Jeden punkt po dwóch meczach to na pewno nie jest szczyt marzeń Niemców, tym bardziej że nie są przecież całkowicie zależni od siebie – oczywiście muszą ograć Kostarykę, ale istnieją kombinacje wyników Japonii i Hiszpanii, które nieco komplikują im sprawę.
Niemniej biorąc pod uwagę to, że jeszcze przed 83. minutą mieli tych punktów zero, a swoją pozycję cholernie trudną, to i tak muszą się cieszyć.
HISZPANIA – NIEMCY 1:1. MISTRZOSTWA ŚWIATA 2022
Można było sądzić, że bramka Moraty będzie tą decydującą. Napastnik Atletico dostał piłkę z lewej strony od Alby, doskonale wyprzedził Sule i pokonał bezradnego Neuera. A kiedy masz mecz tak dzisiaj równych drużyn, kiedy może nie ma masy sytuacji bramkowych, ale jest ogromna jakość, jeden gol potrafi sprawę rozstrzygnąć. Tym bardziej że Niemcy musieli się wówczas bardziej otworzyć i narażali się na kontry. Dotąd nie rozumiemy, dlaczego Asensio nie przyjmował piłki na linii pola karnego, kiedy miał masę miejsca, tylko ładował bez przyjęcia, co skończyło się podwyższeniem. Nie wyniku, tylko podwyższeniem z rugby.
Natomiast jak wiemy – gol Moraty nie zdecydował, bo Flick dobrze zareagował zmianami, wpuszczając między innymi Fullkruga. I to on wyrównał, „zabierając” futbolówkę Musiale i ładując z całej siły obok Simona. Zresztą pokazał koledze jak to się robi, bo Musiala wcześniej miał podobną sytuację i kopnął w bramkarza.
Przy Fullkrugu trzeba się zatrzymać, gdyż ta historia jest wręcz bajkowa. To był dopiero jego trzeci mecz w reprezentacji, zresztą debiutował w listopadzie. Jeszcze w maju 2022 roku był w barwach Werderu w drugiej Bundeslidze. A dziś wchodzi w kluczowym momencie spotkania i ładuje tak cenną bramkę.
PORZĄDNA JAKOŚĆ STARCIA
Inny bohater Niemców? Musiala, bo owszem zmarnował wspomnianą setkę, ale i tak jego grę oglądało się bardziej niż przyjemnie. Według StatsBomb miał dziewięć udanych dryblingów na 13 i jest to rekord tego turnieju. Musiala dawał Niemcom ten element nieprzewidywalności, zaskoczenia Hiszpanów, bo naprawdę trudno było ich ukąsić. Z Musialą ekipie Flicka było o to łatwiej.
No i postronni kibice mogli się z postawy Musiali cieszyć, bo nie szliśmy tutaj akcja za akcję, tylko raczej cieszyliśmy się jakością tych wszystkich piłkarzy w innych rejonach boiska. Na przykład wtedy, kiedy Hiszpanie pykali sobie piłką we własnym polu karnym, a Niemcy pressowali ich tam w kilku. I to było naprawdę fascynujące, wiemy przecież na własnym przykładzie, jak trudno jest wyjść spod własnej bramki bez długiego podania. A tutaj – przeważnie, bo raz po stracie okazję miał Kimmich – spory luz.
Trochę taktyczne szachy, ale wciąż grali arcymistrzowie, a nie niedzielni gracze, którzy pierwszy raz widzą tę planszę. Na koniec mamy jednak wrażenie, że jednym i drugim ten remis pasował. Hiszpanom, bo są o kroczek od awansu, a Niemcom, bo zwiększyli swoje szanse. Wygrać byłoby im bardzo trudno, choć w końcówce lepiej mógł się zachować Sane, a tak – nie wszystko, lecz wciąż dużo zależy od nich.
Kto sobie może pluć w brodę? Naturalnie Japonia. Mogła już być w 1/8 finału.
Czytaj więcej o mundialu w Katarze:
- „Nie lubię siebie oglądać na tym filmiku”. Herve Renard, czyli chodzący szacunek
- Białek z Al Thumama: Nikt nie jest milszy niż Katarczyk, który organizuje mundial
- Środek? Ludzie, tu nikogo nie ma! Polska, biało-czarni
Fot. Newspix