Nie tylko w polskiej piłce afera pogania aferę. W Stanach Zjednoczonych też bawią się całkiem nieźle i to również po pewnym sukcesie, jakim było wyjście z grupy na mundialu w Katarze. Tam jednak nikt nie wyciągał rąk po żadne dodatkowe premie ani nie narzekał na trenera za zbyt zachowawczy styl gry. W USA mamy do czynienia z dość nietypowym skandalem obyczajowym, rodem z seriali typu “Moda na sukces”, a w rolach głównych występują: selekcjoner Gregg Berhalter i jego żona oraz… rodzice Giovanniego Reyny.
Wynik reprezentacji Stanów Zjednoczonych na mundialu w Katarze był dokładnie taki sam, jak naszej kadry, z tą jednak różnicą, że tam nikt na styl nie narzekał. Amerykanie nie bez kłopotów wyszli z grupy i dopiero w 1/8 finału zatrzymali się na Holendrach. Drużyna prowadzona przez Gregga Berhaltera dała się jednak poznać jako pełna fantazji, utalentowana oraz grająca niezwykle ofensywnie i dynamicznie. Kupili tym serca wielu postronnych kibiców i pozwolili swoim rodakom na marzenie o dobrym wyniku podczas kolejnych mistrzostw świata, które zostaną zorganizowane właśnie przez USA, Kanadę i Meksyk.
Afera w reprezentacji USA
Czarna owca
Wydawać by się mogło, że w reprezentacji USA wszystko wygląda tak, jak powinno. Drużyna osiągała dobre wyniki na mistrzostwach świata, na twarzy trenera i zawodników często było widać uśmiechy. Kibice byli zachwyceni, że po dramacie związanym z brakiem awansu na mundial w Rosji, udało się przeprowadzić przebudowę. Absolutna sielanka.
Do pewnego momentu nic nie wskazywało na to, żeby z amerykańskiej szafy miały zacząć wypadać jakieś trupy. Wszystko szło zgodnie z planem, więc media nie miały się nawet do czego przyczepić. Jedyną sprawą budzącą wątpliwości było okupowanie ławki rezerwowych przez Giovanniego Reynę. Utalentowany zawodnik Borussii Dortmund wydawał się wcześniej pewniakiem do pierwszego składu, przynajmniej w oczach amerykańskich dziennikarzy, ale selekcjoner wolał postawić na Timothy’ego Weaha. 20-latek zagrał tylko dwa razy, łącznie spędzają na boisku zaledwie 60 minut.
Trener jeszcze wtedy nie wiedział, jak bardzo ta decyzja skomplikuje jego życie.
Z ujęć serwowanych telewidzom przez realizatora transmisji meczów Amerykanów na mundialu można było wyciągnąć, że Reyna jest tym jedynym zawodnikiem, który nie jest zadowolony z obecnej sytuacji. Na jego twarzy uśmiechu nie było, niespecjalnie też angażowały go wydarzenia meczowe. W mediach zaczęły pojawiać się pomniejsze spekulacje, że pomiędzy 20-latkiem, a Greggiem Berhalterem poważnie iskrzy, ale wyniki się zgadzały, więc nikt się na tym nie skupiał.
Nikt oprócz rodziców utalentowanego piłkarza…
Mecz, który zrobił więcej dla pokoju niż lata dyplomacji
Kochani rodzice
Danielle i Claudio Reyna również grali w piłkę nożną i oboje również reprezentowali Stany Zjednoczone. W przypadku matki Giovanniego był to raczej epizod, bo zanotowała zaledwie sześć występów w narodowych barwach na początku lat 90., ale ojciec był już prawdziwą gwiazdą Jankesów. 114 występów w narodowych barwach, w tym sporo z opaską kapitańską na ramieniu. Udział w dwóch mundialach – 2002 i 2006 oraz bogata kariera klubowa. Ponad 100 występów w Premier League, ponad 70 w Bundeslidze, dwa mistrzostwa Szkocji. Claudio był prawdziwą gwiazdą amerykańskiego futbolu i co najważniejsze… dzielił szatnię z Greggiem Berhalterem.
To jednak nie wszystko, bo z kolei Danielle Reyna zna się doskonale z… żoną Berhaltera – Rosalind. Tak więc, jak to w ciągnącym się w nieskończoność serialu, mamy dwie zaprzyjaźnione rodziny, które zaprzyjaźnione już nie są. A wszystko właśnie za sprawą Giovanniego.
Aż dziwne, że w naszym uniwersum piłkarskim nie przydarzyła się jeszcze taka sytuacja, że trener znał rodziców jednego ze swoich piłkarzy i doszło pomiędzy nimi do konfliktu, bo ten nie stawiał na niego zbyt często. A taka sytuacja właśnie ma miejsce w Stanach Zjednoczonych. Tam jednak sprawy potoczyły się na poważnie i nie są tylko głupią sprzeczką pomiędzy znajomymi.
Danielle Reyna postanowiła bowiem zgłosić amerykańskiemu związkowi, że Berhalter stosował przemoc wobec swojej żony, a ona sama była tego świadkiem i wspierała przyjaciółkę w czasie tego horroru. Czy to prawda? Tego nie wiemy, ale faktem jest to, że sam selekcjoner nie zaprzeczył całkowicie tym rewelacjom. Specjalnie na tę okazję założył konto na Twitterze, na którym opublikował kilka dni temu specjalne oświadczenie.
Katarska bitwa Gregga Berhaltera
Jeden, mały incydent
Najciekawsze w całej tej sytuacji jest to, że Gregg Berhalter wcale nie zdementował wszystkich rewelacji ujawnionych przez Danielle Reynę. Selekcjoner przyznał się do jednego incydentu, kiedy to kopnął swoją żonę. Miało to miejsce w 1991 roku, kiedy oboje studiowali na Uniwersytecie Karoliny Północnej. Podczas pewnej imprezy w pubie, 18-letni wówczas Berhalter był pod wpływem alkoholu i pokłócił się ze swoją ówczesną dziewczyną Rosalind. To właśnie wtedy doszło do użycia przemocy, ale w oświadczeniu, pod którym podpisała się również jego żona, jest wyraźnie podkreślone, że był to pierwszy i ostatni raz.
Para rozstała się po tamtym incydencie i przez pewien czas nie miała ze sobą kontaktu, ale ostatecznie się pogodziła. W 1998 roku Gregg i Rosalind wzięli ślub, więc niedawno świętowali 25. rocznicę. Mają także czwórkę dzieci. Zapewne żadne z nich nie spodziewało się, że przyjdzie im ponownie mierzyć się ze starymi demonami. – Lekcje wyciągnięte z tamtej nocy ponad trzy dekady temu stały się podstawą kochającej, oddanej i wspierającej relacji, którą uhonorowaliśmy i świętowaliśmy naszą 25. rocznicą ślubu w miniony weekend – napisał Berhalter w oświadczeniu.
Nieco inne spojrzenie na całą sytuację ma Danielle Reyna, która opowiedziała i wydarzeniach sprzed lat szefowi amerykańskiego związku Earniemu Stewartowi – nomen omen również byłemu reprezentantowi USA, który doskonale zna się z Reyną i Berhalterem. – Bez wchodzenia w szczegóły, wczorajsze zeznania znacznie minimalizują nadużycia tej nocy, o której mowa. Rosalind Berhalter była moją współlokatorką, koleżanką z drużyny i najlepszą przyjaciółką, i wspierałam ją w walce z traumą, która potem nastąpiła – stwierdziła matka Giovanniego Reyny w jednym z wywiadów.
– Dużo czasu zajęło mi wybaczenie i zaakceptowanie Gregga, ale ciężko pracowałam, aby obdarzyć go łaską. Ostatecznie uczyniłam ich oboje i ich dzieci ogromną częścią życia mojej rodziny. Pragnęłam i oczekiwałam, że on da tę samą łaskę dla Gio. Dlatego obecna sytuacja jest tak bardzo bolesna i trudna – to także słowa Danielle Reyny, które ewidentnie ujawniają jej prawdziwe intencje. Wyciągając brudy sprzed lat chciała się zemścić na Berhalterze za to, że nie stawiał na jej syna na mundialu w Katarze.
W młodości siła? USA w Katarze chce to udowodnić
Niesubordynowany zawodnik
Wszystko kręci się wokół słów Berhaltera, które ten miał wypowiedzieć już po mundialu w Katarze. Selekcjoner wygłosił specjalne, nieoficjalne przemówienie w obecności władz związku, w którym podsumował turniej i potwierdził wcześniejsze doniesienia, że jeden z zawodników mógł wylecieć z kadry w trakcie mistrzostw za niesubordynację. Nie wymienił Reyny z imienia i nazwiska, ale wszyscy doskonale wiedzieli, o kogo chodziło, bo w mediach była mowa tylko o 20-letnim gwiazdorze Borussii. Dziennikarze informowali nawet wcześniej, że wewnątrz zespołu miało dojść do specjalnego głosowania, które zdecydowało o pozostaniu Giovanniego w Katarze. Temu zaprzeczyli jednak ostatecznie sami reprezentanci.
To właśnie wytknięcie nieodpowiedniego zachowania Reynie popchnęło rodziców do ujawnienia niewygodnych faktów z życia Berhaltera. Sytuacja jest trudna, bo zarówno Claudio, jak i Danielle idą w zaparte i wciąż twierdzą, że nie chodzi tylko o jedno kopnięcie, a o znacznie poważniejsze występki selekcjonera. Zupełnie inne zdanie na ten temat ma sam trener i jego małżonka, która chyba powinna mieć najwięcej do powiedzenia w tej sytuacji. Jednak jej zeznania na razie nie mają przełomowego znaczenia, a Berhalter już odczuwa konsekwencje działań rodziców Reyny.
Amerykański związek również opublikował własne oświadczenie w tej sprawie, w którym ujawnił, że zostanie przeprowadzone śledztwo w tej sprawie. Specjalnie na tę okoliczność wynajęto kancelarię prawniczą, która zajmie się dochodzeniem do prawdy, co może rozstrzygnąć o przyszłości selekcjonera. A w zasadzie to już byłego selekcjonera, bo w związku z aferą, nie przedłużono kontraktu Berhaltera, który obowiązywał do końca 2022 roku. Szef związku Earnie Stewart podkreśla jednak cały czas, że jeżeli oskarżenia wobec trenera okażą się nieprawdziwe, to będzie jednym z głównych kandydatów do ponownego objęcia stanowiska.
Berhalter również podkreślił, że wciąż chce prowadzić reprezentację i nie zamierza się poddawać. Na ten moment może jednak odpocząć, bo jego obowiązki przejął już oficjalnie asystent Anthony Hudson i to on poprowadzi styczniowe zgrupowanie kadry.
Jedno jest pewne – bez względu na to, jak zakończy się cała sprawa, ktoś poniesie klęskę na całej linii i pożegna się z reprezentacją. Jeżeli imię Berhaltera zostanie oczyszczone i wróci na stanowisko selekcjonera, to raczej nigdy już nie powoła Giovanniego Reyny. Jeżeli zarzuty wobec trenera się potwierdzą, to 20-latek zacznie karierę reprezentacyjną od nowa, z czystą kartą, a Berhalter może zostać zawodowo skreślony. Przynajmniej we własnej ojczyźnie.
Czytaj więcej o zagranicznej piłce:
- Spryt, akrobacje, brutalna siła. Pamiętne gole Gianluki Viallego
- Dokąd zmierza Chelsea?
- Piłkarska rewolucja według Gerarda Pique. Tak będzie wyglądać futbol przyszłości?
Fot. Newspix