Syn prezesa Eintrachtu Frankfurt zażywa kokainę! Taka narracja poszła w świat po wtorkowej aferze narkotykowej w Niemczech. W czwartek w oficjalnym komunikacie Peter Fischer odniósł się do wszystkich zarzutów, co nie ukróciło toczącego się śledztwa. Nadal badane są dowody znalezione w jego nocnej szafce, czyli marihuana i kokaina. Niewykluczone jednak, że po raz kolejny frankfurckiemu bon vivantowi, imprezowiczowi i “pierwszemu fanowi” Orłów się upiecze.
– Życie to nie zabawa, zabawa, zabawa, zabawa. Tylko zawody, zawody, zawody – śpiewa Zalewski w jednej ze swoich piosenek. Peter Fischer pokazuje jednak, że obie te rzeczy można łączyć. Od 2000 roku pełni funkcję prezesa Eintrachtu Frankfurt. W zeszłym roku świętował z zespołem Orłów zdobycie Ligi Europy. Już za niespełna dwa tygodnie mógłby oglądać mecze swojego zespołu w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Mógłby, bo nie może być tego pewny. Od kilku dni toczy się przeciwko niemu postępowanie wyjaśniające posiadanie znacznej ilości marihuany i kokainy, które znaleziono w jego stoliku nocnym. A wszystko wydało się przez jego 13-letniego syna.
Imprezy, garnitury i Eintracht
Według relacji niemieckich mediów matka przyjaciela syna Fischera zawiadomiła szkołę i policję o dziwnym zachowaniu jej syna. W trakcie dochodzenia nastolatek zdradził, że zażył wspólnie z Fisherem juniorem kokainę. Nie bacząc na prawdziwość słów ucznia, funkcjonariusze przeszukali dom prezesa. W jego szafce nocnej znaleźli znaczące ilości marihuany oraz kokainy. Badanie moczu ucznia nie wykazały jednak śladów zażywania narkotyków. Fama poszła na cały świata, a zainaugurowane postępowanie przeciwko 66-latkowi, a także jego żonie i starszemu synowi jest dalej prowadzone. To nie pierwszy raz, gdy o rozrywkowym stylu życia Petera Fischera dowiedziały się media.
– Zabawa, zabawa, zabawa, ale tylko z najpiękniejszymi kobietami na plaży – takim mottem pochwalił się prezes Eintrachtu podczas otwarcia jednego z klubów imprezowych na Ibizie. Fischer to prawdziwy bon vivant. Jest współwłaścicielem Nassau Beach Club, gdzie często można zobaczyć go otoczonego wianuszkiem skąpo ubranych kobiet. Często staje również na scenie, miksując muzykę na konsolecie. Mimo skończonej 60-tki pozostaje stałym bywalcem nocnych klubów we Frankfurcie. Szokuje swoimi ekstrawaganckimi garniturami czy fryzurą na Struwwelpetera, znanego w Polsce jako Staś Straszydło.
Stać go jednak na rozrywkowy styl życia. Już w latach 70. XX wieku był wziętym sprzedawcą, a następnie przedsiębiorcą. Miał dobrze prosperujacą firmę reklamową, dwa butiki z odzieżą i kilka klubów nocnych w Niemczech i za granicą. To jednak przede wszystkim oddany człowiek Eintrachtu Frankfurt. Pracuje w nim nieprzerwanie od 2000 roku. Mówi o sobie jako “pierwszym kibicu” Orłów i “dziecko trybun”. Może nie wypowiada się w najbardziej polityczny sposób, ale prostym, czasami wręcz prostackim językiem trafia do kibiców. W głosowaniu w 2018 roku wybrano go na kolejną kadencję z 99-procentowym poparciem.
Polaryzator opinii
W samą politykę również lubi się mieszać. W grudniu 2017 roku wywołał ogromny skandal, nazywając prawicową partię AfD (Alternative for Germany) rasistowską i stosującą nieludzkie metody. W odwecie wytoczono przeciwko niemu proces za znieważenie, pomówienie i zniesławienie ze względu na poglądy polityczne. Sąd umorzył sprawę, powołując się na wolność wypowiedzi, co Fischer uświetnił stwierdzeniem, że szanse powodzenia dyskusji z prawicą są jak zero koma zero. W zeszłym roku został jednak nagrodzony medalem Buber-Rosenzweig za opozycyjną postawę wobec ruchów prawicowych, rasistowskich i antysemickich.
Swoimi wypowiedziami wielokrotnie polaryzował opinię publiczną. Uderzył m.in. w telewizję DAZN, która narzekała na odpalane na trybunach Deutsche Bank Park. Prezes je popiera, nawet mimo ogromnych kar od UEFA. Mimo dość skrajnej opinii o Fischerze dotychczas nie odważono się posądzić go o zażywanie narkotyków. Choć wielokrotnie jego wywiady przybierały wręcz komiczny charakter, to nigdy nie pojawił się żaden jednoznaczny powód na potwierdzenie tej tezy. Aż do tego tygodnia.
Znalezienie kokainy i marihuany w jego stoliku nocnym to poważny zarzut. Z tego powodu może stracić pracę w roli prezesa Eintrachtu i pokaźną pensję. Według doniesień “Bilda” zarabia 15 tys. euro miesięcznie. Dodatkowo otrzymuje okolicznościowo 30-procentową premię. Nie składa jednak broni. Zamierza bronić swoich racji przed sądem, a jak twierdzi jego prawnik, wcale nie stoi na straconej pozycji.
Oficjalny komunikat
– Okaże się, że cała sprawa to ogromny bubel – stwierdził dr Stefan Eckel w “Bildzie”. Fischer otrzymuje również poparcie z innych środowisk. Za swoim prezesem stoją kibice, a także sponsorzy, którzy bez obawy o utratę wizerunku bronią 66-latka. – W każdej sprawie panuje domniemanie niewinności. Jestem pewien, że gdy nadejdzie pora, Peter Fischer wyciągnie odpowiednie wnioski z napotkanych wydarzeń. W tym zakresie byłoby niefortunne, gdyby istniała obawa, że wybitne osiągnięcia społeczno-polityczne zostały podważone przez ewentualny błąd popełniony w innym miejscu – stwierdził dr Stefan M. Knoll prezes frankfurckiego zakładu ubezpieczeń DFV, który jest jednym ze sponsorów klubu.
Nie jest to pierwszy raz, gdy życie Fischera znajduje się na skraju przepaści. Gdy miał 9 lat zmarł jego ojciec, a on przechodził od schroniska rodzinnego, do schroniska rodzinnego. W 2004 roku przeżył również uderzenie tsunami, które napotkało go na tajskiej wyspie Pukhet. Teraz będzie walczył o potwierdzenie swojej niewinności. Dalej wierzy w przedłużenie swojej kadencji w roli prezesa Eintrachtu. W czwartek wydał oświadczenie, w którym przekazał, że w organizmie jego syna, tak samo jak u jego przyjaciela, nie znaleziono kokainy. Za zniesławienie zostanie wniesiona skarga przeciwko matce dziecka. Natomiast znaleziona marihuana należała do służby, która już została zwolniona, a śladowe ilości kokainy wcale nie muszą być kokainą.
Czekamy zatem, jak rozwiąże się sprawa frankfurckiego bon vivanta. Bez niego niemiecka piłka straciłaby ptaka, który ubarwiałby medialny przekaz. Również sam Eintracht opuściłby doświadczony pracownik, który z bliska oglądał walkę Orłów w 2. Bundeslidze, ale również wielkie sukcesy, jak zwycięstwo w Lidze Europy. Nie przebolałby, gdyby nie zobaczył pierwszego w historii występu Orłów w fazie pucharowej Champions League. A ten już 21 lutego.
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Zmierzch kojota. O konflikcie Neuera z Bayernem
- Klopp dla ubogich. Steffen Baumgart wzorem dla trenera każdej słabej drużyny
- Joao Cancelo w Bayernie. Dlaczego to ryzykowny transfer?
Fot. Newspix