Ech, żeby tylko starzeć się jak Edin Dżeko. Taka myśl. Wciąż dziarski i żywotny to chłop, tylko dwa lata starszy od Roberta Lewandowskiego i aż pięć lat młodszy od Zlatana Ibrahimovicia, ale nie zmienia to faktu, ze caaaały kawał kariery za nim. A w tych derbach Mediolanu wyglądał świeżo, kozacko i pięknie. Zresztą: jak cały Inter.
Superpuchar Włoch to całkiem poważne trofeum. Nawet, jeśli od ponad dekady odbywa się w formacie cyrku obwoźnego. A to Pekin, a to Szanghaj, a to Doha, a to Dżudda, a to Rijad. No i teraz też ta nieszczęsna stolica Arabii Saudyjska. Nieszczęsna, bo to żadna tajemnica, że krwawy książę Muhammad ibn Salman bawi się w sportwashing najbrudniejszej miary i kreuje swoją długoletnią wizję państwa przyjaznego dla sportu.
Saudyjskie Al Nassr podpisuje lukratywny kontrakt z Cristiano Ronaldo, który kasuje równowartość ponad 115 tysięcy złotych na godzinę. Potrafi przyjmować Rajd Dakar, Grand Prix Formuły 1, zawody jeździeckie Global Champions Tour, walkę bokserską Oleksandra Usyka z Anthonym Joshuą czy galę WWE. Ostatnio też koślawy Superpuchar Hiszpanii. No i wspomniany Superpuchar Włoch. Lud klaszcze. Ale po cichu, bo do Arabii Saudyjskiej przyjeżdżają wielkie gwiazdy europejskiego futbolu, a trybuny King Fahd International Stadium i tak świecą pustkami. Aż można było pomyśleć, że to mistrzostwa świata w piłce ręcznej na terenie Polski.
Pan piłkarz Edin Dżeko
Na banerach raz po raz wyświetlała się reklama Neomu. I to ładne hasełko: „made to change”. Arabia Saudyjska wydaje 500 miliardów dolarów amerykańskich na budowę futurystycznego megalopolis w prowincji Tabuk położonej w północno-zachodniej części kraju. Teraz to pustynia, ale za kilka lat powstanie tam miasto The Line o długości 170 kilometrów, wysokości 500 metrów i szerokości zaledwie 200 metrów. I wioska narciarska Trojena, w której odbędą się Zimowe Igrzyska Azjatyckie w 2029. Tak, miasto to będzie miało 200 metrów (!) szerokości. A w tym ośrodku, w którym śnieg jest pogodową anomalią, faktycznie odbędzie się zimowa impreza.
Ot, taka ciekawostka.
Zostawmy to.
Jeszcze żyje bowiem piłka nożna. Zachwycił nas Edin Dżeko. Przede wszystkim przy pierwszej bramce. Dostał podanie z bocznej strefy boiska od Darmiana. Kątem oka widział przecinającego linię obrony Barellę. Zgrał z pierwszej piłki, prawie „no-look passem”, idealnie w tempo, czas i rytm. Barella wyłożył patelnię do Dimarco. Ludzie zdawali się trochę nie dowierzać, że przy tej asyście drugiego stopnia nie było spalonego, bo stoperzy Milanu ustawienie byli niemal perfekcyjnie, ale tylko „niemal”, jedynym idealnym był tu Dżeko.
No i, bądźmy uczciwi, snajperskim spokojem zaimponował też przy drugim trafieniu. Kapitalnym kilkudziesięciometrowym płaskim dograniem uruchomił go Bastoni, a Dżeko najpierw z dziecinną łatwością ściął sobie Tonaliego (na jakimś polskim stadionie stadionowy mikrofon wychwyciłby okrzyk rozpaczy „za łatwo!”), żeby następnie pewnym uderzeniem pokonać Tatarusanu.
Inter bawi się w cyrku
Inter się bawił. Inter smagał i grzmocił. Inter imponował intensywnością. Kiedy na początku spotkania Acerbi wparowywał przy linii bocznej ni to w piłkę, ni to w nogi (czysto było, ale gramy do gwizdka!) Juniora Messiasa, jeszcze było po równo, awanturowali się jedni i drudzy. Pół godziny później podobną interwencję zaliczał Calhanoglu. Tym razem sędzia nie zareagował, Inter poszedł z kolejną grubą z akcją, a Milan tylko zwiesił nos na kwintę.
Rossoneri mieli jakieś tam momenty. Kilka dryblingów i strzałów Rafaela Leao. Rajd i zablokowane uderzenie Tonaliego. Próbę Hernandeza. Niedoszłą kombinacyjną wymianę między Bennacerem a Giroud…
Mało.
Za mało.
W międzyczasie bowiem Martinez wrzucił na bęben Tomoriego (katastrofalny występ!) i strzelił na 3:0. Niedługo później Calabria płakał na ławce rezerwowych. Autentycznie, płakał, to też pokazuje, że ten Superpuchar Włoch miał dla Milanu swoje znaczenie (nic dziwnego, sezon się wali). Ale dla Interu miał jeszcze większe. Inter zrewanżował się Milanowi za jesienną derbową porażkę. Inter drugi raz z rzędu wygrał Superpuchar Włoch. Chwała mu za to. Nawet, jeśli to cyrk obwoźny ku sławie plutokratów z Arabii Saudyjskiej.
Inter Mediolan 3:0 AC Milan
Dimarco 10′, Dżeko 21′, Martinez 77′
Czytaj więcej o włoskim futbolu:
- „Nie zdziwiło mnie, że spodobał się Mourinho”. Oto 18-letni Polak z Romy
- Miśkiewicz: „Nie stresowałem się przy Maldinim i Neście”
Fot. Newspix