. – Femke to zdecydowanie większa perfekcjonistka. Ma z siedem notatników, w których zapisuje swoje plany. Ja lubię bardziej polegać na „flow”, co nie jest zawsze dobre, ale mogę uczyć się jej organizacji – mówiła Lieke.
Jak to bywa – dwie kompletnie różne osoby potrafią się uzupełniać. – Lieke pomogła mi się nieco zrelaksować. Normalnie o dziesiątej myślałam: okej, muszę iść spać jak najszybciej. Byłam bardzo surowa dla siebie, ale w złym znaczeniu. Od Klaver nauczyłam się dawać sobie trochę więcej wolności – zaznaczała nowa rekordzistka świata.
Klever i Bol dzielą też wspólny rytuał po startach. Otóż jedzą razem… Kinder Bueno. Stawiają zatem na inne „guilty pleasure” niż Sydney McLaughlin, która czasami pozwala sobie na hamburgery, albo Iga Świątek, która ma zamiłowanie do tiramisu. – To już nawyk. Jeśli bieg był zły, jemy [Kinder Bueno] jako lekarstwo na smutek. A kiedy był dobry, jemy je, żeby celebrować.
Warto też nadmienić, że o ile Bol w niedzielę pobiła rekord świata, tak Klaver w tym samym starcie na mistrzostwach Holandii też zaliczyła imponującą życiówkę. Jej 50.34 to drugi wynik w historii Holandii (dla porównania – Natalia Kaczmarek parę dni temu poprawiła rekord Polski, biegnąc 50.81). Ale wiadomo, kto był głównym bohaterem wieczoru w Apeldoorn.
– Pobiłam rekord dzięki kibicom. Nigdy nie widziałam tu tylu ludzi. Kiedy przekroczyłam metę, wiedziałam, że rekord jest mój, przez hałas jaki zapanował na hali. Wierzyłam, że mogę go ustanowić, ale w życiu wierzysz w wiele rzeczy, a nie wszystkie się spełniają. A teraz udało mi się nie tylko pobić rekord świata, ale jeszcze go sporo wyśrubować [o 23 setne – przyp.red] – komentowała oszołomiona Femke.
Niedoszła judoczka, która zdominuje HME
Z czołówki najlepszych biegaczek na 400 metrów na Starym Kontynencie zaledwie kilka pojawi się na halowych mistrzostwach Europy w Stambule. Od ponad tygodnia wiemy, że tę imprezę odpuści sobie Natalia Kaczmarek. A także jedyna „nie-Holenderka”, która w tym roku osiągnęła lepszy czas od Polki, czyli Rhasidat Adeleke z Irlandii.
Swoją absencję potwierdziły też już Brytyjki Nicole Yeargin oraz Amber Anning, a także Justyna Święty-Ersetic i Iga Baumgart-Witan. Stambuł nie przyniesie również występu Małgorzaty Hołub-Kowalik, która z powodu problemów zdrowotnych kompletnie odpuściła sobie występy na hali.
Co to wszystko oznacza? Holandia będzie absolutnym faworytem do złotego medalu w sztafecie 4×400. Nie ukrywajmy – w obliczu tylu absencji w obozach rywalek (przede wszystkim reprezentacji Polski) – jedynym zagrożeniem dla Femke i spółki będzie… po prostu zgubienie pałeczki albo złamanie regulaminu, na przykład zahaczając o sąsiedni tor.
Jeśli natomiast chodzi o bieg indywidualny – tu w szranki z Femke staną przede wszystkim Klaver, a także Anna Kiełbasińska, która skomentowała ostatnio wyczyn nowej rekordzistki świata. – Femke Bol to mój wzór do naśladowania. Imponuje mi to, jakim jest człowiekiem, jaką duszą, jak skupia się na progresie swoim, a nie innych – mówiła 32-latka (za TVP Sport), która na co dzień w dużej mierze trenuje właśnie z holenderskimi lekkoatletami.
Femke Bol jutro skończy 23 lata, a na koncie ma nie tylko stertę medali, ale wybitne wyniki na niemal wszystkich sprinterskich dystansach (z pominięciem setki). Jest rekordzistką świata na halowych 400 metrach, ale też 500 metrach, a także 300 metrach przez płotki. Jej wynik na 200 metrów pod dachem to natomiast rekord Holandii.
Co najlepsze, nie byłoby wszystkich tych sukcesów, gdyby Femke Bol w dzieciństwie nie obraziła się… na judo. To tę dyscyplinę uprawiała jako pierwszą. Miała jednak wyjątkowego pecha do kontuzji. – Kiedy byłam bardzo młoda, dwukrotnie złamałam rękę. I potem mój doktor powiedział, że to dobrze, bo muszę się nauczyć, jak upadać.
– Trenowałem po tym jeszcze przez rok, aż przestałam, bo nie sprawiało mi to przyjemności. Przerzuciłam się na lekkoatletkę, na którą wcześniej byłam za młoda. W judo szło mi bardzo słabo! – wspominała Femke.
Świat lekkiej atletyki może być wdzięczny, że Holenderka jednak nie odnalazła w sobie talentu do sportów walki.
Fot. Newspix.pl
Czytaj więcej o lekkoatletyce:
- ORLEN Copernicus Cup: Pia blisko rekordu Polski, cicha bohaterka i dziennikarskie interwały [REPORTAŻ]
- ORLEN Cup: Skrzyszowska show, Michael Jackson i medalowe aspiracje [REPORTAŻ]
- Wszystkie nieszczęścia Davida Rudishy
- Asafa Powell – rekordzista niespełniony
- Jak najszybszy człowiek Afryki zaprzepaścił swoją karierę
- Dwie pasje mistrza olimpijskiego. „Swoją drogę wiążę z nauką”