Reprezentacja Polski męczyła się w fazie grupowej, ale awansowała, więc główny argument na swoją obronę zawsze będzie miała. Piłkarze zgodnie – tak się wydaje – przystali na pomysł Czesława Michniewicza dotyczący tego, jak zagramy w Katarze. Zawarli z selekcjonerem nieformalny pakt o antyfutbolu, którego efektem miało być przedostanie się do fazy pucharowej. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że wraz z pierwszym od 36 lat przedłużeniem mundialu do czwartego meczu, ten pakt, przynajmniej do pewnego stopnia, przestaje obowiązywać.

Polska pod wodzą Michniewicza miała wyjść z grupy za wszelką cenę, liczył się wyłącznie wynik. Ledwo bo ledwo, ale ten cel zrealizowała. Jakim kosztem, wszyscy wiemy. Nie będzie przesadzą stwierdzenie, że wyciągając esencję gry każdego zespołu w fazie grupowej, tylko poczynania Kataru i Walii oglądało się gorzej, a i tu przez chwilę byśmy się zastanawiali.
Nasi kadrowicze w oficjalnych wypowiedziach zgodnie bronili tego stanu rzeczy. Grzegorz Krychowiak już po sparingu z Chile zapowiadał, żebyśmy nie oczekiwali innej gry. Wojciech Szczęsny podkreślał, że jako drużyna słabo gramy od tyłu i źle się w tym czujemy. I tak dalej, i tak dalej.
W zasadzie tylko Robert Lewandowski po okrutnym 0:0 z Meksykiem pozwolił sobie na delikatne zasugerowanie, że docelowo nie o taki futbol nam chodzi. – Dużo pracujemy w defensywie, żeby przeciwnik nie stwarzał sytuacji, miał ciężko i przez to może brakować sił na podjęcie dobrej decyzji z podaniem albo na pójście do przodu. Im więcej zawodników atakuje, tym większe jest zagrożenie. Jeśli z tyłu głowy masz, że defensywa jest najważniejsza, to tak to wygląda – mówił przed kamerami TVP Sport.
I dodawał już bez ogródek: – Przy bardziej odważnej grze jesteśmy w stanie stwarzać sytuacje, zachowując ten balans pomiędzy ofensywą i defensywą. Musimy nie bać się ryzykować.
Krótko mówiąc, w kontekście pojedynczego meczu, z potrzeby chwili, mógł przełknąć takie granie, ale to tyle.
Wydaje się, że po absolutnie beznadziejnym na wielu poziomach meczu z Argentyną doszliśmy do pewnej granicy w zabijaniu futbolu. Piłkarzom po wypełnieniu celu minimum coraz trudniej przychodzi przekonywanie, że w dalszej perspektywie takim styl gry im odpowiada.
Oczywiście tego typu sygnały są starannie obudowane bardziej dyplomatycznymi zdaniami. Wojciech Szczęsny w „Przeglądzie Sportowym” mówi, że jest za stary, żeby podziwiać piękno futbolu, że świadomie wybraliśmy brzydki styl, że rację ma ten, kto wygrywa.
Jednocześnie jednak wtrąca: – Gramy dalej. Ale to wszystko na lekko zaciągniętym hamulcu ręcznym. Teraz należy go zwolnić. Nie mówię, że zagramy otwartą piłkę, bo pewnie nie, ale przyda się więcej swobody. Granie na dziesiątym metrze od własnej bramki, kiedy trzeba wygrać mecz, nie ma sensu.
Robert Lewandowski dla Sportowych Faktów po porażce z Argentyną: – Nie jestem zadowolony z tego, jak graliśmy. Nie mogę być. Styl gry jest do poprawy. Jeśli chcemy na mundialu strzelać gole, musimy grać odważniej.
Piotr Zieliński w „La Gazzetta dello Sport”: – Teraz musimy cieszyć się chwilą bez stawiania sobie ograniczeń. W jednym meczu wszystko może się zdarzyć. Będziemy potrzebować innej Polski.
Wypowiedzi liderów kadry nie pozostawiają wątpliwości: nie chcą powtórzyć takiego meczu jak z Argentyną i wcale nie chodzi wyłącznie o wynik. Inna sprawa, że założenia naszego sztabu same w sobie nie były aż tak ekstremalne.
Znów Szczęsny w „PS”: – To też nie jest tak, że wychodzimy grać w piłkę, a potem hamujemy się na boisku. Nie, my wychodziliśmy po to, by grać z kontry. Grać w defensywie, odebrać piłkę i wyprowadzać szybkie ataki.
Praktyka niestety pokazywała, że byliśmy totalnie bezsilni, stłamszeni i onieśmieleni. Również w nieraz prostych sytuacjach zawodziła precyzja i już pierwszy kontakt z piłką był zły.
Dziś nawet sam Czesław Michniewicz zapowiada, że plan na grę jest ambitniejszy. – To będzie zupełnie inny mecz, niż grupowy. Naszym celem było wyjście z grupy i z tej grupy wyszliśmy. Teraz chcemy zagrać zupełnie inaczej, taki mamy plan – mówił podczas sobotniej konferencji prasowej.
Aspekt psychologiczny może być tu kluczowy. Presja nie powinna już pętać nóg kadrowiczom, bo po wejściu do fazy pucharowej i trafieniu na takiego rywala jak Francja oni już tylko mogą, a nie muszą. – Wierzę, że teraz w naszych głowach – już po tym upragnionym awansie z grupy – pojawi się większa swoboda w działaniu. Uwierzymy, że jesteśmy w stanie zagrać dobry mecz. Może bardziej ofensywnie, co nie znaczy, że drastycznie zmienimy styl gry – deklaruje Bartosz Bereszyński w „Przeglądzie Sportowym”.
No właśnie. Ciągle trzeba podkreślać, że nikomu trzeźwo patrzącemu na rzeczywistość nie chodzi o tiki-takę i 70-procentowe posiadanie piłki czy o ślepą, naiwną ofensywę w stylu reprezentacji Serbii, która nawet przy 3:1 z Kamerunem grała bezmyślnie do przodu z bardzo wysoko ustawioną defensywą i ostatecznie jedynie zremisowała.
Nie, chodzi o minimum przyzwoitości dla zespołu, który ma w składzie piłkarzy Barcelony, Juventusu, Napoli, Romy, Aston Villi, Wolfsburga czy Feyenoordu, czyli próby wysokiego odbioru i wysokiego pressingu, wyjścia do przodu przynajmniej 4-5 zawodnikami, zwyczajną odwagę w grze, odrobinę jakości i ofensywnego szaleństwa. Skoro nawet Australijczycy potrafili postawić się Argentynie i zapewnić sobie emocje do ostatniej akcji, to tym bardziej takiej postawy można oczekiwać od reprezentacji Polski.
Pójście w defensywną skrajność jak w środę nie ma prawa się powtórzyć. Minimalna przegrana z Francją nic nam nie da. Dobrze wiedzieć, że piłkarze też o tym mówią. Dobrze wiedzieć, że nie do tego zamierza dążyć selekcjoner. Przynajmniej w teorii, bo przed Argentyną także słyszeliśmy deklarację, że nie będzie grania na 0:0, a na boisku od 20. minuty rozpaczliwie walczyliśmy o życie. Pozostaje wierzyć, że tym razem lepiej przełożymy teorię na praktykę.
Panowie, murując się jesteście skazani na klęskę, nawet nie dacie sobie szansy. Dajcie więc nam (i sobie) trochę czystej radości z tego, jak gramy w piłkę. Dajcie nam emocje innego rodzaju niż dowiezienie 0:0 czy „zwycięskiej porażki”. Później niech się dzieje wola nieba, ale to wy musicie wykonać pierwszy krok.
WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA W KATARZE:
- Szczęście, Szczęsny czy fart? Jak reprezentacja Polski broni na mundialu?
- Antoine Griezmann. Mały Książę Francji znowu chce sięgać gwiazd
STAN MUNDIALU:
Fot. Newspix
To będzie taki wpierdol……hahahaha
OBERSCHLESIEN IST NICHT POLEN!!!!!
Niederschlesien auch!
W Germani kopia chyba juz grobowiec , a my tu na wesolo bo mamy Czeslawa
a kiedy graja twoi niemcy?
W większości klubów grał to samo gówno i dlatego był przegoniony z kilkunastu miejsc. Tylko Ci co nie poznali 'talentu’ Czesława są zdziwieni. Wszędzie gdzie odchodził kibice byli zadowoleni ze nie będą więcej oglądać padliny. Wszędzie drużyny potrzebowały czasu po jego odejściu żeby przestawić się z jego 'antyfootbollu’. Tylko ciołki które go nie znają lub są jego 'rodzina’ uważają że to dobry trener. Samo zatrudnienie tego trepa tylko pokazuje jak głęboko w dupie jest polska piłka.
Chcial bym zeby ludzie wreszcie pojeli ze To nie Czeslaw jest winny tylko Ci co zatrudnili tego Buraka !!!
Legie prawie spierdolił z ligi. To pokazuje kunszt spaślaka. Niech spierdala….
Właśnie za to dostał kadrę nigdy nie miał większej popularności.
Teraz jak ich prosiak spuści ze smyczy to klękajcie narody.
Nooo…ma być ogień !
Ponoć nasi się odgrażają, że dwa celne strzały w tym meczu to absolutne minimum !
Zaraz, chyba przed Argentyną mówili podobnie.xd
0:0 może być. Jeszcze jak! Ale oczywiście takie z akcjami ofensywnymi z naszej strony.
Aczkolwiek warto dodać, że na papierze powinna wygrać Francja wg wzoru:
liczba powołanych murzynów francuskich : liczba celnych strzałów na turnieju reprezentacji Polski = X
0:0 tak do 10 minuty
Nie chce mi się wierzyć, że Lewandowski na to przystał. Przecież my mamy naprawdę mocny pierwszy skład do cholery…
A czemu by miał nie przystać? Nie zmęczy się, trochę potruchta, łapami pomacha, bramke Arabom strzelił, pocieszył się jakby mundial wygrał, po co się starać więcej
Cel nie został osiągnięty tylko przede wszystkim podarował go los. Jakbyśmy zdobyli 1 pkt z arg to można by powiedzieć że osiagnelismy co zamierzalismy. Jeśli nie mieliśmy ostatecznie wpływu na to czy awansujemy i musieliśmy liczyć z 1 strony na szczęście a z 2 na litość to nie do końca nasze osiągnięcie.
Bla, bla, bla, kwiiiik… Kwiiiik… Bla, bla, bla, chruuumk… Chruummmk….
„No właśnie. Ciągle trzeba podkreślać, że nikomu trzeźwo patrzącemu na rzeczywistość nie chodzi o tiki-takę i 70-procentowe posiadanie piłki czy o ślepą, naiwną ofensywę w stylu reprezentacji Serbii, która nawet przy 3:1 z Kamerunem grała bezmyślnie do przodu z bardzo wysoko ustawioną defensywą i ostatecznie jedynie zremisowała.” – szkoda, że niestety trzeba to no powtarzać panu Rudzkiemu, który na waszych łamach właśnie tak twierdzi
Ja mam nadzieję że nasi zagraja odważnie – stawiam na over 4,5 w tym meczu xD
Ja też tylko czy Żabojady nie będą się oszczędzać na Anglię
Lewy niech się nie wychyla bo wyląduje na ławie, a jego miejsce zajmie Jędza
Andrzej rozmawiał z Emaniuelem , będzie dobrze 🙂
Siema Eniu xd
Ja się nie łudzę, że nasi wygrają ale liczę na to, że bez presji na wynik w końcu będą w stanie pograć trochę w piłkę, dać nam minimum emocji jak choćby zrobiła Australia
Te wypowiedzi i insynuacje zasłona dymna mająca ukryć to, że będziemy grali to samo co z Argentyną.
Zielu jak bedzie schodzil do szatni przy 0:3 niech nie zapomnie poprosic ktoregos murzyna, zeby juz sobie odpuscili, po co sie meczyc.
Słowa to tylko słowa. Przed meczem z Argentyną było mówione, że coś się zmieni, a było dokładnie tak samo jak wcześniej. Brak planu, taktyki i strach w oczach. Nic się nie zmieni to oczywiste.
Taktyka byla taka zeby po ostatnim gwizdku modlic sie o wynik na innym stadionie xDD Jakim trzeba byc debilem zeby wmawiac komus ze to ma cokolwiek wspolnego z jakas taktyka… niezaleznie od wyniku – 711 out po mundialu
Z Argentyną doszliśmy do ściany. Mecz z Francją pokazał że wcale tak nie musiało być. Myślę że dużo ludzi odwróciło się od tej reprezentacji. Ich kombinowanie poszło za daleko. Prawdziwym sukcesem byłby ćwierćfinał. Mówienie o jakimkolwiek domniemanym sukcesie w odniesieniu do wyjściu z grupy w tym stylu to jakaś popierdółka. To było wręcz uwłaczające profesji piłkarskiej.