Na Polsat Plus Arenie Gdańsk zasiąść może maksymalnie 41 620 osób. Lechia Gdańsk pogrążona jest jednak w głębokim kryzysie tożsamościowym i strukturalnym, fani Biało-Zielonych złorzeczą na władze klubu z Pawłem Żelemem (milczącym prezesem) i Adamem Mandziarą (jakąkolwiek funkcję pełni) na czele, więc podczas meczu ligowego z Widzewem na obiekcie pojawiło się zaledwie 9422 kibiców, z czego ponad 1700 fanów przyjechało z Łodzi.
Takie są fakty.
Olbrzymi stadion Lechii świecił pustkami. Gęsto, i czerwono, wyglądał tylko sektor kibiców gości – ten należący do kibiców Widzewa. – Zacznę od podziękowań dla kibiców, którzy stawili się dziś licznie w Gdańsku. To dla nas ważne, żeby fani nas wspierali i cieszę się, że robią to każdego dnia. Życzę im szczęśliwej drogi powrotnej – docenił ich trener Janusz Niedźwiedź.
Podobnie sytuację przedstawił Serafin Szota: – Chcemy też podziękować kibicom za tak liczy przyjazd. To jest niesamowite co robią i należą im się duże brawa. Grałem wcześniej w innych zespołach i to trochę inaczej wyglądało. Tutaj przyjechało bodajże dwa tysiące kibiców Widzewa i to pokazuje, w jakim klubie gramy.
I Marek Hanousek: – Cieszymy się, że co mecz wspierają nas kibice, dziś zresztą bardzo liczni na stadionie rywala. Chcielibyśmy wreszcie świętować z nimi zwycięstwo i szkoda, że dziś nie było ku temu okazji.
Widzew Łódź znajduje się w pierwszej trójce klubów z najwyższą średnią frekwencją podczas domowych meczów w Ekstraklasie. Karnety na rundę wiosenną wysprzedały się w kilka minut.
Czytaj więcej o Widzewie Łódź:
Fot. 400mm.pl