Reklama

Bereszyński na lewej obronie. Dobry mundial, ale czy to rozwiązanie na stałe?

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

05 grudnia 2022, 13:29 • 5 min czytania 7 komentarzy

O skali sukcesu dobrej gry Bartosza Bereszyńskiego w mistrzostwach świata najdobitniej świadczy brak dyskusji o słabości naszej lewej obrony. Mało tego, więcej mówiło się o problemach po prawej stronie Matty’ego Casha. Czy zawodnik Sampdorii jest zatem rozwiązaniem naszych wieloletnich bolączek i na stałe będzie występował po lewej stronie defensywy?

Bereszyński na lewej obronie. Dobry mundial, ale czy to rozwiązanie na stałe?

Polskim bohaterem na mundialu w Katarze był bez wątpienia Wojciech Szczęsny. Przeszło 20 obronionych strzałów w czterech spotkaniach czy dwa wyciągnięte rzuty karne mówią same przez siebie. W niedzielę pozostawał jednak bezradny wobec niemal perfekcyjnych uderzeń Kyliana Mbappe czy w sytuacji sam na sam z Olivierem Giroud. Jako jeden z dwóch naszych reprezentantów utrzymał równą, wysoką formę przez całe mistrzostwa świata. Tym drugim był Bartosz Bereszyński.

Ciągłe zmiany

Jako jeden z dwóch graczy z pola obrońca Sampdorii otrzymał od nas średnią not powyżej wyjściowej. Wyniosła ona 6.0. Piotr Zieliński wypracował ocenę 5.25. Bereszyński przez cały turniej grał na równym, wysokim poziomie, pomimo że nie występował na swojej nominalnej pozycji. Tu rodzi się zasadne pytanie, czy w reprezentacji lewa obrona powinna stać się nominalna dla 30-latka. W końcu wobec braku odpowiedniego lewonożnego zawodnika, rozwiązanie z prawonożnym Bereszyńskim na lewej stronie powinno wejść na stałe do naszej kadry, skoro nie tracimy nic z jakości, szczególnie w obronie.

Odkąd reprezentacja Polski awansuje na duże turnieje w regularnych dwóch- lub czteroletnich odstępach obsada lewej obrony zawsze była poddawana pod dyskusję. Nie zdarzyło się również tak, by jeden zawodnik kończył jedną z mistrzowskich imprez jako podstawowy lewy defensor i w wyjściowym składzie wychodził na kolejnej. Prześledźmy jak to wyglądało w kadrze turniej po turnieju, począwszy od Euro 2008.

Reklama
  • Euro 2008: Paweł Golański, Michał Żewłakow, Jakub Wawrzyniak
  • Euro 2012: Sebastian Boenisch
  • Euro 2016: Artur Jędrzejczyk
  • MŚ 2018: Maciej Rybus, Artur Jędrzejczyk
  • Euro 2020: Maciej Rybus, Tymoteusz Puchacz
  • MŚ 2022: Bartosz Bereszyński

Znamienne, że z grupy mistrzostw czy to świata, czy Europy wyszliśmy posiadając na lewej stronie obrony prawonożnego zawodnika. Artura Jędrzejczyka w 2016 roku, a obecnie Bereszyńskiego cechowała solidność w defensywie. Adam Nawałka i Czesław Michniewicz woleli zabezpieczyć tę strefę w obronie, nawet kosztem braku dominującej lewej nogi. Nie oczekiwali wiele. Tymczasowi zastępcy mitycznego lewego obrońcy reprezentacji Polski, o którym celnie mówił Jakub Wawrzyniak, mieli załatać najbardziej przeciekający element naszego bloku defensywnego. Nie spaprać nic z tyłu, a wszystko, co do przodu będzie rozpatrywane na duży plus.

Solidny w obronie, obiecujący z przodu

Tak się stało z Bereszyńskim. Mając na przeciwko siebie m.in. Angela di Marię czy Ousmane Demebele nie popełniał większych błędów. Zaliczył najwięcej odbiorów w naszej tercji obronnej spośród wszystkich polskich zawodników. Na plus można mu zapisać również dwa przechwyty, a także to, że zablokował cztery próby dośrodkowań bądź strzałów. Do tego 17 razy wybijał piłkę. W tej statystyce ustąpił jedynie Kamilowi Glikowi. W obronie zagrał więcej niż solidnie, co najlepiej było widać w kontraście do prawej strony, gdzie swoje kłopoty miał Matty Cash. A zawodnik Sampdorii dokonał tego zmagając się od początku turnieju z problemami zdrowotnymi. Radził sobie nawet, gdy nie miał wsparcia od kolegi przed nim. Wobec słabej postawy Nicoli Zalewskiego spotkanie z Meksykiem toczył niemal w pojedynkę na dwóch atakujących rywali. Mimo to El Tri nie stworzyli żadnego zagrożenia prawą stroną. Niewiele pomocy otrzymywał również od Arkadiusza Milika. Najlepiej układała mu się natomiast współpraca z Przemysławem Frankowskim.

Dodatkowo zerwał z mitem, że dobrze do przodu mogą grać na lewej obronie tylko lewonożni zawodnicy. Znajdował się cały czas pod grą. Zanotował 196 kontaktów z piłką – trzeci wynik w zespole, z czego aż 36 odbyło się w tercji obronnej rywali. Miał ich zatem więcej niż Przemysław Frankowski (35), a także Sebastian Szymański i Arkadiusz Milik razem wzięci (16+13). Największą ujmą dla obu tych zawodników pozostaje jednak fakt, że Bereszyński zaliczył tyle samo kontaktów z piłką w polu karnym rywali, co oni. Piłkarz Sampdorii nie bał się również wchodzić w dryblingi. Obok Roberta Lewandowskiego podjął najwięcej prób i choć niewiele było udanych, to zanotował tyle samo strat w turnieju, co chowający się przed grą i jakąkolwiek dodatkową odpowiedzialnością Grzegorz Krychowiak.

Reprezentacja Polski nie potrafiła jednak w pełni wykorzystać potencjału ofensywnego Bereszyńskiego. W końcu nie należy zapominać, że swoją piłkarską karierę zaczynał jako napastnik, z którego wyewoluował w skrzydłowego, a następnie w bocznego obrońcę. Od kolegów otrzymał tylko 87 podań, podczas gdy Casha wykorzystaliśmy 111 razy. Mimo to potrafił zrobić większe zamieszanie z przodu, czego dowodem była świetna akcja z Francją, zakończona celnymi strzałami Piotra Zielińskiego i Jakuba Kamińskiego. Potwierdzają się zatem słowa Bereszyńskiego wypowiedziane przed mistrzostwami świata.

Kto jak nie Bereś?

Ten sport jest nieprzewidywalny. Mogę za chwilę pojechać na mundial. Zagram kilka super meczów. Oby tak było. I się wszystko zmieni. W styczniu będzie inna gadka. Jeden miesiąc może zmienić wszystko – mówił w “Foot Trucku” zawodnik Sampdorii, którą już niebawem może opuścić. Po takim turnieju zgłoszą się po niego większe kluby. Tym razem jest dużo bardziej zdeterminowany, by opuścić Genuę i w wieku 30 lat spróbować swoich sił w lepszym zespole.

Reklama

Czy wobec dobrego występu Bereszyńskiego na mundialu kadra dalej powinna wykorzystywać go jako lewego obrońcę? Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czy mamy jakiegokolwiek lewego obrońcę w reprezentacyjnej formie. Nicola Zalewski, mając mniej zadań defensywnych jako skrzydłowy, z grą w obronie sobie nie radził. Również Przemysław Frankowski czuje się lepiej w grze do przodu. Tymoteusz Puchacz najpierw musi uporządkować swoją sytuację klubową, najpewniej odejść z Unionu Berlin, by ponownie myśleć o występach z orzełkiem na piersi. Arkadiusz Reca powinien zadbać o swoje zdrowie, później liczyć na więcej szczęścia niż miał dotychczas. Ekstraklasowicze jak Patryk Kun czy Kamil Pestka muszą przekonać selekcjonera do swojej wartości. Podobnie może stać się z Michałem Karbownikiem, który był objawieniem jesieni w Fortunie Duesseldorf, lecz na razie nie dano mu szansy pokazać się szerszej publiczności. Maciej Rybus skreślił się sam.

Bartosz Bereszyński gra w klubie. Robi to dobrze. Nie przeszkadza mu brak dominującej lewej nogi. Potwierdził to w meczach z czołowymi skrzydłowymi świata, podczas gdy inni zawodzili nawet z przeciętniakami. Wszystko rozpatrujemy jednak w ustawieniu z czwórką z tyłu. No chyba, że powrócimy do taktyki z wahadłowymi. Wtedy poszukiwania rozpoczniemy od nowa. A Bereszyńskiemu zaczniemy szukać miejsca na innych pozycjach.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. FotoPyk

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Mistrzostwa Świata 2022

Komentarze

7 komentarzy

Loading...