Antoni Piechniczek jakoś po raz tysięczny stwierdził, tym razem w Prawdzie Futbolu, że selekcjonerem powinien być Polak, a nie obcokrajowiec. Generalnie można odnieść wrażenie, że jakby spytać go o godzinę, to on by ją podał, ale jednocześnie dodał, iż zagraniczny szkoleniowiec na pewno nie zna się na zegarku. I tak naprawdę dalibyśmy sobie spokój z tym tematem, bo ile można o tym samym, ale Piechniczek użył słowa „odwaga”. I o odwadze chcemy porozmawiać.
Natomiast trzeba podkreślić, że argumentów byłego selekcjonera słucha się w tej rozmowie dość trudno. Mówi na przykład, że Polak nie pozwoliłby na to, by drużyna nie wróciła z turnieju w całości do kraju. Na uwagę, iż tak właśnie stało się za Michniewicza, kiedy przyleciało kilkunastu piłkarzy, Piechniczek odpowiada, że za obcokrajowca nie wróciłby nikt. Potem, że dyrektorem Teatru Narodowego nie jest przecież Brazylijczyk, a kadra to dobro narodowe i zagraniczny trener nie będzie tak zaangażowany.
Czyli klasyka. Niemniej o odwadze były selekcjoner mówi następująco: – Prezes Cezary Kulesza wykazałby się większą odwagą, gdyby zostawił Czesława Michniewicza lub postawił na innego polskiego trenera. Postawienie na obcokrajowca będzie pójściem na łatwiznę.
Nie będziemy się wyzłośliwiać, że można to odebrać jako uderzenie w polską myśl szkoleniową, skoro trzeba być odważnym, by komukolwiek z jej grona powierzyć drużynę piłkarską (tak, to wciąż futbol, a nie sprawa życia i śmierci). Wolimy więc po prostu zwrócić uwagę, że tej odwagi nie trzeba szukać w paszporcie, tylko zupełnie gdzieś indziej.
Po pierwsze PZPN będzie odważny, jeśli odstawi głos kibiców, dziennikarzy i ekspertów na bok. Związek nie był odważny na przykład w momencie, kiedy wybierał Smudę przed Euro 2012. Tego chciał lud, a lud nie zawsze (rzadko?) ma rację i cóż, stało się: Franek od cudów nie dojechał, zawalił turniej. Wiceprezesem związku był wtedy Piechniczek.
Oczywiście przy odrzuceniu głosów z zewnątrz trzeba rozróżniać odwagę i brawurę. Taki Zbigniew Boniek był odważny, kiedy stawiał na Nawałkę, bo nie była to kandydatura oczywista, ale za Nawałką stało choćby doświadczenie reprezentacyjne, kiedy ten współpracował z Beenhakkerem. No, ale wybór Brzęczka był już brawurowy, jego kompletnie nikt się nie spodziewał, a słynne piąte miejsce z Wisłą Płock brzmiało w tym CV jak nieśmieszny żart.
Trzeba więc być odważnym i szukać tam, gdzie na pierwszy rzut oka nie widać, ale jednocześnie po prostu nie przesadzić. Wiele osób chce teraz Herve Renarda i nie twierdzimy, że to jest zły wybór, ale może ten trener nam przecież nie pasować, na przykład przez to jak wysoko lubi grać w obronie. PZPN musi mieć plan od A do Z i do niego dostosować selekcjonera, a nie odwrotnie.
Drugim punktem w tej odwadze niech będzie już etap po wyborze, czyli moment, kiedy nie będzie nam szło. Zlatko Dalić, selekcjoner Chorwatów, potrafił zanotować taką nieciekawą serię:
Spokojnie można sobie wyobrazić, że w Polsce podniosłyby się głosy o zwolnieniu (no, taki Jan Tomaszewski zrobiłby to jeszcze przed pierwszym gwizdkiem). Chorwaci jednak wytrzymali, dali selekcjonerowi pracować i znów mają wyniki. Nie jest więc odwagą zmieniać selekcjonerów jak rękawiczki, tylko wybrać raz, a dobrze i trzymać się tego pomysłu mimo problemów, które nadejdą, bo nadejść w futbolu muszą.
Piechniczek – może niechcący – poruszył ciekawy temat odwagi, ale właśnie: odwaga niekoniecznie musi mieć wiele wspólnego z paszportem. Zatrudnienie Marka Papszuna byłoby odważne, a zatrudnienie Besnika Hasiego – brawurowe. Znajdziemy przykłady na odwrót i tak dalej.
Wszystko rozbija się o to, by znaleźć dobrego selekcjonera. Reszta to dorabianie ideologii. Często przez ludzi, którzy chcą w ten sposób zaznaczyć swoją urażoną dumę.
WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
- Światełka w tunelu i wyblakłe nadzieje, czyli dziwny rok skrzydłowych
- Zieliński wymiata, Szymański aspiruje – najlepsi ofensywni pomocnicy 2022
- Trela: Sny o potędze. Ekstraklasowe ambicje połowy Polski szansą na lepszy poziom
Fot. FotoPyk