Mazurek Dąbrowskiego niósł się po Education City Stadium. Przyśpiewka „jeszcze jeden, jeszcze jeden” przebijała się przez markotność nastrojów przegrywających Saudyjczyków. Było dobrze, tak dobrze, że aż oczyszczająco dobrze, bowiem czy słota, czy gorąc, czy klimatyzacja, czy słoneczko, czy słupki, czy poprzeczki, czy chaos, czy porządek, czy bezprogramowość, czy pomysł, czy kłótnie, czy zgoda, czy zdrowa, czy toksyczna atmosfera, czy nietrafione, czy obronione rzuty karne, czy piękno, czy brzydota, jakie to ma wszystko znaczenie, gdy koniec końców cała Polska gra na wynik. Brak zwycięstwa oznacza piekło, a zwycięstwo oznacza raj.

– Fajnie jest wygrać mecz na mundialu – rzucił po meczu absolutnie fenomenalny Wojciech Szczęsny. Ciut wcześniej zażartował, że „jego lagi są zawsze precyzyjne”. Bardzo to wszystko prawdziwe. I celne. Ta drużyna jest jaka jest, można jej zarzucać prostotę używanych środków i niewykorzystywanie pełni swojego ofensywnego potencjału, ale piłka reprezentacyjna ma być przede wszystkim dostarczycielem zbiorowych narodowych emocji. A jak tych nie brakuje, to łatwiej przymknąć oczy na całą resztę.
Polska jest przyzwoita
Ranking FIFA sytuuje Polaków na piętnastej pozycji na kontynencie i dwudziestym szóstym miejscu na świecie. Klasa średnia aspirująca. Lubimy narzekać na chaotyczność i bezprogramowość polskiego futbolu, ale od dobrych kilku lat przynajmniej konsekwentnie trzymamy się przyzwoitości.
- Eliminacje Euro 2016 – awans.
- Euro 2016 – ćwierćfinał
- Eliminacje MŚ 2018 – awans.
- MŚ 2018 – faza grupowa.
- Eliminacje Euro 2020 – awans.
- Euro 2020 – faza grupowa.
- Eliminacje MŚ 2022 – awans.
- Trzy edycje Liga Narodów, Dywizja A – utrzymanie.
Były zrywy i zwycięstwa, były kryzysy i porażki, ale Polska przylepiła się do turniejowego grona i w dwurocznym trybie regularnie przystępuje do wielkich imprez. Czy to jakiś powód do chwały? No nie. Euro to dwadzieścia cztery zespoły, mundial to trzydzieści dwie drużyny, wstydem byłoby rozbijać się w kwalifikacjach i tułać się po peryferiach poważnego międzynarodowego futbolu, kiedy cała reszta cywilizowanego świata zaszczyca kolejne czempionaty swoją obecnością. Nie wypada być gorszym.
Tylko, że jako naród jesteśmy wyposzczeni. I wcale – w ujęciu historycznym – nieprzyzwyczajeni do tego typu solidnej powtarzalności. A ta reprezentacja Polski, bo można mówić o jakiejś ciągłości i jakimś kręgosłupie, potrafi być przyzwoita. Zalicza mniejsze i większe wpadki, ale nie kosmiczne i olbrzymie kompromitacje, po których trzeba orać i zakopywać cały polski futbol.
Boryka się z problemami tożsamościowymi. Nie prezentuje żadnej ciekawszej filozofii taktycznej. Rzadko zachwyca. Jak za całego Brzęczka i połowy Michniewicza, zresztą, nic dziwnego, skoro w ciągu zaledwie czterech lat zatrudniała czterech selekcjonerów, gdy większość innych nacji stawia na stabilizację. Bezradnie biega za potężniejszymi od siebie. Za Włochami, Holandią, Portugalią, Hiszpanią czy Belgią. Często bywa krytykowana. Chociażby jak po Meksyku. Masakrowana do spodu, obsztorcowana z każdej strony, niektórzy kadrowicze powiedzieliby może nawet, że niekochana. Również jak po Meksyku.
Ale, i to ciekawe, ta kadra rzadko sprawia, że cała Polska musi się za nią wstydzić w najprawdziwszym, takim nienaciąganym, ujęciu słowa „wstyd”, bo potem – po tych wszystkich bidach i nędzach – nadchodzi taki mecz z Arabią Saudyjską i zapominamy o wszystkich swoich wynurzeniach, bo wygrana to wygrana.
Ta kadra gra na wynik
Piłka reprezentacyjna to emocje. Selekcjonerzy z różnych zakątków globu powtarzają, że wiele międzynarodowych meczów można wygrać na skrzydłach patriotycznego uniesienia i za pomocą samej wiary w sukces. I tę wiarę miała w sobie Polska w starciu z Arabią Saudyjską. Sztukę sprzed kilku dni powtórzyć próbował Al-Dawsari, strzelał Firas al-Buraikan, ładował Mohameda Kanno, ale ich starania były tylko tłem obrazu całego spotkania, które należało do Polski. Takim elementem wprowadzającym dramaturgię. Nie daliśmy się też wpędzić w typowo polskie gdybanie. A gdyby Szczęsny obronił karnego (przy założeniu, że nie obronił), a gdyby Szczęsny odbił dobitkę (przy założeniu, że nie odbił), a gdyby Lewy nie trafił w słupek (a trafił), a gdyby Milik nie obił poprzeczki (a obił), a gdyby to, a gdyby tamto, to byłaby rzecz wielka, znamy tę śpiewkę.
Tego nie było.
I tak właśnie miało być.
Na wynik.
Może czas posypać głowy popiołem. Czesław Michniewicz mówi, że kadra gra na wynik. Wojciech Szczęsny mówi, że kadra gra na wynik. Kamil Glik mówi, że kadra gra na wynik. Grzegorz Krychowiak mówi, że kadra gra na wynik. Robert Lewandowski mówi, że kadra gra na wynik. No i gra. Dwa mecze, cztery punkty. Najpierw pierwszy nieprzegrany mundialowy mecz otwarcia od 1986 roku, teraz pierwsze mundialowe zwycięstwo w spotkaniu o jakiekolwiek randze w XXI wieku. Nie można tego nie docenić, nawet jeśli to tylko przyzwoitość. Bo taka jest właśnie Polska. Nieporywająca i męcząca, ale zdyscyplinowana i porządna, no i zazwyczaj pokonująca słabszych lub równych sobie, choć dopiero drugi raz w tej erze, po Euro 2016, na dużej imprezie.
Trzeba się z tym pogodzić.
A najłatwiej się z tym godzić, gdy reprezentacja Polski ujmuje emocjami.
Tak jak z Arabią Saudyjską.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Wielki Szczęsny, elektryczny Kiwior – oceny Polaków po Arabii Saudyjskiej
- Mamy to!
- Z pełną pewnością: Wojciech Szczęsny z najlepszą interwencją w kadrze XXI wieku
Fot. Fotopyk
To warto powtórzyc – Czesiek osiągnął największy sukces kadry od lat 80tych… Grając w taki sposób a nie inny – ale może to właśnie tak ma wyglądać ten sukces? Nawet jeżeli nie awansujemy to tego mu już nikt nie zabierze. Fajnie że z Argentyna gramy o coś! Dzięki! Mimo tych wszystkich kurew które posłałem podczas pierwszych dwóch kolejek.
Jaki sukces? Przecież nawet nie wyszedł jeszcze z grupy… Nawałka był w ćwierćfinale euro…
Miałem na myśli mundial.
Na Euro to sztuką jest nie wyjść grupy biorąc pod uwagę że 4 drużyny z 6 z trzecich miejsc również przechodzi dalej. A Sousie się taka sztuka udała…
Sukces może nie, ale nie jesteśmy tłem w swojej grupie, co od 1986 w kontekście mundiali było normą. 36 lat albo nie graliśmy, albo osiągaliśmy wyniki poniżej oczekiwań. Były również mecze wstydliwe, jak mecz z Senegalem. Michniewicz jakby nie patrzeć już zrobił coś więcej. Wyniku nie musi się wstydzić, nawet gdyby nie awansowali do dalszej fazy.
W sumie Francja wygrała poprzedni mundial grając z kontry a Hiszpania del Bosque wygrywając po 1:0…
Tak, tylko tamte ekipy miały taki plan, a tutaj jest chaos, a przy korzystnym wyniku mówione, że to był plan…No ludzie.
Ludzie, którzy mówią, że reprezentacja nie ma planu na każdy mecz i bazuje na przypadku♿
Wystarczy średnie pojęcie o taktyce, żeby zobaczyć dwa inne pomysły na Meksyk i Arabię, co miało na celu zneutralizowanie mocnych stron. Bo taki jest nasz plan odkąd selekcjonerem jest Michniewicz. Neutralizować mocne strony przeciwnika przede wszystkim i w żadnym innym klubie, który prowadził nie było inaczej.
Dajecie się zmanipulować tym wszystkim ekspertom i potem powtarzacie glupoty na forach i w prywatnych rozmowach.
No, a powiedz mi jakie tutaj zmiany widziałeś względem spotkania z Meksykiem? Tak samo zepchnięci do obrony, tak samo oddający piłkę rywalowi, trochę lepiej to wyglądało z przodu, bo udało się wykorzystać błędy przeciwnika, pomógł Szczęsny, ale czy to była jakaś diametralnie odmienna gra? No nie. To samo klepisko w rozegraniu, brak kontroli piłki, ale wynik finalnie się zgodził.
2:0 nie powoduje, że ta ekipa nagle zmieniła swoje przywary, mój drogi.
Gdyby z Meksykiem Lewandowski zrobił co do niego należało, narracja byłaby inna.
Narracja byłaby ta sama. Wynik, by się zgodził, ale dobrej czy nawet niezłej gry to tu nie było.
Oczywiście część osób, by mówiła jest wynik to czego chcecie, ale tak jak mówię – jakość gry, a wynik to są dwie odrębne kwestie i pozytywny rezultat nie oznacza, że drużyna X gra cudo.
Jak wyjdzie z grupy to będzie można mówić, że to jakiś sukces. Być może większy niż potencjał piłkarski.
Ale na razie, proszę, nie róbmy sobie jaj.
Nie porównuj euro do mundialu
Nie ma żadnego sukcesu. Co ty bredzisz? Z Arabią zakładał każdy 3 pkt. Dopiero mecz arabii z argentyną wielu namieszał w głowach.
W sensie że Włosi,Norwegowie ,Szwedzi powinni się wstydzić?
ja sądzę że wstyd to przyklęk angoli przed niewiadomoczym
A ten kurwa nawet tu musi leczyć kompleksy
Ma rację….. wypierdalaj!
głupi jesteś
masz zyla i spadaj
Od Nawalki mniej więcej wygrywamy ze średniakami i słabiakami, niepotrzebnie się nastraszyliśmy tych Arabów, bo to mocno kiepski zespół w poronwnaniu do Polaki, Argentyny czy Meksyku
Bez przesady, organizacja gry nas bili na głowę, nie dziwię się że Argentyna nie poradziła sobie z taką grą, bo sama nie umie bronić jak widać
Ale kto się nastraszył? Ci kibice którzy patrzą emocjami, albo tak się zafiksowali na mitycznej kulturze gry, że nie widzą już prostych rzeczy. A prosta rzecz jest taka że Saudowie to żaden gigant. Udała im się Argentyna, jak nam swego czasu Niemcy. Teraz trzeba znowu wrócić na ziemię, jak my w tamtych eliminacjach ze Szkocją(93 minuta i gol na 2:2 Lewego) czy z Irlandią.
Czesiu mial podobna sytuację na Legii. Dobry start w Lidze Europy, matematyczne szanse na wyjscie z mocnej grupy, a pod koniec w pizdę, jak juz go zwolnili
no i jeszcze wcześniej młodzieżówka gdzie skończyło się identycznie xD
Ostatnie dwa mecze przegrał Gołębiowski
Pełna zgoda, Panie Mazurek
a ten Mazurek to syn tego Mazurka co ze Stanowskim na yt nagrywa ?
Czesław
– w młodzieżówce – 2 wygrane i potem 0:5 z Hiszpanią
– w Legii w Lidze Europy – 2 wygrane i potem 0:3 z Napoli.
Jeśli tendencja na tym mundialu się utrzyma to nie muszę kończyć co będzie w meczu z Argentyną.
Teraz jest remis i wygrana więc trochę inaczej.
Czesław postawi autobus i znowu będzie remis.
Musimy sie naprawdę dobrze zabarykadować XDDDDDDDDD
Z Napoli było 1-4 z powodu głupoty Josue
Nie wiem co myslec wlasciwie. Cieszy wygana, ale gruby Czesiu u sterow zalauje
Haha i oczywiście wygraliśmy to już świetny plan taktyczny Czesia itp. według tzw. opinii publicznej. Chłop z Arabii by trafił karnego i by było na odwrót. Uwielbiam tych naszych „dziennikarzy”. Ze skrajności w skrajnośč, zero środka.
Poprzeczka, słupek i seta lewego którą kończy 9/10 razy i nie trzeba byłoby czytać wypocin takich opóźnionych frustratów
Ze skrajności…
I czerwona dla kasza tez dolicz.
mazurek ale ogarniasz, że dostajemy się tylko dlatego, że powiększyli ilość drużyn biorących udział w tych imprezach?
Czas nauczyć się czytać.
Na setki wytkniętych w komentarzach błędów – merytorycznych, językowych, a czasami i ortograficznych, po dziesiątkach trzyzdaniowych artykułów Paczula i przeklejonych informacjach agencyjnych (z łedami w tłumaczeniu), które pojawiają się na tym portalu notorycznie, jeden zarzut w komentarzu jest rzeczywiście od czapy.
I wtedy pojawia się autor na białym koniu i masakruje jakiegoś gimba z poczuciem wyższości i uśmieszkiem politowania.
Wymagasz zbyt wiele. Dobrze że nie dodałeś, o zgrozo, „czytać ze zrozumieniem ” bo to byłaby totalna dyskwalifikacja zawodnika. Za to pan spod tego nicka na wiele innych atutów za co jest na forum ceniony: trzeba coś bez pojęcia hatowac, zrobić z siebie debila czy zwyzywać od cweli i cyk jay pierwszy w kulach. Każdy ma jakiś talent 😉
Z jednej strony jest w tym trochę prawdy … ale jak popatrzę na Włochów to już tak nie deprecjonuję awansu do Kataru .
Czesi , Szwedzi czy Turcy też mogą nam zazdrościć póki co.
Czesiek zdobył w dwóch meczach więcej punktów, niż Beenhakker i Sousa razem, w dwóch mistrzostwach.
„Ta drużyna jest jaka jest, można jej zarzucać prostotę używanych środków i niewykorzystywanie pełni swojego ofensywnego potencjału, ale piłka reprezentacyjna ma być przede wszystkim dostarczycielem zbiorowych narodowych emocji”
Emocje były to trzeba przyznać. Nigdy więcej „meksyków” xD
Jedno jest pewne. Pod względem czysto piłkarskim, ocena gry Polaków będzie negatywna, bo – optymistycznie wybiegając w przyszlosc – chyba nikt trzezwo myślący nie zakłada, że z Argentyną i ewentualnie pozniej z Francją, będziemy mieli coś do zaproponowania poza lagą i murarką.
Natomiast życzę nam wszystkim zebysmy mieli faktycznie potrzebe rozkminiania naszej gry w 1/8, bo jeszcse do tego daleka droga.
Oni doskonale zdawali sobie sprawę że grając to co grają, odpadając z 0, 1 czy 2 pkt zostaną zajebani, zakopani, odkopani, sklonowani i zajebani.
Cieszę się wynikiem. Ale zawodnicy sami chyba sobie zdają sprawę, z kim jednak grali. Po męce z mocno średnim Meksykiem przyszła kolej na fartowne lagowanie.
Gdyby to gdyby tamto, gdyby sedzia nie byl dzbanem to od 20 minuty bysmy graLI W 10
To są mistrzostwa. Tu nawet faworyci męczą często bule żeby 1-0 wygrać (patrz Belgia z Kanadą).
A z drugiej strony z kim mamy wygrywać jak nie z bandą turbanow którzy umieją tylko biegać i przesuwać?
Czeska zasługi w tym nie ma. Mecz wygrały indywidualności- Lewandowski, Szczęsny, Zieliński…
Jacek Góralski kazał pozdrowić Messiego (serduszko)
wygrali mimo czeska
j…. pzpn