Reklama

Casemiro, Eriksen i Fred. Trio, które odmieniło United

Patryk Fabisiak

Autor:Patryk Fabisiak

19 stycznia 2023, 16:53 • 7 min czytania 6 komentarzy

Pierwszy miał przybyć na Old Trafford, żeby odcinać kupony. Drugi był pośmiewiskiem i kimś, kogo kibice nie traktowali poważnie. Trzeci był z kolei zagadką i ryzykownym eksperymentem. Dziś całe trio Casemiro, Fred i Christian Eriksen tworzą ważny element układanki Erika ten Haga. To w sporej mierze dzięki nim Czerwone Diabły włączyły się do walki o mistrzostwo Anglii. 

Casemiro, Eriksen i Fred. Trio, które odmieniło United

Jak holenderskiemu szkoleniowcowi udało się z tej trójki ulepić czołową linię pomocy w Premier League?

Tłusty kot z Madrytu

Mało kto spodziewał się takiego transferu. W końcu gość, który gra w najlepszej drużynie na świecie, która dopiero co sięgnęła po mistrzostwo Hiszpanii i triumfowała w Lidze Mistrzów, przechodzi do klubu, który od lat jest w głębokim kryzysie. Nikt nie wyganiał Casemiro z Madrytu, nikt nie chciał go nikim zastępować. Brazylijczyk był czołową postacią drużyny Carlo Ancelottiego i tak miało pozostać. Po co więc pchać się w takie szambo, jakim był Manchester United po krótkim epizodzie trenerskim Ralfa Rangnicka?

Latem trudno było to zrozumieć, więc większość podejrzewała, że Casemiro po prostu chce polecieć do Anglii, żeby zarobić sobie jeszcze sporo szmalu, bo na Old Trafford czekała go podwyżka. Zaproponowano mu aż 375 tysięcy funtów tygodniowo, co znacznie przekracza jego pensję z Realu. Sam zawodnik to dementował i w sumie nie ma mu się co dziwić – bo co miał powiedzieć?

Reklama

Transfer dla pieniędzy? Ludzie, którzy to mówią, zupełnie mnie nie znają. Mylą się. Gdybym miał zrobić to dla pieniędzy, to odszedłbym 4 lata temu – zapewniał Casemiro zaraz po przeprowadzce do Manchesteru. Podkreślał, że chce po prostu poznać nową kulturę, ligę i przede wszystkim zdobyć mistrzostwo Anglii, bo wszystko inne już wygrał. Traktowano to oczywiście jak kurtuazję, bo trudno było podejrzewać, że United włączą się w najbliższym czasie w walkę o tytuł. Teraz należałoby się uderzyć w pierś.

Dziś widać, że to Casemiro miał rację. Przekonał go projekt Erika ten Haga i perspektywa bycia w nim jedną z kluczowych postaci. I kimś takim Brazylijczyk zdecydowanie jest. Rozkręcał się powoli, jak cała drużyna, ale dziś jest jednym z najlepszych pomocników w lidze. United z nim i bez niego to dwie zupełnie inne drużyny. Idealnie pokazują to statystyki strzałów, goli czy wykreowanych szans przez rywali na mecz, ale wystarczy spojrzeć na same wyniki…

  • United  bez Casemiro – 7 meczów – 4 zwycięstwa, 0 remisów, 3 porażki – 14 straconych bramek
  • United z Casemiro – 16 meczów – 11 zwycięstw, 3 remisy, 2 porażka – 7 straconych bramek

I takie statystyki można przytaczać w nieskończoność. Podobnie ma się sytuacja w przypadku chociażby wykreowanych szans czy oczekiwanych goli rywali. To wszystko pokazuje jednoznacznie jak wielki wpływ na grę United ma Casemiro. Mowa tutaj tylko o kwestiach defensywnych, a Brazylijczyk sporo daje też w ofensywie – 16 meczów w Premier League, 2 bramki, 3 asysty.

Przez cały poprzedni sezon w Realu była to 1 bramka i 4 asysty. Różnica jest więc widoczna, ale faktem jest, że u ten Haga 30-latek ma nieco inne zadania i ma ludzi, którzy go ubezpieczają.

Jak upadał Dele Alli?

Duński eksperyment

Pierwszym z nich jest Christian Eriksen. Podobnie jak w przypadku Casemiro był to transfer-zagadka, bo nie do końca było wiadomo, czego się spodziewać po Duńczyku. Wszyscy doskonale znamy jego trudną historię, która rozpoczęła się podczas meczu z Finlandią na Euro 2020. 30-latek miał atak serca i były wątpliwości, czy wróci kiedykolwiek na boisko. A już w szczególności na tym najwyższym poziomie. Trochę to trwało, ale w końcu wrócił. Musiał opuścić Inter, ponieważ ze względu na przepisy nie mógł występować na boiskach Serie A. Przygarnęło go więc Brentford, gdzie przez pół roku zachwycił na tyle, że w Manchesterze postanowiono mu dać szansę.

Reklama

I znów był to strzał w dziesiątkę.

Duńczyk tworzy dziś z Casemiro jeden z najlepszych duetów środkowych pomocników na świecie i nie trzeba się wahać, wypowiadając te słowa. Dwóch zawodników, co do których była cała masa wątpliwości, pomogła Erikowi ten Hagowi dźwignąć ciężar, z którym nie radzili sobie już tacy trenerzy jak Jose Mourinho czy Louis van Gaal.

Eriksen jest dziś zupełnie innym zawodnikiem niż w czasach kiedy wcześniej grał w Premier League. Wtedy w Tottenhamie był typową dziesiątką, odpowiedzialną wyłącznie za kreowanie gry. Dziś można powiedzieć, że ma nawet więcej zadań defensywnych niż ofensywnych, ale raczej jest to na równi. Statystyki może na to nie wskazują, bo Duńczyk ma w tym momencie aż 7 asyst na koncie, co czyni go jednym z najlepszych asystentów w lidze. Jednak na tyle dobrze uzupełnia się z Casemiro, że w zasadzie obaj wymieniają się rolami regularnie w trakcie meczów.

To, co wyróżnia Eriksena, to przede wszystkim niezwykła precyzja. Rzadko kiedy zdarza mu się niedokładnie podać, więc jego statystyka tylko sporadycznie spada poniżej 90 procent dokładności. Chociażby w ostatnim spotkaniu z Crystal Palace było to 92 proc. przy 67 kontaktach z piłką.

Duńczyk to nadal prawdziwy maestro, przez którego przechodzą niemal wszystkie ataki United, ale równie dobrze radzi sobie w defensywie.

Miał być eksperymentem, okazał się geniuszem.

Dokąd zmierza Chelsea?

Kolega z reprezentacji

Drugim z nich jest nie kto inny jak Fred. Tak, ten Fred, który przybył na Old Trafford w 2018 za niemal 60 milionów euro i na przestrzeni lat stał się jednym z symboli marazmu United. Sami kibice Czerwonych Diabłów często wyśmiewali jego popisy boiskowe i w ogóle duet środkowych pomocników, który tworzył wraz ze Scottem McTominayem. W porównaniu do innych środków pomocy w Premier League to zestawienie nie wyglądało zbyt ekskluzywnie. Brazylijczykowi często zdarzały się głupie błędy, więc wszyscy na trybunach łapali się za głowy i zastanawiali, dlaczego kolejni trenerzy wciąż na niego stawiają.

Dziś Fred jest jednak zupełnie innym człowiekiem i zupełnie innym piłkarzem. Przemiana Brazylijczyka to kolejny wielki wyczyn Erika ten Haga, ale też właśnie wspominanego już Casemiro. Obaj panowie doskonale znają się z reprezentacji Brazylii, gdzie wielokrotnie również występowali ramię w ramię. Na boisku widać, że doskonale się rozumieją i współpracują. Ubezpieczają się nawzajem, choć to raczej ten młodszy jest częściej za to odpowiedzialny.

Oczywiście Fred nie jest w tej chwili podstawowym zawodnikiem, ale regularnie łapie minuty z ławki rezerwowych. Taka jest jego rola i Brazylijczyk sam przyjął takie warunki. – To jasne, że Fred chce grać w każdym meczu. Nie zawsze jest to możliwe, a każdy musi walczyć o swoją pozycję. W drużynie jest dobra rywalizacja. Potrzebujemy natomiast piłkarzy, którzy wchodzą z ławki i wpływają na losy meczów – mówił w jednym z wywiadów Erik ten Hag. 28-latek z pewnością jest kimś takim, kto potrafi odmienić losy meczu.

Pamiętamy znakomite zmiany, jakie dał w meczach w Wolves czy Bournemouth, ale w pamięci zostaną nam zawsze też te spotkania, w których Fred zagrał od pierwszej minuty i był fantastyczny. Idealnym przykładem są choćby ostatnie derby Manchesteru czy mecz z Tottenhamem jeszcze przed przerwą mundialową. Brazylijczyk otworzył wynik tamtego spotkania, czego nie potrafili zrobić piłkarze z ofensywy.

Fred jest więc w tym trio kimś w rodzaju jokera. Nie gra głównej roli, ale ma być tym, który będzie gotowy na wykonanie konkretnych zadań. Znacznie częściej zmienia Christiana Eriksena, ale niedługo przyjdzie mu zagrać u jego boku i prawdopodobnie będzie to jego najważniejsza misja w tym sezonie.

Brentford i duńska rewolucja Thomasa Franka

Najważniejszy mecz sezonu?

Casemiro wykartkował się w meczu z Palace, więc zabraknie go w weekendowym starciu z Arsenalem. Niemal oczywiste jest więc to, że Fred będzie musiał wejść w jego buty. A nie trzeba też wspominać, jak ważne jest to spotkanie. Ewentualna wygrana United może poważnie zaostrzyć walkę o mistrzostwo, bo podopieczni ten Haga zniwelują w ten sposób stratę do Kanonierów do zaledwie pięciu punktów.

Wiemy już doskonale, jak wygląda United, kiedy na boisku nie ma Casemiro, więc jest to na pewno ogromny cios. Ale pamiętajmy, że to właśnie Czerwone Diabły są jedyną drużyną, która zdołała pokonać Arsenal w tym sezonie i stało się to właśnie… bez udziału Brazylijczyka. Wtedy obok Christiana Eriksena zagrał… Scott McTominay. Szkot jest dziś na zupełnie innym biegunie niż Fred, więc wątpliwe, żeby ponownie to na niego postawił holenderski szkoleniowiec.

Fred i Eriksen kontra Partey i Xhaka. Cała czwórka wspięła się ostatnio na wyżyny swoich umiejętności.

Miejmy nadzieję, że udowodnią to po raz kolejny.

Czytaj więcej o Premier League:

Fot. Newspix

Urodzony w 1998 roku. Warszawiak z wyboru i zamiłowania, kaliszanin z urodzenia. Wierny kibic potężnego KKS-u Kalisz, który w niedalekiej przyszłości zagra w Ekstraklasie. Brytyjska dusza i fanatyk wyspiarskiego futbolu na każdym poziomie. Nieśmiało spogląda w kierunku polskiej piłki, ale to jednak nie to samo, co chłodny, deszczowy wieczór w Stoke. Nie ogranicza się jednak tylko do futbolu. Charakteryzuje go nieograniczona miłość do boksu i żużla. Sporo podróżuje, a przynajmniej bardzo by chciał. Poza sportem interesuje się w zasadzie wszystkim. Polityka go irytuje, ale i tak wciąż się jej przygląda. Fascynuje go… Polska. Kocha polskie kino, polską literaturę i polską muzykę. Kiedyś napisze powieść – długą, ale nie nudną. I oczywiście z fabułą osadzoną w polskich realiach.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

6 komentarzy

Loading...