Reklama

Wyrachowana Ghana wypunktowała naiwną Koreę

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

28 listopada 2022, 17:11 • 4 min czytania 8 komentarzy

Czasem podczas oglądania spotkań upraszczamy rzeczywistość. Pojawiają się w naszych głowach skróty myślowe, które wyprowadzają nas na manowce. Ha, mundial w tej kwestii uczy pokory i przed momentem dorzucił kolejną lekcję do kursu futbolu w praktyce. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, co widzieliśmy w meczu Korei Południowej z Ghaną? Najpierw jedni grali piłką, a drudzy strzelali gole. Później zaczęły się dziać cuda, które trzymały nas w niepewności do końca. Pięć goli, zwroty akcji, szaleństwo – czego chcieć więcej?

Wyrachowana Ghana wypunktowała naiwną Koreę

I bardzo dobrze,  że tak się stało, bo przecież po to się włącza mecze o godzinie 14, by miło spędzić czas i nie żałować godzin, które można wykorzystać produktywnie. Ci, którzy mieli wolne, urwali się z pracy, poszli na wagary lub po prostu obejrzeli z braku laku, zostali nagrodzeni.

KOREA POŁUDNIOWA – GHANA 2:3. MISTRZOSTWA ŚWIATA 2022

Wyrachowana Ghana

Ghańczycy dziś przygotowali zasłonę dymną. Otto Addo posłał bardziej ofensywny skład niż w meczu z Portugalią, ale to nie oznaczało, że odpalą fajerwerki od pierwszych minut i będą dominować. Przeciwnie. Cofnęli się głęboko i czekali, aż rywalom zaczną drgać powieki. I trochę poczekali, bo długo zajęło im wejście na połowę przeciwnika, ale gdy już to uczynili, szybko pokarali rywali dwoma bramkami.

W przypadku pierwszego trafienia było sporo przypadku, bo po dośrodkowaniu Jordana Ayew piłka przypadkowo odbiła się od ręki jego brata Andre, po czym Salisu posłał strzał tam, gdzie trzeba. Mieliśmy wątpliwości, czy sędzia uzna tego gola, bo długo wsłuchiwał się w komunikaty panów za monitorami, ale ostatecznie decyzji nie zmienił. Drugi gol? Znów wrzutka i znów wykonana przez Jordana Ayew. Idealnie dograł do Kudusa i ten ponownie błysnął jakościowym wykończeniem.

Jordan Ayew zapewne wziął wówczas głęboki oddech. Pamiętacie jego wejście w poprzednim meczu? Miał udział przy dwóch trafieniach – z tym, że Portugalczyków, co z pewnością siedziało mu w głowie. Dziś odkupił winy i mógł zejść z murawy z podniesionym czołem.

Reklama

Przez cały mecz Ghana wiedziała, co ma grać i jak reagować. A reagowała wyśmienicie. Posiadanie piłki było tylko narzędziem, a nie pamiątką. Wszystko w myśl zasady niech się martwi Korea, która swego czasu doprowadziła do wyrównania, ale znów wystarczyło afrykańskiej kadrze chwilowe wyjście zza podwójnej gardy, by przesądzić o losach meczu. Akcja, która dała piłkarzom Otto Addo rozpoczęła się od Parteya, który nie grał dziś najlepiej. Później Mensah idealnie wyłożył Williamsowi. Ten skiksował – puenta jego beznadziejnego występu – ale mimo to piłka dotarła do Kudusa, który po raz drugi mógł świętować swoje trafienie. Tak znów ten Kudus! Błyskotliwy z Portugalią i dziś piekielnie skuteczny z Koreą.

Jeśli ktoś dziś podbił swoją wartość rynkową, to właśnie piłkarz Ajaksu.

Uparta Korea

To przykład kadry, która późno połapała się, że coś jej odjeżdża. Dobrze mieć plan A, ale zajebiście mieć też plan B i umieć reagować. I ta druga część przepisu na sukces stanowiła problem dla reprezentacji Korei, która na tych mistrzostwach pracowała na miano desperata. Bo jak inaczej można było tłumaczyć kurczowe trzymanie się rozwiązań, które nie przynosiły efektów? Tacy niewolnicy swoich idei, niekoniecznie słusznych. Na swój sposób chcieli być romantykami futbolu, ale wychodzili na naiwnych głuptasków.

Zacznijmy od sposobu rozgrywania akcji. Wyglądali trochę jak Bruk-Bet za czasów Mariusza Lewandowskiego. Fajnie, że starali się grać piłką, ale nic z tego nie mieli. A gdzie jakiś spryt i gra pod lidera? Masz takiego Sona, gdy ci nie idzie, to zagraj pod faul. Niech chociaż twoja największa gwiazda ma stały fragment, z którego może coś wyczaruje.

To logiczne, by kombinować i nie jest to grzechem.

Reklama

Tym bardziej, że z gry to mu tak średnio szło. Pod koniec to już nawet zdejmował maskę, by się upewnić, czy na pewno jest sobą. Pod żadnym względem nie przypominał swojej najlepszej wersji i takiej wiodącej postaci w drugiej linii po prostu brakowało w azjatyckiej kadrze.

Gdy już przegrywali 2:0, zeszło z nich trochę ciśnienie.

Zaczęli kruszyć beton, który sami wylali i przez jakiś czas grali bezpośrednio. Tymczasowo wypięli się na to, co nie dawało im korzyści. I brawo, ale czemu tak późno i dlaczego tylko na chwilę. Wówczas oddali pierwsze strzały celne na turnieju. Ba, wpakowali dwa gole i doprowadzili przecież do wyrównania. Oba strzelił Cho Gue-sung, który od początku zasuwał jak maszyna i został nagrodzony za swoje trudy. Co się chłop nabiegał, to jego. I byłoby wszystko ok, gdyby jego kumple nie wrócili do grania, które nic im nie dawało.

Sami zgasili płomień, który uprzednio rozpalili. Potem próbowali jeszcze coś wskórać, ale na próżno. Ghana twardo trzymała się na nogach, Korea biła, ale na gardę i została wypunktowana. Pięć rund, dwie dla Korei i trzy dla Ghany.

Zachęcamy również do obejrzenia dzisiejszego Stanu Mundialu. Zapraszają Wojciech Kowalczyk, Mateusz Janiak, Michał Kołkowski i Paweł Paczul.

WIĘCEJ O MUNDIALU:

Fot. Newspix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Mistrzostwa Świata 2022

Komentarze

8 komentarzy

Loading...