Reklama

Rudzki: Reprezentacja Polski – oszustka, która od lat okrada mnie ze złudzeń

Przemysław Rudzki

Autor:Przemysław Rudzki

24 grudnia 2022, 14:27 • 4 min czytania 44 komentarzy

Co chciałbym dostać na gwiazdkę? Ulubioną drużynę, którą rok po roku skutecznie mi zabierano, aż zabrano całkowicie. Mojej reprezentacji już nie ma, są tylko kłótnie, jak przy wigilijnych stołach, są pieniądze, niejasności, zrzucanie winy, brak stylu, zastępcze tematy i dyskusje. Mojej reprezentacji nie ma, więc piszę ten list, jak kiedyś Stan do Eminema, chcąc wyrzucić gniew.

Rudzki: Reprezentacja Polski – oszustka, która od lat okrada mnie ze złudzeń

A pamiętam, jak przystroiliśmy dla Ciebie klub. To znaczy takie pomieszczenie w piwnicy, ulica Mickiewicza, klatka numer 11. Na ścianach plakaty i szaliki, ktoś przyniósł telewizorek turystyczny. Ktoś inny paluszki, ktoś tanie wino owocowe, no bo – co tu dużo gadać – już wtedy rozumieliśmy, że oglądanie Ciebie na trzeźwo jest trudne. Kowal sieknął nawet gola, ale Turcy dwa i coś w nas pękło, tego już było za wiele. Turcja? No, kurwa. 1993 rok, październik, w powietrzu pachniało palonymi liśćmi, a ja szedłem do domu i obiecałem sobie, że już nigdy na Ciebie nie spojrzę. Kogo chciałem oszukać?

A pamiętam, jak mnie zwodziłaś przez 16 lat. Że teraz to już na pewno, że awansujesz, ale zaraz się okazało, jak to potrzebujemy wygrać 17:0, a Anglia przegrać z jakimiś ogórami u siebie 0:8, aby zagrać w mistrzostwach. Wtedy człowiek nie patrzył na styl, jakieś taktyki i inne rzeczy. Trzeba było się tylko znać na matematyce i mieć sprawny kalkulator. Aż wreszcie awansowaliśmy i znów mnie oszukałaś, że wracamy na serio, że znów będziemy potęgą, że koniec upokorzeń. I piliśmy tamtej nocy ze szczęścia, śpiewając jedną z dwóch piosenek, czyli „Polska, biało-czerwoni!” do utraty głosów.

Oszukiwałaś mnie i innych, z uśmiechem na twarzy. Oszukałaś golem Marka Citki na Wembley, pomachałaś biletem z marzeniami zmarnowaną sytuacją Marka Leśniaka, wszystkimi poprzeczkami, słupkami. Zawstydziłaś ręką Furtoka. Obietnicą lepszej przyszłości, iluzoryczną zmianą szyldu po igrzyskach w Barcelonie. Obietnicą Jerzego Engela, że jedziemy po złoto do Korei. Obietnicą Janusza Wójcika, że jak kiełbasy będą w górze, to samo się jakoś wszystko zrobi.

Reklama

Tak, jesteś wykwalifikowaną oszustką. To coś w rodzaju hipnozy. Jeździmy za Tobą, modlimy się do telewizorów, wypatrujemy meczów naszego życia, które przewiną się nam w ostatnim filmie, a tu wiecznie dupa. Nic. Fuck off, naiwniacy.

Patrzyłem na Ciebie jako dziecko, idealizowałem sobie bohaterów. Wąsatych obrońców, szybkich skrzydłowych, bramkostrzelnych napastników. Wierzyłem w sukcesy bardziej niż oni. Nie spałem na dwie noce przed ważnym meczem. Byłem tak samo naiwny jako dziewięciolatek ryczący po porażce z Brazylią, jak i dorosły mężczyzna przed starciem z Koreą.

A potem ich wszystkich poznałem. Okazali się rozczarowujący, w zdecydowanej większości, chlubne wyjątki potwierdzały regułę. W większości również dzielili w myślach premie, żadne to dla mnie zaskoczenie, co się stało w Katarze. Dzielili, gdy mieli niewiele i dzielili teraz, mając miliony. Całe pokolenia, tabuny, średnio rozgarniętych intelektualnie gości, którym przez lata podstawiano wszystko pod nos. Żyjących w bańce, dzisiaj celebrytów, z zasięgami, lajkami i innym gównem. Fajnych często na pokaz, prywatnie nie chcielibyście mieć z nimi nic wspólnego.

A pamiętam przecież, jak wybierano kolejnych selekcjonerów. I ciągle były te same spekulacje, prawie nigdy nikt nie trafiał, Engel był zaskoczeniem i powiódł nas do pierwszego awansu po 16 latach, ale co z tego zostało? Jedno wielkie nic, kłótnie o kontrakty, 20 lat temu, to samo co teraz. Leo Beenhakkera wyciągnęli z kapelusza i walnął pierwszy w historii awans do mistrzostw Europy. Zaczynał jak bóstwo, kończył jako blagier, niczego po sobie nie zostawił. Skażony został przez Ciebie, Twoimi kłamstewkami, tak musiało być.

Adama Nawałki żaden, no przecież żaden się nie spodziewał. I co? Jakiś tam sukces, ale co z nim zrobiono dalej? Przekuto w farsę dwa lata później, a dziś Nawałka to właściwie nie istnieje. Przyszedł, zrobił coś fajnego, poszedł. Każdego przemielisz, przerobisz, zarazisz „selekcjonerozą” i innymi choróbskami. Jerzego Brzęczka zwolniono, bo jeden piłkarz milczał osiem sekund. W ciągu tego czasu można wyliczyć śmiało wszystkie Twoje sukcesy i medale, moja ukochana drużyno, w zupełności by wystarczyło. Osiem sekund to wystarczająco dużo, by milczeniem napisać wypowiedzenie, straszne.

Reklama

A pamiętam, jak tata mówił, że jesteś wspaniała. I uwierzyłem na słowo, że w tej miłości coś zadziała w dwie strony, że warto zainwestować najszczersze uczucia. Oszukałaś mnie jednak bez mrugnięcia okiem.

I szczerze średnio mnie interesuje, kogo teraz zakazisz – Polaka czy obcokrajowca. I nie obchodzi mnie to, jak ponownie rozkochasz w sobie miliony, bo nadejdzie jakiś ważnym mecz, zawsze przecież jest jakiś ważny mecz, prędzej czy później. Mam cię dość, znów. To jakiś masochizm najwyższych lotów, piłkarski syndrom sztokholmski, wszystko w jednym. Powinnaś mi zapłacić odszkodowanie za to, że z Tobą obcuje od zawsze. Jesteś oszustką, która od lat okrada mnie ze złudzeń. Wal się.

A pamiętam jak malowałem kiedyś twarz na biało-czerwono. Naprawdę…

Więcej o polskiej piłce:

Fot. newspix.pl

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Klub Zero. Najbardziej doświadczeni ligowcy, którzy nigdy nie grali w pucharach

Michał Trela
8
Klub Zero. Najbardziej doświadczeni ligowcy, którzy nigdy nie grali w pucharach

Komentarze

44 komentarzy

Loading...