Reklama

Polski futbol to palarnia pieniędzy

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

06 grudnia 2022, 11:11 • 6 min czytania 120 komentarzy

Zepsuci piłkarze są przepłacanymi milionerami, a partaczący rząd lubuje się w paleniu nieswoich pieniędzy. Nie trzeba być światłym inteligentem, żeby sformułować taki wniosek, popsioczyć w zburzeniu, ponarzekać w złości i wrócić do swojego szarego życia. Ale to już chyba ten moment, żeby zakrzyknąć: dość przemieniania sportu w jedną wielką palarnię mamony.

Polski futbol to palarnia pieniędzy

Kadrowicze po „bohaterskim” wyjściu z mundialowej grupy pewnie nie dostaną zapowiadanych sutych premii. Musieliby nie mieć choćby minimum poczucia żenady i wyczucia społecznego, żeby przyjąć na konta tak kontrowersyjną kasę za tak niespektakularny turniej. Kancelaria premiera już rakiem wycofywała się z tego absurdalnego pomysłu. Ale problem jest znacznie bardziej palący i złożony niż żarty między Mateuszem Morawieckiem a reprezentantami Polski, które przerodziły się w nieśmieszną farsę.

– Wierzę w was, na pewno dacie z siebie wszystko, a my z trenerem tutaj zapewnimy, jak się uda, żeby była bardzo dobra nagroda – mówił premier Morawiecki na obiedzie w hotelu DoubleTree by Hilton przed wylotem reprezentacji Polski do Kataru. Chodziła za nim kamera Łączy Nas Piłka, wszystko rejestrowała – gesty, grymasy, brawa, uśmieszki, pół-uśmieszki, słowa, pół-słowa, zdania, pół-zdania. Atmosfera miła i przyjazna, choć trochę sztywna, jak to już w takich sytuacjach bywa. I tak jak kilka tygodni temu wyglądało to wszystko niewinnie, ot, wpływowy polityk ociepla swój wizerunek kręceniem się w towarzystwie popularnych sportowców i zagrzewa ich do boju przed mistrzostwami świata, tak z aktualnej perspektywy jest w tym coś nie tyle smutnego i przykrego, co żenującego i oburzającego.

Premier nie widzi nic dziwnego w obiecywaniu „bardzo dobrej nagrody”. „Bardzo dobrej nagrody”, którą – jak informują Meczyki – wcześniej ni to żartobliwie, ni to na poważnie negocjował i podbijał z zawodnikami. „Bardzo dobrej nagrody” o wartości od trzydziestu do pięćdziesięciu milionów złotych. „Bardzo dobrej nagrody”, na którą składać będą się nie jego własne środki, a publiczne pieniądze. „Bardzo dobrej nagrody”, której zapowiedzenie musiało skończyć się skandalikiem…

Albo skandalem.

Reklama

Nazywajmy rzeczy po imieniu. Bo to też znamienne, że przez lata zostaliśmy tak wytresowani i zaprogramowani, że w pierwszej chwili takie słowa o „bardzo dobrej nagrodzie” wcale nas specjalnie nie szokują, nie bulwersują, nie drażnią, po prawdzie przechodzimy obok nich niemal obojętnie. Nie wnikamy w temat, nie drążymy, machamy ręką. Czwarta osoba w państwie obiecuje „bardzo dobrą nagrodę” i co z tego? W końcu to polityk, a politycy zawsze coś obiecują z tymi swoimi charakterystycznie nieszczerymi uśmiechami przyklejonym do twarzy, prawda?

Prawda.

Prawda.

I jeszcze raz po stokroć prawda.

Problem w tym, że sport narodowy to opium dla ludu. Zbiorowa euforia pomaga zapomnieć, że Państwowy Dług Publiczny wynosi grubo ponad bilion złotych i rośnie o ponad trzy procent w ujęciu kwartał do kwartału. Ojczyźniane uniesienie przykrywa ponowne przyspieszenie inflacji bazowej z jedenastu procent w październiku do jedenastu i pół procenta w listopadzie, ba, mało, większość ekonomistów uważa, że inflacja w lutym sięgnie szczytowych dwudziestu procent. Krajowa ekstaza sprawia, że jakoś mniejsze wrażenie robi kolejny wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych, który sięgnął poziomu przekraczającego dwadzieścia dwa procent w ujęciu rok po roku.

Problem w tym, że sport narodowy odciąga uwagę tłumów od poważnych kryzysów społecznych i systemowych. Budżet państwa w ciągu najbliższej dekady przeznaczy o siedemdziesiąt jeden miliardów złotych mniej na leczenie Polaków, a rząd zabierze sześć miliardów złotych z funduszu zapasowego NFZ. Skaczą raty kredytów, drożeje paliwo, za wynajem mieszkań płaci się coraz więcej i więcej, gminy mają problem z rozstrzygnięciem przetargów na dostawy energii elektrycznej, ludzie w każdym wieku biednieją, a perspektywy na kolejne lata są przygnębiające – światowa koniunktura nie sprzyja rozwojowi, gospodarka wciąż liczby straty po koronawirusowych lockdownach, a geopolityczna niestabilność regionu tylko multiplikuje wszelkiego rodzaju problemy.

Reklama

Jest źle.

Za rok, za dwa lata, za pięć lat, za dziesięć lat, za dwadzieścia lat, za pięćdziesiąt, któż wie…

Może być jeszcze gorzej.

I w obliczu takiego momentu dziejowego Mateusz Morawiecki obiecał piłkarzom, młodym milionerom, „bardzo dobre nagrody” w wysokości od trzydziestu do pięćdziesięciu milionów złotych. I w obliczu takiego momentu dziejowego reprezentanci mieli zajmować się dzieleniem skóry na niedźwiedziu – ci tyle, tamci tyle, kto w ogóle – z którego ostatecznie zrezygnowali, na szczęście nasze i swoje. I w obliczu takiego momentu rząd próbował się tłumaczyć, że to pieniądze przeznaczone nie dla zawodników, a dla polskiego futbolu jako takiego, jakież to bowiem szlachetne i dobroduszne takie dbanie o maluczkich i pominiętych. I w obliczu takiego momentu Cezary Kulesza napisał jakiś beznadziejnie enigmatyczny wpis na Twitterze, tylko pogrążając nim siebie i wszystkich dookoła. Znów unaoczniło się, jaką palarnią pieniędzy jest polski futbol.

Cała masa rodzimych klubów żywi się szczodrością ratuszy i państwowych spółek. Hojnie opłaca najwyżej przeciętnych grajków z całego świata, którzy kopią na wybudowanych z miejskich środków i świecących pustkami stadionach-gigantach, żeby od czasu do czasu zakwalifikować się do europejskich pucharów i przegrać tam z jakimiś ogórkami. Marność goni marność, zadłużenie goni zadłużenie, strumień kasy goni strumień kasy, palarnia goni palarnię, a na koniec i tak wszyscy są zadowoleni, bo taki premier Mateusz Morawiecki wychodzi i proponuje „bardzo dobrą nagrodę”.

Przykład idzie z samej góry, przez sam środek, na sam dół. I z samego dołu, przez sam środek, na samą górę. To się nie zmieni, bo to reakcja wiązana, spajająca swoją absurdalnością całą polską piłkę, która może być nawet najbardziej chaotyczna, bezideowa i bezprogramowa, ale trwa w swoim miałkim sensie jako palarnia pieniędzy.

– Uważam, że jakaś premia się należy naszym piłkarzom, ponieważ wyszli rzeczywiście z grupy, ogółem przecież grali naprawdę nieźle. My przeznaczamy pieniądze na PZPN, dla polskiej piłki, a w jaki sposób one potem będą wykorzystane, to mogę powiedzieć, że chcemy dużo, dużo większe pieniądze przeznaczyć. Nie 30, nie 40 milionów, a może nawet grubo powyżej 100 mln zł. Zobaczymy, jaki jest plan. Chcę, żeby naprawdę polska piłka poszła na jak najwyższy poziom. Ten sukces wart jest każdych pieniędzy – zapowiada teraz Morawiecki na portalu wPolsce.pl.

Śmieszne w tym wszystkim, jak bardzo ten kraj jest zacofany nawet w tak moralnie wątpliwym zjawisku jak sportwashing. Wszędzie indziej plutokraci, autokraci i garnitury dbają, żeby ocieplać swój wizerunek, kupując masowego widza za pomocą inwestowania w sport, a w Polsce wydaje się (lub obiecuje się wydanie) krocie, żeby na koniec tylko stracić na tym w oczach coraz bardziej utrapionego i uciśnionego zwykłego człowieka.

Czytaj więcej o mistrzostwach świata:

Fot. Łączy Nas Piłka

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
4
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Mistrzostwa Świata 2022

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
4
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

120 komentarzy

Loading...